PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Boję się iść do pracy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Zas napisał(a):na produkcji to praca z ludźmi?
to jaka jest bez ludzi?

Eee, praca w której nie ma wokół ludzi?
Serio, nie czaję takich niepotrzebnych pytań
Masz fobie a sie pytasz jakbyś jej prawie nie miał..


Chory na nieśmiałość, dzięki za odpowiedź, w sumie to strasznie dużo do załapania się wydaje. A kierownictwo? Na początku byli wyrozumiali jak nie nadążałeś? A i musiałeś rozmawiać z ludźmi, zagadywali Cię, czy dali spokój? A jak nie gadałeś z nikim, to czy Cię obgadywali lub patrzyli dzisnie?

A jak z lękiem, dawał Ci się mocno we znaki? Ja mam bardzo silną fobię, która w pracy mi się nasila, dlatego boję się, że nawet tak mały kontakt z ludźmi mógłby mnie wykończyć..

Ja jakbym poszła, to na świeczki zapachowe, ale słyszałam, że często trzeba tam wołać, jak np. znajdzie się uszkodzony towar, a wtedy zatrzymują taśmę. nie wiem czy dałabym radę, bo akurat z takim zwracaniem na siebie uwagę, mam największy problem :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Cytat:W sumie to strasznie dużo do załapania się wydaje.
To w większości proste i monotonne rzeczy, no i nie będziesz tego wszystkiego robić od razu, więc tu nie ma się czym martwić.

Cytat:A kierownictwo? Na początku byli wyrozumiali jak nie nadążałeś?
U mnie akurat, tak.

Cytat:A i musiałeś rozmawiać z ludźmi, zagadywali Cię, czy dali spokój? A jak nie gadałeś z nikim, to czy Cię obgadywali lub patrzyli dzisnie?
Tutaj to jest sprawa bardzo indywidualna. Różni są ludzie. Niektórzy zagadywali, ale to raczej dlatego, że tacy byli i po prostu chcieli se pogadać, przełamać pierwsze lody (czy jakoś tak), albo być uprzejmi.
Tu chyba nie ma co się oszukiwać. Są różni ludzie, ale wątpię, że nie spotkasz chociaż jednego, który zagada. Szczególnie, że jesteś dziewczyna, tylko nie denerwuj się - ładną :Stan - Uśmiecha się:

Cytat:A jak z lękiem, dawał Ci się mocno we znaki?
Dawał i to dość mocno. To była moja pierwsza praca praktycznie, pewnie też dlatego. Ale patrząc obiektywnie z perspektywy czasu, to nie było się czego bać.
Cytat:Ja mam bardzo silną fobię, która w pracy mi się nasila, dlatego boję się, że nawet tak mały kontakt z ludźmi mógłby mnie wykończyć..
To radzę Ci się dobrze nad tym zastanowić. Ciężko mi sobie wyobrazić, że taka praca mogłaby przebiegać bez żadnego kontaktu. Na początku zawsze jest zebranie i kierowniczka mówi co dzisiaj będzie robione, jak jakaś grupa często robi coś zbyt wolno (u mnie były limity czasowe :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:) to kierowniczka niekiedy opi**dala całą grupę, na szczęście nie pojedyńczo, tylko jako zespół, a nawet jak już coś to dostaje się pracownikom z dużym stażem.
Zależy też od ludzi jacy tam będą. Generalnie, czytam wszędzie, że bezrobocie wielkie, ludzie mają więcej alternatyw i na takich produkcjach już ciężko z rekrutacją, więc teoretycznie kierownictwo nie powinno być niemiłe. No ale wiadomo, zwrócić uwage mogą. Na początku też się trzeba troche pokontaktować z innymi, żeby wytłumaczyli jak co robić.

Aaa, jeśli to będzie praca typowo na taśmie to może nawet w samotnosci będzie przez większość czasu, ale jakiaś tam współpraca z ludźmi na pewno będzie. Jeszcze w technikum, kolega pracował na taśmie jako pakowacz ciastek. Mówił, że tam przeważnie babki w wieku przedemerytalnym robią, a zapewne lepiej sie czujesz z osobnikami sprzed dwóch pokoleń niż z rówieśnikami. Ale w różnych firmach może być różnie.

