PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Z płcią przeciwną
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
mery napisał(a):miałam telefon do chłopaka ale nie zadzwoniłam, bo nie wiadomo o czym rozmawiać ze zwykłym chłopakiem, ze sprzedawcą to o tym co się kupuje a ze zwykłym chłopakiem z którym nawet się nie rozmawiało to o czym
i zadaje się jakieś pytania?

Wykaż chociaż jakieś zainteresowanie. Nawet głupi sms typu "co tam u Ciebie słychać/ co robisz" i w zależności od tego co odpisze możesz ciągnąć rozmowę dalej.
Mi się wydaje, że nie trzeba od razu dzwonić, a nawet to nie jest wskazane. Będzie to krępujące dla nieznających się jeszcze dwóch osób a sms to fajna forma pośrednia.
mery napisał(a):miałam telefon do chłopaka ale nie zadzwoniłam, bo nie wiadomo o czym rozmawiać ze zwykłym chłopakiem, ze sprzedawcą to o tym co się kupuje a ze zwykłym chłopakiem z którym nawet się nie rozmawiało to o czym
i zadaje się jakieś pytania?

Mozesz zadzwonic i spytac co u ciebie. Chlopak bedzie sie produkowal, ty sobie posluchasz. Pozniej jak cos cie zainteresuje w jego odpowiedzi to mozesz go o to dopytac. Mozesz tez powiedzec o jakiejs ciekawostce ze swojego zycia. Przykladowo mowisz mu, ze dzis gotujesz rosol, on mowi ze lubi rosol, ty sie pytasz jak zawsze go gotuje itd. Wymysl tez sobie jakas awaryjna wymowke na wypadek naglej potrzeby zakonczenia rozmowy.
Hah, no i gitara, doTheyKnowItsChristmas : )

Gość

wy tam o chusteczkach, a ja mam pytanie jak postrzegacie kokieterię:
1)kiedy patrzycie z boku <zboku przy obserwowaniu takiej sytuacji brzmi dość niebezpiecznie>
2)kiedy by ktoś was kokietował

i jakie są właściwe/ niewłaściwe "sposoby", co was odrzuca, a co zachęca, o.

osobiście nie potrafię rozróżnić, kiedy ktoś do mnie- dla mnie to albo zwykła rozmowa/ żarty i tyle, ale mam z tym problem, a jak patrzę obok to często mam takie poczucie, że oglądam nabuzowane koguty <różnej płci, mimo że koguty> wchodzące w jakiś "mistyczny" nieracjonalny taniec, prowadzący do śmieszności, zaczynają wyglądac jak naćpane ptasiory, które otwierają swoje serce i zamykają mózg. ale jestem ciekawa waszego zdania. chociaż na filmach tych o szlachcie, i "trędowata" itp. to wszytko ładniej wygląda :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: byłabym wdzięczna za odpowiedzi ...
Tośka napisał(a):I właśnie takie dziewczyny, lekceważące płeć przeciwną, miały największe powodzenie. Ciekawe.

Tak, to na pewno chodziło o to lekceważenie. Bez wątpienia.
"Sraty-taty, d*pa w kraty" Tzn dla mnie to bez sensu. Moim zdnaiem mechanizm jest prostszy - dziewczyna podoba sie tak, ze próbuje, uparciuch, pomimo braku efektów, do upadłego.

W pierwszej chwili pytanie mnie rozwaliło - co, kokieteria? Coś takiego istnieje? Gdzieś w jakimś pięknym, równoległym świecie, w ttórym Zas jest szczęśliwy, w życiu mu sie niemal nic nie pieprzy (co najwyżej ma dziewczynę, którą pieprzy), uśmiechniętą twarz i jeszcze kilka innych rzeczy poza swoim komputerem?

Właściwe i niewłaściwe sposoby? Co mnie odrzuca, a co zachęca? A skąd mam wiedzieć?! Nikt, nigdy, w całym moim życiu sie do mnie nie "przystawiał".
I jeszcze ten skrajnie pogardliwy ton: "nabuzowane koguty, ptasiory", splątany język, splątane myśli, głupi uśmiech... zazdrośni nieudacznicy z fobią.

Lecz po chwili namysłu zdałem sobie sprawę, ze coś tam jednak widziałem, nawet jeśli nie w pełni rozwiniętą kokieterię, to jej początki, jakieś badanie terenu, wypuszczanie oddziału zwiadowczego, oznaczanie pozycji wroga, planowanie taktycznego podejścia... cholera, kończę na dzisiaj grę w Crysisa.

