PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Chcecie mieć dzieci?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47
Oczywiście, że tak:Stan - Uśmiecha się: 2-3 byłoby idealnie:Stan - Uśmiecha się: zależy jak finansowo jeszcze to będzie się układać
Gdybym kiedykolwiek zdecydowała się na dziecko, to nie było by ono do końca normalne. Póki nie zwalcze fobii nie bede sie zabierać za zakładanie rodziny. Bałabym się z nim wychodzić na place zabaw bo np. wstydzilabym sie rozmawiac z innymi mamami i itd. Moje dziecko byloby dzikusem :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Kiedyś chciałem mieć, teraz zmieniłem zdanie. Nie chcę stworzyć swojego klona, nie potrafię zmienić siebie, więc nie potrafiłbym wychować Tutu Juniora na człowieka pewnego swej wartości.
tak, ale zatsanwiałabym się intensywnie, jak wychować je na dobrą osobę, a jednocześnie z twardym tyłkiem; żeby nie przejmowała się sąsiadem czy jakimś pacanem na ulicy, ale jednocześnie, żeby ich nie umniejszała- w sensie ich wartści, jako człowieka (bo np. ktoś chodzi w rurkach- czyli tak powierzchownie- ostatecznie mogłabym mu zrobić krzywdę, ale przeciez nie słałabym go na lekcje z etyki i moralności. wystarczyłoby, że czytałabym masę bajek i baśni, bawiła się różnymi zabawkami- od lego po lalki barbie i bóg wie co; a potem miałabym obawę, że w budzie trafi na niekompetentnego nauczyciela- które bedzie chciało wyrugować wszystko, co jakos starałam się wpoc, bo tak chyba wyglądają szkoly- nie uczą wrażliwosći ani dystansu jednocześnie, ale ew. przewrażliwienia, "odwrażliwienia" i zachłanności (czy to dobrych czy złych rzeczy)
Nie chcę mieć dzieci, nie stać mnie na operacje doprowadzające ciało do odrobinę mniej obrzydliwego stanu. Z drugiej strony ta presja, żeby ratować cywilizację, białą rasę, przed muzułmańskimi barbarzyńcami... Może komuś się to wydać śmieszne, ale dla mnie to jest bardzo ważny argument. To nieustanny wyrzut sumienia, że nic nie robię, by zapobiegać dziejącej się katastrofie.
Nie każdy powinien mieć dzieci. Nie każdy nadaje się do bycia matką lub ojcem. Ja być może kiedyś chciałbym mieć dziecko, ale najpierw musiałbym się uporać z moimi najważniejszymi problemami (co jest możliwe) i znaleźć odpowiednią kobietę (w to wierzę coraz mniej).
To nienadawanie się co dokładnie sprawia? Śmierć głodową całej rodziny? Produkowanie nowych morderców? Czy każda rodzina musi wyglądać jak z reklamy jogurtu? Czy nowy osobnik jest całkowicie skazany na te nie do końca krystaliczne warunki, czy może sam kształtować swe życie?
Większość obawia się macierzyństwa i jego wyzwań, co nie jest nijak dziwne. To, że się czegoś obawiasz nie oznacza, że sobie nie poradzisz.
Pierwszy raz sie zgodze z Ruinem
Pan Foka napisał(a):To nienadawanie się co dokładnie sprawia?
Nie sądziłem, że można komuś tłumaczyć. Mam kolegę, którego ojciec całe życie pije, dom to za jego sprawą jedna wielka melina. Zniszczył dzieciństwo swoim dzieciom, które nie wiadomo czy kiedyś dojdą do siebie po tym co im zgotował. Czy taki człowiek twoim zdaniem nadaje się do bycia ojcem?
Ty o takich skrajnościach... Jakoś wątpię żeby ktokolwiek przez słowa "nie nadaję się do bycia rodzicem" rozumiał "jestem :Ikony bluzgi kochać 2: alkoholikiem". To w sumie dobry sposób na ukrywanie drastycznych faktów. To tak jakby pedofil mówił, że on po prostu lubi dzieci.
Chyba się nie do końca rozumiemy. Kolega pytał co rozumiem przez nienadawanie się, to napisałem. Nigdzie nie mówiłem, że są to skrajne przypadki czy nie.
Dzieci to małe gąbki, chłoną wszelkie zachowania i przyzwyczajenia swoich rodziców do tego stopnia, że stają się one ich własnymi. Widzę to zarówno z przykładu swojej rodziny jak i rodzin swojego rodzeństwa. Ja dawałbym sobie radę ze zmienianiem pieluch, brakiem snu, nauką pierwszych słów itp., już to przerabiałem, ale nie mógłbym być wzorem, ani też autorytetem dla własnego dziecka. Nie chciałbym, żeby od najmłodszych lat uważało, że izolacja od ludzi i brak ambicji czy też wycofanie to normalne ludzkie zachowania.
ja też bardzo dużo negatywnych cech przejałem od ojca
A dzieci moich zaczadzonych mentalnie dziadków od małego buntowały się przeciw głupocie i wyrośły na względnie normalnych ludzi. I co teras?
A jeśli fobiczne potomstwo nie będzie miało biologicznych podstaw dla depresji i lęków, idąc swoją drogą, po latach wyrabiając sobie taką a taką opinię o rodzicu? A teras co?
Cytat:A jeśli fobiczne potomstwo nie będzie miało biologicznych podstaw dla depresji i lęków

