PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Chcecie mieć dzieci?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47
Zadowolenie z życia ojców wzrasta z liczbą nadgodzin w pracy, a maleje im więcej czasu spędzają na opiece nad dziećmi :Stan - Uśmiecha się - LOL:

https://www.ksta.de/ratgeber/familie/stu...n-30699068
:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

- Ma pani dzieci?
- Ja nie, ale moja siostra bliźniaczka tak.
[Obrazek: blizniaczki.jpg]
Szczerze mówiąc nie wiem.. Są takie chwile że owszem, ale szybko zdaję sobie sprawę z tego, że kijowy byłby ze mnie ojciec.
Chcę  ;3 Nie zastanawiam się nad tym jaką będę mamą, bo pewnie zawsze mogę znaleźć jakieś ''ale''. Postaram się być jak najlepszą. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
(25 Lip 2018, Śro 15:30)Intruz napisał(a): [ -> ]Chcę  ;3 Nie zastanawiam się nad tym jaką będę mamą, bo pewnie zawsze mogę znaleźć jakieś ''ale''. Postaram się być jak najlepszą. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Aż serducho rośnie gdy to czytam  :3
"Współczuję bezdzietnym kobietom. Nie dlatego, że nie mają dzieci. Dlatego, że muszą się z tego tłumaczyć"

Marginalizowanie urlopowych potrzeb bezdzietnych jest niespisanym punktem kodeksu pracy, bo przecież te, które dzieci mają, MUSZĄ mieć wolne w święta, wakacje czy Dzień Dziecka. Kolejne akcje socjalnego wsparcia na poprawę dzietności także mentalnie spychają bezdzietne na margines, jako niewarte jakiejkolwiek premii z podatków, które same sumiennie płacą. Nic jednak nie równa się presji, jakiej doświadczają od tych, które urodziły."

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obca...zieci.html
[Obrazek: spalem.jpg]
Dlatego się mówi, "jak dziecko", nie "jak niemowlę".
Mówi się też "jak niemowlę", zobacz w Google.

***

[Obrazek: durex.jpg]
W sumie, może, uwierzę na słowo, nie chce mi się guglać. : P
Chcę :Stan - Uśmiecha się: i od jakiegoś czasu się staram :Stan - Uśmiecha się: najlepiej własne i adoptowane.
Znalezione na fb

"Proszę w imieniu tysięcy takich kobiet jak ja, czyli bezdzietnych z różnych przyczyn, o danie nam spokoju, nam i naszym macicom.
Mam 36 lat, szczęśliwy nieformalny dziesięcioletni związek, w którym panują miłość i szacunek. Jestem dosyć dobrze wykształcona, zdolna, dosyć ładna (nie moja opinia). W czym więc problem? Ano w braku ślubu i dzieci. Od lat ze stoickim spokojem znoszę nagabywanie rodziców o wnuki, mają prawo, oni mnie urodzili. Od lat też znoszę niewybredne i niedyskretne pytania o potomstwo od zupełnie mi obcych ludzi. Czemu nie rodzę, może jestem chora, może on jest chory, może inny lekarz, a może inny facet, przecież dziecko rozwiąże każdy problem, w tym brak stałej pracy, da tyle radości i nawet mnie odmłodzi, zapobiegnie wielu chorobom, zostanie ze mną na starość, żeby podać łyżkę wody. Przypuśćmy, że nie jestem zdrową, płodną kobietą, tylko kimś kto rozpaczliwie próbuje zajść w ciążę, a nie może. Czy kolejne pytania o dzieci nie pogrążyłyby mnie w jeszcze głębszej rozpaczy? Czemu mam się czuć gorsza od kogoś, kto urodził dziecko, czemu mam być czymś w rodzaju dziwoląga w cyrku? Czy posiadanie dzieci jest jedynym wyznacznikiem kobiecości? Wiele razy słyszałam, gdy mi było źle i smutno, gdy miałam depresję, że powinnam mieć dzieci, tobym się wyleczyła z tych problemów. Ludzie, czy słyszeliście o depresji poporodowej? Ja ją widziałam, wcale nie było to rozwiązanie problemów."
(28 Lip 2018, Sob 0:03)dziewczyna z naprzeciwka napisał(a): [ -> ]Znalezione na fb

