Zrobiłam prawko prawie 4 lata temu i od tamtego czasu nie prowadzę, boję się
ops: Do prawka namówili mnie rodzice bo "przyda się", mnie jakoś specjalnie nigdy nie ciągnęło. Co prawda zdałam za drugim razem i można powiedzieć że nigdy nie wątpiłam w swoje umiejętności, ale zwyczajnie boję się innych samochodów na drodze, np wyprzedzających na trzeciego, nie wiem jakbym zareagowała, gdyby drogi były puste to pewnie bym jeździła lol Chociaż w ogóle zauważyłam że od jakiegoś czasu boję się że zginę w wypadku, nawet gdy jadę jako pasażer
W każdym razie sytuacja staje się coraz bardziej irytująca, czasami chciałabym zwyczajnie pojechać po zakupy i nie nosić tony siatek, albo nie tłuc się w autobusie a im dłużej nie jeżdżę tym gorzej dla mnie.
Co do wady wzroku, na badaniu miałam soczewki, lekarz nie zauważył
No prosze moj pierwszy post. Mam prawo jazdy, ktore zdalem bez wiekszych problemow. Oczywiscie najwieksze problemy byly z wykladami , na szczescie wykladowca wprowadzil bardziej humanitarny dla mnie system sprawdzania obecnosci-wpisywanie na kartce. Jazdy wspominam milo instruktor byl spoko. Egzamin tez byl bezproblemowy ,zdalem za pierwszym razem,ale wtedy bylem na "Falii"(zero stresu i czujesz sie jak mlody bog). Wspomne jeszcze ze uwielbiam jezdzic ,odstresowuje mnie to.
Tiax, super
No i zazdraszczam oczywiście
ja nie mam prawka, może kiedyś...zdawałam 8 razy, to chyba nie dla mnie, stres zamiast przechodzic był coraz większy. oczywiście na jazdach z instruktorem którego znam dłużej względny luz, jeżdżę bardzo dobrze, nie powinnam więc miec problemów ze zdaniem. ale egzamin to jakis koszmar dla mnie, tyle razy próbowałam, za każdym razem było coraz lepiej w sumie bo jeździłam coraz dłużej i na koniec zawsze jakiś babok...niestety stres dla mnie coraz większy.
może jeszcze raz spróbuje ale dużo mnie to kosztuje
Ja robiłam prawko, ale raz jak jeździłam po Nowym Sączu to instruktor tak na mnie nawrzeszczał że się rozpłakałam. Potem kazał mi wysiąść i odjechał. Nigdy więcej nie pokazałam się mu na oczy mimo że dzwonił. Szkoda mi tylko tej kasy, bo przepadła
Mam w planach kupić sobie skuter, bo słyszałam że na to nie trzeba mieć prawka
czemu na Ciebie wrzeszczał? jakiś taki chyba sam miał ze sobą problemy.
zdałem za drugim...
lubię jeździć
Wrzeszczał bo po prostu źle jeździłam
wczoraj dostałam od niego sms-a że jak chcę to mogę dokończyć prawko jeśli chcę. Tylko ja tak strasznie się boję. Nie wiem co robić
lepiej idź
szkoda pieniędzy
nie masz dużo do stracenia
a prawo jazdy + samochód bardzo ułatwiają i uprzyjemniają życie
wybierz się na tą jazdę stokrotka, trochę się trzeba będzie pomęczyć a potem instruktora już nie zobaczysz. Też miałam takiego, nie umie podejść do kursanta ale za wiele mu nie zrobisz. Mozesz sama powiedziec, ze nie zyczysz sobie aby na ciebie wrzeszczal kja nie wiem jakim cudem ale to powiedzialam i potem byl mily... swoja droga prawko mam 4 lata i nie jezdze.
oczywiście, że tak, zgadzam sie z Uwiezionag. Tylko Ty decydujesz o tym, czy dasz szanę komuś poniżac Cię.
moim zdaniem również powinnaś dokończyc prawko, odwagi, nic złego się nie stanie, to ten instruktor powinnien sie wstydzic, a nie Ty.
Ja dostałem kurs na urodziny, zrobiłem i nie podszedłem do egzaminu
Teraz wszechogarniająca presja zmusza mnie żebym je w końcu zrobił, "masz 26 lat i nie masz prawa jazdy???". Ale zawsze bałem się egzaminów i wiem że się spale jak przed każdym innym. Czarno to widzę, nie chce w ogóle o tym myśleć na razie. Wisi nade mną ten miecz damoklesa...
Oj, dla mnie jest to temat niezwykle aktualny i niezwykle drażliwy
Moja przygoda z prawkiem trwa już rok, podchodziłam do egzaminu 6 razy i za każdym razem oblewałam na mieście. Od 4 razu po każdym oblaniu jestem sobą totalnie załamana. Parodniowa deprecha, konieczność opowiadania wszystkim co tym razem poszło mi nietak, no i kolejne przeznaczone na prawko pieniądze... Chciałam już pare razy zrezygnować, ale kurcze, lubie jeździć
Na zwykłych jazdach czuję się swobodnie ale... podczas egzaminu podejmuję błędne decyzje i nie mogę zapanować nad ruchem i tak ogromną ilością bodźców.
Tak strasznie chciałabym to mieć za sobą...
Kolejny termin na początku września O.o
Look89 napisał(a):Życzę powodzenia, 7 to szczęśliwa liczba Najważniejsze to pozytywne podejście. 3mam kciuki
Dzięki Ci
Ponoć warto zawsze próbować raz jeszcze.
Ja się chyba w przyszłym roku na prawko w końcu wybiorę. Potem sobie jakieś pikaczento kupię i będzie git.
Jak masz kasę to pójdź teraz. Skończysz przed zimą i w zimę będziesz już sobie pomykał
ja nawet nie mysle o prawku. przeraza mnie to. bym jechał przez miasto a wszyscy beda sie patrzec i wypadek bedzie
nie wiem dlaczego ale boje sie zaczac robic to prawo jazdy,głupio mi już przed samym sobą bo pewnie dobrze bym jezdzil ostatnio przejechalem ok 10km po latach przerwy innym razem wzialem samochod w ktorym nie wiedzialem jak sa biegi poustawiane nawracalem na wstecznym wszystko spoko nie wiem jak to robie przeciez uczylem sie jezdzic z 7 lat temu albo i wiecej.CHOLERNIE boje sie ze nie zdam tych cholernych egzaminów(nie wspomne o stresach) wydaje mi sie ze czulbym sie jak idiota,teraz jest dobry okes do konca roku i co ja mam robic...nie wiem czy to FS czy lęk przed porażką ma jakies inne podłoże.Co sie stanie jak nie zdam? tak to fajnie byc perfekcjonistą.
slawomir napisał(a):ja nawet nie mysle o prawku. przeraza mnie to. bym jechał przez miasto a wszyscy beda sie patrzec i wypadek bedzie
No to ja mam podobnie. Nie zamierzam zdawać na prawko. To byłaby tylko kasa wyrzucona w błoto, bo z pewnością nawet 10 podejść nie wystarczyłoby do tego, abym zdał. Wolę oszczędzić sobie stresu, nikt mnie nie zmusza do zdawania...poza tym posiadanie prawa jazdy nie jest jakimś obowiązkiem każdego obywatela. No i już nawet nie wspomnę o tym, że zapewne przy każdej okazji byłbym zatrzymywany przez naszą wspaniałą policję(jeśli oczywiście bym jeździł), bo myśleliby, że za kierownicą siedzi dziecko