PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Boję się iść do pracy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Agnieszka76 napisał(a):biorę psychotropy i jest mniej więcej ok
Super :Stan - Uśmiecha się: Może też jeszcze sprobuję...

krist, nie udało się z tym stażem, wybrano kogoś innego. A ostatnio, kiedy byłam w up, nie było żadnych ofert. Zresztą sama nie wiem, jak jest oferta to są też tłumy chętnych, tak jak sama piszesz. Aż nie wiem, czy jest sens próbować :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Kiedy poszłam odebrać swoje cv z tego biura, do którego mnie nie przyjęli, przede mną wychodziły 4 osoby, które też poszły po cv, a na stole leżało jeszcze kilkanaście dokumentów... Kilka lat temu było znacznie łatwiej. Pamiętam, jak koleżanka się chwaliła, że chętnych na staż w prokuraturze było tylko 8 osób, a wybrano 5, m. in. ją. Nie wiem, co się teraz dzieje :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

Nie chcę się za bardzo użalać, bo to nie pomaga, ale czasami mam bardzo czarne myśli :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

Raven napisał(a):A kiedy człowiek ma za dużo wolnego to poczucie monotonii i marazmu staje się dwa razy silniejsze.
Dokładnie tak jest...

Czyli dobrze, że zapytałam o to ubezpieczenie z UP, bo poszłabym bez tej pieczątki :Stan - Uśmiecha się - LOL: Muszę zadzwonić do tego urzędu i się zapytać, jak to dokładnie wygląda. Dotąd chodziłam prywatnie albo korzystałam z ubezpieczenia rodziców, ale teraz już nie mogę. Moja matka mówi, żebym poszła prywatnie zamiast czekać blisko 2 miesiące, ale jeszcze nie wie, że pilnie potrzebuję wizyt u innych lekarzy - płatnych, więc chociaż na jednym chciałabym zaoszczędzić :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Ja też boję się pójść do pracy.. Cv rozsylam, a jak już mam iść na rozmowę to ogarnia mnie panika i albo nie idę, albo jeśli pójdę to się strasznie zestresuję. Jak się zdarzy, że mnie przyjmą do pracy, to nie podejmuję jej, a jeśli podejmę, to szybko z niej uciekam ze strachu :Stan - Niezadowolony - Smuci się:( Aktualnie bez pracy :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
A ja już pracuję ponad rok w tej samej firmie i muszę powiedzieć, że powoli, powoli następuje poprawa. Jeszcze kilka tygodni temu czułem fobiczny lęk tuż po wejściu na magazyn. Dzisiaj sobie uświadomiłem, że od jakiegoś (krótkiego jeszcze) czasu nie doświadczam tego lęku. Człowiek jednak szybko przyzwyczaja się do "normalności". Relacje międzyludzkie w pracy też idą ku lepszemu choć z początku było tragicznie. Oczywiście przede mną jeszcze wiele do zrobienia, ale warto zaryzykować z pracą i nie poddawać się po pierwszych niepowodzeniach. Ewentualnie szukać następnej (do skutku).
Ja od następnego tygodnia zaczynam prace...Od kilku lat nie pracowałam w wsród ludzi, wykonywałam zlecenia z domu, ale niemiałam opłacanych składek.
w koncu doczekałam się pracy o której marzyłam, bo zazwyczaj przebywanie z kimś znajomym( poznawanie ludzi, przebywanie w grupie z kimś zaprzyjaźnionym wychodziło zdecydowanie łatwiej i czesto niemiałam objawów fobii)przyjaciółką w grupie czy to w szkole, kursie czy poznawanie nowych ludzi sprawiało że bylam śmiejsza-albo nie miałam wcale objawów fobii.
Mam tak od przedszkola na pocżatku było mi ciężko sie przestawić przez cały rok płakałam, czułam lęk, dopiero jak zaprzyjażniłam się z kimś tam na miejscu- to przebywanie w grupie czy to szkola, kolonia, studia itp przestawało być koszmarem. Zanim jednak znalazłam sobie w grupie taka osobe- przyjaciela to potrafiłam wagarować, unikać sytuacji z powodu lęku. Przyjaźn zawsze dodawałą mi odwagi i zazwyczaj mijał lek. Niestety w dorosłym życiu bywa gorzej... , gdyż nie można zrobić sobie wagarów od pracy.... ludzie są zajęci sobą i niezawsze można znaleśc przyjaźń w miejscu pracy. po za tym w pracy jesteśmy oceniani pod kątem asertywności, skuteczności, odporności na stres....Z pierwszej pracy zrezygnowałał ... fobia lęk, wycieńczenie było nie do wytrzymania. Do tego miałam szefa debila azjatę- styl pracy typowy dla Azjatow. Nadgodziny a na koniec miesiąca kazał zostawać nawet do 20, 21godziny w pracy.
Marzyłam sobie, że jedynie praca z kimś znajomym- dobrym znajomym komu ufam i czuje sie swobodnie jest wybawieniem dla mnie. Liczyłam, ze w koncu po znajomości gdzie będzie na miejscu pracy życzliwa mi osoba będe w stanie wytrzymać i będe spokojna. I wykrakałam Koleżanka załatwiła mi prace w dziale marketinu- obsługa klientów. Bedę z nią w biurze i jeszcze 2 chłopakami. Na pocżatku cieszyłam się, że ona mnie wdroży w większosc obowiązków i zawsze z kimś znajomym raźniej sie pracuje. ALe zaczynam sie bać,,... jak to bedzie na przerwach sniadaniowych gdzie w kuchni spotykają sie pracownicy inni, że jeśli ktos dostrzeże mój lęk, wystraszony wzrok, zaczerwienienie się to uzna że ze mna cos nie tak... że ludzie zaczną mi sie przyglądać, ze nie przedłuża mi umowy i że koleżanka dostrzeże mnie z innej strony, ze zawiedzie sie na mnie. Wiem ze uprawiam czarnowidzctwo... ale my fobicy często niestety tak mamy i sami wywołujemy w sobie lęki mimo że tego nie chcemy.
Trzymajcie się wszyscy jakos 19 zaczynam swoją prace.

