PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Z płcią przeciwną
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
freddy_krueger napisał(a):Mery, nie miałaś chyba szczęścia do facetów, wielu szarga te słowa, ale nie wszyscy... :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

A inni w ogóle nie używają tych słów.... :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:

Powodzenia... shalafi :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

A sex turystyka to zło szatana :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
szlafi daj na luz bo chyba probujesz ze zwyklej dziewczyny zrobic aniola. Dzisiaj takie deklaracje na nikim nie robia wrazenia, predzej nowa bmka albo biceps nie mieszczacy sie w kadrze :Stan - Uśmiecha się: Jak tak dalej bedziesz przynudzal to bedziemy przezywac na forum twoje burzliwe rozstanie :Stan - Uśmiecha się:
freddy_krueger napisał(a):Mery, nie miałaś chyba szczęścia do facetów, wielu szarga te słowa, ale nie wszyscy... :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

nie.. ja akurat miałam wielkie szczęście do facetów. Dużo wnieśli do mojego życia, tylko po prostu nie jestem fanką nieprzemyślanego rzucania wielkimi słowami :Stan - Uśmiecha się:. To, że są w kimś silne emocje wobec kogoś, nie znaczy, że go kocha. Po pół roku mniej więcej, jak dzikie pożądanie się jakoś tam ustabilizuje, można moim zdaniem zastanawiać się, czy ktoś jest kandydatem do wyznania 'kocham'. Łatwo składać deklaracje, jak się nie myśli jasno przez hormony ... albo przez wódkę:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:.

Co nie znaczy, że to słowo nie działa na kobiety jak afrodyzjak.. w pierwszej chwili.
Olka, oczywiście, że się bałem. Ale nie mam zamiaru dłużej wstydzić się samego siebie. Albo uważać się za kogoś gorszego..... No, przynajmniej nie w Jej towarzystwie ;-)

Jeśli mam teraz kogoś poza rodziną, kto jest mi bliski jak nikt inny nigdy indziej (może nawet bardziej niż rodzina), to słowo "kocham" naprawdę nie jest przesadne. I nie obchodzi mnie, w którym miesiącu i na jakim etapie znajomości "powinno się" coś takiego mówić.
Zresztą, Ona na razie ode mnie nie ucieka, więc wnioskuję, że z mojej strony błędu nie było.

MHL, gdyby była zwykła, to bym się z nią nie zadawał :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: A na beemkę kiedyś przyjdzie czas.
shalafi napisał(a):I nie obchodzi mnie, w którym miesiącu i na jakim etapie znajomości "powinno się" coś takiego mówić.
shalafi, ja jestem naturalistka i tak sobie powiedziałam, co myślę, tak trochę filozoficzno-biologicznie patrząc na sprawę.

a tak w życiu, kiedy się co mówi, jest każdego indywidualnym wyborem:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.
shalafi napisał(a):Olka, oczywiście, że się bałem. Ale nie mam zamiaru dłużej wstydzić się samego siebie. Albo uważać się za kogoś gorszego..... No, przynajmniej nie w Jej towarzystwie ;-)

Jeśli mam teraz kogoś poza rodziną, kto jest mi bliski jak nikt inny nigdy indziej (może nawet bardziej niż rodzina), to słowo "kocham" naprawdę nie jest przesadne. I nie obchodzi mnie, w którym miesiącu i na jakim etapie znajomości "powinno się" coś takiego mówić.
Zresztą, Ona na razie ode mnie nie ucieka, więc wnioskuję, że z mojej strony błędu nie było.

MHL, gdyby była zwykła, to bym się z nią nie zadawał :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: A na beemkę kiedyś przyjdzie czas.

one nie uciekają od razu. chyba, że jest bardzo dojrzała i też Cie kocha. to nawet masz szanse na utrzymanie jej na dłużej. w innym przypadku przepadłeś : ]

jest też 2 opcja, masz twardy charakter. ale z tego co widze mało tutaj takich fobików, no MHL :Stan - Uśmiecha się - LOL:
chudy2001 napisał(a):jest też 2 opcja, masz twardy charakter

Dobry dowcip :-P Ale może po prostu lepiej sobie radzę, kiedy mam skupioną na sobie uwagę osoby, na której mi zależy. A problem pojawia się, kiedy o tą uwagę trzeba zawalczyć. Zresztą z każdym spotkanym człowiekiem tak mam.
Cytat:est też 2 opcja, masz twardy charakter
Ja pomyślałam coś zupełnie przeciwnego : P Ale najważniejsze, że dziewczyna nie uciekła, czyli dobrze się dobrali :Stan - Uśmiecha się:

