PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Serwisy randkowe.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
@up

Z reguły to jest tak jak pisałem.

Jeżeli facet jest niesmiały to musi być towarzyski, jeżeli jest nietowarzyski to musi być pewny siebie.

Niektóre kobiety lubią niesmiałych facetów względem nich samych. Tzn. ogólnie mających normalne fajne zycie ale będących tak oniesmielonych ich urodą i osobowoscią, że aż stających się niesmiałymi w ich obecności.
Cytat:Moja fobia dotyczy sfery towarzyskiej i intymnej, w pozostałych czuje się wartościową jednostką. Zatem najpierw chwalisz się, że "ja miałem kilka z 70, a Ty żadnej" jako udowodnienie mi, ze lepiej się starać, a nie mieć "moje myslenie", które swoja drogą moim nie było. A teraz nagle okazuje się, że nie mam co randkowac, bo to mi nie pomoże. Zdecyduj się człowieku, bo sam sobie przeczysz.
dobra, polece lopatologiczno-psychologicznie, poznawczo, dlugo i nudnie. niech mi pozniej master marudzi ze przynudzam:

na twoj problem zlozyly sie (caly przyklad bedzie cholernie uproszczony wiec sie prosze nie czepiac):

1. mechanizm uczenia sie polegajacy na sprzezeniu zwrotnym.
jak kazda inteligenta jednostka, poznajac swiat, gromadzisz wiedze na podstawie wnioskow wyciaganych z rezultatow swojego dzialania. im wiecej podobnych eksperymentow przeprowadzisz (lub im bardziej te eskperymenty beda -powiedzmy- spektakularne) to tym bardziej ugruntujesz swoja wiedza na temat danego wycinka rzeczywistosci.

jest to normalny i zdrowy mechanizm:
powiedzmy, ze jestes w podstawowce i pierwszy raz masz napisac kartkowe z biologii. pani kazala sie przygotowac, ale ty to olales i malo sie uczyles. jak dostaniesz pare razy pale, to prawdopodobnie w dosc szybkim czasie zorientujesz sie, ze im lepiej sie przygotujesz, tym lepsza ocene dostaniesz.

jednak problem pojawia sie, gdy w twoje zycie wkrada sie patologia...


2. utrwalone, bledne schematy poznawcze:

mozna sobie wyobrazic, ze masz wyjatkowo wredna nauczycielke, ktora cie nie lubi i zawsze bedzie cie niesprawiedliwie oceniac. niezalenie od tego jak bedziesz sie staral, to i tak dostaniesz pale. jesli nie wiedzialbys, ze nauczucielka cie nie lubi, to moglbys dojsc do wniosku, ze nie jestes dobry w danym przedmiocie, mimo iz w rzeczywistosci moglbys miec predyspozycje do tego, zeby byc calkiem niezly. jednak na podstawie, wydawaloby sie, 'obiektywnej' obserwacji rzeczywistosci, doszedlbys do blednego wniosku.
to zostaloby -powiedzmy- twoim przekonaniem kluczowym: zawsze uwazalbys ze jestes slaby z biolii i mimo ze chcialbys zostac lekarzem, to bylbys przekonany, ze to nie dla ciebie (bledne przekonanie ma realny wplyw na twoje zycie).

to jest taka przerysowana wersja light.

dodajmy troche wiecej patologii i powiedzemy ze nauczycielka jest bardziej 'normalna', raz ocenia sprawiedliwie, a raz nie - takie ma humory

za to wyobrazmy sobie, ze masz matke, ktora nie dostala sie na medycyne i teraz usilnie chcialaby bys sie spelnil w zawodzie lekarza. umowmy sie ze twoja matka jest troche zaburzona, bo z kazdej slabej oceny z biolii robi ci wojne w domu. dla niej, w momencie, gdy nie przynosisz piatki, jestes zerem, nieudacznkiem -przelewa swoje frustracje. to wyglada tak jakby w jej oczach glupia biologia swiadczyla o tobie jako o czlowieku w ogole.

