PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Chcecie mieć dzieci?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47
Nigdy w życiu, dość mam problemów własnych, jeszcze by mi bachorów do tego wszystkiego brakowało :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Wole korzystać z życia.
Nie chcę mieć dzieci. Po co sobie brać na głowę takie problemy?
(26 Sie 2018, Nie 22:10)goldbaby napisał(a): [ -> ]A może lepiej to odwrócić - nie czy my chcemy dzieci, tylko czy jakieś dziecko chce rodzica z fobią społeczną?
A czy jakies dziecko ma rodzicow idealnych?
Do odpowiedzialnego ojca to mi bardzo daleko...
Mi się coraz bardziej włącza instynkt macierzyński. Szczególnie, gdy wszyscy, dosłownie WSZYSCY dookoła się hajtają i sprawiają sobie dzieci. W samym najbliższym otoczeniu z 2018r. będzie trójka dzieci. One są prze-u-ro-cze.
I mam głupie przeświadczenie, że byłabym dobrą mamą.
(26 Sie 2018, Nie 22:57)USiebie napisał(a): [ -> ]Rodzic fobik może by zauważył problem wcześniej i wysłał mnie do specjalisty, zamiast czekać uj wie na co.
To by jeszcze zależało od tego, jakie rodzic fobik miałby podejście do "specjalistów".
Ja uważam, że psychologia i psychiatria są jeszcze na etapie "eksperymentowania" z leczeniem zaburzeń, a sensownej wiedzy, jak leczyć, to jest jeszcze bardzo mało. Hipotetycznie gdybym miał dziecko z fobią, to szybko by to specjalisty nie poszło, bo długo bym analizował wybór specjalisty, może nawet parę lat.
Cale zycie nie chcialem dzieci, jednak rok temu po rozstaniu sie z moja bylom kobieta zmienilem zdanie. Powodem dlaczego nigdy ich nie chcialem miedzy innymi bylo chyba brak dojrzalosci z mojej strony, duzo problemow prywatnych jak i chyba zly wybor panienek przez ze mnie...Po kilku zwiazkach wiem teraz lepiej co chce a co nie i z odpowiednia kobieta moge sobie dzieci jak najbardziej wyobrazic, jedynie tej odpowiedniej pani brak... Jednak przypomnialem wlasnie sobie ze zawsze mowilem ze mozemy adoptowac, ale zadna z nich nie chciala. No i czesto powtarzalem ze na ten po+:Ikony bluzgi kochać 2: swiat nie zrobie dzieci... Dzis juz tak swiata nie oceniam, jest jaki jest...Chyba zrobilem nastepny krok w rozwoju osobistym a z nim zmienil sie moj swiatopoglad?✌
Możesz wybierać panienki ? :Stan - Różne - Zaskoczony:
(27 Sie 2018, Pon 13:56)forac napisał(a): [ -> ]Możesz wybierać panienki ? :Stan - Różne - Zaskoczony:

Jakis tam wybor zawsze byl...Ale moje zycie bylo naprawde skomplikowane...
Moja koleżanka z podstawówki ma dosyć duże dziecko, córeczkę. :Stan - Uśmiecha się - Anielsko:
Fajnie napisany artykuł o niefajnym problemie

"Przychodzi bezdzietnica do ginekologa. Migawki z gabinetów"

http://www.bezdzietnik.pl/przychodzi-bez...gabinetow/
Jeśli komuś tak przeszkadzają obrazki dzieci na ścianach poczekalni, to może ma jakiś wewnętrzny problem ze swoją decyzją?

Ja generalnie dzieci nigdy nie chciałam, z bardzo niewielkim nastawieniem, że dziecko to może nie aż taka tragedia, a nastawienie to pojawiło się w ostatnim czasie (choć od "to lepsze niż rak" do "chcę" wciąż daleko). Na ten moment "nie chcę, ale nie deklaruję, że nie zmieni się to w przyszłości".

Od mojego lekarza usłyszałam (w odpowiedzi na moje wykrzywienie twarzy, które powstało po suchej, medycznej informacji, ile jeszcze rozsądnie-medycznie czasu na dziecko mi zostało), że "no ale przecież nie każdy musi mieć dzieci". Kiedyś z racji problemów z hormonami miałam też kontakt z szerszym gronem medyków, to poza tekstami o dzieciach, na moją (oj, wtedy aż zbyt pewną) wypowiedź o tym, że dzieci nie chcę, nikt nie odpowiedział mi inaczej, niż w stylu podkreślającym, że bez wyrównania się w tej kwestii będę narażona na problemy ze zdrowiem, a płodność jakby swoją drogą. Nikt mnie nie umoralniał, a mowa na pewno o co najmniej dziesięciu specjalistach.

Z negatywnych doświadczeń kiedyś w recepcji zostałam zapytana, czy chcę iść do ginekologa w sprawie antykoncepcji, bo jak tak, to jedna lekarka nie przepisuje. Nie chciałam antykoncepcji, ale zapisałam się do kogoś innego, bo po co mi lekarz tak wyraźnie podkreślający swoje, tak dalekie od moich, poglądy.

Ale generalnie dla mnie artykuł z niczego, a jak ktoś ma problem z "kluczeniem między brzuszkami" u ginekologa, to niech tylko poczeka na "kluczenie między grypami", gdy idzie do rodzinnego po receptę na leki na migrenę. Będzie znacznie gorzej.

A jeśli chodzi o leki antykoncepcyjne tak ogólnie (nawiązuję do artykułu), to nie widzę niczego złego w informowaniu o ich szkodliwości. Myślę nawet, że część nie-nawiedzonych ginekologów mówi, że nie warto czekać, albo że kobiety chcą nieodpowiedzialnie rodzić po 40, bo... Bo to prawda. Lekarze z doświadczeniem 20 letnim i więcej na pewno nieraz widzieli "ewolucję" w myśleniu pacjentki na przykład na przełomie 10 lat.

Jak ktoś NAPRAWDĘ wie, czego chce i czego nie chce, to myślę, że wiele tekstów czy sytuacji po prostu się olewa. Pomijam jakieś obrażanie i pytania o ilość partnerów, ale to pewnie margines lekarzy, jak wszędzie.
(28 Sie 2018, Wto 22:19)Kiwi napisał(a): [ -> ]Jeśli komuś tak przeszkadzają obrazki dzieci na ścianach poczekalni, to może ma jakiś wewnętrzny problem ze swoją decyzją?

Skąd się to bierze, takie doszukiwanie się dziwnych wyjaśnień do w gruncie rzeczy bardzo prostych zjawisk?

Jeżeli ktoś jest co rusz nagabywany o rodzenie dzieci przez rodzinę, znajomych i obce osoby, to nic dziwnego, że widok dziecka wywołuje w nim negatywne odczucia.
Poza tym, bądźmy szczerzy, dzieci nie są fajne i to sami rodzice bardzo często przyznają, więc po co takie paskudztwo na ścianie, jak można by zawiesić jakiś ładny widoczek, choćby wybrzeże Teneryfy.

Moim zdaniem powinna być osobna specjalność, ginekolog od zdrowia układu płciowego i jakiś ciążolog dla tych, które swoich narządów płciowych używają w celach innych niż współżycie seksualne.

Jeśli chodzi o mnie, to denerwuje mnie u ginekologa, że ciężarne wchodzą zawsze przede mną bez względu na to kiedy przyszły, więc siedzę po 3-4 godziny w poczekalni, żeby spędzić w gabinecie 5-10 minut.

(28 Sie 2018, Wto 22:19)Kiwi napisał(a): [ -> ]jeśli chodzi o leki antykoncepcyjne tak ogólnie (nawiązuję do artykułu), to nie widzę niczego złego w informowaniu o ich szkodliwości.

Ale ciężarne się wielce oburzały, gdy lekarz informował o możliwości usunięcia :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
(29 Sie 2018, Śro 17:04)dziewczyna z naprzeciwka napisał(a): [ -> ]
(28 Sie 2018, Wto 22:19)Kiwi napisał(a): [ -> ]Jeśli komuś tak przeszkadzają obrazki dzieci na ścianach poczekalni, to może ma jakiś wewnętrzny problem ze swoją decyzją?
Skąd się to bierze, takie doszukiwanie się dziwnych wyjaśnień do w gruncie rzeczy bardzo prostych zjawisk?

Jeżeli ktoś jest co rusz nagabywany o rodzenie dzieci przez rodzinę, znajomych i obce osoby, to nic dziwnego, że widok dziecka wywołuje w nim negatywne odczucia.
To nie jest dziwne doszukiwanie się. Ciasto na stole najbardziej przeszkadza nie tym, którzy go nie lubią, a tym, którzy są na diecie. Moim zdaniem też nie nagabywanie do posiadania dziecka wpływa na to, że widok dziecka wywołuje negatywne uczucia, a po prostu niechęć do dziecka sama w sobie. Jeśli ktoś nie chce dziecka BARDZIEJ tylko dlatego, że inni go namawiają, to moim zdaniem jest dziwne :Stan - Uśmiecha się:.
(29 Sie 2018, Śro 17:04)dziewczyna z naprzeciwka napisał(a): [ -> ]Poza tym, bądźmy szczerzy, dzieci nie są fajne i to sami rodzice bardzo często przyznają, więc po co takie paskudztwo na ścianie, jak można by zawiesić jakiś ładny widoczek, choćby wybrzeże Teneryfy.
U okulisty wiszą przekroje oka, często zdjęcia wyglądu oczu w różnych stanach chorobowych i nieraz obrazy, jakie ponoć widzi ktoś, z danym schorzeniem. U chirurga na ścianie wisiał plakat pokazujący, jak rozpoznać czerniaka. Generalnie moje przykłady są dla mnie znacznie ciekawszą opcją niż bobas. Taka opcja pozwala się czegoś nauczyć lub coś zrozumieć, ale tak to już chyba jest, że u ginekologa wiszą dzieci (choć z mojego doświadczenia często w formie plakatów z jakimiś informacjami - że za 5 milionów jakiś bank może pobrać krew z pępowiny, albo coś takiego), ale u mnie też wiszą plakaty o samobadaniu piersi na przykład. Wystrój poczekalni jak wystrój, dopóki nie będzie tam dzieci w wersji z rozmazaną kupą lub wymiocinami, to mi NAPRAWDĘ nie przeszkadzają.
(29 Sie 2018, Śro 17:04)dziewczyna z naprzeciwka napisał(a): [ -> ]Moim zdaniem powinna być osobna specjalność, ginekolog od zdrowia układu płciowego i jakiś ciążolog dla tych, które swoich narządów płciowych używają w celach innych niż współżycie seksualne.
Nawet jak ktoś nie używa swoich narządów płciowych niemal w ogóle, to wciąż ginekolog jest potrzebną specjalnością :Stan - Uśmiecha się:. Ale tak, ogólnie rozumiem zamysł i nie miałabym nic przeciwko wydzielenia "ciążologii", jedynie kwestia techniczna jest taka, że te specjalności bardzo by się łączyły i pewnie niejeden specjalista chciałby mieć specjalność ginekologia-ciążologia, a wtedy czy jest sens to rozdzielać?
Za to jakieś dni dla nieciążatych to mógłby być strzał w dziesiątkę dla wielu kobiet :Stan - Uśmiecha się:
(29 Sie 2018, Śro 17:04)dziewczyna z naprzeciwka napisał(a): [ -> ]Jeśli chodzi o mnie, to denerwuje mnie u ginekologa, że ciężarne wchodzą zawsze przede mną bez względu na to kiedy przyszły, więc siedzę po 3-4 godziny w poczekalni, żeby spędzić w gabinecie 5-10 minut.
U każdego ginekologa? Ja nigdy żadnej ciężarnej przed siebie nie wpuściłam (żadna też nie prosiła), bo umawiam się na godzinę. Jak mają "numerek" po mnie, to mnie nic więcej nigdy nie interesowało.
(29 Sie 2018, Śro 17:04)dziewczyna z naprzeciwka napisał(a): [ -> ]Ale ciężarne się wielce oburzały, gdy lekarz informował o możliwości usunięcia :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Oburzenia ciężarnych na opcję usuwania nie rozumiem tak samo, jak oburzenia bezdzietnych na obrazki na ścianie :Stan - Uśmiecha się:.
(29 Sie 2018, Śro 20:47)Kiwi napisał(a): [ -> ]Ciasto na stole najbardziej przeszkadza nie tym, którzy go nie lubią, a tym, którzy są na diecie.

Alkohol bardziej przeszkadza nie alkoholikom, tylko tym, których się wiecznie nęka tekstami "ze mną się nie napijesz", "co z tobą nie tak".
W ogóle przedziwne porównanie do ciasta – przecież ciasto jest pyszne, cudownie pachnie, rozpływa się w ustach i poprawia nastrój, dzieci nie mają żadnej z tych właściwości.

(29 Sie 2018, Śro 20:47)Kiwi napisał(a): [ -> ]Jeśli ktoś nie chce dziecka BARDZIEJ tylko dlatego, że inni go namawiają, to moim zdaniem jest dziwne

To jest jak najbardziej normalne, że w człowieku rośnie irytacja pod wpływem takiego nagabywania, a wraz z nią niechęć do dzieci jako takich. Taki opór działa w innych dziedzinach, niby dlaczego w kwestii dzieci nie miały działać. Tobie po prostu ciężko to zrozumieć, bo sama pewnie chciałabyś mieć dzieci.

(29 Sie 2018, Śro 20:47)Kiwi napisał(a): [ -> ]U okulisty wiszą przekroje oka

Akurat budowa oka jest ciekawa i ogólnie okulistyczne tematy są jakieś takie estetyczne. Inaczej już u dermatologa, tam rzeczywiście lepiej się za bardzo nie rozglądać. W sumie ja rzeczywiście na te plakaty z bachorkami i brzuchami patrzę jak na przestrogę, podobnie jak na zdjęcia skóry z grzybicą u dermatologa, no ale ja mam inną sytuację, mnie nikt nie nęka w kwestii dziecioróbstwa. Jestem jednak w stanie zrozumieć osoby, które żyją w środowiskach na niższym poziomie rozwoju cywilizacyjnego, gdzie do takich nagabywań dochodzi na porządku dziennym.

(29 Sie 2018, Śro 20:47)Kiwi napisał(a): [ -> ]niejeden specjalista chciałby mieć specjalność ginekologia-ciążologia, a wtedy czy jest sens to rozdzielać?

Wraz ze wzrastającą liczbą kobiet, które decydują się na wolność od dzieci, myślę że tak, jest sens. Wielu pewnie miałoby obydwie specjalizacje, ale nie wszyscy. Dni dla niedzieciatych bym poparła, chociaż rozwiązałyby tylko problem wydłużonego czasu oczekiwania aż wszystkie uprzywilejowane zostaną obsłużone, no i problem wysłuchiwania bachorskich wrzasków. Nie zmieniłoby to jednak osobowości i przyzwyczajeń lekarza, który tak samo mógłby rzucać niestosownymi komentarzami.

(29 Sie 2018, Śro 20:47)Kiwi napisał(a): [ -> ]U każdego ginekologa? Ja nigdy żadnej ciężarnej przed siebie nie wpuściłam (żadna też nie prosiła), bo umawiam się na godzinę. Jak mają "numerek" po mnie, to mnie nic więcej nigdy nie interesowało.

Nie wiem czy tak jest u wszystkich, byłam tylko w kilku przychodniach. U nas nie ma numerków, umawiasz się na godzinę, ale wchodzisz zgodnie z kolejnością przybycia, lekarz wyczytuje nazwiska.
"„Kto ci przyniesie SZKLANKĘ WODY NA STAROŚĆ.” To jest takie zdanie, które brzmi conajmniej jakbyśmy kur.a żyli w Afryce i woda była dostępna tylko w jakiś oazach i to na kartki, albo trzeba by było płacić za nią krowami, wielbłądami albo innym bydłem. Nie wiem jak u Was, ale u mnie woda to nie jest jakiś tam rarytas. Nie mam tak, że przyjeżdża wycieczka do mnie do domu, a ja oprowadzam i pokazuje krany, odkręcam leci woda. Zakręcam nie leci. Ludzie biją brawo, płaczą, robią pamiątkowe zdjęcia, dotykają. No jednym słowem nie kumam fenomenu."
:Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Przecież w tym pytaniu nawet nie chodzi o to, że woda to mniejszy czy większy rarytas, tylko o to, że w życiu człowieka – w tym antynatalistycznego młodego boga o fit ciałku w swoim prime time – może przyjść czas, kiedy nawet do kranu się nie doczołga, a jak się doczołga, to swoimi zreumatyzowanymi grabiami nie odkręci kurka, a jak odkręci, to nie utrzyma szklanki. Jak bardzo tego typu argumentacja opiera się na emocjach i jak bardzo można jej zarzucać cyniczną pragmatykę zysków i strat to już inna para kaloszy, zadziwia jednak deficyt wyobraźni – w sensie nieumiejętność odczytania prostych znaczeń –  autora tego wykwitu :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
(29 Sie 2018, Śro 20:47)Kiwi napisał(a): [ -> ]Ale tak, ogólnie rozumiem zamysł i nie miałabym nic przeciwko wydzielenia "ciążologii", jedynie kwestia techniczna jest taka, że te specjalności bardzo by się łączyły i pewnie niejeden specjalista chciałby mieć specjalność ginekologia-ciążologia, a wtedy czy jest sens to rozdzielać?
Ciążologia :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Zdaje się, że istnieje tego nazwa, skoro lekarz, o którym mowa, to ginekolog-położnik po studiach specjalizacyjnych "Położnictwo i ginekologia".
(03 Wrz 2018, Pon 17:07)Ksenomorf napisał(a): [ -> ]:Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Przecież w tym pytaniu nawet nie chodzi o to, że woda to mniejszy czy większy rarytas, tylko o to, że w życiu człowieka – w tym antynatalistycznego młodego boga o fit ciałku w swoim prime time – może przyjść czas, kiedy nawet do kranu się nie doczołga, a jak się doczołga, to swoimi zreumatyzowanymi grabiami nie odkręci kurka, a jak odkręci, to nie utrzyma szklanki. Jak bardzo tego typu argumentacja opiera się na emocjach i jak bardzo można jej zarzucać cyniczną pragmatykę zysków i strat to już inna para kaloszy, zadziwia jednak deficyt wyobraźni – w sensie nieumiejętność odczytania prostych znaczeń –  autora tego wykwitu :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Czyli co, tobie się wydaje że dziecko jest po to by "dać szklankę wody" na starość ?
A może wydaje ci się że dostaniesz emeryturkę ? Heh
Proszę cię pisz prostymi słowami bo ja jako typowy robotnik większości twoich słów nie rozumiem, a mój komputer jest zbyt wolny aby je w locie tłumaczyć...
Zejdź z tego swojego poziomu abstrakcji wypowiedzi aby na pewno wszyscy wiedzieli o co ci chodzi. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Tak było od zarania dziejów. Posiadanie dzieci od zawsze było uważane za dobrą inwestycję, na którą mogli sobie pozwolić nawet najbiedniejsi.
Dopiero od kilkudziesięciu lat, dziecko, z inwestycji stało się kosztem na które ludzie nie mogą sobie pozwolić.
Moja prapra- miała kilkanaścioro dzieci, bo ktoś musiał robić w polu. Teraz można mieć kombajn w leasingu.
Jeden z niewielu argumentów za posiadaniem dzieci :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

https://m.facebook.com/story.php?story_f...3515252290

Użytkownik 100307

Cytat:Jedyne, co - jak sobie pochlebiam - zrozumiałem bardzo wcześnie, jeszcze przed dwudziestym rokiem życia, to to, że nie powinno się płodzić. Mój wstręt do małżeństwa, rodziny i wszelkich konwencji społecznych stąd właśnie wynika. Zbrodnią jest przekazywać własne ułomności potomstwu i zmuszać je do przechodzenia tych samych co my prób, drogi krzyżowej może gorszej niż nasza. Dawać życie komuś, kto będzie dziedziczył moje nieszczęścia i dolegliwości - nie, na to nigdy nie mogłem przystać. Wszyscy rodzice to ludzie nieodpowiedzialni bądź mordercy. Płodzeniem powinny zajmować się tylko prymitywy. Litość przeszkadza być ,,rodzicielem". Najokrutniejsze słowo, jakie znam.
W sumie jest w tym sporo racji...
Pisze jakby miał depresję
[Obrazek: odchowane.jpg]
https://i.postimg.cc/sXdLpSZN/odchowane.jpg

Dziewczyna dostała masę hejtu, a ja nie rozumiem co w tym takiego oburzającego, dobrze kombinuje. Swoją drogą, to samo powinno się robić z muzułmańskimi dziećmi, odchować je w normalnej, pokojowej kulturze i potem zawieźć z powrotem do domu, żeby cywilizowały swoje ojczyzny.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47