I czasem faktycznie wygląda to z boku... głupio. A nawet żałośnie A czasem głupie tylko się wydaje - bo my tak nei potrafimy, bo to nei nas podrywają, bo nas to mierzi, ale z czystej zawiści. Co jest głupie i żałosne, trudno mi jednak powiedzieć. Pewnie popadanie w śmeiszność, niezgrabność, niezręczność, głupota... Ale nie mam na pewno tak pogardliwego zdnaia o "zalotach" jak niektórzy tutaj. Nie moja wina, zę widzieli te nieestetyczne. Porno z gorącą 50 i łysiejący panem z brzuszkiem też może zrazić do seksu.

poki co pewnie neimal zadna kokieteria bym nei pogardził, bo nigdy tego nie doświadczyłem (choć faceci to chyba w ogóle są raczej aktywni niż pasywni w takich sytuacjach) - poza kokieteria osoby, która z kolei mnei kompletnie nie interesuje...
Zas napisał(a):"Sraty-taty, d*pa w kraty" Tzn dla mnie to bez sensu. Moim zdnaiem mechanizm jest prostszy - dziewczyna podoba sie tak, ze próbuje, uparciuch, pomimo braku efektów, do upadłego.
Jasne. Nie każdy rezygnuje przy pierwszym braku efektu, czy najmniejszej oznace dezaprobaty. Szczególnie ciężko spodziewać się tego po kimś kto podbija do atrakcyjnych kobiet. Siłą rzeczy musi być uodporniony i takie rzeczy raczej po nim spływają, niż godzą w samoocenę. Średnia 50% świadczy o tym, że połowa kobiet musi gościa zlać, żeby mógł z drugą połową się przespać. Ten kto pogardziłby taką średnią niech pierwszy rzuci modemem.
Och Zas, ja tam bym chętnie Cię pokokietowała, hi hi
:Memy - Unsettled Tom:
:Stare - Przestraszony:
:Stare - Zawstydzony mocno:
:Stan - Niezadowolony - Zawstydzony:

:Stare - Śmieje się głupkowato:
:Stan - Uśmiecha się - LOL:
No ja też się dziwię. Sama sobie.
edit: znaczy w tym sensie, że udana jestem, lol
Mam takie pytanie bardziej co do sfery intymnej, może takie sztuczne - jak zachęcić swoją lubą do seksu? Jeszcze nie tak dawno przedstawiała mi ochoczo swoje fantazje seksualne ze mną w roli głównej ale od jakiegoś czasu uparcie nie chce iść dalej, w kierunku jakiejś formy bardziej namiętnych pieszczot (początkowo małymi kroczkami szliśmy sobie razem w tej dziedzinie do przodu). Obecnie jest nie bo nie ma ochoty, nie bo to, nie bo tamto.

Nie ukrywam że w jakiś sposób uderza mi to w samoocenę, pojawiają się myśli że jednak zrobiłem to czy to źle i nie uważa mnie już za dość męskiego czy coś w ten deseń.

na początku zachowywała się jakbym był mega atrakcyjnym gościem a teraz już tak niestety nie jest, z każdym kolejnym "nie" gdy spotykamy się u mnie w domu czuje się znowu odrzucony. Dodam że oboje jesteśmy w temacie seksu nowi.
Może teraz, gdy jest to już nazwijmy to w zasięgu ręki :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ona się najzwyczajniej boi. Nie wiem, czy to fobiczka, czy nie ale naciskanie na nią w tej kwestii nie doprowadzi do niczego dobrego. Gadałeś już z nią konkretnie o tym problemie? Trochę głupia sytuacja, bo jak ona się nie zdecyduje to Ty będziesz wkurzony, a jak Ty tak nalegasz to ona jest wkurzona. Najlepiej sprawę obgadać, spróbować wyciągnąć od niej czy się czegoś nie boi, albo w czym tkwi problem.
Hmm.. Może kup jej kwiatka? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Najlepiej zapytaj wprost, tylko delikatnie, bez pretensji.
To może spróbuj zaaranżować jakąś sytuacje ktora ją do tego zmusi.Np. kup wino i niby przez przypadek przy nalewaniu wylej jej na spodnie lub bluzkę.Później jakoś może już pójdzie... :-D
A tak na serio, skoro jest jeszcze dziewicą to może boi konsekwencji które w razie "W" mogą z tego wyniknąć i to ja pewnie zniecheca.
Może ta dziewczyna ma po prostu tak jak na obrazku poniżej:


Za duży obrazek
Sugar
Opisze moze moja sytuacje, bo potrzebuje porady i trzezwego spojrzenia na moja sytuacje.

Przeszedlem terapie poznawcza-behawioralna, ktora mi pomogla - przynajmniej tak mysle. Ogolnie zyje mi sie lepiej. Sa jeszcze sytuacje, ktorych sie boje, ale staram sie stawiac im czola, bo to buduje wieksze poczucie wlasnej wartosci.