Myslałam nawet, żeby rano zawsze strzelić sobie setke codziennie na odwagę. Tak zrobiłam jak szłam 1 dzien do liceum. Na szczescie alkoholiczką nie jestem i pije okazyjnie- raz 2razy w miesiącu i są to 2 piwa , albo wino grzane.
Wtedy ten drink w liceum sie sprawdził. Teraz mam hydrokzyzyne, ale jak na nią patrze to mnie odrzuca. Jak pracowałam za granicą brałam ją codziennie i mój organizam juz nie reagował na nią tak jak na początku.
Czasami celowo jej nie brałam bo miałam juz dosyć- pomimo ze sie meczyłam. Podobno przy naszym schorzeniu najskuteczniejsza jest akceptacja FOBII i jej objawów, pogodzenie sie z nią . Ale wiem ze w pracy nie ma czasami miejsca na nasze objawy, pracowdawcy nastawieni są na jak najlepszych pracowników.
Niemniej bede pisać o swoich wrażeniach z nowego miejsca pracy.
Nie bedzie latwo...boje sie
Powodzonka i miłych snów życze wszytkim, idę lulu.
:Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
A ja sobie ostatnio ubzdurałem, że pojadę do pracy(np. sezonowej) za granicę do rodziny. Pewnie i miałbym taką możliwość, szkoda tylko, że wiem jak by to się skończyło. Powrót po paru dniach, ewentualnie tygodniu w przerażeniu przed wszystkim co nowe...
też ostatnio myślałam o pracy za granicą, ale skończy się tylko na myśleniu, bo nie mam żadnych znajomości, rodziny za granicą, a w ciemno na pewno bym nie pojechała..
araya napisał(a):A ja sobie ostatnio ubzdurałem, że pojadę do pracy(np. sezonowej) za granicę do rodziny.
Ciesz się, ze masz tak komfortową sytuację, że na rodzinę w ogóle możesz liczyć i nie jesteś zdany tylko na siebie :Stan - Uśmiecha się - LOL: Tym bardziej za granicą :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Pomyśl o pieniądzach, zepnij się i pakuj misia w teczkę :Husky - Podekscytowany:
Praca sezonowa za granicą to jest niezły hardcore :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Byłem w dojczach 2 lata temu na jablkach w okolicach Hamburga. Wytrzymałem tylko 2 tygodnie bo robiło się po 12-14 h dziennie i to bez obijania się.

