PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Boję się iść do pracy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
(08 Wrz 2020, Wto 17:35)Karol1991 napisał(a): [ -> ]
(08 Wrz 2020, Wto 12:01)Danna napisał(a): [ -> ]@Karol1991 , nie ściemniasz w CV?

Nie, bo jak będą chcieli sprawdzić to co powiem : P? No i jak napisze ze coś umiem a nie umiem to tez lipa. A ty ściemniasz?: P

Tak, w granicach rozsądku. Przedłużam okres zatrudnienia na danych stanowiskach i liczę na to, że nie będą chcieli sprawdzić. Nie aplikuję na ambitne stanowiska , więc małe szanse, że zweryfikują.
Ostatnio mam dylemat.
W mojej robocie zwolniło się miejsce na terminalu paliw i szukają ludzi. Praca lepiej płatna, większy social, zapewniony posiłek, podobno więcej wolnego, ale za to czterobrygadówka a co za tym idzie praca swiatek piatek swieta itp itd, Ja na dzien dzisiejszy srednio wyobrazam siobie weekend w srodku tygodnia... Jakos nie słyszałem aby ktoś na to narzekał. Wczoraj rozmaiwałem z jednym gościem ktory pracuje juz 20 lat i też to sobie chwalił.
Ja to chyba jestem konforciarzem
Czy ktos z Was pracuje w takim systemie? Jak znosicie nocki i te 12 h w pracy?
Ja pracuję na produkcji, na taśmie. Praca jest oczywiście mało ambitna, najgorsze są wysokie normy i ciągłe poganianie. Dziewczyny obok cały czas tylko narzekają że za wolno robię i mam robić szybciej. Praca na 3 zmiany, co też średnio mi odpowiada. Mam mało czasu dla siebie no i nocki są męczące. Ale z tego co wiem, to atmosfera na produkcji często taka jest, ludzie nie są tam mili. Przed pracą często płaczę i jadę tam jak na ścięcie.

Od bardzo dawna wysyłam CV i nic, nikt się nawet nie odezwie. Już nie wierzę, że coś znajdę...

(09 Wrz 2020, Śro 10:40)Nowy555 napisał(a): [ -> ]Ostatnio mam dylemat.
W mojej robocie zwolniło się miejsce na terminalu paliw i szukają ludzi. Praca lepiej płatna, większy social, zapewniony posiłek, podobno więcej wolnego, ale za to czterobrygadówka a co za tym idzie praca swiatek piatek swieta itp itd, Ja na dzien dzisiejszy srednio wyobrazam siobie weekend w srodku tygodnia... Jakos nie słyszałem aby ktoś na to narzekał. Wczoraj rozmaiwałem z jednym gościem ktory pracuje juz 20 lat i też to sobie chwalił.
Ja to chyba jestem konforciarzem
Czy ktos z Was pracuje w takim systemie? Jak znosicie nocki i te 12 h w pracy?

Czterobrygadówka chyba nie jest fajna. Osobiście bym nie skorzystała. No i nie każdy potrafi się przyzwyczaić do nocek. To już zależy od Ciebie. Ja teraz pracuję na 3 zmiany od pon do pt i nie podoba mi się taka praca zmianowa. Chociaż jakbyś pracował 12h to miałbyś później dzień wolnego? No i lepsze warunki... Ciężko powiedzieć.
(09 Wrz 2020, Śro 10:56)The_Silence napisał(a): [ -> ]Ja pracuję na produkcji, na taśmie. Praca jest oczywiście mało ambitna, najgorsze są wysokie normy i ciągłe poganianie. Dziewczyny obok cały czas tylko narzekają że za wolno robię i mam robić szybciej. Praca na 3 zmiany, co też średnio mi odpowiada. Mam mało czasu dla siebie no i nocki są męczące. Ale z tego co wiem, to atmosfera na produkcji często taka jest, ludzie nie są tam mili. Przed pracą często płaczę i jadę tam jak na ścięcie.

Od bardzo dawna wysyłam CV i nic, nikt się nawet nie odezwie. Już nie wierzę, że coś znajdę...