Cytat:Ja jakbym poszła, to na świeczki zapachowe
Przynajmniej nie będziesz czuła jak ktoś się nie umyje, a jak Ty się nie umyjesz to też nikt nie będzie czuł xD
no pytam, bo z ludźmi to dal mnie jest wtedy, gdy jest wymuszona jakaś mocna współpraca, albo gdy robicie razem jedna rzecz, a produkcja to bardziej mi się kojarzy z taką pracą robota, gdzie kazdy ma swoją działkę i zapieprza.

natomiast zgodzę się, ze profesorowie tam nie robią, więc ryzyko, że przykleja ci łatkę dziwaka jest bardzo duże, niestety. ale nie zawsze muszą się śmiać, zależy od ludzi. mogą tylko kulturalnie za plecami obmawiać, tak, ze się nie dowiesz
czuję się jak g... Z każdą zignorowaną cefałką czuję się coraz bardziej wdeptana w błoto. Tracę już nadzieję na jakąkolwiek normalną pracę. Nigdy nie wyrwę się z perspektyw fizycznego zapierniczu za najniższą krajową.
Ja jestem jedną z osób, które nigdy nie pracowały, kiedyś dawno temu pracowałam przez 2 lata u taty, ale nielegalnie i nie było to nigdzie zarejestrowane, co jakiś czas muszę chodzić do Urzędu Pracy gdzie jestem zarejestrowana jako bezrobotna i tam dostaję oferty pracy, potem wysyłam swoje CV przez internet, raz byłam na rozmowie na której mnie odrzucili, ubrałam się ładnie w białą bluzkę na guziki i czarne spodnie, facet tylko raz spojrzał na mnie i coś zauważył, że jestem nieśmiała, że patrzę się w ziemię, po krótkiej rozmowie mi podziękował, powiedział, żeby przyjść za rok jak przejdę przyuczenie do zawodu, jestem niepełnosprawną osobą, ale właśnie do takich osób była skierowana oferta. Cóż, chodzenie do Urzędu Pracy jest bardzo nieprzyjemne (bo samo jeżdżenie autobusami należy do strasznych tortur, w takich zatłoczonych miejscach robi mi się słabo) a muszę mieć ubezpieczenie, na szczęście teraz do urzędu już chodzę coraz rzadziej.
Mieliście sytuacje w pracy, że czuliście się persona non grata? Z osobą, która gada coś na Wasz temat i Wy nie macie za bardzo jak się bronić i nikt się nie zastanawia jak jest naprawdę?
Co zrobić w takiej sytuacji? Jak wyjść z twarzą?
Co można ? wycedzić do sieie przez mocno zaciśnięte zęby coś w stylu 'odi profanum vulgus...' i tyle Motłoch zawsze pozostanie motłochem.
Uwaga, dobry sposób. Prezencja i zachowanie profesjonalne, nienaganne i eleganckie, acz chłodne i zdystansowane. Uśmiech przeznaczony na specjalne chwile. Pewność siebie i zdecydowane reakcje, ale niewychylanie się przed szereg (paradoks, ale właśnie o to chodzi, czujesz się nikim, jesteś nikim, ale nikt nie ma prawa tego zauważyć, drżysz i szlochasz, ale tylko w samotności).
Na początku możesz być "na językach", ale szybko przekonują się, że nie jesteś zagrożeniem, tylko wystrojem ściany, więc dają ci spokój.
Wykonujesz robotę, nie oglądasz się za nikim, wychodzisz.
Ma to oczywiście swoje wady (kontakt z szefem: łzy w oczach, panika, popłoch)
Polecam!
Akurat poczatki pracy sa wedlug mnie najlepszym okresem. Po torturach zwiazanych z rozmowa kwalifikacyjna i badaniami oraz przygotowaniem sie przychodzi pierwszy sielankowy miesiac , odbieram to jako czas w ktorym nikt nie moze sie do Ciebie specjalnie przyczepic bo jestes nowy i z reguly jeszcze nie ogarniasz co i jak. Schody robia sie z czasem gdy juz powinienes wszystko miec w jednym palcu a tak nie jest...

