PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Medytacja.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42
Tak, ego, ale nie w takim sensie w jakim rozumie to psychologia. Pojęcie "cień" z psychologii jungowskiej jest temu bliższe. Jung też mówi o cieniu zbiorowym.
Natomiast ego znaczy Ja, czyli bardziej jest to Self, atman. Takie małe poplątanie pojęć.

@icy czytałeś może Mistrza Eckharta? Tutaj link; http://english.grimoar.cz/?Loc=book&Lng=...x&UID=2242
Ja bym mógł siedzieć cały dzień i się relaksować. Pulsująca cisza Jaźni jest samowystarczalna i nic nie potrzeba. Wychodzę z domu tylko jak muszę. Proste życie. Mam wszystko.
A propos tego co pisałeś kiedyś o wiedzy, o tym jednym wielkim nie-wiem i o tym, że Bóg jest poza zasięgiem.

Cytat:"Now be completely present, give me your whole attention, with all the understanding that you are capable of, with all the subtlety you can muster. For the teaching about divinity requires a divine concentration of consciousness if it's to be understood. It's just like a torrential river, plunging headlong down from the heights so violently that with its rapidity and speed it outstrips the attention not only of whoever is listening but also of whoever is speaking."

Knowledge moves so fast that you have to be as fast as it is if you want to keep pace. There is no standing still. You have to keep moving, leaving what you knew behind, otherwise it will hold you back.

The truth flows so rapidly that anything you think you know is not the truth, because knowing is too slow. And that applies especially to the teacher.

Real knowledge demands a tremendously subtle awareness. We have to be poised and empty, listening and watching. It keeps streaming down. It's invisible, not because it's "somewhere else," as we have been led to believe, but because its rapid flow is what actually creates everything we see. The only way we can perceive it is through a total focus, through being completely present as the text demands.

źródło: http://goldensufi.org/a_pk_knowing.html

Cytat:The ultimate goal of all knowledge of God is to realize that one knows nothing. Yet even this is unattainable. A person may come to realize his own ignorance, but only in a certain area on a particular level. There is still the next level, which he has not even touched. He does not know enough about the next level to begin to realize his ignorance. No matter how high he climbs, there is always the next step. A person therefore knows nothing: he cannot even understand his own ignorance. For there will always be a level of ignorance beyond his present level of perception.

Sichot Haran # 3

The more you draw yourself to God, the more you must realize how far you are from Him. When a person believes that he has succeeded in achieving closeness to God and understanding of Him, it is a sign that he does not know anything at all. If he did, he would understand that he is very far from God and knows absolutely nothing, because God's greatness is without limits.

Likutey Moharan I, 63

źródło: http://azamra.org/Essential/knowing.htm
mc napisał(a):czytałeś może Mistrza Eckharta

Tak, mistycy w rodzaju Eckharta czy Jana od Krzyża są doskonałym przykładem, że w kodzie każdej religii, nawet, jak to uroczo określił uno, tak pomieszanej i poplątanej jak chrześcijaństwo, można przekazać prawdę.

Cytat:Jestem Bogiem

Dla mnie takiego zdania nie można wypowiedzieć zachowując prawdę. Żeby już nie umniejszać autorytetu tego nauczyciela , składam to na karb tego właśnie culture crashu i nawet hit Paktofoniki go nie ratuje. Zdania są logiczne, ale spróbujmy poprowadzić je do końca i wtedy: kto mówi, kto słyszy?
A ja myślę, że za bardzo próbujesz to wszystko ogarnąć rozumem. Lepiej popatrzeć na całość wypowiedzi i to na co ona wskazuje, a nie na konkretne słowa. Popatrzeć na odczucia w sobie, na takie wypowiedzi jak "jestem ja i jesteś Ty Boże", a póżniej "nie ma nikogo prócz Ciebie Boże", jaki to oddźwięk pozostawia w duszy, na które stwierdzenie dusza bardziej reaguje i pragnie za nim iść.
Ramana Maharishi napisał(a):Keeping God in your mind becomes dhyana and dhyana is the stage before Realization. Realization can only be in and of the Self. It can never be apart from the Self: and dhyana must precede it. Whether you make dhyana on God or on the Self, it is immaterial; for the goal is the same. You cannot, by any means, escape the Self. You want to see God in all, but not in yourself? If all is God, are you not included in that all? Being God yourself, is it a wonder that all is God? This is the method advised in Sri Bhagavata, and elsewhere by others. But even for this practice there must be the seer or thinker. Who is he?

