PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Medytacja.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42
A jaki może być cel ciągłego rozwoju?
A myślałem nad tym, czy istnieje granica? Już taki totalnie maksymalny rozwój, którego nie da się dalej rozwinąć.

mc napisał(a):Słowa mojego nauczyciela:
"Życie w człowieku objawia się w formie ekspansji i ciągłego wzrostu działania.
Też tak uważam, tylko u mnie ma to inny schemat.

PS. Dopisałem trochę w swoim poprzednim poście.
Tak, kuźwa to jest totalnie nie do przyjęcia, że celem życia jest właśnie to, co się dzieje, to tu teraz właśnie to. Nie ma nic innego, nie ma żadnej nagrody po śmierci, zbawienia, ten wieczny moment zawsze będzie trwał. Bezsens nie? Frustrujące, ale egzystencje to nie obchodzi. Jestesmy bezradni, noł hołp. Ostatecznie jest tylko cisza i spokój, która po prostu niczego nie musi znosić. Czysta świadomość lżejsza niż piórko. Była taka książka "nieznośna lekkość bytu" haha :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Świat absolutu to tak jak głęboki sen tylko, że na jawie. Coś pomiędzy egzystencją i niebytem. Tak samo jak w śnie, w tej rzeczywistości nie ma żadnego bólu ani cierpienia, problemów. Jest tylko całkowita akceptacja, której nikt nie może zrobić:Stan - Uśmiecha się:
Nie mówię o celu życia a czymś, co jest głębiej.
Chodzi mi o cel i sens tego, że cel życia jest taki a nie inny, że te stany świadomości są takie a nie inne.
Przykład:
Ktoś zbudował dom i zaprosił ludzi, by tam mieszkali.
Ludzie - my
Mieszkać - żyć
Dom - Istnienie
Nie pytam o cel życia (cel/sens mieszkania) a pytam jaki jest cel budowy tego domu, kto go zbudował, kto wpadł na pomysł budowy.
Ba! pójdźmy jeszcze dalej: Jaki jest sens istnienia tego budowlańca, skąd on się wziął i co sprawiło, że stało się jego istnienie.
Cytat:A myślałem nad tym, czy istnieje granica? Już taki totalnie maksymalny rozwój, którego nie da się dalej rozwinąć.
Nie ma końca rozwoju, czyli wzrost jest nieskończony.
Judas, To byś musiał pana B. zapytać bezpośrednio , do niektórych podobno mówi.

Ja odpowiem ci tak:

To pytanie by nie powstało gdybyś był obecny w teraźneijszym momencie. Afirmacja życia jest esencją która istnieje przed pierwszą myślą. W głębokim śnie jest ci raczej dobrze nie? Nie kwestionujesz, po prostu jesteś. Tak samo tu, po prostu jesteśmy, chyba po to żeby się dobrze czuć, tyle:Stan - Uśmiecha się:
Ciekawe, jak jest naprawdę i jak bardzo się możemy rozczarować.
Ja słyszałem coś takiego, że to jest podobnie jak w grze, zabawie. Odbijasz piłkę i ona wraca z powrotem, ktoś ją odbija i ona wraca do ciebie.. Jaki ma to sens? Żaden. Ale jest radość, wszyscy się cieszą. I tu podobnie..
Czyli jakby ty nie masz w niczym "niezbędności", nie masz "przymusu" do niczego, a wszytko jest jak zabawa, jak gra. Grasz , bo gra jest zabawna. I tyle :Stan - Uśmiecha się:

Powiem ci jeszcze inaczej, tak od siebie, niejako "celem" jest miłość do Stwórcy. Tylko, że my nie znamy takiej miłości jaka ma się w nas objawić w stosunku do Stwórcy. I stan miłości powinien być ciągły, czyli powinniśmy dojść do miłości wiecznej, absolutnej - i w sumie to jest jeden z głównych celów, bo to jest stan nie tylko indywidualnego oświecenia, nirwany, a dużo większe realizacja, równoznaczna z "wyzwoleniem wszystkich istot od cierpienia".
Ciekawe, czy ktoś oszukuje, jak w każdej grze :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Dopisałem tam jeszcze coś :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Dodam, że chodzi o taką realizację, że nie widzisz w swojej percepcji żadnego zła w stosunku nie tylko do siebie, a w stosunku do wszystkich istot, czyli twoja percepcja jest taka, że postrzegasz, że od Stwórcy odchodzi tylko błogość i miłość do stworzeń. I nigdy nie było inaczej. Czyli nie widzisz żadnego zła, żadnej wady, nawet najmniejszej.

Może to się wydawać niepojęte zupełnie, ale tak jest określone. To oznacza "wyzwolenie wszystkich istot od cierpienia".
Ciekawi mnie ten stwórca, ale nie chcę go póki co poznawać, o ile istnieje.
Będę miał większy szok, gdy po poznam.
Generalnie liczy się twoje indywidualne dociekanie prawdy, ta u+:Ikony bluzgi pierd:ść w szukaniu odpowiedzi i nie bycie usatysfakcjonowanym, tym co przeczytałeś, lub tym, co napisał ci ktoś. Jak tylko czujesz "cholera, czuje, że musi być inaczej, choć nie wiem co to", to idź za tym. Tak samo jak czujesz rezonans z czyimiś słowami, idź za tym, drąż głębiej, etc. To jest rodzaj intuicji, która pochodzi z duszy i która ci mówi: wiem, że jest inaczej niż mówi ten koleś, choć jeszcze nie rozumiem o co tu chodzi, ale gdzieś to czuje.
Judas napisał(a):Ciekawe, czy ktoś oszukuje, jak w każdej grze :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Nie ma sposobu na oszukiwanie tutaj, nie da się tego zrobić, bo i tak widać jak jest na prawdę.

Zawsze czułam że każdy powinien dążyć do samodoskonalenia się. Jeśli w kimś tego nie ma no znaczy że coś jest nie tak...
No to ze mną jest wszystko git, bo ja ciągle pytam i mnie to męczy, ta niewiedza, chcę jak Baudelaire zgłosić się po absolut wszechwiedzy.

Szukam, pytam i dociekam.
@iLLusory A co ty chcesz generalnie doskonalić?
Dla mnie w tym momencie to stało się tożsame z życiem, czyli odmówienie od tego dla duszy, było by jakby moje ciało miało odmówić powietrza.

Cytat:chcę jak Baudelaire zgłosić się po absolut wszechwiedzy.
A wiedza absolutna to jeszcze mało, a co z absolutną władzą, żeby panować nad całym światem kosmosem, etc? Mieć absolutną moc, wiedzą, władzę, etc. (generalnie człowiek boi się o tym myśleć! albo nie dopuszcza czegoś takiego. A realnie on do tego został stworzony..)
Rozumiem mc o co Ci chodzi, ale kilka lat temu bym nie wiedziała...Musiałam się trochę udoskonalić, żeby chociaż z grubsza wiedzieć o czym piszesz. Ale mam też na myśli to życie tutaj, aby doskonalić się tak, aby lepiej wykonywać swoje zadania.
Inspiracja do medytacji na dzisiaj:

"]Dlaczego więc nie pojmiesz, że jesteś Niezmiennym, który jest jednakowo
we wszystkim?
O Potężny - w jaki sposób ty, jaśniejący wiecznie i
pozbawiony granic, możesz myśleć o dniu i nocy?
Wiedz, że Ja jest zawsze obecne wszędzie, to samo i ciągłe.

Jestem medytującym i najwyższym, o którym się medytuje.
Po co dzielisz to co niepodzielne?
Nie urodziłeś się, ani nie umierasz.
Nigdy, w żadnej chwili nie masz ciała.

