PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Z płcią przeciwną
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
ctp, no daj spokój.
Bez uogólnień i złośliwości.
vivi chyba dostalaś klapsa
Nie wydaje mi się. Poza tym to mnie nie dotyczy. Każdy jest inny.

A z płcią przeciwną ostatnio ciągle coś. Jakiś niesamowity ruch się zrobił, nie wiem, co im odbiło nagle. Jeszcze wiosną to bym rozumiała, ale w środku zimy? Zimowy zew natury, heh.
..
No... i jak to się ma do wątku 20-letnich prawiczków? :Stan - Uśmiecha się - Chichocze:
:Ikony bluzgi kurka:

Proszę, żebyś nie pisał bezsensownych postów jeszcze z zamaskowanym przekleństwem w dodatku. nie mam pojęcia do czego to się miało odnosic ale - nie rób tak

Sugar
ctp, wydaje mi się, że w innym wątku to jest inaczej opisane. Albo marnie idzie mi łączenie faktów... Może to nie ten przypadek, tylko jakiś drugi dotyczący Ciebie. Nie wiem.
Nie uraziłeś mnie, spokojnie. Takie uogólnienia mnie wkurzają, nie dotykają.

Do meritum... możesz się przejmować, wściekać i rozładowywać agresję, ale nie stosuj takich uogólnień. Nie wszystkie kobiety kłamią, mamią, wykorzystują i grają na kilka frontów. To cecha osobnicza, a nie grupowa. Miałeś pecha. Ja też miałam pecha, że zdarzyło mi się trafić na przykład na faceta, którzy przez 5 miesięcy (prawie połowa naszego związku) w drugim mieście miał drugą kobietę. Trójmiasto sprzyja takim historiom - jeśli jedna osoba jest z Gda, a druga z Gdy, to małe szanse, że kobiety z tych dwóch miast się o sobie dowiedzą. Jak widać. I wiesz, co mi powiedział, kiedy dowiedziałam się i z nim zerwałam? Powiedział mi bez ogórdek "trwałoby to tak długo, jak długo byś nie wiedziała.". A potem stereotypowe "mogę ją zostawić, jeżeli chcesz".
Żeby było śmieszniej, ona o mnie również nie wiedziała. Zatem nie jest to zwykła historia para + ta trzecia. Raczej dwie niezależne. Napisała do mnie, kiedy przypadkiem się dowiedziała - ponad rok po naszym rozstaniu. Chciała się spotkać, żeby pogadać. Ciekawe to było, nie powiem. Nieistotne zresztą. Myślisz, że okej byłoby, gdybym na podstawie tego doświadczenia uznała wszystkich facetów za gnojów, dupków, nieczułych, obłudnych, fałszywych sukinsynów? Nie. Tak samo Ty nie możesz pytać, odnosząc się do wszystkich kobiet "dlaczego nie są szczere?". Całe rzesze są, a trafiają na takich popaprańców. Powiesz, że pewnie to nas krzywi i robimy się takie same, jak oni? Nie. Przynajmniej ja się taka nie stałam. Znam inne zdradzane, które również - mimo wszystko - są lojalne w stosunku do swoich późniejszych partnerów.

Razi mnie natomiast, że potrafisz ot tak mówić dziewczynie, że jej nienawidzisz. Moim zdaniem nie powinno się rzucać tak silnych słów na wiatr. Ale to tylko moje zdanie, dodawane na marginesie postu.
A może lepiej mówić takie rzeczy wprost niż udawać, że wszystko jest okej?
Stap, a Ty tak wszystko mówisz zawsze wprost? Może od teraz wszystkim mów wprost, że się wstydzisz coś zrobic. Chodzi mi o to, że czasem trudno jest się przełamac i mówic wprost. ciężko jest się otworzyc. ze strachu, bądź innych powodów.

Vivi, nie wiem czy jest sens tu coś pisac. Oni są jeszcze bardzo młodzi więc i bardzo przejmują się wszystkim i popełniają wiele błędów oraz nie dadzą sobie raczej nic wytłumaczyc. kiedyś zrozumieją. wszystko się ułoży, guys.
Cóż, założyłam, że skoro to napisał, to mogę odpisać i jakoś, hmm... dyskutować. Rozumisz.
Zresztą nie wiem, ile kto ma lat. A w ogóle to ja też jestem młoda i co :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język::Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
vivi napisał(a):Rozumisz.

Rozumisz:Stan - Uśmiecha się: może ktoś pomyślec, że ja tu kogoś lekceważę albo coś... nie, nic z tych rzeczy. ja również jestem młoda, ale wiem, że niektórymi rzeczami nie warto się tak przejmowac.
Sugar, ja wiem o tym. Ciężko jest pewne rzeczy mówić i czasem nieźle się męczę psychicznie, ale zazwyczaj w końcu to powiem...
..
ctp napisał(a):Chciałem tylko zauważyć, że wszystko byłoby lepsze niż brak szczerości.
Zresztą.
I tak się do związków nie nadaję. Ale czemu to się odbyło w taki sposób.
Po co te patologiae.

Nie rób już z siebie ofiary. Moja pierwsza i jedyna miłość robiła dokładnie to samo, więc nie jesteś jedyny. Co więcej znam baardzo wielu, którym też narobiła podobnych nadziei, by później dać do zrozumienia, że kocha kogoś innego. Kto wie może mówimy o tej samej, bo ta moja "miłość" miała bardzo duże powodzenie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
vivi napisał(a):A z płcią przeciwną ostatnio ciągle coś. Jakiś niesamowity ruch się zrobił, nie wiem, co im odbiło nagle. Jeszcze wiosną to bym rozumiała, ale w środku zimy? Zimowy zew natury, heh.
testosteron...
zimą jest największe stężenie...

a na Wiosnę-Lato włącza się dopamina, endorfiny i pochodne
Czyli de facto przez cały rok, na okrągło hormony pchają Was ku nam. My to samo mamy w cyklu dwanaście razy krótszym :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

No, jak tam, ludzie? Jak komu idzie z płcią przeciwną? Kilka osób nie dokończyło opowieści.. Chwalić się lub żalić! Pomożemy :]
Chodzę do babskiej klasy, i prawie w ogule nie mam kontaktu z dziewczynam, oprocz lakonicznych rozmów. Zawsze dziewczyny były dla mnie obce, i właśnie przez to, że wybrałem taką klasę, dowiedziałem się o fobii, bo wcześniej byłem w klasach pół na pół i kolegów (może nie jakiś wielkich) ale zawsze miałem, ale oczywiście zachowania typowe dla fobika też miałem, a z tego nie zdawałem sobie sprawy tak bardzo jak teraz.
Mnie idzie tak jak w moim podpisie. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Siema ludziki fobiki - tak na luzie zacznę, chociaż w internecie będę cool .

A teraz na serio mam pewien problem i jestem ciekaw czy wy macie podobnie.
Jest to problem natury damsko męskiej. Polega on na tym, że przeżyłem już 27 lat i nigdy nie miałem dziewczyny. Nie jestem chyba bardzo nieśmiały w stosunku do dziewczyn, ale nie potrafię utrzymac rozmowy na dłużej niż 5 minut. Poza tym kiedy spodoba mi się dziewczyna uważam że nie zasługuję na nią i nie mam prawa oczekiwac od niej że będzie zemną się spotykac. A niestety muszę napisac że bardzo mi brakuje dziewczyny. Nieodwzajemnioną (chyba) miłośc przeżyłem już kilkakrotnie i były to najczarniejsze chwile mojego życia. Tak bardzo to boli, że nieraz myślałem żeby z sobą skończyc - nie jest to jednak takie proste. Chciałbym to zmienic, ale nie mam zielonego pojęcia jak i przeraża mnie coraz mocniej myśl że niedługo będzie za pużno na zmiany a może już jestem stracony.
Napiszcie jeśli borykacie się z podobnymi problemami.
Cześć.
Problem z dłuższymi rozmowami to normalna sprawa i także ludzie śmiali maja z tym kłopot. Co do zasługiwania na dziewczynę, to wiąże się to z twoją niską samooceną. Wydaje mi się, że masz świadomość tego problemu. Zacznij akceptować siebie, a inni zrobią to samo. Oczywiście samo się nie zrobi. Musisz pracować nad tym. Sukces jest w zasięgu.
Ja też nigdy nie miałem dziewczyny.... nie dlatego że nie mialem okazji ale z racji małomówności, romantycznego charakterku i praku pewnosci siebie. Zawsze konczylo się to tym że dziewczyna miała dosyć niejasnej sytulacji i konczyła sie znajomość wielkim fochem czy też sprzeczką. A ja sobie wmawialem że i tak sie nie nadaje do zwiazku.

Obecnie tez jestem sam...prawie :Stan - Uśmiecha się:
Jest pewna dziewczyna, choć znowu wystarczyło by spojrzenie w oczy, poglaskać po policzku, pocałować i wyszeptać "kocham cie", lecz się boję... że ją stracę, że się nie uloży... choć chyba "zaryzykuje" bo sobie tego nie wybaczę jesli tym razem nic nie zrobię.

wiem że to trudne, ale postaraj sie nie mysleć o większosci poznawanych dziewczyn w kategorii "może to ta jedyna" tylko po prostu zachować dystans, sam mialem podobnie i dopiero gdy przestalem trakować nowo poznane dziewczyny w kategorii że może to własnie ta wyjątkowa, jakoś zaczeło mi to mniej przeszkadzać no i poznałem pewną dziewczyne i odrzucalem wszelkie takie mysli na poczatku i obecnie jestem przed dzwiami wielkiej milości, bo to coś wiecej niż zakochanie :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
...
Ja teoretycznie miałem dziewczynę, ale mojego życia uczuciowego nie zaliczam do udanych.

Mój problem chyba udało mi się namierzyć po tym, jak podrywałem jedną dziewczynę ostatni raz jakiś czas temu. Powiedziała mi po wszystkim, że ja zwyczajnie nie umiem podrywać.
To prawda, i jest to po prostu ciąg dalszy braku umiejętności społecznych. Nie umiem zacząć rozmowy, nie umiem nawiązać przyjaźni, nie umiem przekonać kogoś do mojego zdania to i nie umiem podrywać. To nie jest kwestia choroby czy jakiegoś braku. Po prostu nigdy się tego nie nauczyłem, bo całe życie unikałem ludzi.

Przeczytałem rzecz jasna wszystkie "podręczniki podrywu" i chociaż większość z nich jest głupia, to są w większości z nich zawarte dwie rady, które wydają mi się prawdziwe:
1. Liczą się komunikaty pozawerbalne, mowa ciała, ubiór, ton głosu.
2. Trzeba próbować i próbować aż w końcu za n-tym razem się uda :Stan - Uśmiecha się:.
Poczytałam kilka stron tego tematu i powiem Wam, że albo mam problem tak jak Wy z nieśmiałością albo jestem "normalna" i mam pecha.
Na swoje 20 lat, nigdy nie byłam w związku, chociaż facetów przewinęlo się kilku. Kilku nawet wiązało ze mną swoje marne plany. Spotykałam się z nimi, a potem albo ja zostawiałam ich albo oni mnie.

A nie daj Boże zorientuje sie, ze podobam sie facetowi. Co robie? Uciekam... Wiec nie tylko osoby z FS maja takie problemy.
haha, Ola, chyba zostaniemy koleżankami! znaczy napisałaś za mnie posta :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: wow, może przez całe życie sądziłam, że to z powodu fobii a to wcale nie?!

a ja wiem, że nie tylko fobiki mają takie problemy bo mam parę takich koleżanek, a na pewno jedną, to mnie z nią łączy, a ona jest bardzo ekstrawertyczna, przebojowa wręcz! więc się chyba jej niektórzy boją, hehe.