PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Medytacja.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42
to wtedy trzeba zainteresować się filozofią bliskiego wschodu :Stan - Uśmiecha się: ale takie ekstremalne sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. ci których obowiązuje Stary Testament mogą wziąć przykład z Hioba
Rzadko? Ok, skoro tak twierdzisz. Co kilka sekund na świecie umiera dziecko z głodu, wojny pochłonęły setki milionów ofiar, co trzeci człowiek umiera na nowotwór, w Grecji dotychczasowa klasa średnia zrzeka się dzieci bo są bezdomni, zapytaj ich czy fajnie im się żyło w bańce mydlanej, mógłbym wymieniać dalej. Zapytaj gwiazdy hollywoodu i szołbizu czy są szczęśliwymi ludźmi. No przeciez maja wszystko, full szmalu, seks, wypasione chaty, fury, wszystko co najlepsze. Co drugi z nich to psychol, ćpun, w najlepszym wypadku człowiek z depresją. Ostatnio czytałem, że 50 cent chciał się zabić :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Znalem bogatego gościa, dyrektora w korporacji który umarł na raka płuc, żył w swojej bance, pracownikow traktowal jak smieci a pod koniec życia czytał tylko pismo święte i caly majatek oddal na cele charytatywne. Tak wiec wszystko jest fajnie dopoki jest fajnie, a jak zaczyna sie robic ch**owo to szukamy sensu :Stan - Uśmiecha się:
Kurcze ,jest fajna książka jakaś, o jakimś mistrzu zen chyba,który swoich uczniów śmiesznie traktował :Stan - Uśmiecha się: np, kazał się im publicznie rozbierać itp. albo zaliczać wszystkie dziewice w wiosce :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: wie ktoś może co to za tytuł ? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
50 cent chciał się zabić?! nie gadaj :Stan - Różne - Zaskoczony: ostatnio jakąś książkę wydał o pewności siebie, widać, że to nie wszystko.
chodziło mi o tamtą ekstremalną sytuację co podałeś, że żona umiera na raka+wyrzucają z pracy i coś tam jeszcze.
a każdemu w życiu się może źle układać, prezes korporacji (nie mówię o twoim przykładzie) może mieć depresję dlatego, że zaniedbał rodzinę, postępował amoralnie wobec klientów. nie musi od razu stawać się oświeconym mnichem wolnym od ego żeby uwolnić się od tego stanu. może poukładać życie, odbudować relacje z rodziną, itp. oczywiście warto umieć popatrzeć na siebie z boku, znaleźć czas na medytację, być świadomym swojego egoizmu i żyć w pokorze, ale do tego nie trzeba być obecnym i świadomym teraźniejszości non stop.
mehow napisał(a):nord,
jeśli chodzi o sprawę pocenia to nie wiem czemu, ale być może nie możesz zasnąć bo twój umysł wypoczął od myślenia, zamartwiania, które nieustannie produkuje twój umysł. Poza tym być może w ciągu dnia nie jesteś zbyt aktywny, czujesz się zmęczony, przez te zmartwienia, ale te zmęczenie, nie jest spowodowane fizyczną niedyspozycją bezpośrednio tylko psychiczną.
Są różne sposoby medytacji, można skupić się na czymś, np. na płomieniu świecy, możesz skupić się na oddechu, możesz też pozwolić myślom przepływać (to jest mój ulubiony sposób, wyobrażasz sobie strumyk, na niego liście, które są metaforą twoich myśli, i widzisz jak odpływają i oddalają się od Ciebie, aż w końcu znikają za horyzontem. Prawie zawsze wtedy mocno ziewam jak wyobrażam to sobie. Energia zblokowana się uwalnia czy cuś.
Poza tym jak jesteś katolikiem, to możesz koronkę zmówić, albo różaniec, to w sumie też jest rodzaj medytacji.