w 'poznawczej', idac za seligmanem, mozna wykazac na tym przykladzie, kilka patologicznych skladnikow rozmowania twojej starej:

- uniwersalny zasieg niepowodzen; blad logiczny w tym rozumowaniu jest na tym przykladzie oczywisty: slabe oceny z biologi nie swiadcza o wartosci czlowieka, lecz jedynie o tym, ze ktos ma jakies trudnosci z danym przedmiotem. jednak twoja matka 'rozszerza' znaczenie tego wydarzenia, jego zasieg, na sprawy, ktore nie maja z tym nic wspolnego.

-staly charakter niepowodzen: twoja matki nie przyjmuje do wiadomosci, ze czasem moze zdarzyc sie ze sie dostanie zla ocenie. wedlug niej jestes nieodwolanie zerem i nieudacznikiem, od zawsze na i na zawsze.

-personalizajca wewnetrzna: twoja matka nie dopuszcza do swiadomosci mysli, ze np. nauczycielka mogla byc niesprawiedliwa, albo ze sie niewyspales tej nocy. nie, zla ocena jest tylko i wylacznie twoja wina.


w takich 'przyjaznych' warunkach mozna sie spodziewac, ze bardzo szybko zaczalbys bardzo mocno stresowac sie ta cala sytuacja z biologia. przed kazda lekcja obsesyjnie bys sie uczyl, by tylko nie dac matce powodu do klotni. stres stopniowo zaczalby cie zjadac i odciskac swoje pietno.. bylby tak duzy, ze na lekcjach biologii nie bylbys sie w stanie skupic, ciagle myslac o tym co czeka cie w domu, jesli cos schrzanisz. mozna sobie wyobrazic, ze stres zaczalby byc tak wielki, ze wplywalby na twoje wyniki i mimo iz probowalbys jeszcze bardziej sie skupic, jeszcze lepiej przygotowac, zadbac o kazdy szczegol, to bylbys tak spiety, ze i tak nic by z tego nie wychodzilo

najsmutniejsze jest to, ze na tym etapie zaczalbys wymagac od siebie tego co twoja matka. w koncu, to ona ma glowny wplyw na to jak odbierasz rzeczywistosc. przejalbys jej myslenie i pojawilyby sie kolejne bledy poznawcze (oprocz wczesniej przedstawionych):
- wymagalbys od siebie jak najlepszych wynikow. kazda ocenia poniej piatki bylaby bolesnym potwierdzeniem niskiego poczucia wartosci (myslenie czarno-biale vel wszystko-albo-nic + dyskwalifikowanie pozytywow)
- juz na tydzien przed sprawdzianem z biologii dostawalbys biegunek, bo bylbys przekonany, ze wszystko pojdzie zle - przeciez dobrze siebie juz znasz i wiesz, ze jak wejdziesz na lekcje biologii, to masz 'pustke' w glowie, tak wiec nic nie moze pojsc dobrze. (katastrofizowanie + przepowiadanie przyszlosci
- jestes przekonany ze jestes zerem, wszystko swiadczy na twoja niekorzysc - przeciez gdybys byl dobry z biologii, to nie musialbys sie az tak bac -prawda? (rozumowanie emocjonalne + etykietowanie)
- nawet jesli mialbys 'lepszy dzien' i udaloby ci sie zabrac za sprawdzian z w miare spokojnym umyslem, to twoje spodziewanie sie najgorszego mozliwego scenariusza, czujnosc, napiecie, spowodowalaby, ze jakis glupi szczegol wytracilby cie z rownowagi: powiedzmy, nie znasz odp na pierwsze pytanie i dostajesz ataku paniki, bo uwazasz, ze zawalisz caly test, a ty przeciez musisz udowodnic sobie, ze potrafisz to zrobic, musisz ratowac samoocene (filtr umyslowy + katastrofizowanie + wewnetrzne nakazy).


