12 Kwi 2010, Pon 19:24
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242
14 Kwi 2010, Śro 1:27
Witam Wszystkich. Jestem nowy na forum. Widzę, że opisujecie różne swoje sytuacje życiowe ( tak bardzo mi znajome ) i chciałem opisać pokrótce mój przypadek i walkę z fobią. Całkiem niedawno uświadomiłem sobie, że to co mi dolega jest chorobą, jak się okazuje całkiem powszechną. Mam podobnie jak Wy, strach przed wyjściem do pracy. Pracowałem w różnych firmach w Polsce i za granicą, ale przez fobię traciłem posady. Obecnie pracuję już prawie rok w tym samym miejscu i z tymi samymi ludźmi, ale codziennie to beznadziejne uczucie obawy czy strachu towarzyszy mi w drodze do pracy. Mam małego synka i nie mogę pozwolić sobie na utratę pracy, ale nie wiem jeszcze ile to wszystko wytrzymam. Pozdrawiam
14 Kwi 2010, Śro 19:37
No coz, trzymaj sie, kazdy tutaj walczy, nic nie poradzimy. Ja sie staram zaciskac zeby i jakos SRAC na to, wtedy lepiej sie czuje, no ale praca potrzebna do zycia i tyle.
14 Kwi 2010, Śro 22:04
Pamiętam,że w pierwszej pracy wstydziłam się nawet napić herbaty z wszystkimi, pani,która mi ją zaparzyła w końcu się dowiedziała,że tylko ja jeszcze nie wypiłam i od razu na mnie nakrzyczała,żeby się nie wstydzić i pić ze wszystkimi,a nie jak teraz pić zimną. W drugiej pracy było mi wszystko jedno, wszyscy prawie byli nieznani, raczej tania siła robocza, zwykłe kobiety,często po zawodówce albo podstawówce, bo przecież nie ma filozofii we wkładaniu ogórków do słoików. Oczywiście pierwszego dnia musiałam być pewna,że będzie ze mną koleżanka jechać,bo sama bym nie pojechała. Kolejnego roku było ze mną gorzej. Rodzicom mówiłam,że idę do pracy, ale kiedy tata mnie budził to już odwaga zdążyła ulecieć nocą. Wstyd okropny, całe wakacje przesiedziałam w domu, nie mając ani pracy,ani żadnej koleżanki , ani kolegi. Teraz mam iść na praktyki, myślę,że to będzie katastrofa, kompromitacja i koniec życia zawodowego,które się jeszcze nie zaczęło. Trzymam za was kciuki, bo ze mnie to już chyba nic nie będzie.
15 Kwi 2010, Czw 16:41
xmn7777 napisał(a):Obecnie pracuję już prawie rok w tym samym miejscu i z tymi samymi ludźmi, ale codziennie to beznadziejne uczucie obawy czy strachu towarzyszy mi w drodze do pracy. Mam małego synka i nie mogę pozwolić sobie na utratę pracy, ale nie wiem jeszcze ile to wszystko wytrzymam. PozdrawiamNo cóż, mogę tylko życzyć wytrwałości i nadziei że kiedyś wreszcie będzie lepiej. Z jednej strony do dobrze, że masz mobilizację w postaci synka, bez niej mógłbyś całkiem zatracić się z swoich problemach. Wiadomo że z drugiej strony jest to pewna presja, jednak radzisz sobie i gratuluję Ci tego z całego serca.
magmie napisał(a):Wstyd okropny, całe wakacje przesiedziałam w domu, nie mając ani pracy,ani żadnej koleżanki , ani kolegi. Teraz mam iść na praktyki, myślę,że to będzie katastrofa, kompromitacja i koniec życia zawodowego,które się jeszcze nie zaczęło. Trzymam za was kciuki, bo ze mnie to już chyba nic nie będzie.Większość moich wakacji wyglądała podobnie. W ostatnie wreszcie się obudziłem, tudzież przebudziłem, popracowałem nad sobą i udało mi się zaliczyć pierwsze prace na zlecenie. Nawet dostałem się na praktyki, jednak z nich zrezygnowałem z powodu szefa, który wydawał mi się gołosłowny, co mi się nie podobało. Jednak przy mojej obecnej formie powtórzenie tego nie byłoby już takie proste. Na mojej uczelni wymagane jest, żeby wyrobić ponad 300h praktyk powiązanych z przyszłym zawodem. Pozostało mi na to nieco ponad pół roku i do napisania praca inżynierska (nad którą nota bene jeszcze nie zacząłem pracować, z różnych powodów)... Skończy się pewnie na tym, że po znajomości dostanę wpis z praktyk, jednak wcale z takiego obrotu sprawy się nie cieszę, natomiast mimo wszystko w dobie aktualnej sytuacji wydaje mi się to najlepszym posunięciem.