Co do ludzi z ktorym sie pracuje to jest straszna loteria, raz sie trafi na debili a raz na przyjaznych ludzi. W moim wypadku jako wprawionego obserwatora w miare szybko orientuje sie kto jest przyjacielem a kto wrogiem.

@skejciara

W obecnej pracy mam taka sytuacje, dowiedzialem sie ze bylem za plecami nazywany cudakiem i kilkoma innymi mniej zmyslnymi slowami. Nie przejalem sie specjalnie tym faktem bo wiem ze ten czlowiek to ameba umyslowa.
Cytat:Po torturach zwiazanych z rozmowa kwalifikacyjna i badaniami oraz przygotowaniem sie przychodzi pierwszy sielankowy miesiac , odbieram to jako czas w ktorym nikt nie moze sie do Ciebie specjalnie przyczepic bo jestes nowy i z reguly jeszcze nie ogarniasz co i jak. Schody robia sie z czasem gdy juz powinienes wszystko miec w jednym palcu a tak nie jest...

Ja mam odwrotne odczucia, bo jak zaczynam, to wszystko jest nowe, muszę się przyzwyczajać do tego co robię i jak to robię, no i mam presję, że muszę wszystko dobrze robić, żeby dobrze wypaść przed współpracownikami i szefem. A z czasem to już ma mniejsze znaczenie, bo się właśnie przyzwyczajam, opinię u ludzi już mam, więc mogę robić co trzeba po swojemu i nie muszę przejmować się tak szczegółami.
Mam pracę w dokumentach, które muszę zawieźć raz w tygodniu w jedno miejsce.Gościu, który tam siedzi jakiś czas czemu mówił mi o błędach w tych dokumentach, ja niby przytakiwałam, że rozumiem, ale to nie prawda.Nie zrozumiałam i dalej robię po swojemu.Na razie nic nie mówił, ale pewnie dlatego, że jeszcze dokładnie nie sprawdził.A jak się wyda, wyjdę na idiotkę, bo on mi to tłumaczył z 2 razy.Dzisiaj znowu miałam go zapytać jak to robić poprawnie , ale znowu wygrał strach :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
W ogóle tragikomiczne jest to, że umiem robić to co robię, ale za bardzo tego nie kapuje i nie wiem jak to będzie dalej wyglądać :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
ja pracuje na produkcji, kazdy ma swoja rzecz ktora robi codziennie tak samo i jest tak jak Zas mowi, za plecami maja mnie za dziwaka ale ciezko po nich poznac
Sprawa zaginionej części jest załatwiona. Na drugi dzień poszłam do biura i powiedziałam co i jak. Babka po usłyszeniu "Czy możemy porozmawiać" i zobaczeniu mojej poważnej miny bardzo się przejęła. Jak powiedziałam o co chodzi, to się roześmiała i usłyszałam, że takie rzeczy się zdarzają, w ogóle mam się tym nie przejmować i po prostu zamówią nowa część (kosz to ok. 140 zł). Przyszła parę dni temu, i szczerze mówiąc to byłam przygotowana, na to, że każą mi za nią zwracać, ale nikt nic nie mówi. W międzyczasie, inna dziewczyna popsuła sprzęt warty ok 500 zł (zrobiła coś bardzo bezmyślnego), miała niezły ochrzan, ale w ogóle się tym nie przejęła i się z tego śmiała.

Doszło parę nowych osób. Ja mam tak, że chociaż pracuję już 8 miesięcy to się stresuję byle czym. A przychodzi taki nowy, robi połowę rzeczy źle i niczym się nie przejmuje, chociaż zwracają mu uwagę. Zazdroszczę im takiego spokoju (ignorancji?).

