PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Boję się iść do pracy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
To sprawa bardzo indywidualna. Ja na przykład nie mam aż takiego problemu z kontaktem z obcymi, o wiele gorzej jest mi dogadać się z współpracownikami. Zwłaszcza jeśli w większości są to kobiety. Już drugi raz zrezygnowałam przez to ze stażu, bo im dłużej tam byłam tym było gorzej. Nie potrafiłam z nimi rozmawiać, zwłaszcza te rozmowy w szatni o pierdołach typu "ale masz ładne sandałki, gdzie kupiłaś?" itp Czasem nawet celowo się spóźniałam żeby tylko się z nimi nie przebierać. No i wiedziałam że mnie obgadują kiedy mnie nie ma.
estera napisał(a):Nie potrafiłam z nimi rozmawiać, zwłaszcza te rozmowy w szatni o pierdołach typu "ale masz ładne sandałki, gdzie kupiłaś?" itp
Mam tak samo.
Te wszystkie babskie rozmowy o ciuchach, gotowaniu ... matko ... czasami mam ochotę krzyczeć .. nie mogę zrozumieć jak można o tym z takim przejęciem rozmawiać ... i czuję się jak jakiś wyrzutek, bo mnie to kompletnie nie interesuje. Nie wiem jak można rozmawiać o takich pierdołach i się tym ekscytować, a może ja po prostu nie jestem kobietą
:Stan - Niezadowolony - Diabeł:
ajanie napisał(a):
estera napisał(a):Nie potrafiłam z nimi rozmawiać, zwłaszcza te rozmowy w szatni o pierdołach typu "ale masz ładne sandałki, gdzie kupiłaś?" itp
Mam tak samo.
Te wszystkie babskie rozmowy o ciuchach, gotowaniu ... matko ... czasami mam ochotę krzyczeć .. nie mogę zrozumieć jak można o tym z takim przejęciem rozmawiać ... i czuję się jak jakiś wyrzutek, bo mnie to kompletnie nie interesuje. Nie wiem jak można rozmawiać o takich pierdołach i się tym ekscytować, a może ja po prostu nie jestem kobietą
:Stan - Niezadowolony - Diabeł:

Ja myślę że można, tylko jako facetowi, rzuca mi się w oczy w takich rozmowach egzaltacja, wyolbrzymianie i brak konkretów. Bo przecież w samym podzieleniu się dobrym przepisem, zwłaszcza, jak ktoś lubi gotować, nie ma nic złego ani dziwnego. Sandałki też można pochwalić, byle nie kryła się za tym zazdrość i absolutna niechęć do noszenia podobnych :Stan - Uśmiecha się:
Tośka napisał(a):Ajuka, mnie też odechciało się już nawet przeglądać oferty pracy, bo - powiedzmy to sobie szczerze - nic tam tak naprawdę nie ma, niewykwalifikowany kandydat nie ma za bardzo czego szukać. Wszędzie poszukują pracowników z doświadczeniem. Ja mogłabym celować tylko w branżę call center, więc już dałam sobie spokój, wymyśliłam sobie jakieś dalsze plany edukacyjne i niby się ich trzymam, ale i tak się boję, co przyniesie przyszłość. Beztroski finansowej to ja już nigdy nie zaznam, przepadło. Nawet 2 tysiące na rękę to kwota przekraczająca moje możliwości i moją wyobraźnię. Będę pracować za nędzne grosze, mam nadzieję że chociaż uda mi się zdobyć zawód i te marne grosze będą przynajmniej stałe, pewne...

Tylko przykro jest uświadomić sobie swoje położenie, swoje możliwości. Do pewnego wieku się o tym nie myśli (a może ja po prostu byłam głupia, niedojrzała i odsuwałam od siebie problemy, zamiast je rozważać i rozwiązywać), a później pojawia się ta przykra świadomość, że pewnego poziomu nigdy nie przekroczę, że nie mogę mierzyć zbyt wysoko, nagle wszystko staje się takie przyziemne, przytłaczające i dostrzegam, że do większości zawodów kompletnie bym się nie nadawała.

Nie jestem materialistką. Zawartość portfela nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem szczęścia. Mimo wszystko zrozumienie, w jakiej jest się sytuacji, i jak to rokuje na przyszłość, jest przykre. Pewnie będę żyła jeszcze skromniej niż moi rodzice, a takie mieli wielkie plany co do mnie.


Brak doświadczenia.

Niepewna perspektywa nedznej pracy.

Uświadomienie sobie, że nie mogę mierzyć zbyt wysoko.

Przykre zrozumienie sytuacji i rokowń na przyszłość.

Plany rodziców.

Nic dodać...

Może jednak...Tośka popraw płeć.
ajanie napisał(a):
estera napisał(a):Nie potrafiłam z nimi rozmawiać, zwłaszcza te rozmowy w szatni o pierdołach typu "ale masz ładne sandałki, gdzie kupiłaś?" itp
Mam tak samo.
Te wszystkie babskie rozmowy o ciuchach, gotowaniu ... matko ... czasami mam ochotę krzyczeć .. nie mogę zrozumieć jak można o tym z takim przejęciem rozmawiać ... i czuję się jak jakiś wyrzutek, bo mnie to kompletnie nie interesuje. Nie wiem jak można rozmawiać o takich pierdołach i się tym ekscytować, a może ja po prostu nie jestem kobietą
:Stan - Niezadowolony - Diabeł:

Taaak, chyba należę do waszego gatunku :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Mnie takie coś wpieniało już od czasów przebierania się w szatni na w-f'ie, poprzez studia (gdzie na szczęście była miażdżąca przewaga facetów i jakoś dałam rade), aż po dzisiaj, gdy słyszę takie coś np w knajpie. Z babami się nie da. W męskim towarzystwie jest przynajmniej jakiś poziom i można pogadać o czymś interesującym, w babskim pozostają rozwody na temat torebek, kremów, innych gówien i plotki, ręce opadają...
Witam,
Ja mam jeszcze ten problem, że staję przed innym, gorszym wyborem....
Ogólnie nie wiem czy dogadam się z ludźmi w pracy, jestem indywidualistą, nie lubię ludzi i rozkazywania mi, także albo się przełamywać i udawać, albo zakładać własną firmę...Chociaż wszyscy prowadzenie własnej firmy odradzają ze względu na nawał obowiązków...najlepiej to żyć z dala od innych i na własny rachunek, nic nie kupować, podatków nie płacić i żyć normalnie.
Życzę wam powodzenia, dacie radę, psychoterapia i dużo chęci, jakoś być musi, jak ja dam radę to wy również :-D
Zazdroszczę osobom, które w ogóle biorą pod uwagę zakładanie własnej firmy. Ja nawet o tym nie marzę - zero zaradności, kreatywności, czegokolwiek.

Po raz kolejny porozsyłałam CV gdzie się da - głównie call center bo tylko tam nie trzeba przeklętego doświadczenia. Zostałam zaproszona na rozmowę i...nie poszłam. Nienawidzę siebie za to, ale jak zobaczyłam przykładowe pytania (niby z tych prostszych) to nie miałabym zielonego pojęcia co powiedzieć. Nie jestem w stanie odpowiedzieć nawet nic o sobie - na tym ile mam lat i co studiuje moja wypowiedz by sie skonczyła. Nie mam planow zyciowych ani zainteresowań. Wpadłam w panikę. Niby miałam dzień na przygotowanie, jak tylko dostalam telefon obiecałam sobie, że cos sobie ładnego ułożę, ale im było później, tym większa pusutka w głowie. Na żywioł nigdy bym nie poszła. Strasznie mi wstyd, rekruter dzwonił do mnie jeszcze nast dnia poł godziny po umówionym spotkaniu, ale nie odebrałam, bo niby co miałam powiedzieć? Nie miałam odwagi nawet odwołać rozmowy, jak każdy normalny, przyzwoity człowiek. Jestem żałosna.

Na dodatek dzisiaj dostałam zaproszenie od koleżanek z liceum na "spotkanie po latach". Jeszcze bardziej mnie to zdołowało - jedna pracuje w TVN (przeprowadzala m.in. wywiad z Anją Rubik, widziałam zdjęcia na fb), druga jedzie teraz na staż do Brukseli, trzecia spędziła poł roku w Indiach na wolontariacie, czwarta w Norwegii, piąta pracuje w Warszawie. Wszystkie spelnione i niezależne, rozwijają się. A to niby ja najlepiej się uczyłam w liceum, najlepiej poszła mi matura i ogólnie najlepiej się zapowiadałam. Jak widać nie stopnie świadczą o sukcesie, lecz predyspozycje i osobowość. :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Najgorsze jest to, że strasznie lubiłam te dziewczyny i chętnie bym się z nimi zobaczyłą, ale nie dam rady-to spotkanie zdołowałoby mnie doszcżętnie, poza tym nie potrafiłabym chyba ukryć zazdrości i wstydu swoją niedołężnością :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Tośka, nie bardzo w czym mam wybierać :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Aplikowałam na oferty elektronicznej obsługi klienta, czyli bede odpowiadac na zgłoszenia, nic wspolnego ze sprzedażą.
Dla mnie najgorsza jest ta rozmowa, bo kompletnie nie umiem mówić o sobie w pozytywnym świetle, najchetniej przyszłabym tam powiedziała - jestem beznadziejna, nieciekawa i żałosna, ale będę dla was zapier*** jeśli mnie przyjmiecie. Boję sie też tego, że nie sprawdze sie w pracy, nie ogarne wszystkiego po tym szkoleniu i mnie zwolnią. Wspolpracownicy mi nie robią. Chociaż wiadomo jak się trafi na kogoś wrednego to różnie bywa.
"Jeszcze bardziej mnie to zdołowało - jedna pracuje w TVN (przeprowadzala m.in. wywiad z Anją Rubik, widziałam zdjęcia na fb), druga jedzie teraz na staż do Brukseli, trzecia spędziła poł roku w Indiach na wolontariacie, czwarta w Norwegii, piąta pracuje w Warszawie. Wszystkie spelnione i niezależne, rozwijają się. A to niby ja najlepiej się uczyłam w liceum, najlepiej poszła mi matura i ogólnie najlepiej się zapowiadałam. Jak widać nie stopnie świadczą o sukcesie, lecz predyspozycje i osobowość."

Kurczę, kurczę, ku...a mać, skąd ja to znam... :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Bruksela nawet się powtarza...
Nie wiem już jak sobie z tym radzić, chyba usunę konto na fb, bo jak tam wchodzę i patrzę, co dawni znajomi robią, co osiągają to na prawdę popadam w depresję.

Z drugiej strony nic dziwnego, jak się nie ma sprecyzowanego celu ani zielonego pojęcia w czym się jest dobrym i co się lubi to i nie ma do czego dążyć, więc do kogo ja mogę mieć pretensje...
Ja siebie widzę tylko w charakterze osoby sprzątającej .Problem w tym że i do takiej często wymagają doświadczenia.Po za tym chciałbym mieć taką w której pracowałbym sam od czasu do czasu tylko mieć ten minimalny kontakt z ludźmi.Gdybym miał prawko to może skusił sie na prace w jskieś firmie kurieskiej.

Scarlet doskonale cię rozumiem.Też nie potrafię mówić o sobie , to w czym jestem dobry ,jakie mam mocne i słabe strony.Moje odpowiedzi zazwyczaj są krótkie,lakoniczne.Jeśli chidzi o własną działalność to też o tym myślałem że w moum przypadku byłby to dobry pomysł niestety ten brak zaradności i samego pomysłu na biznes uniemożliwia to wszystko.
Tośka napisał(a):
inferno napisał(a):Ja siebie widzę tylko w charakterze osoby sprzątającej .Problem w tym że i do takiej często wymagają doświadczenia.Po za tym chciałbym mieć taką w której pracowałbym sam od czasu do czasu tylko mieć ten minimalny kontakt z ludźmi.
Otóż to, jak najmniejszy kontakt z ludźmi, praca w pojedynkę, nie wymagająca żadnej współpracy z innymi. To by było idealnie. Osoba sprzątająca dzisiaj powinna mieć status rencisty, doświadczenie albo własny samochód (!), żeby bez problemu dojeżdżać do tych obiektów, które ma w danym terminie wysprzątać. A szkoda, bo sama też bym poszła do takiej pracy, gdyby nie wymagania.

Ta chęć pracy w pojedynkę wynikająca m.in z obawy przed poniżeniem czy wykorzystywaniem przez kolegów w pracy , pasuje mi to do osobowości lękliwej.Trochę czytałem na ten temat i była tam właśnie mowa o tym , że osoby z tym zaburzeniem i związany z nim lękiem społecznym , unikają pracy,która wymagałaby intesywnego kontaktu z innymi ludźmi , dlatego wybierają zawody wymagające pracy w pojedynke a nie współpracę w grupie.Tak jest w moim przypadku a wszystko przez traumatyczne przeżycia których doświadczyłem w szkole zawodowej gdzie byłem gnębiony psychicznie.W podstawówce było podobnie ale to zawodówka najbardziej wpłyneła negatywnie na moją psychikę.Dlatego od tylu lat nie potrafię podjąć normalnej pracy, boje się że to wszystko co mnie wtedy spotkało ,powtórzy się.
:Stan - Niezadowolony - W szoku: Muszę się pochwalić 2 rzeczami.

1 mam pracę - w domu, robie różne rzeczy na kompie dla firmy z okolicy. Może nie zarabiam kokosów, ale to i tak jest lepsze niż 0zł.

2. opieprzyłam dzisiaj babkę około 50-tki za to że bezczelnie ściepała ulotkę zza wycieraczki na ziemię, a najlepsze było to że była z dzieckiem, więc jej wygarnęłam, że ładny daje przykład dziecku :Stan - Niezadowolony - Diabeł:

I tak moja fobia powoli zaczyna się przeradzać w irytację ludźmi, a nie strach przed nimi. W ogóle widzę, że jestem bardzo drażliwa jak ktoś robi coś złego, ktoś mi siedzi na zderzaku to go olewam albo jeszcze zwalniam do przepisowej prędkości :Stan - Niezadowolony - Diabeł:, na dwupasie zjeżdżam dopiero jak mam czysto i nie zamierzam się wbijać w szczelinę między tirami przez jakiegoś :Stare - Cenzura:

Z jednej strony podoba mi się to, że uczę się być asertywna, a z drugiej czuje że trochę powinnam wrzucić na luz bo świata nie zmienię przecież
Chmurka tylko pogratulować! :-D
Mam nadzieję że Twoje przełamanie rozpocznie reakcję łańcuchową i pozostali fobicy (w tym ja) też znajdą pracę.
Ja też gratuluje ci tej pracy , zawsze lepsze to nić leżenie, gapienie się w sufit i użalanie się nad sobą.Piszesz że uczysz się być asertywna ale z sytuacji które podaLaś bardziej wygląda mi to na postawe agresywną.
chmurka napisał(a):2. opieprzyłam dzisiaj babkę około 50-tki za to że bezczelnie ściepała ulotkę zza wycieraczki na ziemię, a najlepsze było to że była z dzieckiem, więc jej wygarnęłam, że ładny daje przykład dziecku :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
Czy Ty aby nie przesadzasz? Przecież nie zrobiła Ci tym krzywdy...
Fobiczny777 napisał(a):
chmurka napisał(a):2. opieprzyłam dzisiaj babkę około 50-tki za to że bezczelnie ściepała ulotkę zza wycieraczki na ziemię, a najlepsze było to że była z dzieckiem, więc jej wygarnęłam, że ładny daje przykład dziecku :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
Czy Ty aby nie przesadzasz? Przecież nie zrobiła Ci tym krzywdy...

"Opieprzyłam" w sensie jak najbardziej kulturalnym- po prostu było to zwrócenie uwagi cyt. "Przepraszam dlaczego pani śmieci? Ładny pani przykład daje dziecku" i to wsio. Mam nadzieje, że chociaż trochę jej się głupio zrobiło. Tyle dorosłych narzeka na "tą dzisiejszą młodzież", a sami zasad nie przestrzegają.

Czy to tak trudno zgnieść tą okropną ulotkę i wrzucić później do kosza? Nie, trzeba ostentacyjnie pokazać swoje oburzenie, że jakiś pachoł śmiał ją umieścić i opalcować naszą wycieraczkę...

A poza tym wg. mnie pokazała, że ma w pogardzie czyjąś pracę. Nie jest to wporzo tym bardziej jeśli zasuwa później w niedziele do kościoła udawać dobrego chrześcijanina...

Inferno raczej nazwałabym to bierną agresją. Coś w stylu - nie reagujesz =akceptujesz. Jadąc z pasażerami jestem za nich odpowiedzialna i dlatego nie zamierzam dawać się zastraszyć agresorom. Może i zdarzy mi się rzucić wtedy mięchem, ale na pewno nie robię nic co by mogło kogoś skrzywdzić. Nie można wiecznie chować głowy w piasek przed pseudo silniejszymi. Oni tylko na to czekają.
Ja nie lubie przy dużej ilości ludzi pracować jakoś mnie to paraliżuje i wg też macie coś takiego? pracuje na produkcji i właśnie tak jest i też się stresuje...
Ja również. Kiedy ktoś mi patrzy na ręce zachowuję się jak dziecko we mgle.
...
trzeba też nie słuchać innych i iść w swoim kierunku co do trzęsienia rąk to też muszę dodać bo tak mam.
Skończyłam we wtorek studia. Przedłużam samą myśl o pójściu do pracy. Gdyby nie znajomi i problemy siostry, której pomagam chyba wylądowałabym już w psychiatryku. Myślę: "jeszcze mogę trochę mieć wakacji" a potem pytania ludzi " i co teraz idziesz do pracy ?" "jak z szukaniem pracy ?". Te pytania są strasznie dołujące. Wiem, że powinnam ale co jak mam paraliż nie mogę, boję się do tego nie umiem nic co teraz jest potrzebne w pracy.
ajuka coś tam umiesz na bank. Wiem o co Ci chodzi, też z siebie robię debila, mam też opory przed rozmowami bo wiadomo że kto się lepiej sprzeda ten szybciej robote dorwie ale weź tu kurna się odezwij heh

Juno

...
Dobrze napisane Juno, przy okazji i mnie podniosłeś na duchu, bo również planuję się wybrać do (jakiejś) pracy.