PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Brakuje Wam kontaktów intymnych?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Tak tak, miszczu, nie będę na ten temat dyskutował, bo szpecem nie jestem, aczkolwiek osobiście jestem z tych co uważają, że wszystko idzie wytłumaczyć, bez uciekania się w jakieś duchowe pierdy i inne cuda niewidy. Czas pokaże, aczkolwiek pewno nie za naszego, życia. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Zresztą, ja wiem, czy rozgryzienie istoty świadomości, jest potrzebne do stworzenia, ai na tyle doskonałej by dla człowieka była ona nie do odróżnienia?
Oglądaliście Ex Machina? :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
Niekoniecznie byłbym chętny na ten kochający model, ale ta "japoneczka"...
Chory pomysł z tymi robotami. :Stan - Różne - Zaskoczony: A Miłość Larsa fobicy oglądali? Nie było co prawda robota tylko lalka, ale blisko
Na dzień dzisiejszy zaznaczyłabym 3 odpowiedź (zaznaczyłam wcześniej inną ale kobieta zmienną jest)
To strasznie smutno, jeśli ktoś bierze pod uwagę taki kontak i traktuje go jako substytut prawdziwej bliskości. jeszcze smutniejsze jest to, że ten robot został wynaleziony- to znaczy, że będzie na niego popyt.
Chociaż już teraz w niektórych krajach mężczyźni żyją w związkach z wirtualnymi dziewczynami i są z nimi szczęśliwi.
Sorry za offtop, ale muszę coś odpowiedzieć "miszczowi" aka USiebie.

Mówisz, że jesteś z tych, co uważają, że wszystko można wytłumaczyć. OK „miszczu” - zobaczymy.

Nie wiem, czy kiedykolwiek słyszałeś o eksperymencie z "dwoma szczelinami". Za każdym razem, gdy fizycy przeprowadzali ten eksperyment wyniki były identyczne – i zupełnie niemieszczące się w głowie człowieka z logiką zero-jedynkową.

Eksperyment, zwany doświadczeniem "podwójnej szczeliny", dotyczy rzutowania kwantowych cząstek przez barierę posiadającą dwa małe otwory oraz badania sposobu, w jaki są wykrywane po przejściu przez szczeliny. Zdrowy rozum wskazuje, że gdy cząstki zaczynają lot z jednej strony jako cząsteczki, to powinny przemieszczać się na całym odcinku eksperymentu w tej formie i kończyć go również jako cząsteczki. Jednakże dowód pokazuje, że dzieje się coś nadzwyczajnego w jakimś punkcie pomiędzy miejscem, z którego cząsteczki wyruszają, a tym, w którym kończą swój lot.

Naukowcy odkryli, że gdy elektron na przykład przechodzi przez barierę z jednym otworem, to zachowuje się dokładnie tak, jak byśmy tego oczekiwali: zaczyna i kończy swoją podróż jako cząsteczka. Nie ma żadnych niespodzianek.

Gdy zastosuje się dwa otwory, ten sam elektron czyni coś, co zdaje się niemożliwe. Chociaż zaczyna swoją podróż zdecydowanie jako cząstka, to w jej trakcie ma miejsce tajemnicze zdarzenie: elektron przechodzi przez oba otwory
jednocześnie, czego może dokonać jedynie fala energii, tworząc w miejscu docelowym rodzaj wzoru.

Jest to jeden z przykładów zachowania, jakie naukowcy nazywają po prostu „kwantowym dziwactwem”.
Jedynym wytłumaczeniem jest to, że drugi otwór „zmusił” w jakiś sposób elektron do poruszania się, jak gdyby był falą, jednak dociera on do miejsca przeznaczenia dokładnie w taki sposób, jak w punkcie wyjścia: jako cząsteczka.
Aby to zrobić, elektron musi w jakiś sposób dostrzegać, że drugi otwór istnieje i jest dostępny. Ponieważ przyjmuje się, że elektron nie może naprawdę niczego „wiedzieć” w dosłownym tego słowa znaczeniu, jedynym źródłem tej świadomości jest osoba oglądająca eksperyment. Konkluzja jest taka, że wiedza o tym, że elektron ma dwie możliwe ścieżki do przebycia, istnieje w umyśle obserwatora i że świadomość przyglądającego się jest tym, co determinuje sposób poruszania się elektronu.

Zasadniczy wniosek tego eksperymentu jest następujący: czasami elektrony zachowują się w taki sposób, jakiego byśmy oczekiwali. Gdy tak się dzieje, reguły naszego codziennego świata, w którym rzeczy wydają się być oddzielne i odrębne, wydają się mieć zastosowanie. Jednak w innych przypadkach elektrony zaskakują nas i działają jak fale.

I teraz tak, wytłumacz mi dlaczego, gdy podczas eksperymentu bierze udział świadomy obserwator elektrony zachowują jest jak cząstki, a gdy nie bierze zachowują się jak fale. Innymi słowy elektron znajduję się wszędzie i jednocześnie nigdzie, gdy nie jest obserwowany. Wynika z tego, że zanim elektron wejdzie w kontakt ze świadomym obserwatorem, to jest jedynie pewnym potencjałem możliwości (prawdopodobieństw), a nie zaś czymś konkretnym, trwałym (cząstką) – niezły paradoks co? Tutaj logiczny umysł człowieka wymięka. Teraz pojawia się kolejne pytanie, co sprawia, że funkcja prawdopodobieństwa się załamuje i jest wybierana jedna z możliwości. Innymi słowy, kto podejmuje wybór z pełnego wachlarza możliwości i wybiera jedną z nich, tak aby stała się czymś konkretnym?