chyba rozumiesz jak to dziala? sprzezenie zwrotne wzmacnia z pomoca bledow logicznych kluczowe przekonania o sobie, ktore maja staly, uniwersalny charakter (czy tez przekonania o otaczajacej rzeczywistosci - zalezy w jaka kto strone pojdzie).

to co sobie myslisz, wplywa na to jak sie czujesz. mysli sa scisle powiazane z emocjami.
reasumujac: nie poczujesz sie lepiej, jesli bedziesz 'zle' myslal. kazde nadchodzace czy przeszle wydarzenie, bedziesz interpretowal wedlug znanego, 'skrzywionego' wzorca, ktory umocni zaburzone rozumowanie, co -w rezultacie- nie daje mozliwosci zmiany na lepsze, a jedynie, coraz glebsze utrwalanie sie patologii.

to dlatego samo chodzenie na randki przy prawdziwej fobii spolecznej, nie wyleczy. a przyklad moich podbojow byl po to, by pokazac, ze tak naprawde jak sie chce, to mozna kogos poznac. kazda potwora znajdzie swojego amatora. ale nie jest to glowna taktyka w terapii -.-


(jak chyba gdzies sobie zachowam dla potomnych ten elaborat, co by nie musiec sie rozpisywac w przyszlosci tyle...)
:Stan - Różne - Zaskoczony:k:
to naprawdę lepsze niz negowanie skrzywionej rzeczywistości sprowadzające sie nieuchronnie do negowania czyichś uczuć i złych, ale istniejących, doświadczeń i przeżyć...
widzisz, wlasnie o to chodzi, by 'odczarowac' te czyjes zle uczucia i doswiadczenia.

nadawanie tym myslom zbyt duzego znaczenia jest istotnym problemem

tylko rozumiem, ze wtedy odbierasz to jako 'zakaz' z mojej strony -powiedzmy- cos jakby atak na twoja wolnosc, tozsamosc i tak dalej (mozna by sie w+:Ikony bluzgi kurka:, ze jakis kolo z forum takie rzeczy ci gada) i.... wtedy zaczynamy rozmawiac uzywajac, coraz dziwniejszych argumentow..
hmm.. tak sobie myślę...

nie uważacie, że łątwiej kogoś fajnego poznać na jakimś zwykłym portalu społecznościowym, a nie randkowym?

mam wrażenie, choć z portali randkowych nie korzystałam nigdy właśnie z tego powodu, że w takich miejscach ludzie czują nawet podświadomie taką presję "jestem w serwisie randkowym, musze tu znalezc kogos kto sie ze mna umowi, ten ktos tez szuka drugiej polowki i z tego ma cos byc". NIe wiem jak to doikładniej wyrazić. Chodzi mi o to, że w innych miejscachw internecie jest więcej luzu przy poznaniu się. Rozmawia się, z kimś, poznaje, nawet nie musi być z góry przesądzone, że trzeba się spotkać, że z tego musi wyjść nawet jakaś przyjazn.

fajnie jest, jeżeli ludzie się polubią, bez żadnych podtekstów az potem ewentualnie COŚ z tego nagle spontanicznie wychodzi. Taka miła niespodzianka. Serwisy randkowe moim zdaniem trochę to upośledzają

sądzę że internet jest super miejscem do poznania potencjalnego partnera, może nawet w dzisiejszych czasach jest lepszym miejscem, niż życie realne, w realu po prostu jest trudniej kogoś poznać. Przecież nie zaczepi się kogoś na ulicy, bo pomijając wszystkie inne względy związane z fobią to zaczepiony pomyśli sobie że jakiś zbok się go czepia.

zaczepianie ludzi w autobusie czy w parku stało się jakieś nienaturalne.
Atumn napisał(a):hmm.. tak sobie myślę...

nie uważacie, że łątwiej kogoś fajnego poznać na jakimś zwykłym portalu społecznościowym, a nie randkowym?

.

joemonster :-P
Ja jestem przeciwny szukaniu kogoś na zasadzie zawierania luźnych znajomości i może kiedyś coś z tego wyjdzie a może nie... Przede wszystkim dlatego że trzeba zainwestować mnóstwo czasu, a nie wiadomo czy znajomość w ogóle się rozwinie.

Mam silną potrzebę bycia w związku i nie lubię żyć w złudnych nadziejach.

Jestem zwolennikiem czegoś takiego że kogoś się poznaje i daje się sobie czas po którym po którym obie strony się zdeklarują, czy są na poważnie sobą zainteresowane, czy też kończą znajomość.
@Luc
Że niby jak? Mówi się na początku od dziś jesteśmy w związku i za pół roku się zadeklarujemy ostatecznie, że to jest właśnie ta jedyna miłość jedna i na zawsze? Czy może mniej? 3 miesiące? Pół roku to w końcu duża inwestycja czasu, więc chyba lepiej jednak te 3 miesiące.
Luc, no nie wiem, ja mam takie zdanie, ze sytuacje jakie opisales są w pewnyms ensie sztuczne. ja bym miała taką presję emocjonalna w takim układzie...

to by było.. takie asekuracyjne.. a asekuracyjne rzeczy sa kiepskie.
Ciastkovic napisał(a):@Luc
Że niby jak? Mówi się na początku od dziś jesteśmy w związku i za pół roku się zadeklarujemy ostatecznie, że to jest właśnie ta jedyna miłość jedna i na zawsze? Czy może mniej? 3 miesiące? Pół roku to w końcu duża inwestycja czasu, więc chyba lepiej jednak te 3 miesiące.
Nie do końca w tym sensie. Po prostu para po pierwszym czy drugim spotkaniu określa czy są sobą w jakimś stopniu zainteresowani w kontekście związku. Jak tak to spotykają się dalej, a jak nie to się żegnają.

Mogą się rozejść i tak po paru spotkaniach bo nie wyjdzie, ale cel spotykania się jest jasny.

Wydaje mi się że to dosyć tradycyjne podejście.
Luc84 napisał(a):Po prostu para po pierwszym czy drugim spotkaniu określa czy są sobą w jakimś stopniu zainteresowani w kontekście związku. Jak tak to spotykają się dalej, a jak nie to się żegnają.
A wiecie, takie rzeczy się zdarzają nawet... na tzw. 'szybkich randkach' :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Luc, ja myślę, że ludzie i tak to określają, ale chyba mniej ostentacyjnie... nikt z Tobą nie spisze żadnej umowy, może to dlatego, że w każdą znajomość trzeba zainwestować trochę czasu - z takim instrumentalnym podejściem to Ty daleko nie zajedziesz, oj nie
Luc84 napisał(a):Po prostu para po pierwszym czy drugim spotkaniu określa czy są sobą w jakimś stopniu zainteresowani w kontekście związku
Po dwóch spotkaniach to ja nie jestem w stanie powiedzieć czy na dobrą sprawę lubię jakąś osobę, mogę co najwyżej stwierdzić czy chcę się spotakć 3 raz,a Ty chcesz żeby się tak od razu deklarować co do dalszej przyszłości danej relacji?
supernova napisał(a):że w każdą znajomość trzeba zainwestować trochę czasu
Jeśli to miałaby być jakaś głębsza znajomość, to bym powiedział nawet, że raczej trzeba poświęcić na to DUŻO czasu. Chociaż generalnie patrzenie na związek z perspektywy zysków i strat jest głupim pomysłem, albo może to tylko ja jestem taki naiwny ?
supernova napisał(a):Luc, ja myślę, że ludzie i tak to określają, ale chyba mniej ostentacyjnie... nikt z Tobą nie spisze żadnej umowy, może to dlatego, że w każdą znajomość trzeba zainwestować trochę czasu - z takim instrumentalnym podejściem to Ty daleko nie zajedziesz, oj nie
No ale bez sensu jest się spotykać, jeżeli po spotkaniu druga strona ma już wyrobioną opinię że nie widzi kogoś jako partnera. Teoretycznie może się to zmienić ale szanse są małe. O takie sytuacje mi chodzi.

Tym przecież różni się randka od zwykłego spotkania towarzyskiego że na randce spotyka się po to żeby poznawać drugą osobę pod kątem wejścia w związek.

Nie szukam natomiast przyjaciółek, bo nie wierzę w przyjaźń damsko-męską.
No ale jeżeli ma się tak kategorycznie wyrobioną opinię, to ludzie raczej się ze sobą nie spotykają.

Podejrzewam, że pijesz tutaj do dziewczyn, no ale niestety - my naprawdę często potrzebujemy więcej czasu, żeby się określić, nic na to nie poradzisz.

Przyjaźń to może za dużo powiedziane, ale żeby tak całkiem ograniczać relacje damsko-męskie i nie mieć choćby znajomych płci przeciwnej? To może być trochę męczące na dłuższą metę :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
No ale ja już parę razy zetknąłem się, ale bardziej przez net (bo na żywo to mam niewiele kontaktów) z sytuacją że dziewczyny chciały ze mną korespondować ale wykluczały spotkanie i związek, choć ja jasno określałem sytuację że szukam kogoś.

A z relacjami damsko-męskimi to taka przyjaciółka jest problemem gdy się znajdzie dziewczynę. Po pierwsze dziewczyna zwykle będzie zazdrosna o taką znajomość, a po drugie jest ryzyko że zbyt bliska przyjaźń z inną kobietą stanowi zagrożenie dla związku w razie kryzysu.
Wydawało mi się, że dziewczyny z portali randkowych nie jest super ciężko przekonać do spotkania, chociażby tego jednorazowego by zobaczyć czy w rzeczywistości kontakt jest tak dobry jak via net. Przynajmniej mnie się udawało spotkać, a co się działo później z takimi kontaktami to już inna sprawa :Stan - Niezadowolony - Brak słów:
@Luc84, ale wykluczały takie spotkanie całkowicie? W sumie to czasem ludzie lubią sobie pogadać, bez żadnych zobowiązań, tak jak tu i trzeba to uszanować. Ty też przecież masz jasno sprecyzowane wymagania.

Już to (pewnie nawet w tym wątku) pisałam, ale powtórzę raz jeszcze - niektóre dziewczyny mają ograniczone zaufanie do tego typu spotkań - zazwyczaj wynika to z tego, że kiedyś się 'nacięły' i nie chcą powtórki z rozrywki. Dlatego też często nie umawiają się z nikim, zanim nie będą go lepiej znały przez net.

Co do znajomości damsko - męskich: jest różnica między relacją dwóch osób wolnych (bo myślałam, że o tym wcześniej pisałeś), relacją osób będących w związkach i relacją ludzi, z których jedno jest w związku, a drugie nie. Bo np. związek ogranicza więzi z wieloma znajomymi i wtedy taka relacja z drugą dziewczyną też będzie inaczej wyglądała (na pewno 'ucichnie', ale czy to od razu znaczy, że nie można się z tą dziewczyną czasem spotkać? no bez przesady).
supernova napisał(a):@Luc84, ale wykluczały takie spotkanie całkowicie? W sumie to czasem ludzie lubią sobie pogadać, bez żadnych zobowiązań, tak jak tu i trzeba to uszanować. Ty też przecież masz jasno sprecyzowane wymagania.
Tak. Jedną taką znajomą miałem przez 4 lata, tylko że dopiero jak się rozstałem z dziewczyną to chciałem z nią się umówić, bo już wcześniej mnie coraz bardziej fascynowała. No i też stąd widzę że takie znajomości są niebezpieczne dla związku.

A tak to teraz jak jakaś dziewczyna nie jest zainteresowana bliższym poznaniem to kończę kontakt. Myślę że taka przyjaźń jest w szczególności niemożliwa gdy jest się samotnym i szuka się partnerki :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Ciastkovic napisał(a):Wydawało mi się, że dziewczyny z portali randkowych nie jest super ciężko przekonać do spotkania, chociażby tego jednorazowego by zobaczyć czy w rzeczywistości kontakt jest tak dobry jak via net. Przynajmniej mnie się udawało spotkać, a co się działo później z takimi kontaktami to już inna sprawa :Stan - Niezadowolony - Brak słów:
Na razie tylko na forach psychologicznych szukałem, portale randkowe mnie odstraszają nieco. Wolałbym dziewczynę też z problemami :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Luc, jak dla mnie nie ma nic orszego niż partner z podobnymi problemami.

fakt, będzie rozumiał, wybaczał, wykazywał sie cierpliwością.... ale będzie nas ciagnąc w doł.

nie wierzę w powodzenie takiego związku i w jego dobroczynny wpływ na zycie towarzyskie.
obawiam się, że w takim układzie partnerzy staliby się taką własną swoją bezludną wyspą. Co nie byłoby zdrowe.
Ale po co iść w górę... Ważne żeby życie było jakoś miłe, i tak każdego zjedzą robaki lub zostanie popiół niezależnie co osiągnie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
związek taki będzie z góry skazany na porażkę. jeżeli jedna osoba spróbuje wyjść z choroby, albo po prostu w danej sytuacji zachować się inaczej - nap spotkać się ze znajomymi, wyjsc do ludzi - partner bedzie czul sie opuszczony i niezrozumiany.

bez sensu jak dla mnie.
No ale z kolei związek gdzie obydwie osoby będą nastawione na jakiś życiowy sukces też może się rozpaść jak któraś z osób nie nadąży.
Atumn napisał(a):związek taki będzie z góry skazany na porażkę. jeżeli jedna osoba spróbuje wyjść z choroby, albo po prostu w danej sytuacji zachować się inaczej - nap spotkać się ze znajomymi, wyjść do ludzi - partner będzie czuł się opuszczony i niezrozumiany. bez sensu jak dla mnie.
Nie ma to jak ocenić z góry nieistniejącą parę nieistniejących ludzi i stwierdzić, że są wszyscy skazani na porażkę. To, że być może Ty byś miała problem wyjść do znajomych jego/nowych i potem czuła się zdradzona nie znaczy, że każdy jest w takim stanie, fobia ma różnie stopnie i każdy żyje z nią inaczej. Może jak jedna osoba zacznie się leczyć na poważnie to i pociągnie drugą? A może nie? A może coś jeszcze? A może może może?
Związek fobików w niektórych obszarach będzie trudniejszy, a w niektórych łatwiejszych, nikt nie twierdził że wszystko musi być proste.
hmm trudno by po kilku wiadomosciach na priv czy gg by dziewczyna zgodzila sie ot tak od razu na spotkanie, wiec naprawde trzeba dac troche czasu, wiadomo ze z drugiej strony im dluzej sie pisze tym sa wieksze oczekiwania i po spotkaniu moze byc wieksze rozczarowanie bo niby wydaje nam sie ze znamy ta osobe dobrze sie rozumiemy a na spotkaniu cisza :-D ale to z tym zrywaniem znajomosci bo ktos sie nie okreslil nie umie przewidziec czy dana osoba sie spodoba to takie ograniczenie zeby to bylo takie latwe o spotkam tego i wiem co i jak czasem trzeba troche czasu i wysilku. Co do zwiazkow fobik plus fobik :-D to jak dla mnie moze sie udac i niekoniecznie musza sie ciagnac w dol moze byc wieksza motywacja do zmiany a zreszta jak to nie jest bardzo nasilona fobia to ok, co z tego ze np fobiczka bedzie z gosciem ktory ma wielu znajomych lubi imprezy itp. skoro ona tego nie lubi juz nie chodzi o to ze ma fobie ale nie kazdego bawi takie zycie, i nie kazdy musi tego pragnac. Fobicy tez moga spedzac milo czas chociaz w kameralnym gronie :Stan - Uśmiecha się - LOL:
fobik może sie związać ze zdrowym introwertykiem i jest to najlepsze połączenie.