Tzn. mówiąc o swobodnym przepływaniu mysli miałem na myśli nie koncentrowaniu się na niczym, poprostu oddychanie brzuszne przy zamkniętych oczach i zatkanych uszach i nie myślenie o niczym. Innymi słwy relax, tylko teraz pytanie czy jest to medytacja.
Powiem tylko tyle: Wszelka materia we wszechświecie jest z gruntu nietrwała i podlega zmianom w czasie, jej byt ma początek i koniec. Każdy fizyk wam to powie. Iluzją jest nasze myślenie, że jakikolwiek obiekt materialny może dać nam coś wartościowego. Stąd nasze cierpienie - przywiązujemy się do materii a ona się rozpływa. Identyfikując się z materią gonimy własny ogon przez całe życie jak szczur doświadczalny biegający na rolce. Człowiek składa się w 99,9% z pustej przestrzeni między atomami. Nawet nasze myśli są materią, są one impulsami elektrycznymi w mózgu. Prawda leży więc tam, gdzie nikt nie patrzy, bo jest niepostrzegalna przez nasze ograniczone zmysły. Świadomość, Bóg, przestrzeń nie ma początku i nie ma końca. Wszystko w temacie :Stan - Uśmiecha się: Pozdrawiam
nord,
nie wiem, na pewno skupianie się na oddechu to medytacja, ale to co robisz to nie wiem czy jest. to w końcu pozwalasz swobodnie przepływać myślom (tzn. patrzysz na nie z pozycji obserwatora bez osądzania), czy rozmyślasz i relaksujesz się (to medytacją nie jest), czy myślisz o niczym po prostu (to chyba jest medytacja). ale ekspertem nie jestem. zresztą medytacja, nie medytacja to tylko etykietki :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

clouddead,
tacy już jesteśmy, rodzimy się i umieramy, ważne żebyśmy wykorzystali czas pomiędzy obdarowując miłością nam bliskich i nie tylko (Bóg jest miłością!:Stan - Uśmiecha się:) i żebyśmy podejmowali decyzje opierając się na swoich wartościach a nie lękach. a to, że umieramy, to trochę smutne ale i piękne - co jest piękniejszego - żywy prawdziwy kwiat czy sztuczny?
Medytacja jest czesto zle rozumiana. Tu nie chodzi tylko o relaks i przyjemne odczucia, to jest konfrontacja z samym soba, z lekami, myslami i emocjami, czesto przykrymi. Podstawa jest 100% szczerosc wobec samego siebie, jezeli mamy nieodpowiednie nastawienie to zakonczy sie to frustracja i pomieszaniem. Nie chodzi o ucieczke od rzeczywistosci, tylko doswiadczanie jej w pelni, czysta obserwacje wszystkiego co sie dzieje w naszej glowie, ciele i dookola. Czesto po wejsciu w glebszy stan nagle pojawiaja sie takie mysli, pt. "jestem ponad tym, jestem lepszy od tych co nie medytuja", sa to sztuczki, ktore trzeba od razu lapac, spokojnie obserwowac, w koncu same znikaja.

Tu jest fajnie wytlumaczone:

http://www.youtube.com/watch?v=GoKJelFW-Iw
clouddead napisał(a):Doświadczyłem tego tylko raz w życiu. Barierą, która powstrzymuje wielu ludzi (w tym mnie) przed wejściem w nieskończoną głębię jest STRACH
Jeśli doświadczyłeś zrozumienia życia, wiesz, że strach pojawia się wcześniej, podczas gdy zrozumienie rozwiewa wszelaki lęk zupełnie. Ja pytałem o sposoby na utrzymanie związku z Absolutem w dalszym życiu. Czy wiesz coś o innym podejściu dla - że tak powiem - dziewic kontemplacyjnych, a ludźmi, którzy stracili już raz osiągnięte zrozumienie.
@mehow tacy już jesteśmy, rodzimy się i umieramy, ważne żebyśmy wykorzystali czas pomiędzy obdarowując miłością nam bliskich i nie tylko (Bóg jest miłością!:Stan - Uśmiecha się:) i żebyśmy podejmowali decyzje opierając się na swoich wartościach a nie lękach. a to, że umieramy, to trochę smutne ale i piękne - co jest piękniejszego - żywy prawdziwy kwiat czy sztuczny?