Według Bohra i Heisenberga, wszechświat istnieje jako niezliczona liczba zachodzących na siebie możliwości.
Istnieją one wszystkie w rodzaju kwantowego bulionu bez sprecyzowanej lokalizacji ani stanu – są wszystkim i niczym, są wszędzie i nigdzie, dopóki nie wydarzy się „coś”, co zamknie w miejscu jedną z możliwości.

Wszystko wskazuje na to, że to „coś” jest świadomością. Jak dowodzi eksperyment, gdy patrzymy na coś takiego, jak elektron przechodzący przez otwór w barierze, sam akt obserwacji jest ty, co wydaje się zmieniać jedną z kwantowych możliwości w trwałą/konkretną rzeczywistość.


Drugą fascynującym eksperymentem jest eksperyment EPR, który był powtarzany przez naukowców bardzo wiele razy i za każdym razem otrzymywaniu te same wyniki. W 1997 roku pisma naukowe na całym świecie opublikowały wyniki czegoś, co według opinii tradycyjnych fizyków nie powinno się wydarzyć. Przedstawione ponad 3400 dziennikarzy, wykładowców, naukowców i inżynierów w ponad 40 krajach doświadczenie to zostało przeprowadzone przez Uniwersytet Genewski w Szwajcarii, nad tym, z jakiej materii zbudowany jest nasz świat – cząsteczkami światła zwanymi fotonami – z rezultatami, które nadal wstrząsają podstawami współczesnej nauki.

Naukowcy specjalnie podzielili pojedynczy foton na dwie cząsteczki, tworząc „bliźnięta” o identycznych właściwościach. Następnie, używając sprzętu dostosowanego do eksperymentu, wystrzelili obie cząsteczki w przeciwnych kierunkach. Bliźniacze cząstki były umieszczone w specjalnie zaprojektowanej komorze, z dwiema światłowodowymi ścieżkami, takimi, jak te transmitujące dane, wychodzącymi z komory w przeciwnych kierunkach na odległość siedmiu mil. Zanim każe z „bliźniąt” osiągnęło swój cel, dzieliło je 14 mil. Na końcu drogi bliźnięta były zmuszone „wybrać” pomiędzy przypadkowymi drogami, który były dla obydwu pod każdym względem identyczne.
Otóż, to co czyni ten eksperyment tak interesującym, to fakt, iż gdy bliźniacze cząsteczki osiągnęły punkty, gdzie miały ruszyć jednym szlakiem lub drugim, obie dokonały odkładnie tego samego wyboru i poruszały się taką samą drogą w tym samym czasie. Rezultaty były bezbłędnie identyczne za każdym razem.

Nawet jeżeli konwencjonalna wiedza stwierdziła, iż bliźnięta są od siebie oddzielone i nie mają ze sobą kontaktu, to działają tak, jakby wciąż były połączone! Fizycy nazywają to tajemnicze połączenie „kwantowym splątaniem”.
Albert Eistein nazwał to tajemnicze zjawisko „upiornym oddziaływaniem na odległość”. Nawet gdy bliźniacze fotony są oddzielone geograficznie o kilka metrów czy o cały wszechświat, to jeśli jeden z nich jest zmodyfikowany, to drugi foton automatycznie podlega tej samej zmianie. Teraz pojawia się pytanie, skąd pomimo tego, że oba bliźniacze fotony są oddzielone, drugi w jakiś sposób „wie”, co zrobił ten pierwszy?

Wiedza konwencjonalna sugeruje, że aby taki rodzaj komunikacji mógł mieć miejsce, to fotony musiałyby jakoś wysyłać sobie wzajemnie sygnały. W tym punkcie właśnie pojawia się problem dla fizyków, bo aby wiadomość mogła się przemieścić między nimi, musiałaby poruszać się szybciej niż prędkość światła. A zgodnie z teorią względności Einsteina nic nie może poruszać się tak szybko. To prawo jest nie do złamania.

Czy jest zatem możliwe, że cząsteczki łamią prawa fizyki… czy zatem pokazują nam coś zgoła innego?

Może oddzielenie pomiędzy przedmiotami istnieje tylko pozornie, a tak naprawdę wszechświat to jeden wielki hologram stanowiący jeden świadomy, niepodzielny byt?

Jeżeli myślisz, że w ciągu kilkudziesięciu lat nauka znalazła panaceum na rozwiązanie powyższych, dziwnych zjawisk, to jesteś wielkim optymistą. Od czasu słynnej interpretacji kopenhaskiej do dnia dzisiejszego, wciąż nie udało znaleźć się wyjaśnienia tych dziwnych zjawisk rządzących światem kwantowym. A przecież makroświat składa się z mikroświata.

Większość ludzi oczywiście zignoruję przedstawione tu informacje, ponieważ czują się bardziej „komfortowo” wierząc, że świat jest przewidywalny i, że to, co wiedzą o świecie jest „prawdziwe”. Tymczasem jest całkowicie inaczej – nic nie wiemy czym tak naprawdę jest tzw. materia i masa. Do dzisiaj fizycy nie mają bladego pojęcia co to jest masa.
Ale czemu dopiero w 2050... za wcześnie się urodziłem... o jakieś 30 lat za wcześnie:Stan - Niezadowolony - Smuci się:
@mr_green
Tak tak tłumacz, to wszystko, totalnie zielonemu kolesiowi. Ja będę sobie potakiwał i udawał, że mój baniak wcale nie ma ochoty eksplodować. Aż mi głupio, bo pewno sporo czasu na tego posta poświęciłeś. Przecież napisałem, że nie mam o tym pojęcia, więc w dyskusję się nie wdam. A to, że sobie wierzę, że wszystko da się wytłumaczyć, to inna sprawa, może wynikająca z głupoty, czy pobożnych życzeń, nie wykluczę tego, ale sobie wierzę.

"Jeżeli myślisz, że w ciągu kilkudziesięciu lat nauka znalazła panaceum na rozwiązanie powyższych, dziwnych zjawisk, to jesteś wielkim optymistą."

Nigdzie czegoś takiego nie napisałem. Wręcz napisałem, że pewno (to to samo co "na pewno"? może użyłem złego słowa?) nie za naszego życia. Zdaje sobie sprawę z tego, że od epoki kamienia łupanego, wiele nie ruszyliśmy, a to czego człowiek się o świecie dowiaduje, to dopiero początek, a przynajmniej tak sobie wierzę, bo przecież się nie znam. Ja może i jestem głupi, ale świetnie zdaję sobie sprawę, ze swoich ograniczeń i naprawdę nie twierdzę, że to co o świecie wiemy jest prawdziwe.

"Gwarantuję Ci, że nikomu nie uda się stworzyć czegoś tak oczywistego, a zarazem tak niezwykłego jak świadomość..."

Ani cienia wątpliwości? Kategorycznie zaprzeczysz, że jest to możliwe?

A ten "miszczu", przyznaję, dość niefortunny, na kota tak mówię i czasem na siostrę. :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Kiedyś na Planete oglądałem sporo programów, w nocy leciały, na temat fizyki, robotyki sztuczna inteligencja i takie tam, nawet chyba coś o ty pierwszym doświadczeniu oglądałem, bo mi jakoś wyjątkowo świta w głowie. Coś też o kocie w pudełku było, nie pamiętam teraz dobrze, też było wyjątkowo ciekawe, aczkolwiek dla mnie mało zrozumiałe.

Ed.: Tak sobie trochę poczytałem o "kwantowej świadomości" (o tą świadomość chodziło?) i w sumie teraz chyba bardziej wiem o co biega, a właściwie to nie, bo zgłupiałem. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Wracając do tych robotów, pisząc o symulowaniu człowieka w 100%, nie myślałem, aż o takich rzeczach.

Swoją drogą, tylko mnie czytanie takich rzeczy autentycznie przytłacza? Tak samo miałem z tymi programami, po obejrzeniu, przeczytaniu przeważnie czuję się autentycznie źle. Jak ogólnie z samotnością, myślę radzę sobie dobrze, tak w takich momentach pękam, a życie jawi mi się w jeszcze gorszych barwach niż zazwyczaj.
USieibie Nie martw się, też jestem zielony (patrz nick) :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Nawet fizycy nie potrafią wytłumaczyć tego, czym tak naprawdę jest materia, masa i światło - ogólnie nasza postrzegana zmysłowo rzeczywistość.

Cytat:Ani cienia wątpliwości? Kategorycznie zaprzeczysz, że jest to możliwe?

Uważam, że tak :Stan - Uśmiecha się:

Cytat:A ten "miszczu", przyznaję, dość niefortunny, na kota tak mówię i czasem na siostrę. Kiedyś na Planete oglądałem sporo programów, w nocy leciały, na temat fizyki, robotyki sztuczna inteligencja i takie tam, nawet chyba coś o ty pierwszym doświadczeniu oglądałem, bo mi jakoś wyjątkowo świta w głowie. Coś też o kocie w pudełku było, nie pamiętam teraz dobrze, też było wyjątkowo ciekawe, aczkolwiek dla mnie mało zrozumiałe.

Nie ma sprawy "miszczu" mi się podoba - ha ha. Także luz :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: A co do tego kota i pudełka, to zapewne chodzi Ci o eksperyment myślowy o nazwie Kot Schrödingera.

Cytat:Swoją drogą, tylko mnie czytanie takich rzeczy autentycznie przytłacza?

Eee tam przytłacza :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Po prostu człowiek zmienia patrzenie na otaczającą go rzeczywistość i samego siebie. Na początku może czuć się trochę, jakby miał za chwilę zwariować i wylądować w szpitalu, ale potem jest już OK :Stan - Uśmiecha się: Po co się okłamywać - dla lepszego poczucia komfortu. Moim zdaniem lepiej jest poznać prawdę bez względu na to, jaka by ona nie była.