To czego ja się obawiam w związku z podjęciem pracy, co czeka mnie już za ok. rok, to to że po pierwsze nie znajdę pracy w zawodzie (informatyka), co na dłuższą metę po prostu dyskwalifikuje mnie w oczach potencjalnych pracodawców. Przy problemach z jej znalezieniem, musiałbym się chwycić czegoś innego, chociażby dlatego że mój ojciec, o ile nie wyrzuciłby mnie z domu (zawiła historia), to kompletnie zrujnowałby moją psychikę, co w sumie wciąż stara się zrobić.
Do tego jedynym rozsądnym wyjściem byłoby skończenie jakiś kursów i nabrania kwalifikacji (a to kosztuje), żeby kompletnie nie odciąć się od zawodu, bo to byłaby dla mnie tragedia. Poza tym kończę prywatną uczelnię, co tanie nie było i bardzo szkoda zmarnować pieniądze z kieszeni moich rodziców.
Jednak jeśli już znajdę pracę w zawodzie to obawiam się, że nie podołam wymaganiom pracodawcy (raczej nie mogę zaliczyć informatyki do mojej pasji, a bez tego naprawdę bardzo trudno odnaleźć się w tej dziedzinie), poza tym ciężko mi sobie wyobrazić moje życie w tym momencie. Praca na etat, po pracy zapewne dokształcanie się (taki zawód) i tak dzień w dzień, dzień w dzień, dodając do tego przymusowe kontakty ze współpracownikami oraz kompleksy, które posiadam a z którymi walczę, a na to również potrzebuję czasu i energii, to wygląda to dla mnie naprawdę mocno nieoptymistycznie. Gdzie miejsce na relaks, przyjemności do tego nie wyobrażam sobie życia w samotności na dłuższą metę. Chciałbym poznać jakąś atrakcyjną dla mnie kobietę, której bym ze wzajemnością odpowiadał, co również do błahostek nie należy, raczej wprost przeciwnie...
Będę kończyć swoją wypowiedź okrzykiem - K***WA! ;-) Nie jest to zabawne, ale nic lepszego mi nie pozostało od szukania pozytywnych stron, tam gdzie na pierwszy rzut oka ich nie widać.
PS. Trudno mi nie podziwiać ludzi pracujących, którzy przy tym wiodą dosyć aktywne życie towarzyskie, pogłębiają swoje pasje i są względnie szczęśliwi.
15 Kwi 2010, Czw 17:10
Że niby masz zamiar się poddać?! Chyba żartujesz sobie, tak daleko zaszedłeś i teraz odwrót? Dobrze się nad tym zastanów,bo będziesz żałować.
15 Kwi 2010, Czw 17:35
magmie napisał(a):Że niby masz zamiar się poddać?!Co dokładnie masz na myśli?
Ogólnie to co najmniej raz do roku poważnie myślę nad tym by wszystko rzucić w cholerę. Przypadkiem, bądź nie, najczęściej takie myśli miewam w okresie zimowym. W końcówce zeszłego roku miałem chyba najmocniejsze (w najlepszym wypadku drugie w kolejności) załamanie w moim życiu, gdzie chyba co dzień przez kilka tygodni miewałem dosyć poważne myśli samobójcze... Jest to dla mnie kulminacyjny moment w obecnym okresie życia, podsumowujący ważny jego etap, stąd zapewne wiele stresu i obaw, jednak część z nich jest uzasadniona. Natomiast nie poddam się, staram się czerpać siły zewsząd, na szczęście mam małe grono osób (głównie mama i siostra), które mnie wspierają, no i chciałbym żeby moja 7 letnia siostrzenica mogła być w przyszłości dumna ze swojego wujka... Zobaczymy co przyniesie czas, jednak na pewno póki co nie zamierzam poddać się bez walki, za dużo ich stoczyłem żeby dać za wygraną w takim momencie.