Dalej czuję duże napięcie po zakończonym dniu pracy. Przychodzę do domu i "pod spodem" cała chodzę (jakby drżały mi nerwy). Nie potrafię tego uspokoić, i niby nie myślę już o pracy, ale łapię się na tym, że moje ciało jest spięte.
Taki pracownik to skarb, miałem kumpla, który prawie codziennie coś wynosił z pracy, przeważnie coś do żarcia, ale miesięcznie to pewnie kilka stówek podwędził. Zwolnili go po dwóch latach dopiero, chyba ktoś go podkablował, albo tak się rozzuchwalił w tym tzn. nie pier*olił w tańcu.
Z resztą oni mają wliczone w koszta, myślisz że ile tam tracą na samych kradzieżach? Ostatnio chciałem sobie kupić komplet bokserek everlast w Netto po 40zł na 10 pudełek tylko w jednej były bokserki, bo w rozmiarze s.
Ahhhh.. nie ogarniam już nic.
W poniedziałek dostałam nową ocenę, a w piątek widziałam kobięte na moje miejsce i to też przypadkiem, bo musialam przyjść wcześniej.

Niech mi ktoś wytłumaczy. Czy ja jestem taka dziwna?

Zawsze mi się wydawało, że jeśli jeden pracownik skarży się na drugiego szefowi, to szef chyba powinien chyba z tym drugim porozmawiać? Natomiast moja firma z inicjatywy współpracownika, którego wszyscy lubią, a mnie nie - prowadzi rozmowy na moje miejsce.

Pisałam już o tym kiedyś. Mam pracę, której nienawidzę i od dawna chcę odejść. W październiku złożyłam wypowiedzenie, którego szef mi nie podpisał. Nie wnikam już czemu. Byłam pewna, że zakończy tę sprawę do końca roku.. W międzyczasie firma zmieniła nazwę i dokładnie tydzień temu w poniedziałek podpisałam nową umowę. Podpisałam, bo póki nie mam nic to się nie rzucam.
A w ten piątek przychodzę szybciej do pracy i znowu gadają z kobietą na moje miejsce. OK, spoko - ja chcę odejść tylko... czy nie wypadałoby mi czegoś powiedzieć? Wszyscy wiedza dookoła, nabijają sie ze mnąie... a mijam z szefem i innymi - cisza.
To ja jestem nienormalna? Czemu nie potrafią mi nic powiedzieć w twarz? Ja oszaleję... Chcę odejść z tej pracy od dawna, ale sposób w jaki to robią sprawia, że już całkiem czuje się jak śmieć :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Raczej trafiłaś na kolesiostwo, współczuję.
Cytat:Zawsze mi się wydawało, że jeśli jeden pracownik skarży się na drugiego szefowi, to szef chyba powinien chyba z tym drugim porozmawiać?
mnie tez takie coś wkurza, u mnie zwykle po usłyszeniu skargi przełożony dumnie zwany miszczem obcina premię i nie interesertuje go wersja drugiej strony. Ja osobiście jeszcze nikogo nie sprzedawałem ani nie pomawiałem bo to obrzydliwe, coś jak lizanie tyłka za wstawiennictwo.
Nie masz czego żałować.
W robocie nie mogę zaznać spokoju.Non stop jakieś dzieweczki się gapią albo uśmiechają nie wiem z jakiego powodu, wielokrotnie myślałem żeby się zwolnić.Jedna jakieś miny strzela i najwidoczniej śmieje się ze mnie, nie wytrzymałem i zapytałem o co ci chodzi, na co ona "mi? O nic, coś się stało?" Zwariuję no zwariuję, byłem wściekły przez resztę dnia choć wiem że nie powinienem sobie tym zawracać głowy

Inni chyba mnie lubią, wydają się normalnie zachowywać
PMCL napisał(a):W robocie nie mogę zaznać spokoju.Non stop jakieś dzieweczki się gapią albo uśmiechają nie wiem z jakiego powodu, wielokrotnie myślałem żeby się zwolnić.Jedna jakieś miny strzela i najwidoczniej śmieje się ze mnie, nie wytrzymałem i zapytałem o co ci chodzi, na co ona "mi? O nic, coś się stało?" Zwariuję no zwariuję, byłem wściekły przez resztę dnia choć wiem że nie powinienem sobie tym zawracać głowy

Inni chyba mnie lubią, wydają się normalnie zachowywać
A długo tam pracujesz, zwłaszcza w otoczeniu tych dzi(e)weczek? Tylko ze strony tych dziewczyn takie reakcje?
Może to po prostu jakaś grupka głupich ... damskich narządów rozrodczych z nudów znalazła sobie jakiś obiekt zainteresowania, bo akurat nie mają koleżanek, którym mogłyby obrabiać dupska? Przypuszczam, że :Różne - Koopa:
+/- 20 lat u których wyraz twarzy ewidentnie zdradza tęsknotę za rozumem?