Nie wierze, ze taka perspektykwa Cie zadowala. Dla mnie to materializm, ateizm i nihilizm w jednym.

icy napisał(a):Jeśli doświadczyłeś zrozumienia życia
Ktoz z nas moze oszukac samego siebie i powiedziec, ze "doswiadczyl zrozumienia zycia"? Hmm? Temat jest nieskonczenie glebszy niz sam kosmos. Nie mamy najmniejszego pojecia co znaczy to slowo "zycie".


icy napisał(a):Ja pytałem o sposoby na utrzymanie związku z Absolutem w dalszym życiu.
Nie ma zadnych sposobow tylko jest scisla regula, prawie ze twierdzenie matematyczne. Jezeli postapisz zgodnie z nim osiagniesz zwiazek z duchowoscia/Wyzsza Sila/Absolutem/Bogiem/Stworca/Swiatlem/Whatever, jezeli nie - nie ma takiej mozliwosci. Po prostu nie ma.

Bazujac na tej ogolnej regule, mozna wysnuc ze jest jedna przyczyna dla ktorej nie doswiadczamy duchowosci: egoistyczna milosc do samego siebie, czyli egoizm, jestesmy 100% egoistami, i jakikolwiek bezinteresowny akt (altruizm) jest calkowicie ponad nasza natura. Jedyne czego nam brakuje to wzniesienie sie ponad nasza egoistyczna nature.

Zasada jest wiec prosta, ale potrzebujesz do tego kilku rzeczy, jednak najwazniejsza z nich to
A) Musisz pragnac uwolnic sie od wlasnego egoizmu i czynic starania by osiagnac altruistyczna milosc do blizniego i Boga, tak by wszystkie twoje zyczenia, mysli, intencje i czyny byly wylacznie w tym jednym Celu.

Jest to najwazniejsze ze wszystkiego. Na dzien dzisiejszy startujesz jakby z punktu A' (czyli przeciwienstwa), wszystko czego Twoje serce pragnie to tylko jak najwiecej napelnic samego siebie, do tego stopnia, ze jezeli Twoje cialo nie zobaczy zadnego napelnienia w zrobieniu czegos dla blizniego, nie da Ci sily by to uczynic.

Z powyzszego jednak wynika, ze jest to cos niemozliwego.., ale regula jest jasna i precyzyjna. Celowo jej jednak tutaj nie napisalem..

Jest tez jasne ze czlowiek potrzebuje ogromnej wiary w Cel, w to, ze moze go osiagnac, chocby nie wiem jak daleko od tego Celu znajdowalby sie.
Mam pytanie do speców. Nie interesuje mnie relaks i tego typu rzeczy. Ani żadne odpływanie, wręcz przeciwnie. Po prostu chciałbym być w stanie osiągnąć coś w rodzaju pełnej samoświadomości. Zrzucić przed sobą wszelkie maski, poznać na zimno wszelkie swoje motywy, emocje, uczucia, ich przyczyny. 100% wgląd w siebie. Mieć pełny obraz swojego "ja" odarty z fałszu i mechanizmów obronnych. Medytacja do tego prowadzi? Ewentualnie jaki rodzaj?
uno88-> tak, medytacja na tym wlasnie polega, ale wazne jest zeby prakyka byla wlasciwa. Sa rozne szkoly, techniki, sposoby, drogi - najlepiej bedzie jak sam zrobisz rozeznanie u zrodla i wybierzesz ta, ktora ci najbardziej odpowiada, bo forum to malo odpowiednie miejsce do nauczania takich rzeczy. Pierwsza stycznosc z medytacja mialem podczas czytania ksiazki Eckhart'a Tolle "Potęga Teraźniejszości", takze polecam na poczatek to, bo jest napisana przystepnym jezykiem. Potem wybralem praktyke zen, poniewaz jest najprostsza w obsludze:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Tak, uno88, do tego właśnie prowadzi medytacja. Właściwie nie znam lepszego sposobu na osiągnięcie tego, niż medytacja. Chodzi tu o medytację w stylu buddyjskim, to znaczy taką, w której kluczem jest rozwijanie (samo)świadomości. Żadne wizualizacje, kontemplacje, modlitwy czy ćwiczenia fizyczne. Po więcej informacji należy skierować się do osób takich jak: Eckhart Tolle, Osho, Anthony de Mello, Adyashanti, Krishnamurti, Gangaji, Colin Sisson, Christine Breese... i pewnie wielu, wielu innych. Ale łatwo jest wpaść w pułapkę tylko ciągłego czytania o tym. Więc uważaj.
fajny masz podpis clouddead, Ajahn Chah - wielki mistrz Tradycji Leśnej, bardzo inspirujący :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

@uno88 - od siebie polecam dwóch nauczycieli: Chogyam Trungpa Rinpocze i Pema Czedryn.
Dorzucę jeszcze : Thich Nhat Hanh, Seung Sahn, Mooji, Ajahn Brahm (daje świetne przemówienia co tydzień na youtube http://www.youtube.com/user/BuddhistSocietyWA )
mam pytanie może trochę nie na temat . Znacie może jakieś leki które są bardzo dobre na pamięć a za razem robią tak ,że jest Ci wszystko jedno ,poprawiają nastrój ? :Stan - Uśmiecha się:
Marihuana? :Stan - Uśmiecha się:-ja sobie kiedys po grubym joincie przypomniałem poprzednie wcielenie haha;]
nie mówię tak poważnie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Zależy mi żeby skupić się na nauce bo już nic innego mi nie pozostaje , w domu chce dobrze się wszystkiego nauczyć a w szkole nie zwracać na Nic uwagi i mieć gdzieś czy mam się do kogo odezwać czy nie ....
Jeżeli nie jesteś w ciężkim stanie to nie łykaj chemii, daleko na tym nie zajedziesz. Zarzuć sobie doraźnie magnez, zieloną herbatkę albo melisę. Jeżeli liczysz na długoterminowe efekty to tylko konsekwentna praca nad sobą je przyniesie, medytacja jest np. świetnym lekiem:Stan - Uśmiecha się:
piję melisę, magnez jem ale nic nie daje ...
A jak już dochodzę do jakiś dziwnych stanów to robię się strasznie nerwowa ... i mam różne myśli . Dlatego myślę o jakimś leku .
Jak masz lęki, to idź do specjalisty po SSRI.

Co do zielonej herbaty nie pij jej za dużo, zawiera dużo kofeiny.

Ptak trafiony kiedyś strzałą , boi się łuku.Nie usiądzie nawet na gałęzi ,która przypomina go kształtem.
Jeżeli zraniono nas, gdy byliśmy mali,zasiane wtedy ziarno cierpienia ciągle w nas jest.Nasiona z przeszłości codziennie manifestują się w świadomości umysłu, ale ponieważ nie kąpiemy ich w świetle uważności nie jesteśmy ich świadomi.
Będąc uważnym ,rozpoznamy takie ziarno zawsze, kiedy się pojawi.
Wystarczy je rozpoznać,by osłabić jego siłę i wpływ.
Nasiona cierpienia są polem energii ,uważność też jest takim polem.Kiedy pola te spotykają się, ziarna cierpienia są przekształcane.Przekształca je kontakt z uważnością.

Co do leków, nie są one takie złe jak niektórzy twierdzą, SSRI zwiększa poziom serotoniny w mózgu,o ile się dobrze orientuje pomaga to odbudować pewne rejony mózgu które są odpowiedzialne za coś tam,(już nie pamiętam )
Połączenie tego z medytacją może dać niezłe efekty,sam wiem po sobie,mimo że już dawno nie medytuje,czasem mi się zdarza.
Ale wiem jedno,buddyzm nauczył mnie nie wpadać w złe samopoczucie .
jack, piękna poezja.
wrzucam link (nie o medytacji, ale o buddyjskim podejściu i m.in. uważności) - bardzo fajny artykuł
Zgoda na to, czego nie można zmienić
ostnica napisał(a):jack, piękna poezja.
[/url]
To fragment książki :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
@SuenoDelMundo

spróbuj yerba mate :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
jack napisał(a):Jak masz lęki, to idź do specjalisty po SSRI.
Jest na tyle silny, ze tego nie potrzebuje, skoro pisze w tym wątku. Majac takie narzedzie jak medytacja po co SSRI?

Kiedys bylem u pscyhoterapeuty, a bylo to w najgorszym stanie z mozliwych, bo mialem lęki, które mozna okreslic medycznym terminem jako "zespol stresu pourazowego", czyli jakies wydarzenie (trauma) wywoluje lęki przez okresloną ilość czasu, np. pol roku. Nie była to fobia społ, ale wierzcie mi, ze to nie były przelewki.
Wspomniałem mu wtedy ze czytalem o medytacji (a czytałem jeszcze przed tym wydarzeniem)i powiedział: spróbuj (sam był praktykującym zen) Ten dzien był przełomomowy w moim życiu.
Więcej do niego nie poszedłem, bo nie było potrzeby, sam stałem się swoim terapeutą. To było wspaniałe uczucie jak samodzielną pracą czujesz, że uwalniasz się od cierpienia!

A teraz pokrótce dlaczego jestem przeciwnikiem SSRI i innych leków (generalnie uważam, że to jest dla tych ktorzy naprawdę nie mogą sobie poradzić z problemem)
Otóż wszystko na tym świecie ma swoją przyczynę!! Jeśli urodziłeś się na tym świecie i masz fobię to twoim zadaniem jest naprawić przyczynę, dotrzeć do źródła problemu i uwolnić się od niego. A nie tuszować problem, poprzez środki chemiczne, korzeń problemu to nie brak serotoniny, ale coś na dużo głębszym poziomie. Naszym zadaniem jest dotrzeć do tej głównej przyczyny i stać się wolnym.

Ale jest też druga strona medalu. Otóż: nie ma żadnego problemu, wszystko jest doskonałe, takie jakie jest! Czy to żarty? Nie! :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Nie postrzegamy tego bo brakuje nam wiedzy i poznania, ale jeżeli odnosimy się do rzeczywistości jakby tak było, z nastawieniem: "wszystko czego doświadczam jest absolutnie dobre, nawet to co odbieram jako złe, jest w dobrym celu" - jeżeli wierzymy, głęboko ufamy, że tak jest, nasza percepcja rzeczywistości może być również taka. Bycie wdzięcznym za wszystko co się przydarza, głęboka wiara, że miłość i dobro jest podstawą tego świata. Gdyż to tylko nasz egoizm postrzega, że "jest jakis problem", to że postrzegamy rzeczywistość jako cierpienie, jest tylko niedoskonałą projekcją naszej jaźni (ego). Wychodząc poza tą błędną percepcję, przecinając wszystkie projekcje, naprawiamy siebie, aż nie staniemy się godni poznania prawdy, czyli wiedzy, że wszystko jest doskonałe.

Oczywiście takie podejście wymaga poznania samego siebie i pewnego stopnia naprawienia i jakiegoś okresu pracy nad sobą. Ja osobiście czuję, kiedy siadam do medytacji "by uwolnić się od lęków", że już jestem w błędzie. Tzn. że takie nastawienie do praktyki duchowej jest nieprawidłowe, i bliskie ego. Oczywiście nie umniejszam takiej praktyki, to jest wielka rzecz móc medytować w tym celu, ale chodzi o to, żeby się na tym nie zatrzymać.

Najwazniejsze w tym podejściu to uświadomić sobie, że: cały świat znajduje się we mnie, tzn. rzeczywistość ktorą postrzegam na zewnątrz (i wewnątrz też) jest projekcją mnie samego, mojej zanieczyszczonej percepcji. Naprawiając siebie naprawiam tą percepcję i tym samym cały świat, czyli tak naprawde ja się zmieniam, a nie świat. Jeśli sobie to uświadomimy, to dojdziemy do wniosku, że wszystko co wiemy o rzeczywistości jest w 99,99% błędne, wszystkie nasze wnioski o niej są z założenia nieprawdziwe.Czyż to nie wyzwalające? Jestem całkowitym głupecem i ślepcem!! LOL :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42