D: How to see God who is all-pervasive?

M: To see God is to be God. There is no ‘all’ apart from God for Him to pervade. He alone is.

D: Should we read Gita now and then?

M: Always.

D: What is the relation between jnana and bhakti?

M: The eternal, unbroken, natural state of abiding in the Self is jnana. To abide in the Self you must love the Self. Since God is verily the Self, love of the Self is love of God; and that is bhakti. Jnana and bhakti are thus one and the same.
icy napisał(a):Żeby już nie umniejszać autorytetu tego nauczyciela , składam to na karb tego właśnie culture crashu i nawet hit Paktofoniki go nie ratuje.

Rumi, zmarł 17 grudnia 1273 roku, więc jaki culture crash i jaka Paktofonika?
Chyba, że tym culture crashem były wyprawy krzyżowe. Zresztą: "Jestem Prawdą" - słowa "Jestem Prawdą/Bogiem" (Ana al-Haqq) wypowiedział Mansur Halladż, perski mistyk (sufi) żyjący w latach 858-922. Miał być za to więziony, torturowany i skazany na śmierć przez ukrzyżowanie." Więc w czasach, gdy nasi przodkowie oddawali cześć Swarożycowi i folgowali sobie w Noc Kupały.
Akurat był pewien wielki nauczyciel, który mówił "Jestem Prawdą" i też został ukrzyżowany. Tutaj więcej szczegółów: http://biblehub.com/john/14-6.htm
Z tego co wiem to chrześcijanie (i muzułmanie) nie umniejszają przez to autorytetu tego nauczyciela.:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
@uno
Mam na myśli niezrozumienie semantyczne między ludźmi porozumiewającymi się w różnych kodach kulturowych, które ewoluują od niepamiętnych czasów (przerzuć na poprzednią stronę).

@mc
Fragmenty z Filokalii:

Abba Filemon napisał(a):Trzeba, byś przez wyciszenie całkowicie oczyścił umysł i dał mu stałe zajęcie duchowe. Jak oko zwraca się w stronę przedmiotów dostrzegalnych zmysłami i zachwyca się ich widokiem, tak czysty umysł kieruje się w stronę rzeczywistości dostępnej jedynie rozumowi. Pod wpływem duchowej kontemplacji wychodzi on poza siebie i z trudem powraca do stanu poprzedniego.

Człowiek staje się godny tak wielkiego poznania, o ile - poprzez wyciszenie - uwalnia się od namiętności i oczyszcza. Umysł jego jest doskonały wówczas, gdy przekroczył konkretne poznanie i zjednoczył się z Bogiem. Uważa to za największą godność i w żadnym stopniu nie chce dopuścić, by został jej pozbawiony (...)

św. Maksym Wyznawca napisał(a):Szczęśliwy umysł, który wzniósł się ponad wszystkie rzeczy i nieustannie cieszy się Bożym pięknem.

Te teksty można uznać za podobne do wypowiedzi Rumiego, czy sufiego cytowanego przez uno, ale przyznaję, że jest to dla mnie niepojęte, tak rozumowo, jak i doświadczeniem. Przecież kiedy jednoczymy się z absolutem, jak możemy "chcieć [być go pozbawionym]"? Tylko pozostając w stanie dualności podmiot-przedmiot można czegoś chcieć, więc może chodzi o wolę umysłu już pozbawionego tej łączności, a drugi cytat mówi raczej o umyśle, który zakończył ziemskie życie? Nie wiem!
Tego typu teksty są pisane, przez osoby na różnym poziomie duchowego rozwoju. Oświecenie to właśnie wyzwolenie z stanu dualności, nie bycie już więcej uwikłanym w dualność.
Czytałem ostatnio, chyba była to wypowiedź Roberta Adamsa, że są stopnie w sadhanie, w duchowej praktyce, ale w oświeceniu nie ma, czyli albo jesteś oświecony albo nie.

Daniel Feldman napisał(a):In passing through the Gate of the Alef, the consciousness of the traveler awakens in the supernal shell of the Neshamah (Divine Soul, equates to Sanskrit Atman). In the Neshamah, the traveler merges with the consciousness of Vast Face in the World of Atziluth, and all differentiation between individual and divine consciousness dissolves. Consciousness in the Neshamah is experienced as a witness state of pure Self-awareness that fills the entire Small Face universe. By renouncing attachment to the experience of this dream universe, consciousness automatically moves into the Neshamah HaNeshamah (Soul of the Soul, equates to Sanskrit Paratman) in the negatively existent roots of the Tree.