No właśnie najpewniej będzie miało w prezencie od fobicznego rodzica.
nigdy nie lubiłam dzieci, zawsze wolałam zwierzęta, takie małe bachory są strasznie irytujące, są nadmiernie ruchliwe, nie zniosłabym ani sekundy życia z takim małym terrorystą, np. dziecka mojej siostry nawet nie dotknęłam jak było małe, bo się brzydziłam, jakbym miała mieć dziecko to byłaby moja największa tragedia i porażka życiowa, na szczęście mi macierzyństwo nie grozi, ponieważ zajęta jestem innymi sprawami i żyję w celibacie, kiedyś mówiło się dzieciom, że to bocian przynosi dziecko, ale później w szkole każde dziecko na lekcji biologii się dowiedziało jak powstają dzieci, moja 33-letnia koleżanka też nie zamierza mieć dziecka, ma pracę i studiuje, więc jest zaradna, z takich wykształconych ludzi jakich znam to nikt nie chce mieć dzieci, bo każdemu się podoba życie jakie wiedzie, widocznie jest im tak wygodnie, dzieci kojarzą mi się tylko z patologią tego typu: tatuś alkoholik, mama bezrobotna, wolę towarzystwo starszych ludzi (ok. 40-50 lat) od starszych można się czegoś nauczyć w przeciwieństwie do bachorów, przy nich człowiek nie rozwija się tylko cofa się w rozwoju.
nika32 napisał(a):nigdy nie lubiłam dzieci, zawsze wolałam zwierzęta, takie małe bachory są strasznie irytujące, są nadmiernie ruchliwe, nie zniosłabym ani sekundy życia z takim małym terrorystą, np. dziecka mojej siostry nawet nie dotknęłam jak było małe, bo się brzydziłam, jakbym miała mieć dziecko to byłaby moja największa tragedia i porażka życiowa, na szczęście mi macierzyństwo nie grozi, ponieważ zajęta jestem innymi sprawami i żyję w celibacie, kiedyś mówiło się dzieciom, że to bocian przynosi dziecko, ale później w szkole każde dziecko na lekcji biologii się dowiedziało jak powstają dzieci, moja 33-letnia koleżanka też nie zamierza mieć dziecka, ma pracę i studiuje, więc jest zaradna, z takich wykształconych ludzi jakich znam to nikt nie chce mieć dzieci, bo każdemu się podoba życie jakie wiedzie, widocznie jest im tak wygodnie, dzieci kojarzą mi się tylko z patologią tego typu: tatuś alkoholik, mama bezrobotna, wolę towarzystwo starszych ludzi (ok. 40-50 lat) od starszych można się czegoś nauczyć w przeciwieństwie do bachorów, przy nich człowiek nie rozwija się tylko cofa się w rozwoju.

Zastanwiałaś się, na ile twoje zdanie o dzieciach ma związek z twoim własnym dzieciństwem, a na ile z realną oceną dzieci?
Natomiast uważam, że masz do tego zdania prawo i ludzie, którzy nie chcą mieć dzieci nie powinni być do tego skłaniani, bo właśnie z takiego przymusu później rodzą się niechciane dzieci.

Ja uważam, że w obecnym świecie znalezienie społeczności, przyjaciół, środowiska, w którym mógłbym wychować swoje dziecko w miarę swobodnie ze wsparciem byłoby bardzo trudne. Znalezienie żony, która również ma pacyfistyczne, wspierające podejście do wychowania, która mogłaby zrezygnować np. z pracy i zająć się dzieckiem, co uważam za konieczność(lub na odwrót, ja w domu i żona pracująca) i która kochałaby to zajęcie jest prawie niemożliwością. Lepiej zająć się własnym zdrowieniem(bo i z tym kiepsko by było - impulsywność) i wpłynąć na świat na około, niż nieprzygotowanym sprowadzać na ten świat dziecko, aby rosło w tym toksycznym świecie.
Pan Foka napisał(a):A dzieci moich zaczadzonych mentalnie dziadków od małego buntowały się przeciw głupocie i wyrośły na względnie normalnych ludzi. I co teras?
A jeśli fobiczne potomstwo nie będzie miało biologicznych podstaw dla depresji i lęków, idąc swoją drogą, po latach wyrabiając sobie taką a taką opinię o rodzicu? A teras co?
Ty swoje i ja swoje. Opisałem określony przypadek (który nie jest odosobniony), w którym ludzie nie powinni decydować się na dzieci, bo zgotują im marny żywot. Wiadomo, że część ludzi wyjdzie z patologii, ale część nie i tylko będzie sobie marnować dalej życie. A nierobienie dzieci przez taką patologię uchroniło by wielu ludzi od nieszczęść.