Pisma Święte na wiele sposobów wypowiadają ogólnie znane stwierdzenie,
że "wszystko jest Bogiem".
Jesteś Nim, który jest zewnętrzem i wnętrzem zarazem.
Jesteś Tym Pomyślnym, co istnieje wszędzie, we wszystkich czasach.
Po cóż więc, złudzony, chodzisz bez celu jak nieczysty duch?

Połączenie i rozdzielenie nie istnieje, ani dla Ciebie, ani dla mnie.
Nie ma Ciebie ani mnie, tak jak nie istnieje ten wszechświat.
Wszystko jest tak naprawdę jedynie "Ja".
"
My pytając o cel jesteśmi trochę podobni do dziecka w brzuchu matki, które pyta: "po co mnie stworzono, po co to wszystko, w jakim celu?". My de facto nie jesteśmy stworzeni jako to, co nazywa się człowiek, czyli my dopiero musimy się urodzić w duchowym sensie, żeby coś powiedzieć o celu stworzenia.
Więc de facto celem tutaj,w sensie nie globnalnie, a w tym świecie, w tej inkarnacji, jest w ogóle urodzić się, przebudzić się do boskiej świadomości. A co to dokładnie oznacza, z czym się wiąże, etc. - my de facto nie mamy pojęcia, podobnie jak płód w brzuchu matki nie ma pojęcia po co to wszystko.


Taką przypowieść znalazłem ostatnio:

"Uczniowie zapytali mistrza:
„Jedne nauki mówią o tym, że człowiek jest Boski, inne, że jedynie jest prochem, siedliskiem grzechu. Czemu mamy wierzyć?”.

Mistrz podniósł nasionko z ziemi i pokazał je na dłoni:

„Oto nasienie drzewa. Jedni ludzie powiedzą: to będzie drzewem. Inni rzekną: to jedynie pyłek, który, dla zabawy, unosi wiatr. Kto ma rację?

Przecież w nasionku żyje wszystko to, co może stać się drzewem, ale zanim nasionko wykiełkuje, zakorzeni się i przekształci całą swą istotę z zalążka w drzewo, z możliwości bytu — w byt, do tej pory ono pozostanie jedynie małym pyłkiem, który, dla zabawy, unosi wiatr…

I tak samo jest z człowiekiem. On może stać się Boski nie jedynie przez to, że Boskie nasiona są w nim zasiane, lecz dlatego, że Miłość Boska w nim się zakorzeniła, wzrosła i stała się Drzewem, przekształcając całą jego istotę!

Nasienie drzewa może urosnąć przemieniając się w drzewo. Człowiek zaś również może rosnąć pozyskując wielkie Przemienienie — w Boga! I w każdym człowieku zawarta jest wielka możliwość takiej przemiany!

Ale jest to jedynie możliwość!”."

Ba! Wszystko jest do tego stopnia ukryte, że u wielu ludzi, nawet od dłuższego czasu zajmujacych się medytacją i duchowością, nawet to nasiono nie zostało zasiane! Do tego stopnia wszystko jest ukryte..
Kontynuując dyskusję o predeterminacji - ja czasami się w+:Ikony bluzgi kurka: dosyć mocno na fakt, że zostałem umieszczony tutaj, na tej planecie, która z mojego punktu widzenia jest delikatnie mówiąc - :Różne - Koopa:. Z tej frustracji rodzi się chęć skoku w nicość, czyli pragnienie anihilacji. Z drugiej strony - przeżywszy wgląd w większą świadomość, taka anihilacja nie jest możliwa, ponieważ to czym jesteśmy istnieje od zawsze i na zawsze. Czuję się czasami skazany na bycie tutaj, odbieram to jako karę, bluzgam na świętości itd :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Obecnie już co prawda mniej, bo doszedłem do punktu całkowitej akceptacji (czytaj: bezradności), ale czasami mam jeszcze napady. Mówiąc szczerze - byłbym bardzo szczęśliwy gdybyśmy byli tylko formą materii i niczym więcej.
Powiedzmy tak, co było to było, temat zamknięty. Trzeba się otworzyć na nowe, nieznane, żeby iść do przodu.

To, co opisujesz, jest znanym zjawiskiem. To jest główna przeszkoda w rozwoju. Czyli to, co człowiek mówi, o świecie, że ten świat jest taki, a nie inny, że mu źle, albo, że inni ludzie są niedobrzy, albo, że został zesłany w takie, a nie inne warunki, i chodzi i narzeka, w rzeczywistości mówi o sobie samym, jakby na ekranie "świata' oglądał siebie samego, dlatego, że to jak wygląda jego percepcja świata, jest funkcją tego czym on sam jest. Nie w sensie absolutnym, a w sensie jego własnego naprawienia, bądź też zepsucia. Powiedzmy, że dotyczy to niższej świadomości człowieka, niższej formy, w którą zanurzona jest sama dusza człowieka, która powiedzmy, jest czystą świętością i boskością.


Patrząc jednak szerzej, to wewnętrzna naprawienie, transformacja, nie dotyczy tylko indywidualnej duszy, a globalnie, bo wszystkie dusze połączone w jedną jedyną, więc nie naprawiasz się "dla siebie', choć de facto wszystko jest w tobie, a cały proces dotyczy jedynej duszy. Więc jak stwierdzasz, "nie chce tego robić, wolę święty spokój mieć", to tak jakby serce albo wątroba powiedziało tak całemu ciału (a mysląc, że bije samo dla siebie, nie widząc reszty). To i zmienia perspektywę.
To nie jest tak do końca, ja jestem bardzo otwarty, bardzo chętnie bym się zajął tym i tylko tym, ale moja codzienna egzystencja w świecie mnie hamuje. Gdybym miał zapewnione jedzenie, dach nad głową i jakieś kieszonkowe co miesiąc, oddałbym się temu w całości. Po prostu codzienny kierat ledwo znoszę i stąd moje frustracje chyba się rodzą. Niestety nie widzę innej możliwości na dzień dzisiejszy.
Cytat:Po prostu codzienny kierat ledwo znoszę i stąd moje frustracje chyba się rodzą. Niestety nie widzę innej możliwości na dzień dzisiejszy.
Przeszkody nie są bez powodu, to jest sprawdzenie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Ale generalnie trochę nie rozumiem, bo przecież nikt nie wymaga od Ciebie, żebyś cały dzień się tylko temu poświęcał. Przeciwnie, wzrost powinien być również w tym świecie, nie docelowo oczywiście, a na skutek wewnętrznej przemiany. Rzecz jasna, że powinno stać się to celem nr. 1 w życiu, jednak to, w jaki sposób objawia się nazwijmy to "duchowa praca", również obejmuje codziennie życie, które człowiek wykonuje, choćby jego relacje z innymi ludźmi, etc.

No nie powiem, ja też raczkuje tutaj i też stoi kilka przeszkód, jakoś trzeba przez to przebrnąć.
Wiem, dlatego jestem nonstop here-and-now. Jakiś duchowy master powiedział "The world is there to frustrate you."
Generalnie moje odczucia są takie, że jak tylko włącza się jakaś krytyka czegoś, czegokolwiek w sumie, gdziekolwiek widzimy zło, to automatycznie sami jesteśmy osądzani od wewnątrz, trochę jakbyśmy samego siebie bili pałką po głowie.. Mądre to nie jest na pewno, choć rzeczywiście czasami pojawia się takie osądzanie, pojawiają się pokusy ku temu, frustracja, zniechęcenie, etc. To jest naprawdę największa przeszkoda.
Tak, to prawda, ale czasem może pojawić się cierpienie nie do zniesienia...takie cierpienie odczłowiecza i rodzi się w człowieku bunt i czyste zło.
Jedyne co ci mogę tutaj napisać, to, że nie powinieneś praktykować samemu, a znaleźć grupę praktykujących + nauczyciela, na ścieżce, do której najbardziej lgnie twoja dusza.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42