In the Mystical Qabalah, it is said that “spiritual life begins with the realization of the Ayn!” When (and if...) a soul reemerges from complete extinction in the Divine Essence in the roots of the Tree, it returns to consciousness in Sefirah Crown/Above. The individual is thereby remanifested in Small Face as a Tree of Perfection, and perceives the entire Creation as a mind-generated unity dream of Vast Face in the Name YHVH. Such an awakened soul is no longer subject to the illusion of the Fall into dualistic consciousness of Sefirah Kingdom.

Słownik:
Ayn (Hebrew: Nothing): deepest of the three negatively-existent roots of the Tree of Life.
Small Face: God with attributes; active aspect of the Ayn that manifests, preserves, and dissolves universes; in Hebrew, Ze’ir Afim or Ze’ir Anafin.
Vast Face: God without attributes; inactive aspect of the Ayn in the Mystical Qabalah; in Hebrew, Arikh Afim or Arikh Anafin.
Ayn to oczywiście Pustka.
Mam nadzieję, że uchwyciłeś :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Jak nie to chodźmy się herbaty wszyscy napić :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
mc napisał(a):Czytałem ostatnio, chyba była to wypowiedź Roberta Adamsa, że są stopnie w sadhanie, w duchowej praktyce, ale w oświeceniu nie ma, czyli albo jesteś oświecony albo nie.

Też się z tym spotkałem a propo niedualności, że albo śpisz, albo nie. Spotkałem się nawet z takimi "świętokradztwami" jak: pragnąc, czegokolwiek, samochodu, pieniędzy, kobiety, podziwu, szacunku, a nawet oświecenia powołujesz do życia swoje ja, traktujesz się jak oddzielną osobę, a oświecenie jest utratą tej osobowej tożsamości. Godzi to w te wszystkie koncepcje z duchowymi poziomami i zdyscyplinowaną praktyką. W ogóle to godzi we wszystko. W ewolucjonizm, psychologię, ekonomię i pewnie fizykę. Podoba mi się.
Miał ktoś z was doświadczenia z psychodelikami? To taka namiastka oświecenia. Radykalne wywalenie percepcji. Może ktoś słyszał o substancji zwanej DMT ?

https://www.youtube.com/watch?v=grcqs9cDuN8


DMT Molekuła duszy film

https://www.youtube.com/watch?v=vcXj_bDlOgs
O wiele bezpieczniejsza droga istnieje w zachodniej tradycji alchemicznej, np. w tworzeniu eliksirów wg. metod spagirycznych. To co robi się na płaszczynie materialnej przygotowując elixir np. wyobdrębniajac z roślin olej (duszę - Sulfur), alkohol (ducha - Merkury) i materię (ciało - Salt), oczyszczając materię (np. spalając ją w ogniu), a póżniej łącząc wszystkie elementy wjedno uzyskuje się pożadany eliksir związany z konkretną rośliną. Te materialne procesy równolegle odnoszą się do duchowych, więc np. podgrzewając materię alchemik wykonuje medytację związaną z tym procesem itp. Tym samym jego stan umysłu czy intencja nadaje elixirowi moc, ładuje go duchowo. Alchemiczna transformacja dokonuje się wiec na dwóch płaszczyznach: materialnej i duchowej.
Cytat:Isaiah 35:8
And a highway will be there; it will be called the Way of Holiness; it will be for those who walk on that Way. The unclean will not journey on it; wicked fools will not go about on it.

Matthew 7:13-14
Enter you in at the strait gate: for wide is the gate, and broad is the way, that leads to destruction, and many there be which go in thereat:
But small is the gate and narrow the road that leads to life, and only a few find it.

Luke 13:24
"Make every effort to enter through the narrow door, because many, I tell you, will try to enter and will not be able to.