Przechodzac do sedna. Mam dosyc liczna grupe znajomych (ktora zreszta pomogla mi uporac sie z fobia), gdzie przedzial wiekowy waha sie od 16 do 30 lat (sam mam 26). Fajnie nam sie spedza razem czas, gokarty, paintball, kino, wakacje. Ogolnie zgrana paczka. W tej grupie jest 17 latka, ktora jak mi sie wydaje jest mna zainteresowana. Jest bardziej dojrzala niz jej rowiesniczki i trzezwo patrzy na swiat, dobrze nam sie gada, ma podobne spojrzenie na niektore sprawy. Codziennie do mnie pisze na facebooku lub smsuje. Sama zaaranzowala pierwsze spotkanie w 4 oczy. Wszystko pieknie ladnie, tylko obawiam sie ze zakwalifikowala mnie do swojego 'friendzone' i traktuje bardziej jako dobrego kolege/przyjaciela. Boje sie wykonac pierwszy krok, zeby cala paczka na tym nie ucierpiala, jesli okaze sie ze blednie odczytalem jej sygnaly. Do tego jeszcze ta roznica wieku... Co mam robic, bo sam juz tego nie ogarniam?
Jeśli Ci się podoba i wyobrażasz sobie z nią przyszłość to próbuj. Spróbuj teraz Ty zaaranżować jakieś spotkanie w 4 oczy... Nie sądzę, aby Twoja grupa na tym ucierpiała.
Ja takie spotkania tez juz aranzowalem, bylo ich kilka. W sumie 5-6. Chyba zaryzykuje. Jesli nie sprobujesz to nie zyskasz, a jak przegrasz to bedziesz madrzejszy.
noname napisał(a):Ja takie spotkania tez juz aranzowalem, bylo ich kilka. W sumie 5-6. Chyba zaryzykuje. Jesli nie sprobujesz to nie zyskasz, a jak przegrasz to bedziesz madrzejszy.
co ty robisz na forum o fobii społecznej z tak świetnym i zdrowym podejściem do sprawy? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Forum przegladalem od dluzszego czasu. ale dopiero niedawno udalo mi sie pokonac fobie i nauczyc sie 'zdrowego podejscia do sprawy' :Stan - Uśmiecha się: Co prawda jeszcze opory w niektorych sytuacjach mam, dlatego zwracam sie o rade do 'kolegow po fachu' :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Ale właśnie jak my mamy Ci dobrze doradzić, np. taki ja, jestem Twoim rówieśnikiem i nigdy na randce nie byłem. Jedynie mógłbym się fachowo wypowiedzieć w temacie jak unikać dziewczyn:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Jednak mimo wszystko zwraca uwagę fakt, iż ona ma dopiero 17 lat, a z tego co słyszałem takie dziewczyny mają jeszcze pstro w głowie, więc nie wiem czy możesz liczyć na coś poważnego.
Wlasnie jest nad wyraz dojrzala, inna niz swoje rowniesniczki. Dlatego rozwazam taka mozliwosc, inaczej bym nie bral tego pod uwage.

Zaryzykuje, opisze tutaj rezultaty za jakis czas.
cod napisał(a):Ale właśnie jak my mamy Ci dobrze doradzić, np. taki ja, jestem Twoim rówieśnikiem i nigdy na randce nie byłem. Jedynie mógłbym się fachowo wypowiedzieć w temacie jak unikać dziewczyn:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

jakiś rok, dwa lata temu też tak mogłem o sobie mówić (jedynie wiek się nie zgadza :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:). Chciałbym powiedzieć że to łatwe pójść na randkę ale to byłaby raczej nieprawda, ja się szkoliłem właśnie coś koło półtorej roku. Małymi kroczkami do przodu. Spróbuj, a w razie "porażki" patrz na jasne strony i nie zniechęcaj się, warto.
noname napisał(a):Wlasnie jest nad wyraz dojrzala, inna niz swoje rowniesniczki. Dlatego rozwazam taka mozliwosc, inaczej bym nie bral tego pod uwage.

Zaryzykuje, opisze tutaj rezultaty za jakis czas.

Też jestem zdania, że powinieneś zaryzykować, istotne jest jednak na co Ty sam liczysz w tym przypadku. Sam kiedyś miałem 17 lat i też byłem wtedy bardzo dojrzały jak na swój wiek, a teraz z perspektywy czasu jednak widzę, że byłem głupiutki. Chodzi mi bardziej o to że znacząco zmieniło się moje postrzeganie świata, część poglądów i myślałem wtedy tak jakby to nazwać "krótkoterminowo". Dlatego jeżeli liczysz na coś poważnego to weź pod uwagę, że jej poglądy mogą się jeszcze kilka razy zmienić, np. pójdzie na studia i zechce być z jakimś swoim rówieśnikiem. Tak więc bądź przygotowany na rozczarowanie.

Cytat:jakiś rok, dwa lata temu też tak mogłem o sobie mówić (jedynie wiek się nie zgadza ). Chciałbym powiedzieć że to łatwe pójść na randkę ale to byłaby raczej nieprawda, ja się szkoliłem właśnie coś koło półtorej roku. Małymi kroczkami do przodu. Spróbuj, a w razie "porażki" patrz na jasne strony i nie zniechęcaj się, warto.

Problem jest też taki, iż ta "ewolucja" moich poglądów doprowadziła do takiego stanu, że oprócz braku odwagi i nieśmiałości, na dobrą sprawę chyba straciłem jakąkolwiek chęć poznania kobiety czy pójścia na randkę. Podejrzewam, że hipotetycznie nawet gdyby jakaś kobieta która mi się podoba, sama zaproponowała mi spotkanie to odmówiłbym. Jeszcze jakieś 2 lata temu tak nie miałem.