(09 Wrz 2020, Śro 10:40)Nowy555 napisał(a): [ -> ]Ostatnio mam dylemat.
W mojej robocie zwolniło się miejsce na terminalu paliw i szukają ludzi. Praca lepiej płatna, większy social, zapewniony posiłek, podobno więcej wolnego, ale za to czterobrygadówka a co za tym idzie praca swiatek piatek swieta itp itd, Ja na dzien dzisiejszy srednio wyobrazam siobie weekend w srodku tygodnia... Jakos nie słyszałem aby ktoś na to narzekał. Wczoraj rozmaiwałem z jednym gościem ktory pracuje juz 20 lat i też to sobie chwalił.
Ja to chyba jestem konforciarzem
Czy ktos z Was pracuje w takim systemie? Jak znosicie nocki i te 12 h w pracy?

Czterobrygadówka chyba nie jest fajna. Osobiście bym nie skorzystała. No i nie każdy potrafi się przyzwyczaić do nocek. To już zależy od Ciebie. Ja teraz pracuję na 3 zmiany od pon do pt i nie podoba mi się taka praca zmianowa. Chociaż jakbyś pracował 12h to miałbyś później dzień wolnego? No i lepsze warunki... Ciężko powiedzieć.

Ja jestem tego samego zdania. Ten koles powiedzial ze jak popracuje troche to juz nie bede chcial zmienic na 8h system pracy. Obecnie pracuje na  zmiany i mi to odpowiada. Jak mam na 2 zmiane to z rana moge jeszcze cos zalatwic. Bardziej tu chodzi o chajs. Mysle czy warto za pare stowek w gore przechodzic tam. Jeszcze musze jakos dopytac ile tam jest na start
Chyba lepiej jest pracować 8 h dziennie, 12 to jest za dużo jak dla mnie, raz na jakiś czas to okej, ale codziennie przez cały rok to nie.
Jeśli jest to praca na produkcji non stop, to odradzam z całego serca, natomiast w przypadku czegoś spokojniejszego to jak najbardziej. Trzeba pamiętać, że soboty i niedziele będą w tygodniu. Ma to swoje minusy i tego pewnie nie trzeba tłumaczyć, ale ma też plusy jak np. możliwość załatwienia wielu spraw bez marnowania urlopu, czy dorobienia sobie na "fuchach". Dodatkowym plusem jest omijanie korków ze względu na nietypowe godziny zmian, zwykle 6:00, 14:00 i 22:00 lub 6:00 i 18:00. Z minusów to jeszcze rozregulowany zegar biologiczny - psycholog odradzała mi ze względu na stany depresyjne. Pracowałem po 8h i obecnie po 12h. Trudno mi powiedzieć co lepsze (czy tam gorsze). Przy 8h jest bardziej rozwalony wolny czas i bardziej musiałem odsypiać, natomiast przy 12h problemem jest sama długość zmiany, ale za to lepiej wykorzystuje się dni wolne i mniej dokucza zegar biologiczny. Dla mnie to niezły deal, bo jestem raczej aspołeczny, ale dla kogoś lubiącego weekendowe spotkania jest nie do przyjęcia.
Nie szukałem pracy zbyt intensywnie, bo chciałem mieć chwilę spokoju i reraksu, no ale trochę już mi się dłużyło. Dziś pierwszy telefon dostałem, z ogłoszenia na które bardzo liczyłem. Na szczęście pani kurtuazyjnie zapytała, czy mam teraz kwadrans wolnego czasu, czy wolałbym w innym terminie, to wcisnąłem kit, że zarobiony jestem (KHE KHE) i umówiliśmy się na jutro rano. W tejh pracy muszę być trochę kłamczuszkiem, więc zdałem pierwszy test. Łyknę se kilo Propranololololu i przygotuję Standardowe Odpowiedzi na Rekrutacyjne Pytania. Kolejnym etapem ma być wideorozmowa z kierownikiem działu, to będzie trudniejsze. Ale że regularnie wznawiali ogłoszenie, to chyba nie mają zbyt wielu zainteresowanych, powinno być dobrze.

OJEZUUUU ALE SIĘ ZESRAŁEM
Wczoraj krótka rozmowa wstępna z panią HR-ową, z płatka poszło, dzisiaj wideo z dwiema teamleaderkami, tu już kilka "ale" mam, ale summa summarum jestem z siebie ukontentowany. Propra chyba pomógł, czułem tylko wewnętrzne lekkie napięcie, a w dłoniach mrowienie zamiast trzęsawki. Poza standardowymi pytaniami była seria kilku przykładowych sytuacji z mego życia lub pracy ("kiedy poczuł pan dylemat moralny?", "kiedy musiał pan podjąć trudną dla zespołu decyzję?") i tu mam jeden główny zgryz, bo kołatała mi się po głowie sytuacja sprzed kilku lat, ale że pamięć mam długą, ale słabą, to nie mogłem sobie dokładnie przypomnieć detali i musiałem na bieżąco wypełniać luki fantazją. Jedna z babek dopytywała mnie dalej o szczegóły, więc może coś wyczuła, ale biorąc pod uwagę charakter pracy moje lekkie bajanie bez większych zacinek można by uznać za zaletę (altertnatywą była odpowiedź na pytanie: "brak", mało epicko). Wpasowałem się wypowiedziami w charakter pracy, która pewnie będzie jeszcze lżejsza gatunkowo niż poprzednia, a wielu moich konkurentów może przefajnować. Do 7 dni decyzja. Z początku popracuję (oby!) sobie zdalnie (jak większość firmy obecnie), bo jeszcze nie miałem okazji. Bardzo sobie trzymam kciuki i paluchy u stopy - to chyba jedyna z firm do których się teraz zgłaszałem, która ma przeważające pozytywne opinie na GoWorku, a z wielu aplikacji zrezygnowałem, bo z komenatrzy wynikało, że w firmach albo atmosfera bardzo niezdrowa, albo się zwijają i na koniec potrzebują frajerów (biorąc na poprawkę, że niektórzy z automatu jeżdżą po każdym swoim pracodawcy, bo traktują go jako wroga).
1 października zaczynam nową pracę i z każdym kolejnym dniem mniej coraz mniej cieszę się z decyzji o odejściu z aktualnej pracy, a coraz bardziej stresuję się nową.

Decyzja o rzuceniu aktualnej roboty była jedną z najlepszych w moim życiu. Już miałem dosyć stresu, braku organizacji, chaosu, braku poczucia sensu tego co robię, braku jakiegoś sensownego planu rozwoju dla naszego działu. Mam wrażenie, że tutaj premiowane były takie cechy jak duża zaradność, towarzyskość, tworzenie sieci kontaktów, na+:Ikony bluzgi pierd: pomysłami, na+:Ikony bluzgi pierd: do przodu jak czołg. To nie dla mnie, początkowo próbowałem, ale szybko miałem tego dosyć. Wolałbym jakąś w miarę spokojną robotę w niewielkim teamie osób, z którymi mogę się dobrze dogadać, bez wyłącznego wpływu i odpowiedzialności za produkt finalny. Raczej robienie, niż kreowanie. Raczej uczenie się od bardziej doświadczonych osób, niż samotne wymyślanie nowych rozwiązań na podstawie :Ikony bluzgi grzybek:-wie-czego, bez odpowiednich kompetencji.

Z rozmów kwalifikacyjnych do nowej roboty wynika, że powinno być ok, mniej więcej tak jak chcę. Niewielki zespół, konretny projekt, nowe featursy na bazie zapotrzebowania użytkowników (a nie wymyślania jakiegoś :Różne - Koopa:, które być może będzie komuś potrzebne). Konkretne cele, ogarnięty management. W teorii wszystko pięknie.
Zastanawiam się jednak, czy sobie tam poradzę, szczególnie na początku. Będzie trochę różnic w używanych technologiach, więc będę musiał się przestawić i część rzeczy ogarniać całkiem od zera. Całe szczęście nie ściemniałem na rozmowach, więc w sumie wiedzą co brali. 
Dodatkowo, obczajałem sobie mój team na Linkedinie i wygląda na to, że jest to banda jakichś młodych korpo-geniuszy, każdy ma wpisane jakieś wygrane korpo-konkursy na studiach, oczywiście także działalność w kołach naukowych, czy doświadczenia ambasadorskie. Tacy ludzie sukcesu żywcem wyjęci z seriali TVN. Na pierwszy rzut oka średnio tam pasuję, a trudno będzie udawać kogoś kim się nie jest dłużej niż miesiąc. Się zobaczy.
Oficjalnie przyjęty do roboty, sranie w majty od 15 października.

Użytkownik 22397

Gratulacje! :Stan - Uśmiecha się:
(02 Paź 2020, Pią 9:13)Clint Ruin napisał(a): [ -> ]Oficjalnie przyjęty do roboty, sranie w majty od 15 października.
Gz.

Teraz jeszcze tylko wytrzymać jakieś ~40 lat i z pomocą zaoranego w przyszłości konceptu emerytury można spokojnie zacząć się rozglądać za kwaterą na wieczny spoczynek.

Użytkownik 22397

K...a, jak czytam takie demotywatory to mam ochotę przy... grrrr

Użytkownik 102314

Hej, mam problem. No więc mam te 19 lat i powinienem iść do pracy. Boję się iść bo... no wiadomo dlaczego.
Nie byłabo to jeszcze aż tak słaba sytuacja gdyby nie fakt że nie mieszkam u siebie i gonią mnie do pracy mowiac że nic nie robie. A ja bym chciał serio. Mieszkam z mam i jej chłopakiem u niego więc jest lipa. Teraz się boje wyjsc z pokoju żeby nie było gadania. Nie wiem co robić. W niczym też nie jestem dobry. Jakieś porady?
Jak myślę sobie ze mam pracować na jakiejś produkcji czy pod presją czasu to mi się żyć odechciewa. Chciałbym mniec pracke w której mogę się rozwijac tylko mam taki problem że nie wiem co bym chciał robić. Myslalem zeby być psychologiem no ale jak sam mam problemy to bez sensu.
Czy jest tu ktoś taki, kogo na myśl o pracy zaczyna boleć brzuszek i dopadają myśli nieciekawe? Czy wszyscy sobie świetnie radzą i robią kariery?

Szary

(06 Paź 2020, Wto 12:25)Danna napisał(a): [ -> ]Czy wszyscy sobie świetnie radzą i robią kariery?

Weź nawet nie żartuj :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
(06 Paź 2020, Wto 12:25)Danna napisał(a): [ -> ]Czy jest tu ktoś taki, kogo na myśl o pracy zaczyna boleć brzuszek i dopadają myśli nieciekawe? Czy wszyscy sobie świetnie radzą i robią kariery?

Ja pracuję w korpo od czerwca 2019 i nadal mnie często boli brzuch ze stresu i regularnie panikuję, że sobie nie poradzę.

Przez pierwsze trzy miesiące ta praca to był totalny dramat.
Tez caly czas czuje stres jak mysle o pracy, a najbardziej jak wstane rano i az do moemntu rozpoczecia pracy mam stres. Pozniej czuje ten stres ale tez skupiam sie na pracy wiec bardziej jesem skupiony na tym co robie niz na stresowaniu sie, no ale jak pomysle dlaczego mnie wszystko boli to uswiadamiam sobie ze caly czas jestem zesztywnialy ze strachu.
(06 Paź 2020, Wto 12:25)Danna napisał(a): [ -> ]Czy jest tu ktoś taki, kogo na myśl o pracy zaczyna boleć brzuszek i dopadają myśli nieciekawe? Czy wszyscy sobie świetnie radzą i robią kariery?

Why not both?
(06 Paź 2020, Wto 12:25)Danna napisał(a): [ -> ]Czy jest tu ktoś taki, kogo na myśl o pracy zaczyna boleć brzuszek i dopadają myśli nieciekawe? Czy wszyscy sobie świetnie radzą i robią kariery?

pracuję w mojej :Różne - Koopa: i zarazem pierwszej pracy (wcześniej tylko staże i praktyki) od ponad trzech lat i prawie codziennie przed dopada mnie stres i niechęć, czasami jest mi niedobrze, no ale gdzieś (*gdzieś - gdziekolwiek, jeśli się nie ma dobrego wykształcenia i motywacji do samodzielnej nauki) robić trzeba, żeby mieć za co rzyć.
Ja sie w sumei nie stresuje, ale coraz bardziej mi sienie chce. Bueueueue... Rzycie rzycie to baleron...
Ja też jak powyżej, z tym że mam pracę przyjazną dla fobików (produkcja).
Kolejny dzień szkoleń zdalnie. Awarie, głośne harczenie i oddech co poniektórych. Chyba już 10 wariant mego home office poustawiany i chyba ostateczny, nie osiągnę już wygodniejszego rozmieszczenia obiektów, by wygodnie udawać ćwiczenie, jednocześnie grając w Modern Warfare w godzinach roboczych xDDDD.

KOCHAM PRACĘ ZDALNĄ

[Obrazek: 388du.jpg]
Jeszcze się porządnie nie zaczęło, a ja już bym chciała uciekać :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Wczoraj wysłałem cv do Biedronki i Lidla do pracy na sklepie oraz do sprzątania w zpch... A już dzisiaj mało z krzesła nie spadłem jak telefon zadzwonił, ale to tylko babcia