Tyle w temacie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

clouddead napisał(a):DMT Molekuła duszy film

https://www.youtube.com/watch?v=vcXj_bDlOgs
Obejrzałem, nie kupuje tego.
Polecicie jakąś nutkę, która była dla Was przydatna w medytacji? Ale nie jedną tubkę, tylko jakąś większą kolekcję czy album. Bez linków oczywiście, ja już sobie to dorwę po nazwie.
Najlepsza nutka to Pure Silence :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Jak coś to spróbuj Hildegardę von Bingen, np. album "Canticles of Ecstasy", tutaj próbka: http://www.youtube.com/watch?v=ef70x-TU0NY
Poszukaj czegoś takiego jak Sequentia

To też niezłe: http://www.youtube.com/watch?feature=end...T73d-n3oII
akurat tego nie ma w tym secie.
Dzięki, brzmi ciekawie :Stan - Uśmiecha się:
Wiesz, dla mnie nie ma zabobonów, wszystkie takie nazwy jak Matka Boska, Niepokalana Dziewica, itp. można "przetłumaczyć" na konkretne sefiry i pozbyć się całego religijnego bagażu z nimi związanego, wnikając od razu w mistyczne znaczenie.
Tym samym odcinasz się od tego co zewnętrzne i co ściąga twój umysł ku materii, a łączysz się z tym co duchowe, z tym co wewnątrz ciebie.

Ja lubię jeszcze Machauta: http://www.youtube.com/watch?v=Y47JdUI_PhE

edit: stary, nie usuwaj postów, bo odpisuje na nie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Przepraszam, miewam takie kompulsje. W skasowanym poście było:

1. Moja wdzięczność, żeś był utrafił mi w gust
2. Ubolewanie nad moją gadzią empatią i "zabobonnością"
3. Polecajka płyty: El Canto De La Sibilla II, której próbka tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=3OKRwikQnZg

Żeby nie trwonić internetów: uważasz, że głębia duchowa pozbywa się balastu religijnego lepiej przy kontemplacji sefir, niż tajemnic maryjnych? Jeśli tak, to dlaczego?
Aleś mi pytanie zadał, nie wiem co to są tajemnice maryjne, nie siedzę w duchowości katolickiej :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Ale chyba wiesz o co mi chodziło, nie o kontemplację, a o pewien uniwersalizm językowy na płaszczyźnie duchowej w zastosowaniu dla przeciętnego Kowalskiego przytłoczonego terminami typu Niepokalana Maryja Dziewica czy Matka Boska, dla którego jedynym odniesieniem jest jakiś obrazek z wizerunkiem tej czy innej postaci lub jakiś dogmat związany z "historyjką", a nie z nim samym, z jego własnym wnętrzem, z poznawaniem samego siebie. To nazywam "obciążeniem religijnym".

Cytat:uważasz, że głębia duchowa pozbywa się balastu religijnego lepiej przy kontemplacji sefir, niż tajemnic maryjnych?
W praktyce, na wewnętrznym poziomie byłoby to dokładnie to samo, tak myślę, czyli Maryja to nic innego jak konkretna sefira czy partzuf.
icy, ciekawy wątek na liście dyskusyjnej o mistycyzmie, którą od kilku tygodni czytuje: http://mylist.net/htdig/abes_kids/2009-May/002243.html

Fabrizio napisał(a):Yichud... well, only the very first stages are truly tolerable. I
will just say "starting the complete merge process with G-d". It is
like almost touching the lips of G-d. Kiss them, and you are dead.
Nodoby who did it came back.

To a propos tego twojego pytania o połączeniu z Absolutem. Polecam, bardzo praktyczne rzeczy opisują, które w zasadzie bardzo trudno znaleźć w jakichkolwiek książkach. W zasadzie to troszku potwierdza to Twoją tezę, że połączenie z Absolutem oznacza śmierć, "pocałunek Boga" :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Czeka nas jeszcze dużo praktyki bracie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

To ciekawe, jeszcze nie wiem co myśleć o tym:
Fabrizio napisał(a):Basically, when you renounce to your "I", you get a higher "I", which it not yours! There is a pyramid, which can be approximated as follows: separated intellects, collective soul, G-d. When you let your I die, you receive a collective I. It is like being able to deal with the collective unconscious. Here, there are all those twinkling goodies of the yetziratic world. You can read another's mind, see the past, present, future, and all those things, since you can touch the common knowledge level. When you let the humankind I die... you can receive the I of G-d... etc.

The "I" is not necessarily the tool. If it is the subject of the sentence, it definitely is not the tool. If it is the verb... it's not. If it is the object... that can be. Otherwise, it is only a hinderance.