ps. daruj sobie ten sarkazm. Rozumiem, że taki masz styl na tym forum, ale nie każdemu kto z tobą rozmawia to odpowiada.
Jeśli "wyjściem z patologii" jest robienie wszystkiego na odwrót, to też nie do końca dobre, moim zdaniem. W ten sposób rodzice mogą być tchórzliwymi fobikami, a dziecko będzie owszem, odważne, ale np. kompletnie nie będzie liczyć się z innymi i będzie całe życie moralnym terrorystą.
Albo skoro rodzice byli bardzo chłodni, to dziecko będzie bardzo emocjonalne. I w drugą stronę. To też raczej nie jest dobre.

verti napisał(a):ps. daruj sobie ten sarkazm. Rozumiem, że taki masz styl na tym forum, ale nie każdemu kto z tobą rozmawia to odpowiada.
Niestety, zgadzam się z Vertim...
"Dzieci to małe gąbki, chłoną wszelkie zachowania i przyzwyczajenia swoich rodziców do tego stopnia, że stają się one ich własnymi. Widzę to zarówno z przykładu swojej rodziny jak i rodzin swojego rodzeństwa. Ja dawałbym sobie radę ze zmienianiem pieluch, brakiem snu, nauką pierwszych słów itp., już to przerabiałem, ale nie mógłbym być wzorem, ani też autorytetem dla własnego dziecka. Nie chciałbym, żeby od najmłodszych lat uważało, że izolacja od ludzi i brak ambicji czy też wycofanie to normalne ludzkie zachowania."

ooo... dokładnie tak. oczywiście normalnie taka gąbka sie buntuje mając naście lat... chyba, że jest popi....m fobikiem ze stłumioną nerwicą natręctw...
Skoro fobicy to tacy światli i lepsi ludzie, to chyba dobrze? Można od małego sączyć w nie metafizykę, empatię i romantyzm. A tu nagle wyjeżdżacie z jakimiś patologiami, alkoholikami, ćpunami i pedofilami.
co wy z tymi dzieciakami, powinien być zakaz posiadania przez nas dzieci i tyle.
Zas napisał(a):ooo... dokładnie tak. oczywiście normalnie taka gąbka sie buntuje mając naście lat... chyba, że jest popi....m fobikiem ze stłumioną nerwicą natręctw...

Chyba, że rodzice tak stłamsili twoją chęć buntu, że odczuwasz ja bardzo słabo albo w ogóle. Paradoks jest taki, że ludzie z nazdrowszych rodzin buntują i oddzielają o wiele łatwiej, bo byli traktowani lepiej w dzieciństwie i teraz z nową siłą, buzującymi hormonami mogą widzieć większą soczewką wady i bullshit rodziców. Jak byłeś tłamszony i krzywdzony od dziecka, to łatwiej jest Cię przekonać, że twój nastoletni bunt to jakaś drobnostka, która przejdzie.

Po to ewolucja wytworzyła buzujące hormony, żeby się oddzelić od rodziców i iść w świat, mieć własne potomstwo itd.
Więc sprzeciwiałbym się widzeniu fobików w jakimś pogardliwym świetle. Raczej ze współczuciem i ciekawością. Społeczeństwo i rodzina(toksyczna) zazwyczaj nie dostrzega pozytywnego aspektu tego buntu, bo sami byli tłamszeni i emocjonalnie sie nie oddzielili od rodziców.
Hmm.. a może posiadanie dziecka mogłoby dodać takiemu fobikowi motywacji do zmian? Ja mam takie jakieś przeczucie, że jeśli będę miała kiedyś dziecko to będę miała kopa, żeby być dla niego silniejszą, bardziej się starać i ogólnie robić wszystko żeby nie przelać na nie swoich paranoi
Jane M. napisał(a):Ja mam takie jakieś przeczucie, że jeśli będę miała kiedyś dziecko to będę miała kopa, żeby być dla niego silniejszą, bardziej się starać i ogólnie robić wszystko żeby nie przelać na nie swoich paranoi
A będziesz miała inny wybór? Niekoniecznie.
Z tego właśnie względu albo to skończy się dobrze, albo wręcz tragicznie.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47