Jednak jak pojedziesz przez rodzinę to może będzie inaczej.
wiadomo ze jak juz sie pjedzie trzeba norme wyrobic by nie wrocic z dlugami :Stan - Uśmiecha się - LOL: ale jak sie ma pewna prace zalatwiona przez rodzine czy znajomych to wato sprobiwac, ja tam bym chetnie sie wyrwala gdybym miala gdzie, bo tak z jakiegos ogloszenia to strach raz zadzwonilam i podejrzane to wszystko bylo. Kurde bylo ostatnio kilka ogloszen wyslalam i nic milczenie masakra juz nie daje rady.
praca za granica to skok na głęboka wodę..albo wyleczy albo pogrąży nas w fobii. Trzeba pamiętać o tym że można tam spotkać różne osoby niektórzy wyjedz aja bo po rostu uciekają przed wymiarem sprawiedliwościowi i trzeba pamiętać ze nikt tam nie będzie nas głaskał po głowie ale jeżeli to nas nie przerazi świat stoi otworem :-D
ja mam takie leki ze wole o nich tu nie pisac,ja to sie chyba do niczego nie nadaje. czuje sie wrakiem. jesli ktos chce ze mna pogadac od serca to podaje meila magdam_20@interia.pl bo tu boje sie pisac.podziwiam tych krorzy pracuja i daja rade z prowadzeniem domu i dziecmi. Niby chce a boje sie czasem mam ochote ze soba skończyć poprostu. Musze pomyslec o psychologu to jest cos strasznego.
nova napisał(a):praca za granica to skok na głęboka wodę..albo wyleczy albo pogrąży nas w fobii. Trzeba pamiętać o tym że można tam spotkać różne osoby niektórzy wyjedz aja bo po rostu uciekają przed wymiarem sprawiedliwościowi i trzeba pamiętać ze nikt tam nie będzie nas głaskał po głowie ale jeżeli to nas nie przerazi świat stoi otworem :-D
no tak kto nie ryzykuje nie pije szampana :Stan - Uśmiecha się - LOL: a powaznie to racja rozni ludzie moga sie trafic a zazwyczaj na takich zbiorach to sie zyje mieszka z innym wiec to moze byc trudne :-) ale z drugiej strony moze byc fajna przygoda wszytsko zalezy od pewnosci miejsca , nasilenia fobi, i sczescia do wspollokatorow. Ja tez czasem mam ochote z tym wszystkim skonczyc sama juz nie wiem jaka mam fobie za duzo mysle wszystko sie kotluje, analizuje itd to jest straszne ale z drugiej strony staram sie myslec ze sie coz poprawi ze bede bywala szczesliwa jak kiedys i snuje marzenia o zmianach i to mnie trzyma sory ze odeszlam od tematu ale to tak nawiazujec to powyzszego postu.
Cytat:z drugiej strony moze byc fajna przygoda wszytsko zalezy od pewnosci miejsca , nasilenia fobi, i sczescia do wspollokatorow. Ja tez czasem mam ochote z tym wszystkim skonczyc sama juz nie wiem jaka mam fobie za duzo mysle wszystko sie kotluje, analizuje itd to jest straszne ale z drugiej strony staram sie myslec ze sie coz poprawi ze bede bywala szczesliwa jak kiedys i snuje marzenia o zmianach i to mnie trzyma sory ze odeszlam od tematu ale to tak nawiazujec to powyzszego postu.