15 Kwi 2010, Czw 18:41
Skonczone studia informatyczne i problem z praca? Nie zartuj? A co konkretnie mozesz robic?
Ja zawsze marzylem o inforamtyce, niestety slaba glowa to matematyki
Z tym wiedzeniem zycia towarzyskiego jest roznie.
Ja co wieczor przezywam co bedzie jutro w pracy, w momencie kiedy inni w tym czasie pierdza w stolki, pija pilko w knajpie itp. a ja tak nie potrafie.
Mam kolegow za granica, ktorzy nie wiem po co tam pojechali. jak matoly, to jest zycie towarzyskie? Przyjada raz na pol roku i dzien w dzien pija, nie wiem w jakim celu? Zeby pokazac innym ze stac ich codziennie na flaszke wodki?
Staraj sie realizowac postawione sobie cele, choc w dzisiejszej polsce nie jest latwo.
ja jeszcze nigdy nie mialem stalej pracy, takiej zeby spokojnie patrzec w przyszlosc. Teraz to nie problem, bo sa rodzice i generalnie nie musze sie bac ze nie bede mial wody do mycia czy swiatla wieczorem, ale co bedzie potem? Nie mam tez zadnego fachu w rekach.
Coz poczac ?
Ja zawsze marzylem o inforamtyce, niestety slaba glowa to matematyki
Z tym wiedzeniem zycia towarzyskiego jest roznie.
Ja co wieczor przezywam co bedzie jutro w pracy, w momencie kiedy inni w tym czasie pierdza w stolki, pija pilko w knajpie itp. a ja tak nie potrafie.
Mam kolegow za granica, ktorzy nie wiem po co tam pojechali. jak matoly, to jest zycie towarzyskie? Przyjada raz na pol roku i dzien w dzien pija, nie wiem w jakim celu? Zeby pokazac innym ze stac ich codziennie na flaszke wodki?
Staraj sie realizowac postawione sobie cele, choc w dzisiejszej polsce nie jest latwo.
ja jeszcze nigdy nie mialem stalej pracy, takiej zeby spokojnie patrzec w przyszlosc. Teraz to nie problem, bo sa rodzice i generalnie nie musze sie bac ze nie bede mial wody do mycia czy swiatla wieczorem, ale co bedzie potem? Nie mam tez zadnego fachu w rekach.
Coz poczac ?
15 Kwi 2010, Czw 20:32
Muchozol napisał(a):Skonczone studia informatyczne i problem z praca?Jeszcze nie ukończyłem studiów, pozostała droga jest kręta i wyboista. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy jak szeroką dziedziną nauki jest informatyka. W całym sektorze być może rzeczywiście pracy jest dużo, jednak dzieli się on na wiele, nazwijmy to, sekcji. Krąg moich umiejętności jest ograniczony do programowania w języku JAVA i podstawowych wiadomości o bazach danych, to raczej niewiele. Oczywiście mógłbym wspomnieć o projektowaniu witryn internetowych, grafice komputerowej, matematyce, jednak szczerze, niewiele z tego pamiętam i nie ciągnie mnie w żaden sposób w te rejony. Mam przeciętne rezultaty, nie pałam wielką pasją do programowania, kilkukrotnie chciałem zrezygnować z tego kierunku na rzecz czegoś zupełnie innego, jednak nie zniósłbym świadomości, że zawiodę bliskich oraz zaprzepaszczę kilka lat życia oraz kupę pieniędzy, chyba bym sobie tego nie wybaczył do końca życia.[/quote]
Muchozol napisał(a):Ja zawsze marzylem o inforamtyce, niestety slaba glowa to matematykiJa również mam z nią problemy, przede wszystkim z powodu różnych perturbacji w okresie liceum (najgorsze lata mojego życia). Jestem na prywatnej uczelni, prawdopodobnie najlepszej tego typu placówce w Polsce, jednak obiektywnie stwierdzam że poziom tutejszego nauczania jest nieporównywalnie niższy niż na UW czy PW, szczególnie jeśli chodzi o przedmioty matematyczne, prawdopodobnie jeśli chodzi o programowanie różnicy aż tak zauważalne nie są. Oczywiście mamy na uczelni naprawdę zdolnych studentów, jednak jest to gdzieś około 15% ogółu, kolejne 15% to dobrze radzące sobie osoby, reszta to średniaki, kiepscy studenci oraz wieczni studenci, dzieci przebogatych rodziców.
Muchozol napisał(a):Z tym wiedzeniem zycia towarzyskiego jest roznie.Oczywiście, ja natomiast znam trochę osób, które świetnie sobie radzą w życiu, nawet mimo różnych problemów, kiedyś mi się wydawało, że i ja będę jednym z nich. Takie były oczekiwania względem mnie, a ja zrobiłem niezłego psikusa...
Muchozol napisał(a):Staraj sie realizowac postawione sobie cele, choc w dzisiejszej polsce nie jest latwo.Ze mną jest taki problem, że zawsze byłem ambitny, w czasach późnej podstawówki, gimnazjum nauka to było moje drugie życie, które potem schrzaniłem z powodu uzależnienia od pewnej gry sieciowej (Counter-Strike). Dostałem się do jednego z najlepszych liceów w Warszawie, ale psychicznie nie dałem rady (z różnych powodów) i zawaliłem sprawę (jak i cały rok szkolny) i przy okazji nabawiłem się potężnego kompleksu (oraz sporych problemów z koncentracją) związanego z moimi możliwościami intelektualnymi, który dzisiaj ma się całkiem "dobrze". Zawsze mierzyłem wysoko, jednak nie sprostałem swoim wymaganiom o co chyba będę miał do siebie żal do końca życia.
Muchozol napisał(a):ja jeszcze nigdy nie mialem stalej pracy, takiej zeby spokojnie patrzec w przyszlosc. Teraz to nie problem, bo sa rodzice i generalnie nie musze sie bac ze nie bede mial wody do mycia czy swiatla wieczorem, ale co bedzie potem? Nie mam tez zadnego fachu w rekach.Ja również nie patrzę ze spokoje w przyszłość. Staram się sobie tłumaczyć, że pieniądze to nie wszystko, że są ważniejsze wartości, dające większą satysfakcję i radość, jest to fakt. Jednak również wiadomo że bez pewnego ich zapasu życie nie należy do przyjemnych i łatwych pod pewnymi względami. Dodatkowo wydaje mi się, że niełatwo znaleźć fajną, atrakcyjną kobietę, dla której status materialny nie byłby ważny, co w sumie jest zrozumiałe.
To się wyspowiadałem. ;-) No cóż, musimy sobie jakoś radzić, być dobrej myśli. Użalanie się nie odmieni naszego życia. Nic na tym świecie nie jest za darmo, żeby coś otrzymać, trzeba dać coś z siebie, to się tyczy każdej sfery ludzkiego życia.
15 Kwi 2010, Czw 21:02
jak jestes z wawy to problemu z robota nie powinno byc.
Ile tam wogule mozna dostac za prace po 8h od poniedzialku do piatku?
Mowie o robocie dla szaraka, np. jakiegos goscia po LO?
Ile tam wogule mozna dostac za prace po 8h od poniedzialku do piatku?
Mowie o robocie dla szaraka, np. jakiegos goscia po LO?
16 Kwi 2010, Pią 18:17
REaktor napisał(a):Staram się sobie tłumaczyć, że pieniądze to nie wszystko, że są ważniejsze wartości, dające większą satysfakcję i radość, jest to fakt.Nazwijcie mnie chciwym, ale forsa to mój cel (i widzę w niej cel jakiejkolwiek ludzkiej pracy). Nigdy w rodzinie się nie przelewało i miałem/mam sporo kompleksów na tym punkcie zwłaszcza jesli porównam siebie do znajomych. Nie ma mowy o zaproszeniu kogoś do mojego mieszkania (pleśń itp.), nie zrobuiłem prawka bo wstydzę się samochodu jaki mamy. Chce być potwornie bogaty: drogie samochody, drogie domy, drogie ubrania. Jestem gotowy pracować w zwodzie, który nie będzie interesujący i zgodny z moimi zainteresowaniami aby tylko zarabiać dobre pieniądze. Czy coś jest ze mną nie tak?
REaktor napisał(a):Dodatkowo wydaje mi się, że niełatwo znaleźć fajną, atrakcyjną kobietę, dla której status materialny nie byłby ważny, co w sumie jest zrozumiałe.Myslę, że jednak jest sporo dziewczyn, którym nie zalezy na bogatym facecie. Ale co ja tam wiem.
16 Kwi 2010, Pią 19:21
Muchozol napisał(a):Ile tam wogule mozna dostac za prace po 8h od poniedzialku do piatku?Na umowę zlecenie 9-10 zł netto jeśli chodzi o inne formy pracy to nie jestem w tym obeznany.
Matatjahu napisał(a):Myslę, że jednak jest sporo dziewczyn, którym nie zalezy na bogatym facecie. Ale co ja tam wiem.Nie wiem co wiesz na ten temat, bo nie znam Ciebie tak dobrze. Miałem na myśli że status materialny jest ogólnie ważny, a nie że większość kobiet szuka bogatych facetów. W każdym razie, zamożność zazwyczaj jest odzwierciedleniem umiejętności człowieka, jego zaradności, intelektu, wiedzy, a to cechy ogólnie pożądane.
17 Kwi 2010, Sob 8:46
A ja ciagle licze na cud, i ze wygram w Totka, niestety narazie marnie mi to idzie
Pragne byc obrzydliwie bogatym
Cele?
Zdrowie wlasne i najblizszych, a potem juz tylko pieniadze i nic wiecej!
Pieniadze szczescia nie daja, chyba ze sie ich nie ma
Pragne byc obrzydliwie bogatym
Cele?
Zdrowie wlasne i najblizszych, a potem juz tylko pieniadze i nic wiecej!
Pieniadze szczescia nie daja, chyba ze sie ich nie ma
17 Kwi 2010, Sob 10:22
Muchozol napisał(a):A ja ciagle licze na cud, i ze wygram w Totka, niestety narazie marnie mi to idzieJak będę trzymał kciuki za Twoje powodzenia to coś odpalisz?
Muchozol napisał(a):Pragne byc obrzydliwie bogatymLudzie bogaci często nie doceniają tego co mają i nie dostrzegają że to nie pieniądze są w życiu najważniejsze. Tracą bezcenny czas na zarabianie, a życie i młodość prześlizguje się im przez ręce. Tak chyba nie wygląda definicja szczęścia? Oczywiście jest to uogólnienie, jednak tak czy inaczej aby zdobyć tą fortunę najczęściej trzeba po drodze wiele poświęcić.
Muchozol napisał(a):Pieniadze szczescia nie daja, chyba ze sie ich nie maHehe, ciekawie ujęte. Trochę racji w tym jest.
17 Kwi 2010, Sob 15:18
Obawiam się, że posiadanie dużej kasy po okresie wielkiej biedy niekoniecznie leczy z kompleksów. To tylko fasada, w środku zostaje się tą samą osobą.
Trzeba jakoś... poczuć się wartościowym bez względu na to, czy nam się wiedzie materialnie czy nie.
Ja sama nie pracuję na etat. Pracuję w domu i to i tak niemal cud, że zarabiam cokolwiek Taką sobie niszę znalazłam, co jest i dobre, i złe zarazem.
Trzeba jakoś... poczuć się wartościowym bez względu na to, czy nam się wiedzie materialnie czy nie.
Ja sama nie pracuję na etat. Pracuję w domu i to i tak niemal cud, że zarabiam cokolwiek Taką sobie niszę znalazłam, co jest i dobre, i złe zarazem.
17 Kwi 2010, Sob 16:20
Matatjahu napisał(a):Chce być potwornie bogaty: drogie samochody, drogie domy, drogie ubrania.
Jak będziesz sobie takie drogie rzeczy kupował to ciężko ci będzie zostać bogatym Samochód powinien być bezpieczny i ekonomiczny, dom wygodny i ekonomiczny, a ubrania to mi wystarczą te co mam teraz. Nie przywiązuje do nich żadnej wagi.
17 Kwi 2010, Sob 16:45
REaktor napisał(a):Miałem na myśli że status materialny jest ogólnie ważny, a nie że większość kobiet szuka bogatych facetów. W każdym razie, zamożność zazwyczaj jest odzwierciedleniem umiejętności człowieka, jego zaradności, intelektu, wiedzy, a to cechy ogólnie pożądane.Co prawda to prawda
Muchozol napisał(a):Pragne byc obrzydliwie bogatymNo to jest nas dwóch
Muchozol napisał(a):Pieniadze szczescia nie dajaTen tekst musiał wymyślić jakiś bidula żeby się pocieszyć
REaktor napisał(a):Tracą bezcenny czas na zarabianie, a życie i młodość prześlizguje się im przez ręce.No właśnie o to chodzi żeby dorobic się za młodu i korzystać z życia bo jak będę miał 50 lat to już troche późno.
Selma napisał(a):Obawiam się, że posiadanie dużej kasy po okresie wielkiej biedy niekoniecznie leczy z kompleksów. To tylko fasada, w środku zostaje się tą samą osobą.Zgadzam się, ale jednak ma się ten komfort psychiczny kiedy człowiek przestaje się wstydzić swojej nory tak, że nikogo nie zaprosił do niej nigdy (mieszkanie mam od 10 lat, nigdy nie odwiedzili mnie żadni znajomi bo ich nie wpuszczam) albo kiedy nie musi się martwić o odwiedziny komornika
lolek napisał(a):Jak będziesz sobie takie drogie rzeczy kupował to ciężko ci będzie zostać bogatymI dlatego muszę zarobić cholernie dużo kasy aby móc pozwolic sobie na takie życie
17 Kwi 2010, Sob 18:59
Cytat:I dlatego muszę zarobić cholernie dużo kasy aby móc pozwolic sobie na takie życie Smile
Nie dopuszczam do siebie mysli, ze musze ja zarobic
Licze, ze nagle spadnie mi pod nogi kupa kasy 8)
Oczywiscie fajnie by bylo miec satysfakcjonujaca prace, ale narazie o taka bardzo trudno, narazie trudno mi o normalna prace.
Poza tym, jak pech to pech - nie jeden ma kawalek pola, i akurat tam bedzie leciec nitka jakiejs drogi, oczywiscie u mnie nigdy nie poleci
Codziennie licze, ze LOS SIE ODMIENI, codziennie sobie mowie, LOS SIE MUSI ODMIENIC
Ale najprosciej rzecz biorac. Gdybym mial duzo kasy, nie mial bym fobii i kompleksow. A jakbym mial forsy na tyle, ze nie mial bym z nia co robic, to NA BANK wzial bym sie za dochodzenie do prawdy.
Mam tu na mysli, taka sytuacje, ze np. ktos Ci proboje cos wmowic, np. policjant. Silniejsi i bogatsi zawsze czuja sie mocniej, ja bym chcial to zwalczac. Wiadome, nie ma kasy to lepiej siedziec z podkulonym ogonem, ale jakby byla to bym toczyl WALKE
17 Kwi 2010, Sob 20:31
Chciałabym, żeby to było takie proste Chociaż to dziwne, że różne bardzo bogate osoby, aktorki itd. wydają majątek na psychoanalityków albo popełniają samobójstwa. Pieniądze dają szczęście ludziom, którzy potrafią być szczęśliwi.
18 Kwi 2010, Nie 10:27
Cytat:Chciałabym, żeby to było takie proste
A kto by nie chcial.
Tutaj chodzi tez o to, ze w polsce wg mnie sa bardzo duze roznice klas i wogule jest roznica miedzy nami a zachodem.
Ja zebym zarobic na dobre, fajne buty, musze dyman na nie dwa dni.
nie wspomne juz o innych rzeczach.
Gdzie indziej maja latwiej, ale sa i takie kraja gdzie jest o wiele gorzej.
18 Kwi 2010, Nie 11:01
Witam w samo południe.
Ja pracę już kilkakrotnie zmieniałem i nadal nie mogę żadnej utrzymac,
chyba za często zmieniam zdanie.
Też się interesowałem informatyką, uczyłem się na własną ręke programowania język c java itd. Jednak już mi przeszło chyba jestem na to za stary.
Powodzenia w karierze życzę.
Ja pracę już kilkakrotnie zmieniałem i nadal nie mogę żadnej utrzymac,
chyba za często zmieniam zdanie.
Też się interesowałem informatyką, uczyłem się na własną ręke programowania język c java itd. Jednak już mi przeszło chyba jestem na to za stary.
Powodzenia w karierze życzę.
18 Kwi 2010, Nie 12:59
Selma napisał(a):Chociaż to dziwne, że różne bardzo bogate osoby, aktorki itd. wydają majątek na psychoanalityków albo popełniają samobójstwa. Pieniądze dają szczęście ludziom, którzy potrafią być szczęśliwi.
Osoby, o których mówisz to ci, którzy próbowali budować swoje poczucie wartości na samym fakcie posiadania pieniędzy i bycia sławnym. Ludzka psychika nie jest w stanie zaakceptować takiego faktu: jestem wielki bo mam dużo pieniędzy. Zauważ, że najbogatsi ludzie na świecie nie traktują pieniędzy jako celu samego w sobie. Oni używają pieniędzy do tworzenia, są budowniczymi. W przypadku takiego Billa Gatesa nawet posiadłość, którą zbudował była technologicznym "dziełem sztuki". Pieniądze są tylko środkiem do budowania szczęścia, trzeba mieć również marzenia i je realizować.
19 Kwi 2010, Pon 20:04
lolek napisał(a):Zauważ, że najbogatsi ludzie na świecie nie traktują pieniędzy jako celu samego w sobie. Oni używają pieniędzy do tworzenia, są budowniczymi. W przypadku takiego Billa Gatesa nawet posiadłość, którą zbudował była technologicznym "dziełem sztuki". Pieniądze są tylko środkiem do budowania szczęścia, trzeba mieć również marzenia i je realizować.
Ja chyba tak mam. Bo kocham jak coś powstaje z niczego, rodzi się. Żeby nie było, majętny jeszcze nie jestem... Chciałbym dojść tak daleko jak Bill Gates, mam nadzieję że się uda chociaż w części.
19 Kwi 2010, Pon 20:40
REaktor napisał(a):Jeszcze nie ukończyłem studiów, pozostała droga jest kręta i wyboista. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy jak szeroką dziedziną nauki jest informatyka. W całym sektorze być może rzeczywiście pracy jest dużo, jednak dzieli się on na wiele, nazwijmy to, sekcji. Krąg moich umiejętności jest ograniczony do programowania w języku JAVA i podstawowych wiadomości o bazach danych, to raczej niewiele. Oczywiście mógłbym wspomnieć o projektowaniu witryn internetowych, grafice komputerowej, matematyce, jednak szczerze, niewiele z tego pamiętam i nie ciągnie mnie w żaden sposób w te rejony. Mam przeciętne rezultaty, nie pałam wielką pasją do programowania, kilkukrotnie chciałem zrezygnować z tego kierunku na rzecz czegoś zupełnie innego, jednak nie zniósłbym świadomości, że zawiodę bliskich oraz zaprzepaszczę kilka lat życia oraz kupę pieniędzy, chyba bym sobie tego nie wybaczył do końca życia.
A szukałeś już pracy w zawodzie? Bo znam kilka osób, które z dyplomem w ręku, dobrą znajomością angielskiego szukały pracy w zawodzie informatyka, lecz miały z tym problemy z powodu braku praktyki. Jeśli byś teraz zaczął robić coś w zawodzie, albo powiązanego z nim, to miałbyś dużo lepszą sytuację na rynku pracy, co o tym sądzisz?
A co do dziewczyn, to wydaje mi się, że są takie, które lecą na kasę i szukają chłopaka, który pozwoliłby im w przyszłości siedzieć w domu i nic nie robić. Mnie się się jednak wydaje, że pieniądze powinny być środkiem do celu - spełniania swoich marzeń, samorealizacji, a nie celem samym w sobie. Bo czy jedynym atutem człowieka ma być tylko to, że posiada dużo pieniędzy?
19 Kwi 2010, Pon 22:49
A co powiecie na to?? Niedługo stuknie mi 30-tka, a nie pracowałem jeszcze zawodowo nie licząc prawie rocznego stażu w 2004r. Od tego czasu nic. Kompletnie. Ukończyłem zarządzanie i marketing, ale nie wyobrażam sobie pracy w tym zawodzie. Źle wybrałem studia... Od kilku lat mam problemy z pamięcią, koncentracją, zapamiętywaniem (myślę, że jest to wynikiem długotrwałej depresji, o której wiem tylko ja i od tej chwili również wy), więc odpadają wszelkie kursy czy w ogóle praca umysłowa. CV wysyłam już niemal wyłącznie do zakładów produkcyjnych, a i tak prawie nigdy nie oddzwaniają. Wspominałem już, że się jąkam? Ostatnio mi się pogorszyło i ciężko ze mnie cokolwiek wyciągnąć. To dodatkowo jeszcze utrudnia poszukiwania. Ehhh
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242