Wiesz, ja też kiedyś byłem cholernym racjonalistą i materialistą, aż do momentu, gdy zacząłem się głębiej interesować szczególną teorią względności Einsteina i fizyką kwantową. Potem poszedłem w nauki duchowe i ku mojemu zdziwieniu mistycy ze wschodu mówili dokładnie to samo, co odkrywa dzisiaj fizyka współczesna. Ta rzeczywistość nie jest ani trochę taka, jak nam się wydaje :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

--------

Znowu będzie mały offtop, ale wrzucę opracowany przeze mnie elaborat w związku z tematem, który poruszyliśmy z użytkownikiem Usiebie.

Pozwolę sobie teraz napisać coś nie coś na temat materii i pewnych dziwnych zjawisk związnaych z samym światłem.
Mam nadzieję, że chociaż jedną osobę to zainteresuje. A jak nie to możecie tego posta usunąć z forum. No problem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Ostrzegam będzie trochę czytania :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Czym tak naprawdę jest materia?

Prze prawie 2000 lat wierzono, że atomy to maleńkie, zwarte kulki (ten model został jawnie zapożyczony z codziennego doświadczenia). Gdy fizycy odkryli, że atomy składają się z bardziej elementarnych, subatomowych cząstek (elektrony, neutrony, protony), przekształcono model na taki, który posiada centralne jądro i krążące wokół niego elektrony – po raz kolejny był to model oparty na doświadczeniu (patrz układ słoneczny).

Atom może być mały – ma średnicę zaledwie jednej miliardowej cala – ale cząsteczki subatomowe są jeszcze sto tysięcy razy mniejsze. Teraz wyobraźmy sobie jądro atomu powiękoszne do wielkości ziarenka ryżu. Cały atom miałby wówczas wielkość stadionu piłkarskiego, a elektrony byłyby innymi ziarenkami ryżu latającymi wokół trybun. Jak to określił pewien brytyjski fizyk, Sir Arthur Eddington z poczatków XX wieku: „Materia jest upiornie pustą przestrzenią”. Bardziej precyzyjnie można by powiedzieć, że pustą przestrzenią jest ona w 99,9999999 procentach!

„Wszelka materia jest Duchem” - (Sir Arthur Eddington – brytyjski fizyk)

„Jeżeli myślimy, że potrafimy wyobrazić sobie to, co dzieje się w sferze kwantowej, to znak, że źle to wszystko zrozumieliśmy” - (Werner Heisenberg - niemiecki fizyk)

„Głównie dzięki pracom dwóch niemieckich fizyków – Heisenberga i Schrödingera, ostatnie ślady starej koncepcji atomu jako stałej masy dziś się rozwiały; materia zmieniła się w coś równie zjawiskowego (lub upiornego) jak duchy na spirytystycznych seansach” - (Bertrand Russel)

„Cała materia zawdzięcza swoje źródło i istnienie jedynie skuteczności tej mocy, która wprawia cząsteczki atomu w wibracje i utrzymuje ten cały układ atomu razem. Zmuszeni jesteśmy zakładać istnienie świadomego, inteligentnego Umysłu ukrytego za tą Siłą. Umysł ten jest Matrycą całej materii”
- (Max Plank – niemiecki fizyk)

„Nie możemy odnaleźć naszej postrzegającej Jaźni (Świadomości) wewnątrz obrazu świata, ponieważ Ona sama jest obrazem świata”
- (Erwin Schrödinger)

Jeżeli rzeczywistość fizyczna jest w większości pustą przestrzenią, to dlaczego świat wydaje nam się być tak konkretny i twardy? Dlaczego te 99,99… procent pustej przestrzeni mojej dłoni zwyczajnie nie przenika przez 99,99… procent pustej przestrzeni biurka, na którym leży?

Hmm, najprościej da się to wytłumaczyć faktem, że elektrony, krążąc szybko wokół jądra atomu, tworzą nieprzeniknioną powłokę, przez którą inne cząstki nie mogą normalnie przejść. Wyobraźmy sobie osobę, która z zawieszonym na sznurku ciężarkiem wymachuje wokół swojego ciała. Nigdy nie podejdziesz dostatecznie blisko, by jej dotknąć, bo krążący ciężarek trzyma cię z daleka. Analogicznie, kiedy spotykają się dwa atomy, ich orbity elektronowe powstrzymują je przed przechodzeniem przez siebie, zachowują się więc tak, jak gdyby były kulami z ciała stałego.

Wraz z rozwojem teorii kwantowej (o której pisałem w poprzednim poście) fizycy odkryli, że nawet subatomowym cząsteczkom daleko do ciała stałego. W rzeczywistości nie są one jak materia, którą znamy. Nie mogą zostać umiejscowione i zmierzone. Przez większość czasu zdają się być bardziej falami niż cząsteczkami. Są jak niewyraźne „obłoki” potencjalnej egzystencji (jednocześnie są wszędzie i nigdzie, jednocześnie są i ich nie ma – niezły paradoks). Dlatego czymkolwiek jest materia, nie posiada ona zbyt wiele substancji, o ile w ogóle ją posiada!


Dziwactwa związane ze światłem

Zarówno fizyka kwantowa, jak i teoria względności Einsteina miały swje źródło w anomaliach zachowań światła i prowadziły do radykalnie nowego zrozumienia jego natury.

Impulsem do powstania teorii względności był osobliwy charakter prędkości światła. Zgodnie z fizyką klasyczną pomiary prędkości światła powinny zmieniać się wraz z ruchem obserwatora. W naszym życiu codziennym takie odchylenia zachodzą nieustannie. Jeżeli, przykładowo, jedziesz na rowerze z prędkością 10km/h, to mijający cię samochód, który w rzeczywistości przemieszcza się z prędkością 50km/h, względem ciebie osiąga prędkość 40km/h (50km/h – 10km/h). Jeżeli pedałowałbyś szybciej, to przemieszczając się z prędkością 50km/h, to prędkość samochodu względem Ciebie wyniosłaby zero i mógłbyś uciąć sobie pogawędkę z kierowcą samochodu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Z kolei światło przemieszcza się milion razy szybciej niż rower, nie możesz więc oczekiwać, że dostrzeżesz jakiekolwiek znaczące różnice w jego prędkości względem Ciebie. Niemniej jednak masz prawo sądzić, że ta sama zasada będzie miała zastosowania także tutaj. Im szybciej byś się przemieszczał, tym wolniejsza byłaby prędkość światła względem Ciebie. Gdy jednak fizycy usiłowali zbadać te zmiany, uzyskali niezrozumiałe wyniki. Bez względu na to, czy podróż odbywała się w stronę światła, czy w przeciwnym kierunku, prędkość światła zawsze pozostawała
niezmienna!

W tym momencie wkroczyli do akcji dwaj amerykańscy naukowcy Albert Michelson i Edward Morley i wymyśleli eksperyment, który miał wykryć odchylenia w prędkości światła z dokładnością do dwóch mil na sekundę, co było około sto razy dokładniejsze niż założone odchylenie. Jednakże ciągle osiągali te same rezultaty. Obserwowana prędkość światła nigdy się nie zmieniała.

Dla współczesnej nauki była to poważna anomalia. Dlaczego do cholery światło nie przestrzega tych samych praw co cała reszta? To po prostu nie miało sensu.

W tym momencie wkroczył na scenę Albert Einstein ze swoją szczególna teorią względności. Bazowe założenia względności nie były nowe. Już sam Galileusz rozumiał, że człowiek zamknięty w pokoju bez okien nie może wiedzieć, czy pomieszczenie, w który się znajduje, jest w stanie spoczynku czy też porusza się ze stałą predkością. Każdy eksperyment przeprowadzony w poruszającym się pokoju dałby te same rezultaty, co w nieruchomym.

Teraz wyobraźmy sobie dla przykładu, że lecimy samolotem i upuszczamy piłkę. Spadnie ona pionowo w dół na podłogę (z naszego punktu widzenia), odbije się od niej i wróci do naszej dłoni. Nie roztrzaska się o tył samolotu z prędkością 700km/h. Względem nas piłka zachowa się dokładnie w ten sam sposób, w jaki zachowałaby się, gdybyśmy stali na ziemi. Nie jesteś w stanie odczytać z jej ruchu, czy samolot się porusza, czy jest w spoczynku.

To jest tzw. względność klasyczna (teoria Galileusza), która głosi, że prawa fizyki są takie same dla wszystkich jednostajnie poruszających się układów odniesienia, przy czym wyrażenie „jednostajnie się poruszających” jest tu bardzo ważne. Oznacza ruch w stałym tempie w stałym kierunku. Jeżeli samolot przespieszyłby, albo skręcił, zauważylibyśmy, że się poruszamy. Piłka potoczyłaby się po podłodze, a my móglibyśmy odczuć zmiany ciśnienia, jakie siedzenie wywiera na nasze ciała.

Klasyczna względność odnosi się do ruchu obiektów fizycznych, ale nic nie mówi natomiast o świetle. Dopiero nowoczesny wymiar tej teorii nadał Albert Einstein. Zaproponował, że zasada względności powinna obowiązywać dla wszystkich praw fizyki, łącznie z tymi rządzącymi światłem. Te z kolei powinny być jednakowe dla jednostajnie poruszających się układów.

W 1864 roku James Maxwell stwierdził, że światło skłąda się z fal elektromagnetycznych posiadających swoje równania ruchu. Potem z tych równań obliczono dokładną wartość prędkości światła (w próżni) około 300 000 000m/s, czyli 300 000 km/s. Skoro godzina ma 60x60s = 3600s, to prędkość światła w km/h wynosi: 1 080 000 000km/h. Einstein przekonywał, że jeżeli równania te są takie same dla wszystkich jednostajnie poruszających się układów odniesienia, to także prędkość światła musi być stała we wszystkich układach.

Innymi słowy, jakkolwiek szybko byśmy się nie poruszali, prędkość światła zawsze będzie wynosić 300 000km/s, czyli tak jak to odkryli panowie Michelson i Morley. Nawet jeżeli przemieszczalibyśmy się z prędkością 300 000km/s, to światło nie pomknęłoby nawet o 1km/s szybciej. Nadal osiągałoby prędkość 300 000km/s. Nie przegoniłoby nas ani odrobinę.

Kompletnie przeczy to zdrowemu rozsądkowi, ale w tym przypadku nasz zdrowy rozsądek się myli. Nasz umysłowy model rzeczywistości wywodzi się z życiowego doświadczenia świata, gdzie prędkości są dużo niższe niż prędkości światła. Przy prędkości bliskiej światłu rzeczywistość wygląda zgoła inaczej!


To, że prędkość światła jest taka sama dla wszystkich obserwatorów – bez względu na to, jak szybko się poruszają – jest już dostatecznie bardzo dziwne. Jeszcze dziwniejsze rzeczy są jednak związane z pojęciami czasu i przestrzeni.

Równania ruchu Alberta Einsteina przewidują, że wskazówki poruszającego się zegara będą przesuwały się wolniej niż w przypadku zegara w spoczynku. Przy takich prędkościach, jakich zazwyczaj doświadczamy, różnica ta jest mało istotna. Kiedy jednak zbliżymy się do prędkości światła, stkutek staje się zauważalny. Jeżeli podróżowałbyś za mną przy 87% prędkości światła, to widziałbym, jak twój zegarek porusza się o połowę wolniej od mojego. To opóźnienie dotyczyłoby nie tyko zegarków będących dziełem człowieka, ale wszystkich procesów fizycznych, chemicznych i biologicznych! Twój cały świat zdawałby się kręcić wolniej od mojego. Czas sam w sobie płynąłby wolniej.

Pomimo tego, że wydaje to się niesamowite, zwolnienie w czasie faktycznie ma miejsce i zostało potwierdzone eksperymentalnie. Bardzo czułe zegary atomowe przewieziono samolotem dookoła świata i okazało się, że zwolniły dokładnie o tyle, ile przewidziano. Zmiana była bardzo mała – czynni rzędu jednej trylionowej – ale nastąpiła!

Na dodatek nie tylko czas się zmienia, ale także przestrzeń jest dotknięta zmianą. Kiedy obserwator zbliża się do prędkości światła, to wymiary długości (czyli wymiary przestrzeni w kierunku ruchu) stają się krótsze i to dokładnie proporcjonalnie do zwalniania czasu. Jeśli mijałbyś mnie przy 87% procentach prędkości światła, to długości w Twoim wszechświecie skurczyłyby się o połowę w stosunku do moich.

To również zdaje się przeczyć zdrowemu rozsądkowi. Przestrzeń, podobnie jak i czas, postrzegamy jako coś fundamentalnego i stałego, co nie zmienia się wraz z prędkością osiąganą przez człowieka. Pomimo tego eksperymenty na cząstkach subatomowych podróżujących z prędkością bliską światłu potwierdziły opisany wyżej efekt. Im szybciej się poruszasz, tym bardziej ściśnięta staje się przestrzeń.

Dla obserwatora podróżującego z prędkością światła równania szczególnej teorii względności Einsteina przewidują, że czas kompletnie by się zatrzymał, a długość skurczyłaby się do zera!

Bardzo często się słyszy w kręgu fizyków zdanie, że nic nigdy nie osiągnie prędkości światła – odnoszą się tutaj do obiektów posiadających masę. Einstein wykazał, że nie tylko czas i przestrzeń zmieniają się w miarę nabierania prędkości – masa również. W przypadku masy zmiana ta jednak zachodzi w drugą stronę – w kierunku przyrostu, nie zaś ubytku (tak ma to miejsce z czasem i przestrzenią). Im szybciej się coś porusza, tym większa staje się jego masa. Jeżeli obiekt kiedykolwiek osiągnąłby prędkość światła, jego masa stałaby się nieskończenie wielka. Aby poruszyć nieskończoną masę, potrzebna by była nieskończona energia – więsza niż ta znajdujca się we wchechświecie.
Dlatego utrzymuje się, że nic nigdy nie zdoła osiągnąć prędkości światła.

Nic oprócz światła. Światło przemieszcza się z prędkością światła. I może tego dokonać, gdyż nie jest obiektem materialnym – jego masa jest zawsze dokładnie równa zeru.

Skoro światło pędzi z prędkością światła, to wyobraźmy sobie „bezcielesnego obserwatora” (czysty umysł bez masy) podróżującego z taką prędkością. W tym przypadku równiania Einsteina przewidziałyby, że – z punktu widzenia światła – nie przebyłby on żadnej odległości i zajęłoby mu to zero czasu!

Wskazuje to na bardzo dziwną właściwość światła. Czymkolwiek ono jest, zdaje się istnieć w sferze, gdzie nie ma żadnego przedtem ani potem. Jest tylko wieczne, bezczasowe TERAZ.

Reasumując, czas i przestrzeń nie są czymś stałym – nie są absolutami. Są jedynie dwoma różnymi przejawami głębszej (tajemniczej) rzeczywistości – continuum czasoprzestrzennego – czegoś poza czasem i przestrzenią, ale obdarzonego potencjałem wyrażania się zarówno jako czas, jak i przestrzeń. Continuum czasoprzestrzenne jest niepoznawalne. Podobnie światło posiada cechy niepoznawalne. Nigdy nie widzimy samego światła. To, które wnika do oka, jest rozpoznawalne tylko poprzez energię, którą uwalnia. Ta z kolei jest przekształcana na obraz wzrokowy w umyśle. Chociaż zdaje nam się, że składa się on ze światła, to światło które widzimy, jest cechą pojawiającą się w świadomości. Istota światła jest czymś, czego nikt z nas nie może właściwie nigdy poznać.

Światło wydaje się wykraczać poza możliwości rozumu zdroworozsądkowego pojmowania. Być może nigdy nie odkryjemy jego istoty.

A teraz zobaczmy, co mówią współcześni „nauczyciele duchowi” (używam tego słowa, chociaż Ci ludzie się tak sami nie nazywają, bo uważają się za zwykłych ludzi) na temat materii i całej przejawiającej się rzeczywistości fizycznej.

„Wszystko pojawia się w przestrzeni i jest niczym innym jak przestrzenią. Wszystko co widzimy jest pustą przestrzenią przejawiającą się jako ludzie, zwierzęta, drzewa, góry itd. Przestrzeń lub Świadomość jest niezmienną, bezgraniczną pustką - Energią lub Czystą Inteligencją. Ta bezgraniczna esencja, nie może być nigdy, przenigdy uchwycona przez ograniczony umysł człowieka. TO nie może być ujęte w słowa – one nigdy nie mogą Tego uchwycić i pomieścić.”
~ Mark West ~

„W zasadzie wszystko jest Energią, Żywotnością – Wibracją – przejawiającą się jako zamanifestowany wszechświat tzw. oddzielnych przedmiotów. Ta Energia jest nieskończona, bezgraniczna, cała, jedna bez drugiego”
~ Mark West ~


„Dokładnie TU i TERAZ jest obecna Świadomość, Żywotność, Czyste Bycie – nie można jej zrozumieć za pomocą myśli lub konceptów, ale jednoczesnie nie można zanegować jej istnienia. Ta Wszechobecna i Wszechwiedząca Obecność – słyszy dźwięki, widzi obrazy, odczuwa odczucia i wrażenia. Jest wszystkim co jest. Ta Żywotność jest niczym – nie rzeczą – jest zupełnie pusta i jednocześnie pełna, jest czystą inteligentną energią – bez początku i końca. Więc wszystko to jest po prostu spontanicznym wydarzaniem się. To nie dzieje się nikomu. To jest tylko bezprzyczynowym wydarzaniem się i nie ma osoby jako takiej, która ma lub zna TO. To jest rozmowa o niczym – zupełnie absurdalna dla uwarunkowanego umysłu lub osoby, która błędnie myśli, że posiada świadomość, prowadzi swoje własne życie i przedstawienie. Nikt niczego nie robi – wszystko dzieje się spontanicznie. Nie ma twórcy, obrońcy i niszczyciela. Wszystko to są konceptualne jednostki. Wszystko powstaje bez jakiejkolwiek przyczyny i znika w tej pustej żyjącej Esencji. Wszystko o czym myślisz, że widzisz jest tylko przejawem, który nie posiada sam w sobie żadnej substancji i niezależnej egzystencji od tej pustej wiedzącej Esencji. Czy wszystko nie pojawia się NA i znika W tej Czystej Świadomości lub poznaniu; Tym niezmiennym tle? Ta świadomość jest zawsze obecna ponieważ pozwala mi powiedzieć „JA JESTEM”. TO jest całkowicie bezosobowe i niewidoczne i nie ważne jak bardzo się starasz, nie możesz ujrzeć tego jako obiektu.”

~ Mark West ~

„Kiedy mówię 'JA JESTEM', nie mam na myśli oddzielnego bytu z ciałem będącym jego rdzeniem. Mam na myśli całość stworzenia, Ocean Świadomości, cały wszechświat wszystkiego, co jest i co wie”
~ Nisargadatta Maharaj ~

„To co ukazuje się wewnątrz Świadomości jako jej własne odbicie – czyli przejawiająca się rzeczywistość – nie jest niczym oddzielnym ani różnym od Świadomości. Podczas gdy cień, sam w sobie, nie jest oddzielnym bytem, a więc jest nierzeczywisty, to nie różni się niczym od materii, gdy widzi się je razem. W momencie, w którym żaden umysł nie wykazuje jekiejkolwiek aktyności i nie myśli pojęciowo, to wyraźnie się wie, czuje i doświadcza, że przejawiająca się rzeczywistość jest tylko obiektywnym wyrazem subiektywnego Noumenu. Bóg jest bezkształtną Podmiotowością, Czystym Potencjałem, nieskończoną, wszechobecną Świadomością, która będzie istnieć nawet po rozpadzie kosmosu. Tylko wewnątrz czystej, nieskończonej Świadomości, Potencjalnej Przestrzeni wypełnionej materią, przejawiająca się rzeczywistość ukazała się po prostu jako odbicie tego potencjału, jako obiektywne wyrażenie czystej Podmiotowości.”
~ Ramesh Balsekar ~

"Istotę wszechrzeczy stanowi Pustka"
~ Eckhart Tolle ~
mr_green napisał(a):Moim zdaniem lepiej jest poznać prawdę bez względu na to, jaka by ona nie była.

A ja bym się chętnie zamknął w jakimś milusim matriksie. Nie zależy mi na prawdzie. Nie wiem, może wynika to ze zmęczenia i nieradzenia sobie z codziennością już taką jaka jest na pierwszy rzut oka.
zxc
Kra_Kra napisał(a):
Cytat:To strasznie smutno, jeśli ktoś bierze pod uwagę taki kontak i traktuje go jako substytut prawdziwej bliskości. jeszcze smutniejsze jest to, że ten robot został wynaleziony- to znaczy, że będzie na niego popyt.
Chociaż już teraz w niektórych krajach mężczyźni żyją w związkach z wirtualnymi dziewczynami i są z nimi szczęśliwi.
Smutny, to może być totalny brak alternatyw dla takich osób. Świata się nigdy nie zbawi, co smutnego jest w tym, że taka osoba mogłaby mieć choć marnej jakości substytut tego, czego i tak nigdy nie będzie mieć? To tak, jakby powiedzieć, że tworzenie protez jest bez sensu, bo proteza nigdy nie będzie równie doskonała, jak naturalna ręka.
Własnie to jest smutne, że są osoby, które nigdy nie zaznają prawdziwego kontaktu, bliskości i miłości i będą musiały ten kontakt zastępować czymś nieprawdziwym.
"- Proszę, narysuj mi kotka - powiedział Mały Książę do Erwina Schroedingera."

Kra_Kra - ale taki robot to byłoby zawsze coś...
Może nie tak bardzo kontaktów intymnych, ale tej drugiej połówki bardzo :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
zxc
Dodelijke napisał(a):Może nie tak bardzo kontaktów intymnych, ale tej drugiej połówki bardzo :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
No właśnie. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Tak właściwie, np. trzymanie się za rękę czy przytulanie zalicza się do kontaktów intymnych?
Druga osoba by się przydała do wsparcia...
USiebie napisał(a):Tak właściwie, np. trzymanie się za rękę czy przytulanie zalicza się do kontaktów intymnych?
Myślę, że tak, bo w ten sposób przekraczamy dystans intymny drugiej osoby, ona nam na to pozwala.
USiebie napisał(a):Tak właściwie, np. trzymanie się za rękę czy przytulanie zalicza się do kontaktów intymnych?
Wg mnie nie bo kontakty intymne zawsze się kojażą z widomo czym...
No właśnie wg mnie też tak. Dlatego się zastanawiałem co rozumieć przez stwierdzenie, "nie brakuje mi kontaktów intymnych, ale drugiej połówki tak".

Na przykład jak siostra mnie czasem przytuli, nie kojarzy mi się to z "wiadomo czym", a mimo wszystko uważam, że to dość intymne. Ogólnie takie dotykanie się z ludźmi podszyte jakaś sympatia, troską i tego typu rzeczy, wydaje mi się bardzo intymne. Z obcymi, czy zwykłymi znajomymi i większością rodziny się tak przecież nie tykam. Intymność, nie musi się przecież wiązać, od razu z "wiadomo czym".. Tak mi się przynajmniej wydaje.

No i tak wracając do stwierdzenia Dodelijke, wydaje mi się, że ogólnie pragnienie bycia z kimś, wiąże się właśnie z pragnieniem takiej intymności, poczucia bliskości z kimś, nie tylko cielesnej (i nie chodzi mi tu akurat o kontakty typowo seksualne), ale i mentalnej, co przecież też jest bardzo intymne.
Według koncepcji amerykańskiego psychologa Roberta Sternberga miłość (taka romantyczna) składa się z intymności, namiętności i zaangażowania. Myślę, że to jest dobre ujęcie, no i pokazuje, że intymność i namiętność to nie to samo.
Bardzo ciekawa koncepcja, ja bym się zgodził :Stan - Uśmiecha się:
Intymność postrzegam jako bezgraniczne zaufanie, chęć do dzielenia się z drugą osobą umysłem (myśli, problemy) i ciałem (trzymanie za rękę między innymi). No i pewność, że jest się stawianym przez kogoś na pierwszym miejscu- wyjątkowa relacja.
No i widzisz Placebo, a tobie tylko seks w głowie. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
USiebie napisał(a):No i widzisz Placebo, a tobie tylko seks w głowie. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
te dziewczyny to non stop tylko o seksie myślą :Stan - Niezadowolony - Obraża się:
niepotrzebny napisał(a):
USiebie napisał(a):No i widzisz Placebo, a tobie tylko seks w głowie. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
te dziewczyny to non stop tylko o seksie myślą :Stan - Niezadowolony - Obraża się:
"A robić nima komu" :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Mnie brakuje ale w sumie to nie wiem jak to jest :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Jak ide ulica to patrze na fajne dziewczyny/kobiety ich "walory" i wtedy jakos odciaga mnie to od negatywnych uczuc, no chyba ze pomysle "taka na pewno by mnie nie chciała" hehe :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Ale zawsze przyjemnie jest pomyslec/popatrzec i pofantazjować o ładnych kobietach i rzeczach ktorych mozna by im zrobic, albo co one by mogły... :Stan - Różne - Zaskoczony:ops: :-D
Akurat wydaje mi sie ze "seks" pozwala zapomniec o leku i to bardzo, przynajmniej na jakis czas :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: