PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Chcecie mieć dzieci?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47
Pewnie, że dobre podejście. Jeszcze lepiej by było, gdyby oddać dzieci do jakiejś bogatej rodziny, która zapewni wykształcenie, edukację, maniery i możliwość dobrej pracy, a dziecko dopiero odebrać jak się będzie na emeryturze i będzie się potrzebowało kogoś do towarzystwa i pomocy materialnej.
To już wygodniej byłoby od razu środki od tej bogatej rodziny przyjąć na swoje konto na rzecz przyszłej emerytury, po co taka okrężna droga.
A niezajmowanie się dziećmi to akurat bardzo długo był standard wśród wyższych klas, dziecko wychowywały opiekunki, dostawało możliwość widzenia rodziców dopiero, gdy potrafiło się zachowywać jak człowiek.
"O przyjemnościach bezdzietnego życia

Na co dzień się nad tym nie zastanawiamy. Nie budzimy się z myślą: ale fajne jest życie bez dzieci. Mamy je i już, leży jak ulał, nie krępuje ruchów, więc nie zwracamy na nie uwagi. Czasami jednak warto zwolnić, zaparzyć sobie aromatyczną kawę albo herbatę i pomyśleć: jest pięknie!

Czym jest dla mnie bezdzietność? To przede wszystkim slow life – życie w niespiesznym tempie, pełne spokoju, świadome i przyjemne. To branie na siebie tyle odpowiedzialności, ile się chce/potrafi udźwignąć.

Czasami pewnie jesteśmy jak wyrzut sumienia – samym swoim istnieniem skłaniamy do refleksji tych, którzy być może wcześniej nie zastanawiali się, jak chcą żyć. Tak czy siak, budzimy niepokój. No bo jak to? Jak można żyć dla siebie albo dla partnera, skoro jedynym „prawdziwym” sensem życia powinno być potomstwo? Jak można nie dać się ukrzyżować i nie podzielić losu większości? Nie pocierpieć, nie poświęcić się, nie być ofiarną matką, mieć gdzieś emerytury i dylemat szklanki wody?"

https://www.bezdzietnik.pl/o-przyjemnosc...-goscinny/
Ciekawie wygląda ten blog, chyba poczytam w wolnej chwili.
cytat z bloga wyżej
"Nieraz słyszałam raniące słowa: „Nic nie wiesz o życiu” – twarda, bezwzględna ocena, która dyskryminuje mnie i całkowicie deprecjonuje. "

Od takich ludzi to się trzeba odcinać. Proste, tak samo jak nie słuchasz menela pod sklepem, sączącego kolejny dzień czerwony trunek, co ma do powiedzenia. Tak samo nie musisz słuchać toksycznych ludzi.

Kobieta opisuje w tym tekście, tak jakby dzieci nigdy nie dorastały. No ale jej wybór.
Lubię dzieci, mogłabym mieć taką małą bajeczkę, ale jestem rozsądna, więc nie będę mieć.

Szary

Też bym chciał, ale jestem cholernie niesamodzielny i nieodpowiedzialny, więc wystarczy, że sobie samemu życie zmarnuję, po co niszczyć je dziecku.

Użytkownik 19221

Nie chcę mieć dzieci, zupełnie nie odczuwam takiej potrzeby. Instynkt macierzyński i chęć posiadania dzieci miałam we wczesnej podstawówce. Teraz już zaniknął instynkt, pozostała chęć opieki nad innymi czy np. zwierzętami. Żadnych własnych dzieci nie chce
Bezdzietnik odwiedzam regularnie mimo, ze sama dzieci miec chce w przyszlosci. Uwazam, ze zycie bezdzietnych moze byc piekne pod warunkiem, ze ludzie potrafia zorganizowac soboe czas, bo nie oszukujmy sie, dzieci pochlaniaja go mnostwo i rodzic raczej na nadmiar wolnego czasu narzekac nie moze.
Przyznam, ze wyniki ankiety mnie zaskoczyły, myślałam że większość będzie na tak. Osobiście nie cierpię dzieci i nie tylko nie zamierzam ich mieć ale wręcz unikam jak ognia. Czterema rękami podpisuję się pod słowami Osho "dom bez dziecka zdaje się cichą świątynią; z dzieckiem – domem wariatów". Apage satanas!
(16 Maj 2019, Czw 17:33)dziwożona napisał(a): [ -> ]Przyznam, ze wyniki ankiety mnie zaskoczyły, myślałam że większość będzie na tak. Osobiście nie cierpię dzieci i nie tylko nie zamierzam ich mieć ale wręcz unikam jak ognia. Czterema rękami podpisuję się pod słowami Osho "dom bez dziecka zdaje się cichą świątynią; z dzieckiem – domem wariatów". Apage satanas!
większość wie, że rodzić z fobią to beznadziejny rodzic i może niestety swoje odchył przenieść w pewnym stopniu na dziecko,dlatego jest na nie.
Już nie pamiętam czy cos tu pisałem xD
Nie chce mieć dzieci, ponieważ nawet sam sobie nie radze. W dodatku ten gatunek nie zasługuje na przedłużanie.
(16 Maj 2019, Czw 17:40)Sparkle napisał(a): [ -> ]większość wie, że rodzić z fobią to beznadziejny rodzic i może niestety swoje odchył przenieść w pewnym stopniu na dziecko,dlatego jest na nie.

Obawiam się, że to raczej kwestia instynktu niż racjonalnej decyzji.
Nie. Nie nadaję się na ojca, a poza tym nie chciałbym, aby odziedziczyło po mnie choroby.
(13 Maj 2019, Pon 20:12)Onigirinori napisał(a): [ -> ]cytat z bloga wyżej
"Nieraz słyszałam raniące słowa: „Nic nie wiesz o życiu” – twarda, bezwzględna ocena, która dyskryminuje mnie i całkowicie deprecjonuje. "
Proponowana odpowiedź: Właśnie wiem, dlatego nie mam dzieci.
Ciekawe, jak wiele z tych osób, które tłumaczą swoją niechęć do posiadania dzieci ich dobrem, a więc odpowiedzialnością i racjonalnością, ma podobne skrupuły w przypadku (ewentualnego) wchodzenia w związki. Czy takie osoby są gotowe obciążać drugą stronę swoimi problemami, emocjonalnym upośledzeniem, fobiami, depresjami itd., marnując jej czas, niszcząc zdrowie psychiczne i życie emocjonalne, a może i w tym wypadku zachowują szlachetną racjonalność i ani myślą o związkach, tak jak nie myślą o dzieciach? No chyba że jest tu miejsce na jakąś wyimaginowaną gradację – i z faktu, że jednym (dzieciom) da się bardziej zaszkodzić, a innym ("partnerowi", bleh) mniej, już wynika, że to drugie jest spoko i do przyjęcia? Czy jednak profity w postaci emocjonalnego przyssania się do kogoś bądź gżenia się spychają na bok skrupuły? Hue hue.
@Ksenomorf myślę, że większość chce partnerów równie pokiereszowanych i z podobnym podejściem do życia

Poza tym dorosły ma wolną wolę, przynajmniej teoretycznie i może odejść, co się nie tyczy bombelka
(16 Maj 2019, Czw 20:27)Kylar napisał(a): [ -> ]@Ksenomorf myślę, że większość chce  partnerów równie pokiereszowanych i z podobnym podejściem do życia


W sensie: jak ktoś jest już "popsuty", to można go jeszcze bardziej pogrążać?

Z tą wolną wolą nie rozśmieszaj mnie, bo nie jest to w ogóle istotą tego, o czym piszę. Chodzi o intencję wjeżdżania komuś w życie ze swoim upośledzeniem. A czy druga osoba kapnie się po pół roku czy za pięć lat, że jej ptyś/pysia to emocjonalno-społeczny inwalida, z którym trzeba się pożegnać, nie ma tu znaczenia, bo "swoje" już w to włożyła, zainwestowała, a emocjonalno-społeczny inwalida, z którym miała do czynienia, choćby była z nim tylko przez pół roku, też "swoje" na pewno dowalił do pieca. I z pewnością nie mogło to być nic korzystnego.
(16 Maj 2019, Czw 20:55)Ksenomorf napisał(a): [ -> ]W sensie: jak ktoś jest już "popsuty", to można go jeszcze bardziej pogrążać?

Z tą wolną wolą nie rozśmieszaj mnie, bo nie jest to w ogóle istotą tego, o czym piszę. Chodzi o intencję wjeżdżania komuś w życie ze swoim upośledzeniem. A czy druga osoba kapnie się po pół roku czy za pięć lat, że jej ptyś/pysia to emocjonalno-społeczny inwalida, z którym trzeba się pożegnać, nie ma tu znaczenia, bo "swoje" już w to włożyła, zainwestowała, a emocjonalno-społeczny inwalida, z którym miała do czynienia, choćby była z nim tylko przez pół roku, też "swoje" na pewno dowalił do pieca. I z pewnością nie mogło to być nic korzystnego.

Jak ktoś jest 'popsuty', to czy nie działa to w obie strony? Kto kogo pogrąża? Ja mówie o sytuacji w której, żaden z partnerów nie chce dziecka i jest takim samym "inwalidą". Rozumiem, że "emocjonalno-społeczni inwalidzi", mają iść do umieralni i umierać w samotności w imie jakichś z góry narzuconych zasad, na które się nigdy nie pisali. Jeżeli ktoś kogoś okłamuje, już na początku relacji, to wiadomo, że jest to sku*syństwo, ale to działa w obie strony. Nie trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś na początku relacji, mówi, że nie chce zakładać rodziny, a później zmienia zdanie, kiedy ten "emocjonalno-społeczny inwalida", już swoje włożył, zainwestował.
Hgvhjnbjnbvv

Szary

(16 Maj 2019, Czw 21:34)bajka napisał(a): [ -> ]Hgvhjnbjnbvv
Bardzo ładne imię dla chłopca
Kiedyś bardzo chciałam mieć dziecko, ale odwróciło mi się to o 180°... nie wiem w ogóle co ja sobie wtedy myślałam, chyba czułam jakąś misję wychowawczą.
Nie chcę i strasznie przeraża mnie wizja tego, że nie podejmując super drastycznych środków, nie mogę w 100% się przed tym ochronić.
Ani nie czuję się na siłach, ani kompetentna do tego, żeby wychowywać człowieka. Nawet kota wychować nie umiałam - nie dość, że nieznośny, to jeszcze grubas. xD
Nie chciałabym też poświęcać ok. 20 lat swojego życia na opiekę nad kimś, kto byłby ode mnie całkowicie zależny, a ja nie mogłabym pozwolić sobie np. na zwolnienie się z pracy, długie podróże, czy nawet na upadek emocjonalny...
Niby trochę smutno, że na starość nie będzie przy mnie nikogo bardziej "na siłach", ale z drugiej strony nie chciałabym też żeby ktoś czuł się w obowiązku opieki nade mną.
Nie. Jedyny liczący się dla mnie argument "za", jaki dostrzegam, to "dzieci bywają słodkie". A, no i może to, że miłość macierzyńska podobno jest taka wyjątkowa i fajnie ją przeżyć, ale też nie każdy ma takie doświadczenia i różnie może być. Znaczących dla mnie argumentów przeciw widzę tysiąc pińćset.
(16 Maj 2019, Czw 22:41)Szary napisał(a): [ -> ]
(16 Maj 2019, Czw 21:34)bajka napisał(a): [ -> ]Hgvhjnbjnbvv
Bardzo ładne imię dla chłopca
Myślałam też nad Reksem
(17 Maj 2019, Pią 11:40)vesanya napisał(a): [ -> ]Nie. Jedyny liczący się dla mnie argument "za", jaki dostrzegam, to "dzieci bywają słodkie". A, no i może to, że miłość macierzyńska podobno jest taka wyjątkowa i fajnie ją przeżyć, ale też nie każdy ma takie doświadczenia i różnie może być. Znaczących dla mnie argumentów przeciw widzę tysiąc pińćset.

Dla wielu pewnie milosc macierzynska jest czyms wyjatkowym ale nie dalabym sie zwiesc. Swangoz czesciej kobiety mowia o zalowaniu macierzynstwa, o ty jak dziecko zmienilo ich zycie na gorsze.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47