PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Boję się iść do pracy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jak bieda zapuka do drzwi to gwarantuję że nie będzie tekstu " boję się iść do pracy".
Cytat:Jak bieda zapuka do drzwi to gwarantuję że nie będzie tekstu " boję się iść do pracy".

Też tak sądzę. Boimy się bo ktoś nam daje żreć i dach nad głową. A to jeszcze gorzej na nas działa.
Obawiam się, że osoba z poważną fobią społeczną bałaby się iść do pracy nawet gdyby miała umrzeć z głodu... Nie sądzę, że unikanie szukanie pracy ma tutaj cokolwiek wspólnego z lenistwem, jeśli już to z silnie wpojoną, najczęściej nieświadomą potrzebą bycia zależnym, lękiem przed samodzielnością.

Poza tym "boję się iść do pracy" nie musi być równoznaczne z "nie idę do pracy, nie szukam pracy". Sztuką jest robić coś pomimo lęku.
Prawda i nie. Właśnie znalazłam się w sytuacji, gdzie bieda z nędzą - puka to mało powiedziane - łomocze i wdziera się drzwiami i oknami. Bynajmniej nie sprawiło to że boję się mniej, akurat ogólne lęki podskoczyły na jeszcze wyższe poziomy. Ale jestem bardziej zdeterminowana, bo wiem że innego wyjścia niż natychmiastowe pójście do pracy nie ma. Tak więc wysyłam codziennie po kilka aplikacji, podkoloryzowałam CV, silę się jak mogę by list motywacyjny pasował do stanowiska i przedstawiał mnie w jak najlepszym świetle. Do tego aplikuję również na stanowiska, na które wcześniej bym nie zaaplikowała - tzn. związane z ludźmi i obsługą klienta. Ponieważ absolutnie MUSZĘ mieć JAKĄKOLWIEK pracę. Utrata poczucia bezpieczeństwa (prawdziwego lub wyimaginowanego) nie usuwa lęków, ale daje mocnego kopa i napędza do działania.
Cytat:Do tego aplikuję również na stanowiska, na które wcześniej bym nie zaaplikowała - tzn. związane z ludźmi i obsługą klienta
Ja głównie na takie aplikuję : /
Pewnie, że w biedzie jest przymus większy. Ale jestem pewna, że tekst "boję się iść do pracy" nadal jest wtedy aktualny.
Ja już dawno temu zrezygnowałam z niektórych potrzeb, wolałam to zrobić niż pracować. Niestety. Ciężko wykorzenić bardzo silne lęki, ale ważne, żeby się starać. Może kiedyś coś uda się zrobić mimo stanu przedzawałowego :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Aktualny, a jakże.

Luna napisał(a):Ja głównie na takie aplikuję : /
Rozumiem Twoją niechęć do wysyłania aplikacji. Niedobrze mi się robi za każdym razem jak odpowiadam na tego typu oferty. Chociaż logicznie rzecz biorąc, jeżeli nawet zostałabym zatrudniona i praca byłaby tak okropna, w każdej chwili mogłabym przecież zrezygnować, przymusu nie ma. Tak bardzo ciężko siebie przekonać że nie ma żadnego prawdziwego zagrożenia :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Myślę że w moim przypadku nie tyle boję się samej pracy (bo tę zawsze chciałam mieć, w końcu to comiesięczny zastrzyk gotówki, większa niezależność, pieniądze na własne potrzeby, lekarzy, leki) co jej szukania, rozmów kwalifikacyjnych ("żebym przypadkiem nie wyszła przed tymi ludźmi na idiotkę" - tak jakby nigdy wcześniej do czynienia z idiotami nie mieli).

Luna napisał(a):Może kiedyś coś uda się zrobić mimo stanu przedzawałowego
Wychodzę z założenia, że jeżeli coś zostało już przez kogoś dokonane to jest to możliwe. W tym przypadku - jeżeli istnieje choć jeden pracujący fobik - ja też mogę :Stan - Uśmiecha się:

Zawsze miałam tak, że odkładałam pilne rzeczy (z szukaniem pracy na czele) na jakąś nieokreśloną przyszłość, kiedy już skończę to czy tamto (studia, pracę dyplomową, naukę tego, leczenie tamtego itp. etc.), a tak naprawdę to wszystko głupie wymówki i usprawiedliwienia, jak gdyby nie dało się robić dwóch lub więcej rzeczy naraz. Teraz chcę z tym skończyć raz na zawsze. Bo w końcu przyjdzie taki dzień, że jutra nie będzie i wyjdzie na to, że nie zrealizowałam żadnych z moich planów i marzeń.