oj dużo zależy gdzie trafimy właściwie wszystko od tego zależy ..jeżeli miejsce spokojne ludzi którzy przynajmniej w niewielkiej części osobowościowo nam sprzyjających to jest szansa ze fobia sie wyciszy ( bo przecież nigdy nie zniknie)i będzie sie dało normalnie funkcjonować gdy trafimy w takie przyjazne srodoiwsko to może być terapia dla nas .poza tym myślę ze zmiana środowiska może byc dobrym bodźcem do wyciszenia w sobie lęków bo jest taka świadomość budowania siebie na nowo , odcięcia się .a le trezba pamiętać że ludzie tam jadą za pieniędzmi a nie po to by się rozczulać nad wrażliwcami ich się zjada na pierwsze śniadanie , dużo spraw trzeba samemu załatwiać rejestracja w bankach urzędach bariera językowa dochodzi a współlokatorzy to juz inna historia trezba sie umieć dogadywać z nimi na każdym kroku dyżury sprzątania,korzystania z kuchni łazienki.Jeżeli ktos nie ma bardzo nasilonych objawów fobii może i warto spróbować ale to opcja dla odważniejszych fobików..którzy maja dużą determinację i świadomość jak może wyglądać tam życie , a tak na marginesie idealnym zatrudnieniem byłoby znalezienie pracy gdzie szefem , kierownikiem jest fobik albo przynajmniej introwertyk :-) ale siła przebicia wsrod osób z taka osobowoscią raczej nie daje większych nadzieii
Ja u nas w kraju nie moge sobie ze sobą poradzić a co dopiero za granica,jak komina od domu nie wiedze to jestem chora :Stan - Niezadowolony - Płacze: nie lubie zmian. Ci co wyjezdzaja to musza byc herosi,zgadzam sie z trescia postu powyżej. Z jednej strony czlowiek jak sie tak zasiedzi w domu to dziczeje i narzeka ze nic sie w jego zyciu nie dzieje,z drugiej jak jakas propozycja sie trafi to wpada w panike i czuje sie zagrozony,bynajmniej ja tak mam.Tak źle i tak niedobrze. A tu rodzina patrzy jak na nieudacznika zyciowego i pewnie maja racje.ja to juz mam tak obciazona psychike ze nawet nie zdajecie sobie sprawy.Zycie jest trudne,a powinno sie z niego targać garściami podobno....U mnie problem polega na tym ze jestem zmeczona tez nauka,jedna szkole skonczylam i pracy zero chociaz moze za slabo jej szukalam,teraz robie druga i boje sie ze sobie nie poradze,do tego egzaminy nauka i nie mam motywacji zeby to robic,rano dreszcze i to ze z ta osoba która mam pracownie jest lepsza,chodzi ze wszystko musi robic pierwsza,a ja chce jej dorównac i to odbija mi sie na zdrowiu.Wczesniej taka nie bylam szlam sobie swoja droga a ta znajomosc mnie dołuje.Do tego jeszcze pani z ktora mamy pracownie zaproponowala nam prace a ja sie boje ze sobie nie poradze i ze ona bedzie lepsza i ze bede sie meczyc przy niej.Dzis jest poniedzialek a ja siedze przed tym komputerem i co? powinnam sie uczyc a ja becze cały czas i uzalam sie nad soba.tylko sie nie smiejcie ze mnie.
bo ciągłe porównywanie się z innymi natrętne myśłi n a temat tego że jesteśmy gorsi,że gorzej pracujemy to schemat fobii mojej btakże :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: z niejednej pracy sie zwolniłam albo nie podjęłam z tych właśnie powodów..ze sobie nie poradzę itp ..Prawda jest taka ze to nerwy obniżają nasza wydajność w pracy, w gruncie rzeczy jak patrzę po sobie to myślę że potrafię dobrze pracować, byc bardzo wydajnym pracownikiem bp nie wdaje się w plotki nie marnuje czasu na gadanie o niczym i plotkowaniu o innych i jak już coś podłapie jak nauczę się swych obowiązków to mogę dawać sobie rade jednak żeby do tego doszło..i tu się zaczyna cala masakra..chodzi o to że to nie chodzi o to ze mamy gorsze umiejętności a wręcz przeciwnie tylko nerwy nie pozwalaja nam często sie wykazać ,są okropne dołujące myśli, nerwy, przez co wolniej przyswajana wiedza która w nowej pracy oczekują że załapie sie w kilka minut ( nikomu nie chcę się się uczyć i wprowadzać nowej osoby )i tak to właśnie wygląda,,potrzebujemy tylko więcej uwagi na początku do przeszkolenia by później być mega wydajnymi pracownikami , as woja droga ludzie którzy przeszkalają nowych pracowników wprowadzają w nowe obowiązki , powinni być specjalnie dobierani pod katem predyspozycji interpersonalnych ,,może powinni mieć jakieś specjalne premie za to wtedy bardziej by się przykładali i bardziej troszczyli o to żeby nowa osoba załapała co am robić i powinno być moim zdaniem na to jakiś określony czas np oczywiście w zależności od charakteru pracy ale np kilka dni ze ta wprowadzająca osoba siedzi przy nas i eliminuje nasze błędy które na poczta-ku wiadomo ze się zdarzają ale ta droga można je najszybciej wyeliminować no tak ale jak widac rozmarzyłam sie i to tak solidnie :-D takie system chyba w naszym kraju nigdy istnieć nie będzie

