PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Boję się iść do pracy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Może tak jakbyś miała to wszystko gdzieś? No bo co masz do stracenia. Najlepiej jeszcze dowal paru osobom z grubej rury mówiąc im co nich myślisz :Stan - Uśmiecha się - LOL: . Chorzy ludzie.

Wczoraj miałam kolejny ciężki dzień, który skończył się płaczem. Czuję się niekompetentna, i mam wrażenie, że wszyscy się rozwijają a ja stoję w miejscu.

Nie dogaduję się z jedną osobą nade mną. Masakra, wszyscy go uwielbiają, kumpel i w ogóle. Wygrywa pracownika miesiąca dziesiąty raz z rzędu (głosują inni pracownicy). Jak się pytałam kto na kogo głosował, to jedna laska mi powiedziała, ze on tak szanuje ludzi, zawsze jak przychodzi to się z każdym wita i to jest takie fajne. A wczoraj nawet widziałam, jak biegł za jedną taką żeby się z nią pożegnać (nie, nie leci na nią, ma dziewczynę). Zabawna sprawa, ale ze mną się nigdy nie wita, co tam mówić o żegnaniu. Ja mówię cześć, a on się nawet na mnie nie spojrzy (ale odpowiada). Jest też bardzo stronniczy, jak jego kumpel czy kumpela coś zawalą no to trudno, a mi potrafi nieprzyjemnie odburknąć o byle co.
W ogóle jest między nami taka niezręczna atmosfera. Po wczorajszym dniu, jestem prawie pewna dlaczego tak jest. Uważa mnie za beznadziejnego pracownika. On nie chce osoby która jest niepewna, przy której trzeba krążyć i ją sprawdzać. I normalnie zazwyczaj taka nie jestem, ale przy nim czasem już nie wiem co mam robić tak, żeby było dobrze. Denerwuję się przy nim i tyle. Jedyne co mogę z tym zrobić, to wykazywać się większą inicjatywą, pewniej się zachowywać i nie wiem co jeszcze.

Mieliśmy ocenę pracowniczą i moja jest dobra, co mnie zdziwiło bo myślałam, że właśnie on mnie pogrąży przed kierownictwem.
skejciaro właściwie jedyne co można powiedzieć to "miej wy+:Ikony bluzgi kochać 2: a będzie ci dane"
trochę się jednak gubie w tym co pisałaś, pierw mówiłaś ze chciałaś odejść potem martwisz się tym że cię wywalą. Rozumiem że sytuacja jest ciężka ale może to ma ciebie skłonić do odejścia "z własnej woli" bez wy+:Ikony bluzgi kochać 2:? A może kobieta o której piszesz jednak nie jest na twoje miejsce i poniekąd uroiłaś sobie cudzą wrogość? Pytam bo ja takich urojonych wrogów miewałem.
Kiedyś już o tym pisałam.
Równe półtora roku temu po rzuceniu studiów znalazłam ofertę, która polegała na tym, że miałam parę godzin sprzątać, a potem pomagać w biurze. Przyszło co do czego - wyszło, że większość czasu się nudziłam, ale czasami jednak coś miałam z biurowych rzeczy. Jednakże od kwietnia mam tego coraz mniej i miałam coraz bardziej dość.

Ogólnie oni mają mnie za jakiegoś idiotę, bo się dziwni zachowuje wśród ludzi i pewnie dlatego nie chcą mi nic dać. W pewnym momencie osiągnęłam szczyt frustracji, a jednocześnie
jedyna osoba, z która gadałam od sierpnia zaczęła mi robić za plecami - przyprowadzała osoby na moje miejsce - mi nikt nic nie mówił.

W październiku rozmawiałam z szefem, żeby dał mi więcej do roboty, zmienił etat albo zwolnił. Dałam wypowiedzenie, ale wtedy mi jeszcze nie podpisał, bo i tak nic nie miałam w zanadrzu. Wspomniana osoba od momentu dowiedzenia się o moim nieskutecznym wypowiedzeniu znowu zaczęła kręcić...Myślałam, że sami to rozwiążą do końca roku.

W styczniu firma zmieniła nazwę. Sytuacja wyglądała tak, że w jeden poniedziałek dostałam nową umowę, a w piątek znowu widziałam kobietę na moje miejsce. Znowu cisza dookoła mnie. W ubiegłą środę gadałam z szefem - na czym w końcu stoje i wynika, że myśli, by mi dać coś nowego do roboty, o tej kobiecie nic nie powiedział. Z racji tego co robie, wchodzę wszędzie - i chcąc nie chcąc widziałam jej papier o zatrudnienie z datą 6 luty - czyli jutro.

Oficjalnie nic nie wiem, jak niby mam sie do tego ustosunkować?

Tak, chcę odejść, bo się ni rozwijam.. jakby mnie nie okłamali na początku to bym w życiu się tego nie podjęła, ale potem już nie mogłam na studia wrócić..
Jednocześnie nie mogę się doprowadzić o sytuacji, że będę bez pracy - jednak świadomość, że człowiek musi gdzieś wstać, ubrać się jest lepsza niż siedzenie w domu - a wiecie czym to grozi..
Jakie są wasze doświadczenia związane z pierwszym dniem (tygodniem? miesiącem?) w pracy? Tego obawiam się nawet bardziej niż odbierania telefonów i rozmowy kwalifikacyjnej. Miałem kiedyś jedną pracę i przez pierwsze dni było tragicznie, wracałem do domu załamany, a potem nawet nie wiem kiedy zaczęło być całkiem spoko. Tyle że nie było w tym mojej zasługi, po prostu zostałem jakby z góry uznany za normalnego człowieka, sam nie musiałem wykazywać żadnej inicjatywy, przełożonemu tylko przytakiwałem albo odpowiadałem krótko i to wystarczało. Nie miałem jeszcze sytuacji, gdzie muszę "wejść" w grupę, poznawać i rozmawiać z ludźmi i to w różnym wieku, przeraża mnie to. Na studiach poniosłem klęskę przy dwóch podejściach, gdzie musiałem się zaznajomić z grupą, zawsze zostawałem totalnie z boku i boję się że tak będzie i w przypadku pracy. Chciałem znaleźć pracę gdzieś na magazynie, ale póki co stworzyłem cv i na tym się moje poszukiwania skończyły...
zalezy od ludzi i atmosfery, i od tego jak jestes wygadany, i od tego czy musisz duzo gadac, ja w swojej stoje z boku i jest ok, na taka prace na szczescie trafilem
Wysłałem CV i teraz się boję ,że oddzwonią. Przegrałem życie :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:. Jestem żałosny :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
A ja powysyłałem i się boję, że nie oddzwonią.
Każdy ma takie obawy. Chore jest już to jak ktoś się boi ,że go faktycznie zatrudnią...
Często myślicie o pracy po pracy i o tym co was czeka w niej następnego dnia?
Mnie się zazwyczaj włącza takie rozmyślanie w niedzielne popołudnie.
Ja odliczam pozostałe godziny niczym tykająca bomba i rozmyślam o tym jak fajnie byłoby nigdzie nie iść.
świr napisał(a):Wysłałem CV i teraz się boję ,że oddzwonią.
Znam to :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Mi zdarzało się nawet bać otworzyć gazetę, bo a nuż będzie tam jakieś dobre ogłoszenie i nie będę miała innego wyjścia, jak wysłać cv :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Generalnie mam 3 lęki związane z pracą.

1) Że się skaleczę / zranię / utknę w windzie / poślizgnę na mokrej podłodze / potknę o niezabezpieczone przez dźwiękowców kable / uszkodzę sobie słuch przez głośną muzykę / w inny sposób doznam kontuzji uniemożliwiającej (tymczasowo) pracę i spokojną egzystencję. Takie standardowe lęki o życie i zdrowie, zwykła troska o bezpieczeństwo, ostrożność, instynkt samozachowawczy i zdrowy rozsądek.

2) Że pracodawca w wyniku pomyki bądź złej woli nie wypłaci mi (części) pensji i się sfrajeruję pracując na darmo, a potem nastresuję walcząc o odzyskanie należnych mi pieniędzy.

3) Że w drodze do lub z pracy zostanę napadnięta, zgwałcona, obrabowana, zabita w imię allaha albo nienawiści do białych "bo nas dyskryminujom bo kolonjalizm". Dużo złego dzieje się w moim mieście i niestety prawie każdy opis sprawcy mówi o ciemnym kolorze skóry lub południowej urodzie. Albo że zostanę postrzelona przypadkowo, kilka strzelanin w niedawnym czasie miało miejsce.

Natomiast samej pracy się nie boję, bardziej wysokiego bezrobocia i wiążącej się z nim konieczności kurczowego trzymania się jednego miejsca, bez swobody zmiany pracy gdy coś będzie nie tak.
dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):Natomiast samej pracy się nie boję, bardziej wysokiego bezrobocia i wiążącej się z nim konieczności kurczowego trzymania się jednego miejsca, bez swobody zmiany pracy gdy coś będzie nie tak.
To przyjeżdżaj do Polski, my tu mamy dużo pracy, jak słyszałem, a nie jak jakiś zaścianek w NRD :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Ja wyslalam chyba ze 70 cv i odzwonilo tylko 5 i to z samych najgorszycg prac. A ja oblalam rozmowe,, wiedzialam,ze mnie nie zatrudnia. Przed chwila dostalam tel i podziekowali ale nic z tego :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Podjelam.decyzje i odwazylam sie wyjechac do wiekszego miasta,a tu na zlosc zero odzewu zteraz tych wiekszyxh miast :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Nie martw się. Jestem dokładnie w takiej samej sytuacji życiowej. W tych większych miastach właśnie na przekór jest jeszcze ciężej, bo do tych lepszych stanowisk jest przemiał...

Pozostaje się nie poddawać i brać co biorą, żeby przeżyć...

Pracował może ktoś tutaj jako kelner albo call centre? A szczerze powiedziawszy to też już mam tego dość :Stare - Smutny bardzo:
L1sek napisał(a):To przyjeżdżaj do Polski, my tu mamy dużo pracy, jak słyszałem, a nie jak jakiś zaścianek w NRD :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
A gdzie wyczytałeś w moim poście, że jest tu mało pracy? Pracy jest dużo, ja piszę, że boję się takiej sytuacji ogólnie, dlatego m.in. mieszkam tu gdzie mieszkam.
A dużo razy próbowałaś? wielu ludzi ma tak, że z czasem staje się to rzeczą naturalną. A ja już mam po studiach taki staż, a mimo wszystko nadal mam lęki...
[quote="świr
Pracował może ktoś tutaj jako kelner albo call centre? A szczerze powiedziawszy to też już mam tego dość :zalamany:[/quote]


Jako kelnerka pracowalam przez kilka dni-nigdy wiecej. Wszystko mi wywalao sie, ledwo donioslam filizanke kawy... w call center nie mialam.jeszcze okazji pracowac,ale akurat od nich mam.najwiecej zaproszen na rozmowy. W pon jak sie uda to podejme prace.

Dzis o 15 mialam miec rozmowe w duuuzym salonie fryzjerskim na stanowisko receocjonistki . Rodzice kazai jechac bo to szansa... ta, tydzien temu bylam w podobym salonie i wybrali duzp pewniejsza.siebie laske i atrakcyjniejsza. Wiec juz wiem ze by.mnie nigdy nie wybrali, za bardzo wstydliwa jestem. Ale nie ubolewam,.wiem.ze bym sie zle czula za duzy kontakt z ludzmi
Call centre? Jesteś tego pewna? Oczywiście nie chcę demobilizować, ale tam przecież trzeba był miły m i dużo gadać (shiet! :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:)
taka "recepcja w dużym salonie" i tak jest tysiac razy lepsza niż call centre
sam np. widzę to w ten sposób, że taka praca daje komfort, bo to ludzie przychodzą do ciebie i czegoś chcą od ciebie, a nie tak jak zwykle w call centre - ty zaczepiasz ich
w dodatku w takim salonie jest na pewno o wieeele mniej gadania.
szkoda, że nie spróbowałaś.
Dokładnie. Daj sobie spokój z Call Center. To nie jest praca dla fobika.
Dokładnie, zrobisz sobie tylko krzywdę. No chyba, że to nic nie zobowiązującego i chcesz terapeutycznie do tego podejść
Poszedłem do nowej pracy i dostałem w ramach ONBOARDINGU piłeczkę antystresową. Osiagnąłem zen.
Ja myślę nad zmianą pracy. Czytałem w necie, że najprostszym sposobem rozstania się z pracodawcą jest rozwiązanie umowy w momencie, gdy upłynął termin jej obowiązywania. Moja obowiązuje do końca czerwca b.r. Czy wtedy też muszę wręczyć szefowej na piśmie wypowiedzenie czy wystarczy, że nie podpisze umowy na kolejne pół roku ?
Niektóre umowy mają zapis o automatycznym przedłużaniu się w razie braku sprzeciwu z żadnej ze stron. Przeczytaj może co u Ciebie jest zapisane.
Pojechalam do Opola na ta rozmowe z call center,ale nie doszla do skutku,bo 2 h przed planowana rozmowa dostalam smsa,ze rozmowa sie nie odbedzie i czy mozna ja przelozyc na jutro.
Rozmowy w salonie jednak zaluje.