Dziś moja mama rozmawiała ze znajomą, która właśnie zrezygnowała z pracy i może uda mi się wskoczyć na jej miejsce. Mam przygotować CV, a ona je zaniesie do zakładu. Praca zmianowa, przy produkcji czegośtam, płaca też niczego sobie. Oby coś wyszło z tego, tak bardzo nam trzeba kasy :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Golden napisał(a):Myślę że w moim przypadku nie tyle boję się samej pracy (bo tę zawsze chciałam mieć, w końcu to comiesięczny zastrzyk gotówki, większa niezależność, pieniądze na własne potrzeby, lekarzy, leki) co jej szukania, rozmów kwalifikacyjnych ("żebym przypadkiem nie wyszła przed tymi ludźmi na idiotkę" - tak jakby nigdy wcześniej do czynienia z idiotami nie mieli).
Tak, dokładnie tak.
Też mnie najbardziej przerażają te "pierwsze momenty", pierwsza rozmowa telefoniczna, rozmowa kwalifikacyjna i potem początki w pracy.
Choć pewnie jak już to przejdę, to pojawi się lęk przed chodzeniem do pracy :Stan - Różne - Zaskoczony:ops:
Wszystko wydaje się być nie takie jak powinno : /

Cytat:Bo w końcu przyjdzie taki dzień, że jutra nie będzie i wyjdzie na to, że nie zrealizowałam żadnych z moich planów i marzeń
Też się tego obawiam. I w sumie tylko to sprawia, że czasami wykazuję jakąś aktywność w szukaniu pracy.

Powodzenia, Golden :Stan - Uśmiecha się: Oby się jutro udało : )
No ale wiecie - rzadko będzie tak, że przestaniecie się bać. Golden podkreśliła jedną ważną rzecz, jaką jest determinacja. Dlatego też czasem dobrze jest wyjechać do innego miasta, bo mimo lęku, determinacja może być wtedy większa (oczywiście nie mówię tu o sytuacji, w której można będzie w każdej chwili wrócić do rodziców - przysłowiowy nóż na gardle może dużo zmienić).

Ja pracuję od niedawna i przypadkiem dowiedziałam się, że była to po prostu kwestia szczęścia. Swego czasu mocno mnie to zdołowało, ale staram się o tym nie myśleć i robić swoje. Także warto próbować, bo nigdy nie wiadomo :Stan - Uśmiecha się: Moja praca nie jest tą wymarzoną i miewam ciężkie dni (i tygodnie), ale wszystko lepsze od siedzenia w domu.
A na rozmowach też popełniałam gafy, ale to akurat może być przydatne, bo rozmowy zazwyczaj wyglądają identycznie i na kolejnej wiadomo już, czego się spodziewać, i na jakie pytania przygotować sobie wcześniej odpowiedzi.

Życzę Wam powodzenia (myślicie pewnie, że już zapomniałam! a gdzie tam! przecież to mój ulubiony wątek, w końcu od niego zaczęłam:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:) :Stan - Uśmiecha się: Ktoś mi kiedyś rozsądnie doradził, że z pracą nie ma co czekać, bo im dłużej się czeka, tym gorzej. Może niech to będzie (choćby minimalną) determinacją.
Luna napisał(a):Choć pewnie jak już to przejdę, to pojawi się lęk przed chodzeniem do pracy :Stan - Różne - Zaskoczony:ops:
Prawda, w pierwszym miejscu pracy była silna niechęć i nerwy w stylu "czy mi ktoś dzisiaj znowu dowali" - akurat tam było sporo złośliwych typów, i nie mogłam się doczekać końca umowy żeby już nie musieć tam chodzić. Ale to raczej nie był żaden silny lęk, który nie dawał spać po nocach. Chodzłam tam codziennie jak z automatu. W drugim natomiast mi się podobało i żadnych obaw nie miałam, najpewniej dlatego że znałam jedną z osób tam pracujących i pracowałyśmy razem praktycznie cały czas (no i zero kontaktu z klientami). Złośliwców żadnych nie zaobserwowałam, ale też bardzo krótko tam pracowałam. Najwięcej zależy od współpracowników.