Cytat:Dzis jest poniedzialek a ja siedze przed tym komputerem i co? powinnam sie uczyc a ja becze cały czas i uzalam sie nad soba.tylko sie nie smiejcie ze mnie.

ja tez jestem w domu ..pamiętaj że każdemu zdarza się płakać, każdemu jest czasem potrzebne, oczywiście nam częściej ale jednak to nie powód do wstydu.Trzeba oo tym spokojnie pomyśleć co zrobić jakiś mały krok by pójść do przodu wiem to takie banały piszę ale skoro piszesz ze masz skończona jakiś szkole po której nie znalazłaś pracy , anie myśłalłas żeby przed szukaniem pracy co jest mocno stresjce najpierw zacząć od stażu stres jest na pewno mniejszy .. bo pracodawca ma za darmo pracownika więc nie patrzy tak krytycznie a ty możesz spokojnie sie uczyć po pierwsze doświadczenia a po drugie kontaktu i obycia z ludźmi co jeśli się nie uda to i tak masz świadomość ze będziesz w tym miejscu kilka miesięcy a potem ich jumz więcej nie zobaczysz
nova napisał(a):oj dużo zależy gdzie trafimy właściwie wszystko od tego zależy ..jeżeli miejsce spokojne ludzi którzy przynajmniej w niewielkiej części osobowościowo nam sprzyjających to jest szansa ze fobia sie wyciszy ( bo przecież nigdy nie zniknie)i będzie sie dało normalnie funkcjonować gdy trafimy w takie przyjazne srodoiwsko to może być terapia dla nas .poza tym myślę ze zmiana środowiska może byc dobrym bodźcem do wyciszenia w sobie lęków bo jest taka świadomość budowania siebie na nowo , odcięcia się .a le trezba pamiętać że ludzie tam jadą za pieniędzmi a nie po to by się rozczulać nad wrażliwcami ich się zjada na pierwsze śniadanie , dużo spraw trzeba samemu załatwiać rejestracja w bankach urzędach bariera językowa dochodzi a współlokatorzy to juz inna historia trezba sie umieć dogadywać z nimi na każdym kroku dyżury sprzątania,korzystania z kuchni łazienki.Jeżeli ktos nie ma bardzo nasilonych objawów fobii może i warto spróbować ale to opcja dla odważniejszych fobików..którzy maja dużą determinację i świadomość jak może wyglądać tam życie , a tak na marginesie idealnym zatrudnieniem byłoby znalezienie pracy gdzie szefem , kierownikiem jest fobik albo przynajmniej introwertyk :-) ale siła przebicia wsrod osób z taka osobowoscią raczej nie daje większych nadzieii

Na podst. swojej fobii ciezko mi sobie wyobrazic osobe z fobią w takiej pracy "kołchozowej".
Ale polecam wyjazdy na Erasmusa, szczególnie na uczelnie które oferują jednoosobowe pokoje, w takich przypadkach jest też mniej osób do tej samej kuchni czy łazienki. A i poza zajeciami można jeszcze w jakiejś drobnej pracy sie zahaczyć.
Oprócz wyjazdów na inne uczelnie można tez jechać na 3-miesieczne praktyki Erasmusowe w róznych firmach czy instytucjach, nie wiem jak z finansami, ale raczej coś takiego jest lepsze do niesmiałego, niezaradnego fobika bez doswiadczenia za granicą, tak żeby wybadać grunt.
Kiedyś koleżanka mnie namawiała do wyjazdu za granicę, ale sama nie była pewna czego chce, więc nic nie wyszło...

Erasmus to na pewno bardzo fajna sprawa, tzn. słyszałam bardzo pozytywne opinie. Szkoda, że już jestem po studiach.

Rany, ostatnio kilka razy dziennie przeglądam strony z ogłoszeniami, można od tego wszystkiego dostać na głowę :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
was przynajmniej chca do pracy czego nie moge powiedziec o sobie oprocz jakis 4 zaprszen na rozmowe z czego na 1 bylam nic wiecej nie zaproponowali nie wiem przeraza mnie to jak za kazdym razem wejde na jakas oferte a tam coraz wiecej odslon i niby z tylu ludzi akurat mnie wybiora najpierw wiekszosc po cv odzuca a poeniej na rozmowie masakra. Co do erasmusa fajna sprawa ale tam jezyk trzeba znac a u mnie lipa :Stan - Uśmiecha się - LOL: chcialam zapisac sie na kurs ale nie ma kasy zreszta i tak juz po studiah jestem.
@krist

Byłaś na jednej to i tak dobrze cos w sobie przełamałaś , teraz ważne zeby to powtarzać powiem ci z mojego doświadczenia ale myślę ze każdy to potwierdzi że nic tak nie ośmiela, nie pozwala sie oswoić s z sytuacjami które nas stresują jak praktyka , powtarzanie ich w trakcie czego uczymy sie wchodzi nam w krew nawet tak nieświadomie umiejętność zachowywania się, Na pewno n a pierwszej takiej rozmowie było ci ciężko to zrozumiałe bo to było cos nowego ale uwierz mi ze jak będziesz mieć kilka kilkanaście takich spotkań za sobą oswoisz sie .na większości rozmów kwalifikacyjnych padają te same pytania ( o to czemu chcesz akurat w takim zawodzie pracować, ile chciałabyś zarabiać, i pare innych )także jesteś w stanie sobie ułożyć w głowie , przygotować na spokojnie odpowiedzi tak aby nie były takie pytania zaskoczeniem a jeżeli nie będą identyczne na każdej rozmowie to i tak maja ten sam kontekst .sama przeszłam tych rozmów trochę i dzisiaj mogę śmiało powiedzieć ze nie przerażają poza zwykłym stresem ale nie paraliżującym , anie było tak na początku , tez wtedy az mnie ściskało w gardle.Mogę ci poradzić abyś chodziła na takie rozmowy nie myśl o zatrudnieniu skup sie na samej rozmowie ja zawsze nie myślę o tym ze ktoś mnie zatrudni ze pewnie nigdy więcej juz tych osób czy tej osoby nie zobaczę a to pomaga takie podejście w odsunięciu olbrzymich emocji.A co do szkoleń zdziwiłaś mnie tym ze nie ma u ciebie w mieście szkoleń tym bardziej ze jest jeszcze początek roku .Pytałaś w urzędzie pracy ? u nas niedawno wywiesili harmonogram szkoleń na ten rok i jeszcze nawet rekrutacja nie ruszyła , jest tez możliwość podjęcia staży to pewno ci przysługuje .Pamiętaj z e w przypadku szkolenia które z reguły trwa od kilku dni do kilku tygodni ludzie przychodzą żeby się czegoś nauczyć , szukają pracy oni przychodzą tam w określonym celu nikt nie zastanawia sie czemu sie tak czy inaczej zachowujesz czemu mało mówisz , każdy wraca do swoich spraw do sowich domów a najdalej po dwóch dniach zapomną w ogóle kogo poznali,i kto byl na zajęciach to tak pisze nawet gdyby zdarzyło sie cos co cie zestresowało albo gdybyś miała przekonanie ze zrobiłaś czy zachowałaś jakoś nie tak .byłam ostatnio na kursie niedługo zaczynam kolejny ( bo wiem że to jedyna droga żeby przezwyciężać dzień po dniu lęki a do tego szukanie pracy a z tym bardzo wiąże sie podnoszenie kwalifikacji choćby jakimiś szkoleniami i uwierz mi ze bardzo sie bałam łącznie z myślami żeby dać sobie z tym spokój, co więcej w trakcie szkolenia wciąż myślałam o nerwach o tym jak mnie inni postrzegają , ze czegoś nie skumam w środku aż sie trzęsłam ale podjęłam to i skończyłam( wiem ze kolejnym razem będzie mi już łatwiej przeżyć taka sytuację bo juz troche przerobiłam) dzień pod niu było lżej , ludzie w zdecydowanej większości okazali sie byc mili i całkiem sympatyczni naprawdę da sie przeżyć i mieć satysfakcje ale powoli małymi kroczkami .


Cytat:Kiedyś koleżanka mnie namawiała do wyjazdu za granicę, ale sama nie była pewna czego chce, więc nic nie wyszło...

Erasmus to na pewno bardzo fajna sprawa, tzn. słyszałam bardzo pozytywne opinie. Szkoda, że już jestem po studiach.

Rany, ostatnio kilka razy dziennie przeglądam strony z ogłoszeniami, można od tego wszystkiego dostać na głowę Rolling Eyes

takie wyjazdy to fajna sprawa szkoda że tylko dla ludzi na studiach ja nie byłam w stanie ich zrobić przez fobię w dużej mierze a takie wyjazdy mogły byc taka nauka samodzielności w bezpiecznej formie w porównaniu z wyjazdami juz tylko celu zarobkowym
trash napisał(a):
araya napisał(a):A ja sobie ostatnio ubzdurałem, że pojadę do pracy(np. sezonowej) za granicę do rodziny.
Ciesz się, ze masz tak komfortową sytuację, że na rodzinę w ogóle możesz liczyć i nie jesteś zdany tylko na siebie :Stan - Uśmiecha się - LOL: Tym bardziej za granicą :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Pomyśl o pieniądzach, zepnij się i pakuj misia w teczkę :Husky - Podekscytowany:
Przyznam szczerze, że właśnie kasa to dla mnie główna motywacja tego ewentualnego wyjazdu :Memy - Cool Doge:
pomozcie mi bo ja nie daje rady,jestem wrakiem.....boje sie podjac probe czegokolwiek,boje sie odpowiedzialnosci nie mam sił. Jak ja mam zyc i funkcjonowac.Jestem zerem,mieronota. Znowu mam objawy depresji to jest nie do wytrzymania.
boisz ..sie ale musisz podjąć leczenie by ratować siebie , jeżeli czujesz ze to depresja zmykaj do lekarza pamiętaj ze depresja to choroba jej nie wyleczy osoba znajoma, choroby leczy lekarz..musisz pomoc sobie w ten sposób idac do lekarza by później podejmować kolejne kroki w walce z fobia społeczną , dużo osób tu boryka się albo borykało z depresją i bardzo dużo z tego wyszło ale nie możesz myśleć że samo przejdzie
inferno napisał(a):Wczoraj dzwonili do mnie z redakcji "Kuriera południowego" z zapytaniem czy jestem nadal zainteresowany ich ofertą pracy odnośnie rozdawania ich gazety.I pojutrze mam się stawić na 7:00.
Troche mam stresa , już myślę jak będzie ten dzień wyglądał np. mam dylemat co zrobić z tą półgodzinną przerwą co mi przysługuje.Do domu raczej mi się nie opłaca przychodzić.

Może nie będzie tak źle.Naszczęscie jest to praca tylko w piątki.

Mam już drugi piatek za sobą i nie jest wcale tak żle.Stoję na tym skrzyżowaniu ,rozdaje przechodniom tą gazete i jakoś wcale nie odczuwam silnego lęku może lekki dyskomfort i jakoś szybko mi leci te 8 godzin.
W weekend wysłałem od niechcenia pare zgłoszeń głównie o praktyki, żeby mieć czyste sumienie, że coś robię ale i tak nikt mnie nie chce. Odpowiedzieli. Bleeeeee :Stan - Uśmiecha się:
Inferno, super, że tak dobrze sobie radzisz :Stan - Uśmiecha się:

Ciastkovic, czyli pójdziesz na jakieś praktyki?

Ja już nie wiem, co mam robić :Stan - Niezadowolony - Martwi się:mt088