"Proszę w imieniu tysięcy takich kobiet jak ja, czyli bezdzietnych z różnych przyczyn, o danie nam spokoju, nam i naszym macicom.
Mam 36 lat, szczęśliwy nieformalny dziesięcioletni związek, w którym panują miłość i szacunek. Jestem dosyć dobrze wykształcona, zdolna, dosyć ładna (nie moja opinia). W czym więc problem? Ano w braku ślubu i dzieci. Od lat ze stoickim spokojem znoszę nagabywanie rodziców o wnuki, mają prawo, oni mnie urodzili. Od lat też znoszę niewybredne i niedyskretne pytania o potomstwo od zupełnie mi obcych ludzi. Czemu nie rodzę, może jestem chora, może on jest chory, może inny lekarz, a może inny facet, przecież dziecko rozwiąże każdy problem, w tym brak stałej pracy, da tyle radości i nawet mnie odmłodzi, zapobiegnie wielu chorobom, zostanie ze mną na starość, żeby podać łyżkę wody. Przypuśćmy, że nie jestem zdrową, płodną kobietą, tylko kimś kto rozpaczliwie próbuje zajść w ciążę, a nie może. Czy kolejne pytania o dzieci nie pogrążyłyby mnie w jeszcze głębszej rozpaczy? Czemu mam się czuć gorsza od kogoś, kto urodził dziecko, czemu mam być czymś w rodzaju dziwoląga w cyrku? Czy posiadanie dzieci jest jedynym wyznacznikiem kobiecości? Wiele razy słyszałam, gdy mi było źle i smutno, gdy miałam depresję, że powinnam mieć dzieci, tobym się wyleczyła z tych problemów. Ludzie, czy słyszeliście o depresji poporodowej? Ja ją widziałam, wcale nie było to rozwiązanie problemów."

Wylewanie żali na FB. Nie rozumiem potrzeby tłumaczenia się z prywatnych spraw i nadawania temu tak emocjonalnego tonu. A nie lepiej powiedzieć w oczy komuś, kto tak nagabuje, że to nie jego sprawa? 

Z doświadczenia wiem też, że po pewnym czasie i w pewnym wieku takie pytania się kończą - u mnie po 6 latach małżeństwa i ponad 10 latach związku już nikt nie pyta, kiedy dziecko.
Reklama w Danii. Zafunduj dzieciom wczasy, aby zrobiły Ci wnuki.
[Obrazek: 39277857_2199358200099157_738550215304282112_n.jpg]

[Obrazek: 37576984_1654764877965706_5928872172222152704_n.jpg]
[Obrazek: callyouback.jpg]
A może lepiej to odwrócić - nie czy my chcemy dzieci, tylko czy jakieś dziecko chce rodzica z fobią społeczną?
(26 Sie 2018, Nie 22:10)goldbaby napisał(a): [ -> ]czy jakieś dziecko chce rodzica z fobią społeczną?
Why not? Większość fobików jest całkiem ogarnięta i sympatyczna.

Użytkownik 100618

Problemem jest, jeśli oprócz fobii rodzic ma jeszcze inne problemy, typu depresja czy CHADzik. Z tego, co rozmawiałam z różnymi osóbkami, to różne sytuacje im się w pamięci zagnieździły i miały zły wpływ na ich psychikę. A rodzice sobie zupełnie z tego nie zdawali sprawy.
Moi rodzice fobii nie mają, ale nie są zbyt towarzyscy. Widzę, że to miało mega wpływ na moją nieśmiałość i fobiczność.
Kiedyś chciałam mieć dzieci, ale teraz chyba sobie postawię inny cel - wychować psa na porządnego... psa. Jak już będę mieć takiego zupełnie swojego.

(26 Sie 2018, Nie 22:10)goldbaby napisał(a): [ -> ]A może lepiej to odwrócić - nie czy my chcemy dzieci, tylko czy jakieś dziecko chce rodzica z fobią społeczną?

Hmm, jest tu ktoś, kogo rodzice mają fobię? Albo podobne zachowania. Fajnie by było poznać opinię :Stan - Uśmiecha się:
A moi rodzice są bardziej ekstrawertyczni i nie mają zdiagnozowanych żadnych zaburzeń i co? A no jajco. Rodzic fobik może by zauważył problem wcześniej i wysłał mnie do specjalisty, zamiast czekać uj wie na co.

Użytkownik 100618

No nie, uogólnić to się nie da, a jak kto by się zachował możemy gdybać. Rodzice tamtych osób też nie mieli diagnoz.
Rodzice chyba często uważają, że dziecko "po prostu takie jest". Co mnie w sumie nie dziwi, skoro my sami dorośli, którzy znamy siebie najlepiej, nie zawsze wiemy, czy taki mamy charakter, czy to choroba, zaburzenie osobowości czy Bóg wie co. :Różne - Koopa: jestem, ale z tego, co słyszę od dorosłych, to "kiedyś tyle tego nie było". W sensie była mniejsza świadomość, raczej o skuteczne, dostosowane leczenie zaburzeń było trudno. Plus chodzenie do psychiatry (sama za dzieciaka myślałam, że to "ten od czubków"), było stygmatyzacją. Do pedagoga/psychologa szkolnego chodziły niegrzeczne dzieci. I skąd tu taki rodzic ma wiedzieć, co robić?
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47