Luna napisał(a):Powodzenia, Golden :Stan - Uśmiecha się: Oby się jutro udało : )
Oby oby :Stan - Uśmiecha się: Tobie również go życzę.

supernova napisał(a):Ja pracuję od niedawna i przypadkiem dowiedziałam się, że była to po prostu kwestia szczęścia. Swego czasu mocno mnie to zdołowało, ale staram się o tym nie myśleć i robić swoje.
Nieważne czego kwestia to była, najwyraźniej się sprawdzasz, inaczej by Cię nie trzymali. Najczęściej to jest właśnie kwestia szczęścia lub znajomości, absolutnie nie ma się co dołować, ważne że praca jest!
Cytat:26 lat i dopiero praca, współczuje Ci

eee... to taka tragedia iść w tym wieku do pracy? niektórzy w tym wieku studia dopiero kończą. Znałam osoby, które studiowały dziennie i pracowały (nocą, w firmie która np rozwozi jakies rzeczy do magazynów) i tak wyglądało ich życie. O 6 rano koniec pracy, o 9 na zajęcia na uczelnię. Dla mnie to bez sensu.
gorzej jak ktos nie skonczyl studiow i w cv ma biala plame 6lat wstecz
Wtedy plamę trzeba wypełnić kitem. Praca na czarno ,praca w zakładzie ,który został zlikwidowany itd.
taa to kompromitacja gotowa

bedzie "a co pan tam robil
yyy...
Masz czas ,aby ułożyć całą wiarygodną wymówkę ,ale skoro widzisz kompromitację to nie rób nic.
Golden napisał(a):Do tego aplikuję również na stanowiska, na które wcześniej bym nie zaaplikowała - tzn. związane z ludźmi i obsługą klienta. Ponieważ absolutnie MUSZĘ mieć JAKĄKOLWIEK pracę.
Też teraz wysyłam dokumenty, gdzie się da. Wczoraj mailowo w 2 miejsca, dzisiaj w jedno. Zaniosłam też papiery na stanowisko, które ma trochę wygórowane wymagania jak na mnie, ale można spróbować.

Zmusiłam się też do zostawienia CV w przypadkowych sklepach, odwiedziłam kilka księgarni i sklepów z pamiątkami itp. Początkowo miłe sprzedawczynie stawały się raczej niechętne do wzięcia papierów, ale je w końcu brały. :Memy - Cool Doge:
No to nieźle, Safona : ) Wyobrażam sobie te sprzedawczynie :Memy - Cool Doge: Ale grunt, że poszłaś, może coś z tego wyniknie.

Ja dzisiaj odpoczywam. Myślę, żeby wykonać jutro telefon i spacer do centrum handlowego, choć co z tego wyjdzie, nie wiem :Memy - Cool Doge:

Ciekawe, co słychać u agi_p, bardzo awno jej tu nie było.
Co do agi_p to pomyślałem już dłuższy czas temu ,że zrezygnowała z forum. Rozwaliła sporą część swoich postów i nie pisała od stycznia ,a to jest wg. mnie jakiś znak. Swoją drogą to mam cholerne poczucie straty czasu od stycznia tego roku i całą siłę tej emocji poczułem właśnie teraz. Dzięki Luna:Stan - Uśmiecha się - LOL: Chyba powinienem pójść do byle jakiej pracy. Aby tylko regularnie wychodzić z domu. Ale jak w temacie: bojem siem.
W poniedziałek minie mi pierwszy miesiąc stażu o którym pisałam jakiś czas temu i muszę powiedzieć, że w lepsze miejsce chyba nie mogłam trafić :-). W firmie pracuje tylko 9 osób. Atmosfera jest bardzo przyjacielska. Nie ma nikogo złośliwego albo wrogo do mnie nastawionego. Oczywiście niewiele się odzywam w rozmowach niezwiązanych z pracą, ale mam nadzieję, że z czasem w końcu się rozkręcę i będę brała bardziej aktywny udział w "small talkach".