Cytat:Chociaż Hiszpanie bez względu na wiek, już na dzień dobry mówią jak bardzo cię kochają, drugiego dnia planują z tobą pięcioro dzieci i budowę domu koło Barcelony a trzeciego dnia nie odbierają telefonu
:Stan - Uśmiecha się - LOL:
Nie dawno pisałem jak to nie jestem samotny i brakuje mi kontaktu z kobietami. W tą sobote postanowiłem że ide do klubu, nie miałem zamiaru kolejnego weekendu siedzieć samemu zamknięty w pokoju. Ten ruch okazałbyć się strzałem w 10. Sukcesy to porozmawianie i zatańczenie ze starszą o 4 lata kobietą, dalej bardzo czuły taniec z rówieśniczką od której wziełem na końcu numer i już się umawiamy na następną impreze, może coś ruszy się w końcu w moim życiu towarzyskim. Trzymajcie kciuki, bo jestem na dobrej drodze :Stan - Uśmiecha się:
Super wiadomość:Stan - Uśmiecha się: To trzymam kciuki za kolejną waszą imprezę:Stan - Uśmiecha się:
vcbbc
Nieźle Znaki, nieźle. Zazdroszczę Ci ale od razu Ciebie zdemotywuję, że Wg naukowców najlepiej mieć partnerkę o maksymalnie 2 a najlepiej roku różnicy :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

1) Ty jesteś nieśmiały czy odczuwasz lęk przed ludźmi (fs)?
2) Stresowałeś się podczas czegoś w klubie? Co to było?
3) Sam poszedłeś czy z kimś?

Pewno, że ruszy u Ciebie bo zrobiłeś dosyć duży krok a jak wiadomo początki są najtrudniejsze. Jednakże trudno sobie wyobrazić typowego chorego na FS, który wychodzi z domu odpicowany sam na balety i zaznajamia się z nowymi osobami więc Twoja fobia może być łagodniejsza niż Ci się wydaje a zamiast tego twoim problemem jest nieśmiałość.
Byłem z kumplem. Objawy fs mam na pewno tylko w niektórych sytuacjach bardzo słabe a w niektorych dość silne, poczytaj mój wątek powitalny tam troche opisałem objawy. W klubie właściwie nie stresowałem się w ogóle, troche z bramka zagadałem itp z tym że po alkoholu co wiele wyjaśnia.
zxc.. przecież napisał, że spotyka się z rówieśniczką

zxc napisał(a):Twoja fobia może być łagodniejsza niż Ci się wydaje a zamiast tego twoim problemem jest nieśmiałość.

mój ty panie. krew we mnie się gotuje jak widzę takie teksty. W ogóle jest możliwe, że w ogóle nie jest nieśmiały, tylko przezwycięża samą fobię (nie mówię,że tak jest na pewno, nie znam gościa, w każdym razie jest to możliwe), byćmoże był też pod wpływem alkoholu, który w większych ilościach zupełnie uśmierza lęk. Fobia i nieśmiałość to w ogóle dwie różne sprawy, niekiedy tylko występują razem. A razi mnie taka wypowiedź dlatego, że właśnie jestem przykładem osoby 'śmiałej' z fobią. Tym większe moje zażenowanie jak mam atak.

Cytat:Fobia społeczna ze względu na niektóre ze swoich objawów może być mylona z nieśmiałością; nie jest z nią jednak związana w sposób ścisły. W jednym z badań wykazano, że na fobię społeczną cierpi około 49% osób nieśmiałych w znaczącym stopniu i 18% osób z nieśmiałością w granicach normy
wikipedia ale jest tam link do źródła

18% to dużo i proszę tych moich procentów tu nie dyskredytować i nie palić na stosie:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Wiem ale to też forum o nieśmiałości i już nie wiadomo co kto ma bo na pewno osoba, która jest tylko nieśmiała ma o wiele prościej.

PS Poprzedni twój avatar był lepszy :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
zxc napisał(a):PS Poprzedni twój avatar był lepszy :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
hehe... czemu to?:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:

zmieniłam, za dużo krytyki przyjęła tamta pani na swoją biedną klatę jak na jeden dzień :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Mary tą rówieśniczke poznałem dopiero na sali :Stan - Uśmiecha się: widziałem że sie jej podobam wszystko fajnie pięknie ale jeszcze ze sobą nie gadaliśmy i to mnie martwi. Po rozmowie na trzeźwo może mieć mieszane uczucia jak będe się zacinał albo mówił nerwowo z początku. Musze sie jakoś twardo nastawić, że najwyżej nie ta to inna itp ale ze spokojem do następnej imprezy 1,5 tygodnia. Narazie przeżywam ostatnią sobote. ZXC to nie jest takie straszne szczerze ja sam sie zdziwiłem jak to łatwo przychodzi, tylko właśnie trzeba przełamać tą nie widzialną bariere.
Mary Jane napisał(a):zmieniłam, za dużo krytyki przyjęła tamta pani na swoją biedną klatę jak na jeden dzień :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Mary, ale jest cala rzesza ludzi, ktorym sie podobal :-D
mam nadzieje, ze tamta pani jeszcze czasem wroci:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

zeby nie bylo, ze tak sobie bezkarnie offtopuje, to napisze cos dla odmiany na temat

To pewnie jest oczywiste, ale chyba czesto sie o tym zapomina, ze w kontaktach z plcia przeciwna(ale nie tylko) czesto jestesmy tak krytyczni wobec siebie, ze w konsekwencji blokujemy sie, stresujemy i zaczyna sie bledne kolo. To trudne, ale przydatne zeby byc wobec siebie bardziej wyrozumialym.
Znaki napisał(a):Mary tą rówieśniczke poznałem dopiero na sali :Stan - Uśmiecha się: widziałem że sie jej podobam wszystko fajnie pięknie ale jeszcze ze sobą nie gadaliśmy i to mnie martwi. Po rozmowie na trzeźwo może mieć mieszane uczucia jak będe się zacinał albo mówił nerwowo z początku. Musze sie jakoś twardo nastawić, że najwyżej nie ta to inna itp ale ze spokojem do następnej imprezy 1,5 tygodnia.
tak, domyśliłam się, że na imprezie:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.

Masz dobre podejście, bo jak mówi dr Paul: zbyt duże ciśnienie jest złe :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:


Hatori, rzesza w liczbie 1 :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: w każdym razie dzienks za miłe słowo, dobry człowieku:]
Hatori napisał(a):[quote="Mary Jane"]

To pewnie jest oczywiste, ale chyba czesto sie o tym zapomina, ze w kontaktach z plcia przeciwna(ale nie tylko) czesto jestesmy tak krytyczni wobec siebie, ze w konsekwencji blokujemy sie, stresujemy i zaczyna sie bledne kolo. To trudne, ale przydatne zeby byc wobec siebie bardziej wyrozumialym.

W moim przypadku wyrozumiałość nic by nie pomogła. Ja miałem bardzo niską samoocenę i to całkowicie zasłużoną. Samo zmniejszenie krytycyzmu wobec siebie nic by mi nie pomogło. Odczówałem wręcz paniczny lęk do dziewczyn i nie byłbym wstanie nawet zagadać do nich.
Teraz jest znacznie lepiej, ale to dlatego że udało się osłabić fobię, poprawić wygląd zewnętrzny a co najważniejszego poprawić mowę. To ostatnie to był mój największy kłopot. Dość sporo się jąkałem, na dodatek podczas lęku odczuwałem ścisk w klatce piersiowej więc na dodatek zniekształcałem wyrazy. Kolejnym problemem było to, że na fobię cierpię od bardzo dawna,: możliwe że od zawsze taki byłem. Noi problem jest taki że nie wiem o czym rozmawiać z dziewczynami. Logiczne jest że skoro prawie nie odzywałem się do dziewczyn to się nie nauczyłem rozmowy. Całe szczęście, że w zakładzie gdzie pracuje połowa pracowników to kobiety i jest na kim trenować.
Ale mimo wszystko nadal nie jestem w stanie poderwać dziewczyne czy nawet poprosić ją do tańca. Wynika to z nieśmiałości do dziewczyn, lekkich problemów z mową a także z powodu słabych umiejętnośći społecznych.
lambet napisał(a):[quote="Hatori"][quote="Mary Jane"]

Całe szczęście, że w zakładzie gdzie pracuje połowa pracowników to kobiety i jest na kim trenować.

Jezusie i buddowie, ale Ci zazdroszcze! Mam wrażenie, że duży wpływ na skrzywienie mojej psychiki miała izolacja od kobiet - najpierw technikum, gdzie było ich trzy na krzyż. Następnie studiowałem na kierunku, który w tych czasach także przyciągał mało kobiet, a i obecnie w firmach większość samców. Znajomości klubingowe, czy wkręcanie się w różne towarzystwa trochę mi pomogło, ale faktem jest, że zdrowa koedukacja za młodu mnie ominęła szerokim łukiem i czuję to brzemię do dziś.
lambet napisał(a):Wynika to z nieśmiałości do dziewczyn, lekkich problemów z mową a także z powodu słabych umiejętnośći społecznych.

To jest pewnie taki lęk przed nieznanym. Ogólnie mi się wydaje, że z kobietami rozmawia się podobnie jak z mężczyznami. Ja przynajmniej rozmawiam tak samo. Jest mnóstwo uniwersalnych tematów. Przy fobii najciężej było mi się nauczyć słuchać normalnie drugiej osoby i nie skupiać się na swoich jakichś odczuciach. Trudno jest reagować na to, co ktoś mówi, jak się nie słucha. No i przełamać się i brać aktywny udział w rozmowie, nawet gdy się głos łamie, jest zniekształcony itd. Czasem brakuje tchu, mówię sobie, że zaraz przejdzie i przechodzi.
Mary Jane napisał(a):Przy fobii najciężej było mi się nauczyć słuchać normalnie drugiej osoby i nie skupiać się na swoich jakichś odczuciach. Trudno jest reagować na to, co ktoś mówi, jak się nie słucha. No i przełamać się i brać aktywny udział w rozmowie, nawet gdy się głos łamie, jest zniekształcony itd. Czasem brakuje tchu, mówię sobie, że zaraz przejdzie i przechodzi.

Dokładnie... Najgorsza podczas rozmowy jest ta pustka w głowie :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: (wynikająca także z negatywnych emocji). I samonakręcająca się spirala niepewności, bezsilności, frustracji. Często zdarza mi się (jeśli już rozmawiam), że mam coś do powiedzenia, a to ta druga strona przejawia większą aktywność, wciąż o czymś opowiadając. Wtedy praktycznie nie mam szansy dojść do głosu, bo ja nie potrafię się tak wciąć, uchwycić coś z tej wypowiedzi, szybko zareagować i nawiązać do czegoś, zanim się to "nie przedawni". Nie potrafię tak zwyczajnie dyskutować. Ja potrzebuję chwili ciszy i skupionej na mnie uwagi osoby, do której się zwracam (bardzo boję się sytuacji, w których o tą uwagę trzeba zawalczyć). Żebym miał chwilę na to, by wziąć głęboki oddech, rozpocząć swoją wypowiedź (dokładnie wcześniej przemyślaną, rzadziej spontaniczną), używając zwolnionej terapeutycznej mowy, bo inaczej się zająknę. I niech nikt ani nic nie ośmiela mi się przerywać wtedy, kiedy mówię, bo to zaburzy mi wypowiedź, tok myślenia, urazi moją dumę i godność osobistą. Ktoś może uznać moją postawę za egoistyczną, ale IMO jest ona bardziej "fobiczna". Ja tak po prostu mam. A w wyżej wymienionej sytuacji jestem nastawiony wyłącznie na odbiór (czasem udaje mi się skupić na tym, co ktoś mówi, czasem nie), a jednocześnie rośnie we mnie frustracja, że w danej rozmowie nie potrafię zaistnieć. Czuję się gorszy z powodu, że ta druga osoba ma w danym momencie więcej do powiedzenia i to mówi, a ja daję się w ten sposób "wykorzystywać" i nie potrafię skupić uwagi tej osoby na samym sobie i na ważnych dla mnie kwestiach. Ale to głupie...
shalafi, po prostu idealnie to ująłeś.
mogę się pod tym podpisać.

Dodam jeszcze, że w dłuższej perspektywie w związku z faktem że "nie istnieję" w rozmowie, po fazie frustracji powstaje u mnie faza złości.

Mimo że wiem że to wynika z mojego braku umiejętności, to wkurza mnie że ta osoba tak mnie traktuje (oczywiście to bzdura bo traktowanie jest normalne, ale i tak czuję to co czuję). Więc jak mnie wkurza, to zaczynam ją olewać skoro to co mówię/myślę nie ma znaczenia. I tak, znajomy za znajomym jeśli już są lub byli, to odpadają. Bo nie wiedzą, skąd nagle bierze się moja niechęć, a nawet jeśli się dowiedzą (niemożliwe), to i tak nie zrozumieją.

Bardzo cenię sobie refleksyjne osoby, które mówią spokojnie i nie mielą jęzorem jak najęte nie widząc co się dookoła dzieje. Wtedy ja też mam czas żeby pomyśleć i okazję żeby powiedzieć co myślę. Przede wszystkim, mam wtedy możliwość usłyszenia siebie samej. Wydaje mi się że na tym polega prawdziwa rozmowa, że obie strony są ciekawe co druga strona powie i obie się interesują.

To smutne, ale okazuje się że mając FS, jest się gorszym rozmówcą od każdej osoby na świecie :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Jak dla mnie TO jest najbardziej frustrujące. Od każdego jest się gorszym. A przecież na relacjach opiera się cały ten świat. Zdarza mi się czasem przyłapywać na tym, że czuję że nienawidzę ludzi w związku z tym :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: ale jak tu dażyć sympatią, jeśli mało kto naprawdę "słucha". Co z tego, że umiem to czy tamto. Jak ktoś jest lepiej wygadany, to i tak to co robię przejdzie niezauważone, albo ktoś bardziej wygadany sobie te zasługi (przez swoje wygadanie) przywłaszczy. I tak zdarzyło mi się już parę razy. Jak potem myśleć, że jest się kimś, że ma się jakąś wartość :Stan - Niezadowolony - Brak słów:
To chyba tylko ja jestem jakaś nienormalna bo nigdy nie miałam chłopaka. Nawet żaden nie dotknął. Dosłownie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: nawet za rękę itp