Wie ktoś jak to się ma do wedanty? Bo tam się określa, że trzeba przekroczyć poziom świadka, czyli poziom gdzie nie identyfikujemy się z żadnym "Ja", nawet tym najwyższym?
--
Poczytałem trochę mistyków chrześcijańskich, takie przemyślenia: w chrześcijaństwie sednem umierania jest Chrystus ("W Ojcu się rodzimy, w Jezusie umieramy, w Duchu Świętym zmartwychwstajemy"), i sednem tego umierania jest miłość oraz nieustanna medytacja serca, która pozwala przezwyciężyć trudy "pustyni", "nocy ciemnej", itp. Pustynia to powolne obumieranie, oschłość zmysłów, asceza, itp. Ego w tym czasie naturalnie się buntuje i sprzeciwia temu procesowi, bo jest on dlań bolesny. Niemniej tylko w ten sposób możliwej jest głębsze oczyszczenie człowieka i przygotowanie do połączenia z Bogiem, kontemplacji, itp. Główna praktyka to np. nieustanna modlitwa serca (hezychia), będąca odpowiednikiem sufickiego dhikr czy mantry w bhakti jodze. Czyli skupienie się na jednej sentencji i powtarzanie jej w kółko, po cichu lub na głos. Jest to przygotowanie do kontemplacji, która jest medytacją na wyższym poziomie, gdzie nie uczestniczą w niej zmysły, lecz jest ona czysto duchowa.
św. Grzegorz Palamas napisał(a):Ci, którzy własnie przystapili do tej duchowej walki widzą, że ich rozum, zaledwie zostaje skupiony, wciąż się rozprasza. Nieustannie muszą więc oni sprowadzać go do siebie. Z braku doświadczenia nie wiedzą, że opanowanie umysłu jest czymś najtrudniejszym w dążeniu do kontemplacji i najbardziej zmiennym ze wszystkiego.
Dlatego niektórzy zalecają im zwracanie uwagi na wydychanie i wdychanie i na zatrzymywanie oddechu, tak by kontruloując oddychanie jednocześnie zatrzymać umysł. Powinni oni wykonywać to aż z pomocą Bożą poczynią postep w opanowaniu siebie, uniemożliwiając własnemu rozumowi wychodzenie ku temu, co go otacza. Kiedy w ten sposób oczyszczą swój umysł z zamętu, mogą doprowadzić go do "doskonałej jedności swych własnych mocy".
Można stwierdzić, że dokonuje się to niejako samoistnie dzięki uwadze umysłu.
[..]
Wszystko to dokonuje się bez trudu i specjalnych starań jeśli ktoś osiągnął postęp w duchowym wyciszeniu. Następuje to niejako samoistnie i z konieczności dzięki doskonałemu wejściu duszy do samej siebie.
Początkującym jednak to wszystko nie przychodzi bez trudu. Zobaczmy: cierpliwość jest owocem miłości, bowiem "miłość wszystko znosi", my zaś nauczeni jesteśmy użyć wszelkich sił, by zdobyć się na cierpliwość i w ten sposób dojść do miłości.

Teoleptos z Filadelfi napisał(a):Pamięć o Bogu jest kontemplacją Stwórcy: On zaś przyciąga ku sobie wzrok i pragnienie umysłu i oświeca duszę swym światłem.
Umysł, który zwraca się do Pana, zawiesza wszelkie myśli odnoszące się do stworzeń i widzi nie posługując się pojęciami. Ze względu na niedostępność chwały dochodzi do stanu, który jest najwyższą niewiedzą i przez to rozjaśnia swoje widzenie. Nie poznaje, gdyż to, co postrzega, pozostaje niepojęte.
Hezychiusz z Synaju napisał(a):Czujność jest drogą dla wszystkich cnót i przykazań Bożych. Nazywa się ją także wyciszeniem serca. Polega ona na całkowitym uwolnieniu od wszelkich wyobrażeń, stąd też jest strażnikiem umysłu.
Uwaga stanowi nieustanny spokój wewnętrzny, pozbawiony wszelkiej myśli.
Didadoch z Fotyki napisał(a):Kiedy przez pamięć o Bogu zamkniemy wszystkie drogi rozpraszania się rozumu, zaczyna on wymagać od nas koniecznie jakiegoś czynu, który zadowoliłby potrzebę jego działania. Dla całkowitego wypełnienia tego celu należy mu dać (słowa): "Panie Jezu" jako jedyne zajęcie. Powiedziano bowiem: "NIkt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus". Niech w głębi swego wnętrza zawsze rozważa wyłącznie to słowo, aby nie zwrócić się ku wyobrażeniom. Ci bowiem, którzy w swym sercu nieustannie rozważają owo święte i chwalebne Imię, mogą kiedyś ujrzeć także światło rozumu.
Kiedy myśl całą swą troskę skupia na tym Imieniu, ono wypala wszelki brud pokrywający duszę, co przejawia się też w mocnym odczuciu. Powiedziano bowiem: "Bóg nasz jest ogniem trawiącym" zło. Dlatego Pan wzbudza w duszy wielką miłość do Jego chwały.
Gdy owo chwalebne i bardzo upragnione Imię, poprzez żarliwość serca, nieustannie pozostaje w naszej pamięci, tworzy w nas zdolność miłowania Jego dobroci do tego stopnia, że nic nie jest już w stanie temu przeszkodzić. To jest właśnie owa bezcenna perła, którą można nabyć za sprzedaną całą swoją namiętność i cieszyć się niewypowiedzianą radością, gdy się ją znalazło.
Umysł nie jest w stanie, nawet gdyby go zmuszać, wciąż trzymać się pamięci o Panu Jezusie, jeśli dusza poruszania jest gniewem, podniecana pijaństwem albo nękana ciężkim przygnębieniem.
Gdy bowiem umysł zaciemniony jest gwałtownymi namiętnościami, traci właściwą sobie wrażliwość. Dlatego pragnienie nie ma gdzie wycisnąć swojej pieczęci, aby umysł mógł nieść niezatarty znak medytacji.
@clouddead
[cut]
Widzę teraz, że wykasowałeś swojego posta, więc, żeby to uszanować, też szybciutko kasuję odpowiedź, a tekst poleci na priv.