Dziwna sprawa, że miałam dziś drugą, od kiedy zaczęłam tam pracować, rozmowę z szefami (mamy w firmie dwóch), i mimo że była to zwyczajna rozmowa w stylu "jak ci się tu pracuje", to nie mogłam uspokoić trzęsienia całego ciała :Stan - Niezadowolony - W szoku:. Było co prawda na tyle delikatne, że mam nadzieję, że nie było tego za bardzo widać, ale zdarzyło mi się to po raz pierwszy w życiu, żeby tak trząść się przez całe 20 minut, czy ile ta rozmowa trwała. W jej trakcie sama zaczęłam się zastanawiać dlaczego aż tak się stresuję.

I żeby weekend nie był zbyt piękny to dowiedziałam się, że w poniedziałek będę musiała zadzwonić do kilku potencjalnych kontrahentów. Staram pocieszać się w ten sposób, że powiedziano mi, że najpierw dokładnie zostanie mi wyjaśnione o czym mam mówić i o co pytać, a potem będę się przysłuchiwać rozmowie prowadzonej przez kogoś innego, żeby zorientować się jak to ma wyglądać. Ale i tak skręca mnie na samą myśl.

Cholera, a już się cieszyłam, że moja praca będzie wyglądała tak jak do tej pory, czyli wyłącznie przy komputerze, a ewentualny kontakt w klientami będzie mailowy.
uno88 napisał(a):Wtedy plamę trzeba wypełnić kitem.
Ja tak zrobiłam :Stare - Zawstydzony mocno:

brat napisał(a):bedzie "a co pan tam robil
yyy...
Grunt to nie wpisywać rzeczy wymagających specjalistycznych umiejętności bo wtedy bez problemu Cię przejrzą. Jeśli wpiszesz coś w stylu "porządkowanie hali produkcyjnej", to nawet jak spytają "co pan robił" (w co szczerze wątpię) to powiesz że latałeś z miotłą, wywalałeś śmieci, szorowałeś kible itp, nie będą głębiej drążyć :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: A nazwy zakładu nie podasz bo nie chcesz kablować.

EDIT
terrible_storm napisał(a):a już się cieszyłam, że moja praca będzie wyglądała tak jak do tej pory, czyli wyłącznie przy komputerze, a ewentualny kontakt w klientami będzie mailowy
Niestety prace w biurach często się wiążą z kontaktem z klientami/petentami :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: Nawet jeżeli w ofercie pracy tego nie napisano (dla układających je to najwyraźniej oczywista oczywistość). Sama tak miałam, że spośród kilku ofert wybrałam jedyną, która nie miała wyszczególnionego "kontaktu z klientem" w liście obowiązków, a okazało się że i tak musiałam to robić.
Ojej, uno, pojęcia nie miałam, że aż tak Ci brakuje agi :Stan - Różne - Zaskoczony:ops: :-)
Naprawdę jestem ciekawa co u niej, ze względu na podobieństwo, jeśli chodzi o wiek i pracę, a raczej jej brak. No trudno.

Golden napisał(a):Ja tak zrobiłam
Ja też :Stan - Różne - Zaskoczony:ops:
Luna napisał(a):
Golden napisał(a):Ja tak zrobiłam
Ja też :Stan - Różne - Zaskoczony:ops:
i ja [Obrazek: cwaniak1.gif]
Cześć... też jestem kitowcem... (Power Managers są bez szans)

Golden napisał(a):Nieważne czego kwestia to była, najwyraźniej się sprawdzasz, inaczej by Cię nie trzymali.
Jeszcze jestem na okresie próbnym... Chociaż w mojej ocenie już prawie wyprułam sobie żyły z przepracowania, tak więc tego, no... co tu dużo gadać...
Nadal bywa ciężko. Ale praca jest, i to jest w tej chwili najważniejsze.
A ja mam ostatnio taki "piękny" okres w życiu, że nie chcę pracować i nawet zupełnie przestałem szukać czegokolwiek. Nie wiem na co ja licze...
niestety

ja nie potrafie wciskac kitow

w sumie to nawet jesli musze cos powiedziec co nie jest klamstwem ale do czego nie jestem do konca przekonany to mam straszny problem :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
[Obrazek: 1298120678_by_soclose_600.jpg]

Byłem. Jedyne co dostałem to ubezpieczenie, krążą legendy że ktoś kiedyś tam prace dostał. Ale to bajki pewno :Memy - Cool Doge: