PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Boję się iść do pracy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Jasne :Stan - Uśmiecha się: wpadaj do mnie do miasta, pójdziemy na striptiz do "cocombo", później na balet do UV :Stan - Uśmiecha się: Tylko na weekendzie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
hmm pup jest przygnebiajace i tez chcialabym sie od niego uwolnic :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
ostatnio w koncu ktos zadzwonil tylko okazalo sie ze pomylilam miasta :-D i wyszlo ze za daleko nie oplacaloby sie dojezdzac a teraz jeszcze jest malo autobosow w wakacje, w sumie teraz to zaluje moglam pojechac chociaz zobaczyc jak wyglada rozmowa.
jeszcze wczoraj sie spotkalam ze znajomymi i im sie zaczyna ukladac zycie a ja nawet glupiej pracy nie mam, powinnam sie cieszyc udaje ze jest ok ale jak tak teraz siedze to mi sie ryczec chce eh
Skończyłem szkołę w maju. Od roku snułem plany, że odrazu po szkole pójdę do pracy. I co? Boję się... Jestem przekonany, że temu nie podołam. I moje obawy są w pełni uzasadnione. Mam za sobą 2 doświadczenia z pracą (pierwsza w zeszłe wakacje przez ok. miesiąc, a druga nie tak dawno temu przez 4 dni). W obu tak strasznie się stresowałem, że nie potrafiłem niczego ogarnąć. np. Szukałem jednej rzeczy przez pare minut, a leżała ona obok mnie. Każdy darł po mnie ryja... Czułem się jak śmieć i kaleka życiowa
Witam jestem nowy na forum :Stan - Uśmiecha się:

Ja nie też mam taki problem jak wszyscy w tym wątku... ehh widzę, że mnóstwo ludzi ma z tym problem... Mam 22 lata, skończyłem tylko ogólniaka, do matury nie podszedłem, właśnie przez fobie, chociaż i tak bym nie zdał, gdyż z matematyki bym miał może 1 pkt :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: (to wina niedbalstwa przez wszystkie lata nauki tego przedmiotu). Chodziłem do szkoły zaocznie, bo często zdarzało mi się pracować na budowie z ojcem... W wieku 18 lat pracowałem przez około 3 miesiące na czarno, później praca się skończyła i siedziałem 2 lata w domu, praktycznie nie wychodząc, od czasu do czasu tylko na jakieś piwo ze znajomymi, i tak mijały mi dnie. Później znów ojciec wkręcił mnie do roboty na budowę, znów pracowałem około 3 miesięcy, i chyba nie wytrzymałem fizycznie, bo mi strzeliła noga, później już nie pytałem nawet o tą pracę. Następne 2 lata w domu. Łącznie siedziałem 4 lata w domu, to jest straszne. Teraz, sytuacja mnie zmusza iść do pracy, bo jestem po prostu wrakiem człowieka. Praca jest 65 km od mojego domu, będę musiał dojeżdzać pksem w dwie strony. Czyli plan dnia: o 4.00 pobudka, szybka kawa, prysznic i do na autobus. Praca od 7.00 do 17.00 w sezonie do 19.00. Więc na 21.30 będę dopiero w domu, kolacja i spanie... CHolernie się boję iść do pracy, przez dluższy okres czasu zauważyłem, że nic mi nie wychodzi. Za co się nie wezmę, to po prostu to s+:Ikony bluzgi pieprz:... Moja inteligencja zeszła chyba na poziom zerowy. Ostatnio nie jestem w stanie nawet logicznie pomyśleć, gdy trzeba rozwiązać jakiś problem, pomyśleć podczas pracy itp... Nigdy nie leczyłem się. Od dłuższego czasu zacząłem myśleć o samobójstwie. Codziennie gdy kładę się spać myślę jak by tu zrobić, aby to skończyć i nie męczyć się dalej. Ja się boję porozmawiać z ludźmi na ulicy, a co mówiąc w pracy? Nawet nie mam o czym rozmawiać z ludźmi których nie znam. Otaczam się w dość dobrym towarzystwie. Każdy poszedł na studia, jak nie budowlane to psychologiczne, to budowa maszyn itp... Oni zawsze mają jakiś temat do rozmowy, nie raz mnie pytano a co ja robie itp... Wtedy pierwsze co mi przychodziło na myśl, to, że chciałbym nie żyć. Jestem nikim, nie mam zawodu, doświadczenia, nawet nie mam co w CV wpisać. Rozmowa z obcą osobą tak mnie stresuję, że czekam tylko, aż ona sobie pójdzie. Co mówiąc w pracy, jak kierownik lub inny pracownik będzie mi patrzył na ręce... Ostatnio nawet nie potrafie nauczyć się prostych rzeczy. Wydaje mi się, że albo kiedyś ze sobą skończę, albo po prostu do końca życia zostane takim nieudacznikiem jakim jestem do dziś. Kiedyś zapowiadała mi się ładna praca, dobrze płatna, w agencji reklamowej. Praca w domu więc mi pasowała. Wziałem tel na abonament itp. Teraz mam 2 komorników na kwotę 7 tysięcy zł, takie odsetki mi się nazbierały. NIe jestem w stanie tego spłacić, jeszcze myśl o tym, że jak pójdę do pracy to od razu pracodawca się dowie o moich problemach... Nie mam jak iść do psychiatry, mieszkam w małym miasteczku, w którym każdy każdego zna i o wszystkim wie... Ja jestem chyba po prostu skazany na porażkę. Pozdrawiam wszystkich i życzę szczęścia w pokonaniu tego cholerstwa.
Wbijaj prywatnie do lekarza, no bo ile można się zmagać z samym z sobą. Aaaaaaaaa i oczywiście do kościoła :Stan - Uśmiecha się:
a do kościoła po co?:Stan - Uśmiecha się: nie mam zwyczaju tam chodzić, wolę sprawy duchowe załatwiać w domu i ciszy:Stan - Uśmiecha się: zresztą ciężko jest przy tak dużej liczbie osób stojących obok :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Najgorsze to jest to, że już nie raz próbowałem iść prywatnie, może pojadę do większego miasta w województwie, ale i tak się boję iść nawet do tego psychiatry, zapewne da mi jakieś leki po których będę dętka...

ps. Skąd jesteś dokładnie?:Stan - Uśmiecha się: bo widzę, że też woj. świętokrzyskie :Stan - Uśmiecha się:

ps2. Fajną masz ilość postów "666" :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Kielce :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: hahahahaah ale zwała, wątek o kościele w poście nr 666 :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: a Ty skąd jesteś? A kościoła się chodzi po Sakramenty, w domu się nie da iść do komunii :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: chyba że w jakiejś sekcie mormonów :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

A dzisiaj mam wolne od pracy :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: to nawet dobrze się składa, bo jestem gorzej dysponowany psychicznie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
wczoraj zanioslam 1 cv na konkurs dzisiaj drugie cv na konkurs :Stan - Uśmiecha się - LOL: co prawda juz mialam odpuscic bo nie moglam znalezc ale zapytalam, sie kogos i pokazal gdzie , zgubilam dyplom i powiem wam ze w stresie czlowiek to wiele moze kurcze taka bylam zdenerwowana ze chyba kazda napotkana osobe sie pytalam czy nie widziala no szok niezle :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
A dyplom się znalazł? Racja, Krist, jak jest paląca potrzeba to zapomina się o fobii. Ja kiedyś zgubiłam dowód w up i też chodziłam dookoła i pytałam ludzi o niego; innym razem sama się zgubiłam, a akurat śpieszyłam się do lekarza, więc też musiałam błyskawicznie pytać o drogę : )
U mnie wciąż pustki, jeśli chodzi o pracę. Już nie wiem, jak jej szukać...
Luna napisał(a):Racja, Krist, jak jest paląca potrzeba to zapomina się o fobii
Ja tak mam ze wszystkim. Zauważyłam, że jak jestem mocno zdeterminowana, bo albo czegoś bardzo chcę, albo mam tzw. 'nóż na gardle', to jestem w stanie się poświęcić i nastawić na konkretny cel (nooo, nie zawsze. ale było już sporo takich sytuacji).

Odnośnie poszukiwań - mówią, że dobrze jest wysyłać cv nawet tam, gdzie oficjalnie nie prowadzą rekrutacji - to chyba najlepiej działa w korporacjach, przed którymi zawsze się wzbraniałam. Praktyki są oczywiście 'w modzie', ale próbować nigdy nie zaszkodzi:Stan - Uśmiecha się:
Luna smiesznie zabrzmialo z tym zgubieniem siebie :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Luna napisał(a):Racja, Krist, jak jest paląca potrzeba to zapomina się o fobii.
Potwierdzam, jak mam jakąś sprawę lub czegoś potrzebuję, to potrafię zagadać do ludzi lub iść gdzieś coś załatwić.

Dwa dni temu skończyłam staż. Wiedziałam od początku, że jest bez możliwości dalszego zatrudnienia, jednak do końca miałam nadzieję, niestety... Ale ogólnie nie żałuję, że go odbyłam. Dał mi dużo pewności siebie, przestałam się tak bać rozmowy przez telefon, bo przecieć nie mogłam powiedzieć, że nie odbiorę :Stan - Uśmiecha się - LOL: , swobodniej rozmawiam z ludźmi, ogólnie same plusy. Minusem jest tylko to, że znowu muszę szukać pracy. Napędzana pewnością siebie podczas zakupów w markecie spytałam 2 pracownic, gdzie tam można zostawić CV i z pewnymi trudnościami znalazłam tę recepcję i CV zostawiłam. Nie wiem, czy oddzwonią, ale pierwszy krok zrobiłam. :-P
rewolucjonista napisał(a):Kielce :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: hahahahaah ale zwała, wątek o kościele w poście nr 666 :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: a Ty skąd jesteś? A kościoła się chodzi po Sakramenty, w domu się nie da iść do komunii :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: chyba że w jakiejś sekcie mormonów :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

A dzisiaj mam wolne od pracy :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: to nawet dobrze się składa, bo jestem gorzej dysponowany psychicznie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

uuu ja Ostrowiec niestety :Stan - Uśmiecha się: ale podobno w Kielcach jest bardzo dużo pracy, kto chce pracować, ten będzie. Wiadomo, że kokosów nie będzie ale praca jest... Właśnie siostra dała mi propozycje na produkcji. Praca od 7 do 17, albo od 7 do 19 w sezonie... Tylko będę musiał dojeżdzać, czyli wake up o 4.00 i powrót do domu albo o 20, albo przed 22... nie wiem czy się nie wykończe. W autobusie tłok ludzi jak zwykle z Ck do Oc... Jeszcze ta fobia ... już się boję na samą myśl:Stan - Niezadowolony - Smuci się: Do lekarza nie potrafię się wybrać, a co mówiąc do pracy gdzie pracuje kilkudziesięciu pracowników :Stan - Niezadowolony - Obraża się:

Co do sakramentów, też nie mam zwyczaju przyjmować, nie będę chodził do spowiedzi do kogoś, kto ma pewnie więcej grzechów niż ja :Stan - Uśmiecha się: to takie moje osobiste przemyślenia, żeby nikogo nie urazić :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Miałem pogadać na osobności z kierownikiem tydzień temu - stchórzyłem. Dziś rano mnie dorwał, potłumaczyłem się pokrętnie z nieobecności i zaprosił mnie ponownie. Tym razem iść wypadało.
W miarę panowałem nad ciałem (w tym językiem, choć przedzierał się bełkot), nie licząc miejsca, w którym kumulował się stres z reszty stref - dłonie. Przykleiłem je do kolan i słuchałem. Kilka dni temu moja miniszefowa wspomniała, iż złożyła wniosek o bonusik finansowy dla mnie za ten dzień dezerterów, o którym wcześniej pisałem. I ogólnie za pracowitość, bo zasuwam niemal bez przerw, a reszta co kwadrans musi iść na dymka. No więc pan kierownik pyta się mnie, jakiego wynagrodzenia spodziewam się za lipiec. Biorę kwotę podstawową z umowy, ucinam podatki, zestawiam z moją poprzednią, podobną pracą (4 dni w tygodniu, więc niewielka pensja), dodatkowo wychodzę z założenia, że jestem tylko kamieniem w bucie i mnie nie chcą, więc strzelam w nieprzyzwoicie niskich rejonach. Szef męczy mnie dalej. Powolutku podbijam stawki, ale nadal kręci głową. Wiem, o co mu chodzi, ale wolę już grać jak niewolnik, który ucieszy się z kromki chleba i szklanki wody, niż przestrzelić i żądąć zbyt wiele. W końcu pokazuje mi kalkulator z kwotą niemal dwukrotnie większą niż mój pierwszy strzał, a ja przy tym zrobiłem chyba jakąś głupawą minę, jakbym dostał niewyobrażalny dar od losu. Wyjaśniliśmy sobie przy okazji parę spraw. Nie ma żadnego ucinania pensji dla ludzi z mojego poziomu - zwyczajnie okres rozliczeniowy skończył się w połowie mojego pierwszego miesiąca pracy, dlatego też dostałem tak mało. Do tego od początku żyłem w przeświadczeniu, że wynagrodzenia są tam wybitnie niskie. Na rozmowie kwalifikacyjnej podali mi podstawową stawkę dla pracowników wyższego szczebla (nie wiem, czy można to tak nazwać), którzy dostają do niej jeszcze dodatki za wydajność. "Moi" nie mają tych kar i dodatków, tylko pensję niemal normalnie liczoną za godziny. Te nieporozumienia to wynik uniwersalnej umowy dla trzech "gatunków" pracowników.
W ogóle to szefo jest w porządku, tylko teraz pewnie o mnie okołonegatywnie myśli. Zajarałem się na widok nadal mizernawej wypłaty jak Murzyn bateryjką.

Nie byłoby źle, gdyby nie to odseparowanie od reszty grupy. Ostatnio tłumaczyłem im się głupio, że przychodzę do pracy pracować, a nie gadać, etc., to jedna pani wyjeżdża z tekstami pokroju "nie lubisz z nami gadać", w których doszukuję się tysiąca podtekstów. Dziś z kolei inny koleś: "chyba nie posiadasz poczucia humoru". Zażartowałem aż dwa razy w ciągu niemal sześciu tygodni, TO MAŁO?

Cytat:Co do sakramentów, też nie mam zwyczaju przyjmować, nie będę chodził do spowiedzi do kogoś, kto ma pewnie więcej grzechów niż ja Wesoly to takie moje osobiste przemyślenia, żeby nikogo nie urazić
rotfl
Wcale niemało, Clint : )

Safona, zastanawiam się, czy nie iść za Twoim przykładem z rozdawaniem cv. Chyba tak zrobię, ale nie spodziewam się wiele, bo chyba daliby ogłoszenie, gdyby kogoś potrzebowali... Nie wiem. Poza tym nie mam książeczki sanepidu :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Porąbane to wszystko. U mnie dzisiaj zero ofert w internecie, jak zazwyczaj zresztą.
Ja dzisiaj zadzwoniłem do prezesa pewnej organizacji pozarządowej z pytaniem o możliwość odbycia praktyki absolwenckiej, bezpłatnej. Niestety nie jest to takie proste jak myślałem. Musze wysłać im CV i list motywacyjny i w poniedziałek może się odezwą...
Łeeeeeeeeeee Ostrowiec :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: W Kielcach jest mega bezrobocie. Jak masz Przemoo orzeczenie o stopniu niepełnosprawności albo statut studenta to znajdziesz jakiś shit. Ale bez tego to bez protekcji się nie obejdzie.

A nawet jak kapłan błądzi to i tak jest wyświęcony, więc jak udzieli rozgrzeszenia to jest rozgrzeszony.

Zauważyłem taki motyw u siebie, że boję się niektórym powiedzieć "cześć" w pracy. NIektórych unikam, bo nie wiem czy mam mówić na "ty" czy "proszę pani/pana". Hehehe albo jednego dnia z kimś gadam na luzie, a na drugi dzień zachowuję się w stosunku do tego kogoś, jakbym focha zarzucił :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Albo bajerzyłem jedną laskę, a jak zaczęliśmy się zaprzyjaźniać to przestałem się do niej odzywać :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: no powalony jestem :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: ale to takie fobiczne...
A ja dostałem pisemne upomnienie od majstra za kilka wpadek w zeszłym miesiącu. Dzisiaj też nie obyło się bez afery, ale w połowie ją naprawiłem (a raczej w 1/4). Mam tylko nadzieję, że majster się o niczym nie dowie, bo inaczej nici z wolnego.
Rewolucjonista, czy ja wiem czy jest aż tak cięzk:Stan - Uśmiecha się - Anielsko: W Ostrowcu to z pracą dopiero jest tragedia :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: nawet na ulotki już miejsc nie ma :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Nie mam statusu studenta, i niestety 2 grupy też nie mam bo pewnie już bym od dawna pracował, nawet przez PUP... a Ty w jakiej branży robisz? pewnie student jesteś?:Stan - Uśmiecha się: Też mam taki problem, żeby z kimś pogadać. Ja po prostu nie mam tematów do gadania z ludźmi. Nie mam o czym z nimi rozmawiać :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: cały czas wydaje mi się, że robie coś źle, i mam jakąś paranoje, że ktoś mi ciągle patrzy na ręce... Co do dziewczyn mam podobnie. Na imprezach po 2 - 3 piwkach jest całkiem spoko, o fobii nawet zapominam trochę, chociaż są jeszcze różne myśli np dotyczące wyglądu. Ostatnio też poznałem fajną dziewczyne, pisze z nią czasem na FB, ale no już nie mam o czym gadać, a co mówiąc zaprosić gdzieś... zresztą za co? :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:




ZgarbionyFred napisał(a):A ja dostałem pisemne upomnienie od majstra za kilka wpadek w zeszłym miesiącu. Dzisiaj też nie obyło się bez afery, ale w połowie ją naprawiłem (a raczej w 1/4). Mam tylko nadzieję, że majster się o niczym nie dowie, bo inaczej nici z wolnego.

Powiedz majstrowi tak: Czy się stoi czy się leży, to wypłata się należy :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: pewnie w budowlance robisz?:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Co ma wypłata do wolnego? Produkcja.
Ja już jestem absolwent, a siedzę w funduszach strukturalnych :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: tak więc nie narzekam... Hehehe a w Kielcach w ofertach pracy nie piszą wynagrodzenia bo wiadomo, że i tak minimalna krajowa, obowiązkowe nadgodziny, umowy o dzieło/zlecenie tudzież na lewo. Przemoo, a to prawda że u Was Huta już nie funkcjonuje?
Jeszcze funkcjonuje, ale już jest coraz więcej zwolnień... kilka oddziałów jest już całkiem zamkniętych. Sporo znajomych którzy tam pracowali, szukają pracy tak jak ja :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: A na hucie nie było źle, brat cioteczny tam pracuje no i zarabia prawie 3 tysiące, a jest na jakimś utrzymaniu ruchu czy coś z wykształcenia mechanik :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Ale też już zaczyna szukać innej pracy, bo znów mają być zwolnienia. W kielcach byłem o pracę, w sprzedaży. praca od 10 do 18, + po tym nauka o produktach, a było ich tysiące. Wymagania w ciągu pół roku nauczyć się na pamięć wszystkiego o produkcie, skąd pochodzi itp. W dodatku wymagania to swój laptop, i najlepiej samochód. Stawkę jaką mi zaproponowali to 1000 zł i 3 miesiące na lewo, później 1200... porażka:Stan - Uśmiecha się:

Ale teraz będę miał okazje ładnie zarobić 10 zł + premie za godzinke pracy. Tylko że od rana do wieczora... ale cóż, bez wykształcenia chyba lepszej pracy nie znajdę. Też produkcja.


Aaa produkcja :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: sorki jestem na lekkim kacu, i nie przeczytałem ze zrozumieniem :Stan - Uśmiecha się:
A powiedzcie mi, czy wypada dzwonić w niedzielę? Sklep jest wtedy otwarty :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Luna, a dlaczego w niedzielę, a nie np. dzisiaj?
Myślę, że nie ma problemu, jeżeli mają czynne, to dla nich to normalny dzień pracy.
Ja byłem na dwóch stażach absolwenckich, a poza tym głównie jakieś prace dorywcze w hipermarketach i 4 kursy od tego czasu.

Boję się prac gdzie potrzebny jest aktywny kontakt z ludźmi.