@mc
mc napisał(a):trzeba przekroczyć poziom świadka, czyli poziom gdzie nie identyfikujemy się z żadnym "Ja", nawet tym najwyższym

Nie znam na ten temat żadnej literatury, w moim doświadczeniu natomiast był stan, który jeszcze nie był zjednoczeniem, a przy którym już nie było poznającego i poznawanego. Ponieważ podobnie jak z absolutem (może z tego powodu piszę to słowo małą literą) nie można interpersonalnie jednoznacznie mówić o desygnacie słowa, ja to dla siebie nazwałem nachodzeniem na siebie dwóch "sinusoid", a przypuszczam, że jest to synchronizacja rytmu serca i oddechu; kiedy te dwie "sinusoidy" na siebie najdą "nie ma już nic".

@Osho
Dałeś w innym wątku, mc, link do tekstu traktującego o nauczycielu pseudonimem Osho; bardzo skrajne opinie na jego temat w internetach, czy dysponujesz dobrymi źródłami wiedzy o jego życiu i działaniu?
Cytat:Dałeś w innym wątku, mc, link do tekstu traktującego o nauczycielu pseudonimem Osho; bardzo skrajne opinie na jego temat w internetach, czy dysponujesz dobrymi źródłami wiedzy o jego życiu i działaniu?
Nie wiem, staram się nie patrzeć na to co zewnętrzne i sugerować się tym, a na naukę, przekaz. Bardzo łatwo wydawać nam opinie, osądy, łatwo krytykować. Za łatwo... Ego potrafi znaleźć "dziurę" dosłownie we wszystkim i uczepić się tego z ogromną zawziętością. Akurat pod tymi tekstami mógłbym się podpisać, bo miałem podobne przemyślenia. Także nie szukam takich informacji o jakich piszesz. Wystarczy mi mój wewnętrzny mechanizm i zaufanie do niego, dlatego, że on zawsze pokazuje prawdę. Z kolei zewnętrzny rozum (za którym podąża ego) potrafi kilka zupełnie przeciwnych sobie informacji czy poglądów tak przedstawić, że się z nim zgodzisz, ale wewnątrz będziesz odczuwał w tym kłamstwo. I np. będziesz coś robić przeciwko sobie, mimo, że twój rozum, pragnienie, i emocje będą z tym zgodne. (!) Także jedyne wiarygodne kryterium jest wewnątrz, w naszej duszy, zrobienie z siebie totalnego głupca, niczym dziecko, które nie wie nic, i opiera się tylko na tym wewnętrznym drogowskazie.
Jest to cholernie trudne, bo ego na każdym kroku nie pozwala na to, krótko mówiąc jesteśmy niewolnikami swojego rozumu, emocji i pragnień.
http://www.youtube.com/watch?v=J_GmifF8Fkc

Ciekawa historia , ja temu panu wierzę bo mówi bardzo przekonywująco i szczegółowo.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42