Jest jeszcze bardzo optymistyczna wersja, wg której poszła fama po zakładzie, że masz sporego naganiacza (idiotyczne określenie, ale je lubię) i dlatego wszystkie są tak podekscytowane.
skoncze jako bezdomna :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.
Jakbyś już została bezdomną, fascynacja bezdomnością szybko by się skończyła. Lepiej nie sprawdzać na własnej skórze, na ile trwałe jest to odczucie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Tym bardziej, że ze stanu bezdomności droga w drugą stronę łatwa raczej nie jest.
[uzupelnie wieczorem :Stan - Uśmiecha się: ]
Ksenomorf napisał(a):Jakbyś już została bezdomną, fascynacja bezdomnością szybko by się skończyła. Lepiej nie sprawdzać na własnej skórze, na ile trwałe jest to odczucie Tym bardziej, że ze stanu bezdomności droga w drugą stronę łatwa raczej nie jest.
Eee tam... Jeśli mówimy o kobiecie, (przynajmniej jako tako atrakcyjnej), to wyjście ze stanu bezdomności będzie według mnie znacznie szybsze niż nawet wyjście polityka czy biznesmena z pierdla. Przypuszczam, że tydzień, góra dwa i rycerz na białym koniu (BMW X6) się zjawi i zabierze królewnę ze sobą do swojej wypasionej willi. No w najgorszym razie ktoś inny wyciągnie do niej rękę i zaproponuje jej robotę - wariant pesymistyczny.
No chyba, że koleżanka daje w żyłę od dawna, stąd to napomknięcie o bezdomności :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: No to wtedy zaczynają się już schody, ale i tak nie jest źle.
Jest jeszcze opcja prostytuowania się (czy tam sponsoringu - żeby ładniej brzmiało), ale to już totalne dno, nawet nie dno, a 5 metrów mułu. Wyjście dla kobiet, które nie posiadają resztek godności ,chociaż wydaje mi się, że paradoksalnie częściej na ten krok decydują się rozpieszczone dziewczynki z dobrych domów, gdzie nigdy niczego nie brakowało niż kobiety, które naprawdę znajdują się w beznadziejnej sytuacji życiowej.

W sumie takie coś mogłoby być naprawdę ciekawym doświadczeniem. Życie takiej osoby pewnie bardzo szybko uległoby przewartościowaniu, być może odkryłaby czym warto zawracać sobie w życiu 4 litery, a co z niego wykopać raz na zawsze.
Także Kra, jeśli miałabyś ochotę na taki eksperyment to daj znać. Ja z chęcią zaopiekuję się na ten czas Twoim mieszkaniem i dobytkiem. :-)
ZagubionywCzasie napisał(a):Także Kra, jeśli miałabyś ochotę na taki eksperyment to daj znać. Ja z chęcią zaopiekuję się na ten czas Twoim mieszkaniem i dobytkiem. :-)
myślałem, że będziesz grał tego rycerza :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
forac napisał(a):
ZagubionywCzasie napisał(a):Także Kra, jeśli miałabyś ochotę na taki eksperyment to daj znać. Ja z chęcią zaopiekuję się na ten czas Twoim mieszkaniem i dobytkiem. :-)
myślałem, że będziesz grał tego rycerza :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Mam tylko rower. Która poleci na rower :-(
Yeah.
Moja firma jest genialna.
Wczoraj gadałam z szefem. Myślała, że po prostu mnie zwolnią i co - może dadzą mi coś innego do roboty.. Taaa, ale ogólnie to nadal się sprawa posunęła, a jutro ma być kobieta na moje stanowisko. Oficjalnei nic nie wiem. Jak niby mam sie zachować?