moja historia z pracą nie jest długa...
Będąc na studiach usilnie poszukiwałam jakiegoś zajęcia, ale tak to robiłam, że kończąc studia nie miałam co wpisać do swojego CV
i teraz wiem, że to był po prostu strach, strach przed nową sytuacją, a przede wszystkim strach przed kontaktami z obcymi ludźmi.
No, ale studia się skończyły, czas na dorosłe życie na własne konto i ze swojego konta
Słuchajcie, w zeszłym roku działy się cuda w moim życiu, naprawdę ja to tak nazywam. Bo ja, osoba nieśmiała, zawsze stojąca gdzieś na uboczu, nawet niezbyt usilnie poszukująca pracy, otrzymałam pracę
można nawet powiedzieć, że dwie-które i tak szły na konto jednego etatu.
Wchodząc do budynku, w którym miała się odbyć rozmowa, ujrzałam kolejeczkę oczekujących, około 10 osób. Ja byłam ostatnia. Po rozmowach z poprzedniczkami załamywałam się coraz bardziej, takie doświadczone, każda pewnie dokoloryzowała swoje opowiadanie o sobie, żeby pokazać, że młoda, nowa niewiele znaczy... Wychodząc z rozmowy, byłam na siebie zła (ja tak zawsze mam: trzeba było to powiedzieć zamiast tego; po co ja to powiedziałam itp.), na wszelkie możliwie sposoby analizowałam swoje wystąpienie no i odnajdywałam tam mnóstwo niedociągnięć... Ale jakież było moje zdziwienie, kiedy to do mnie zadzwoniono i kazano przyjść dnia nastepnego ze wszystkimi dokumentami!!! Co lepsze, drugą posadę otrzymałam z marszu (dowiedziałam się o wolnym miejscu przez zupełny przypadek, wchodząc nie do tych drzwi, do których planowałam. Nawiązała się sympatyczna rozmowa z bardzo sympatyczną panią, która zdradziła mi w sekrecie, że gdzieś tam jest to wolne miejsce),czym prędzej udałam się na miejsce, w którym czekano na pracownika, weszłam do gabinetu dyrektora- a wyszłam już jako pracownik owej placówki.
NO i rozpoczęłam pracę. Ja, która zawsze bałam się kontaktów ludźmi, byłam straszną dzikuską, musiałam zmierzyć się z nowym wyzwaniem. W mojej pracy niemożliwością jest odizolować się od ludzi, mam do czynienie nie tylko z osobami dorosłymi, ale przede wszystkim z dziećmi. I wcale ze mną nie jest tak źle
Przeszłam wielką przemianę, muszę dawać z siebie jak najwięcej, codziennie być pogodną, nie ma czasu na myślenie o nieśmiałości ani o strachu.
Lubię swoją pracę, to tak na koniec
Bo dzięki niej wiele się w moim życiu zmieniło, dzieki niej w pewnej mierze pozbyłam się mojej chorobliwej nieśmiałości (co nie znaczy, że nieśmiała nie jestem...).
to na razie tyle, przepraszam za chaotyczność mojej wypowiedzi.