Medytacja prowadzi do zbawienia i najwyższej mądrości, nie mam żadnych wątpliwości co do tego stwierdzenia. Obserwując umysł człowiek rozkłada na czynniki pierwsze wzorce swoich zachowań, zdaje sobie sprawę z uwarunkowań i swojego zaprogramowania przez społeczeństwo i kulturę. Podstawą właściwej medytacji jest szczerość wobec samego siebie. Mamy w umysłach defekt w postaci tzw. Ego (w chrześcijaństwie nazywa się to grzechem pierworodnym). Egotyczny umysł sprawia, że człowiek goni w nieskończoność za przyjemnościami zmysłowymi, cały czas, przez całe życia szuka czegoś WIĘCEJ, bo myśli, że jest niewystarczająco szczęśliwy, niewystarczająco inteligentny, spełniony, whatever. Ego jest baaaaaardzo sprytne i przebiegłe. Medytując zdajemy sobie sprawę, że szczęście i spełnienie jest tu i teraz, w teraźniejszym momencie i zawsze tu było. To jest najprostsza rzecz na świecie a zarazem najbardziej paradoksalna i trudna do zrozumienia na poziomie intelektualnym. Miałem przebłysk oświecenia, to jest coś nie z tej ziemi, nieskończony spokój, miłość i akceptacja wszystkiego takim jakie jest. To jest naturalny, stan istnienia, ponad jakimikolwiek wyobrażeniami, koncepcjami, teoriami czy wiedzą. Czysta świadomość. Bóg jest świadomością. Świadomości nie widać. Świadomość postrzega, jest obserwatorem. Nieskończoną przestrzenią. Żeby istniała forma, musi istnieć przestrzeń, w której ta forma istnieje, czyli nicość. Każda forma we wszechświecie jest iluzją, podlega ciągłym zmianom w czasie, jest nietrwała. Istotą cierpienia jest utożsamienie się z formą. Formy tworzą się i rozpadają, więc identyfikacja i utożsamienie się z nimi, przywiązanie do nich powoduje cierpienie. Możemy cieszyć się formami dopóki trwają, ale przywiązanie do nich jest równoznaczne z cierpieniem. Nauka zajmuje się formą, opisuje prawdę względną. Nawet Wielki Zderzacz Hadronów nie odkryje cząstki fundamentalnej. Bo ona nie istnieje, istota atomu jest tak samo nieskończona w mikroskali jak wszechświat w makroskali. Świadomość i pustka jest prawdą absolutną. Religie tego świata zboczyły z toru już dawno temu i zajmuje je bardziej forma niż prawda. Pokomplikowane do granic szaleństwa dogmaty, ślepe wierzenia prowadzą w ślepy zaułek. "Mędrzec wskazuje na księżyc a głupiec skupia się na palcu". Fundamentalne przesłanie chrześcijaństwa, islamu, judaizmu czy buddyzmu wskazuje na to samo, jest jeden niepodzielny Bóg, prawda ponad wszystkim, nazwa jest nieistotna. Główne nurty religii dawno zboczyły z toru, dlatego powstały radykalnie proste nurty odwołujące się do korzeni - w chrześcijaństwie - mistycyzm, w islamie - sufizm, w judaiźmie- kabala, w buddyźmie - zen i theravada. Natura umysłu jest fragmentaryczna, nie jest w stanie pojąć nie skończoności. Podlega prawom czasu i nigdy nie zrozumie istoty świadomości. Wszyscy jesteśmy jednym organizmem, tymczasową ekspresją świadomości w formie. W przeciągu życia forma człowieka ciągle się zmienia, ciało się zmienia, umysł się zmienia, okoliczności się zmieniają, więc kim tak naprawdę jesteśmy? Nie jestem tą samą osobą, którą byłem 20 lat temu. Jest w nas jeden element, który nie podlega żadnym zmianom. Świadomośc- ten który zdaje sobię sprawę, że JEST. Śmierć nie istnieje. Jeżeli widzieliście kiedyś martwego człowieka, którego znaliście za życia, dostrzegliście na pewno, że te zwłoki, to nie jest ten człowiek, którego znaliście. Nie ma w nich podstawowego składnika. Życia. To tylko zwłoki, ciało. Tu nie chodzi o wiarę w zabobony, kto chociaż raz tego doświadczył po prostu WIE. WIESZ, ŻE WIESZ, ŻE WIESZ i nikt/nic nie jest w stanie tej wiedzy poruszyć. Budda nie mówił - wierzcie mi w to co mówię, zbadajcie sami. Jezus był oświecony, miał w dup*e reputację, pieniądze, bo wiedział kim jest i po co jest. Wszystko jest takie jakie musi być i nie może być inne, ten świat i wszystkie formy na nim istnieją po to, żeby świadomość mogła się poznać samą siebie, żeby dusza mogła poznać samą siebie i to jest jedyny cel egzystencji i sens życia. Zostlaiśmy stworzeni na podobieństwo Boga, który sam siebie nie może poznać, więc stworzył w tym celu nas. Obdarzył nas wolną wolą, która się zbuntowała i doprowadziła do tego, że świat wygląda tak jak wygląda. Dobra, wystarczy bo się rozpędziłem
That's the way it is.