PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Bycie fobikiem, a prawo jazdy.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
A czemu mialoby sie nie dac. Akurat na egzaminie skupiasz sie na jezdzie ,a nie na kolesiu ktory siedzi obok. Sam zdalem bez wiekszych przygod (za 2 razem).

Jesli chodzi o sam kurs gdzie trzeba bylo przejechac 30 h to byl dla mnie relaks :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:.
Gwynbleidd napisał(a):A czemu mialoby sie nie dac. Akurat na egzaminie skupiasz sie na jezdzie ,a nie na kolesiu ktory siedzi obok. Sam zdalem bez wiekszych przygod (za 2 razem).

Jesli chodzi o sam kurs gdzie trzeba bylo przejechac 30 h to byl dla mnie relaks :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:.

jak ktos z powodu stresu traci koncentracje, to wiesz.
To co? Ludzie z wielu różnych powodów tracą koncentrację.
Ja sobie nie wyobrażam. Trzęsę się cała i nie myślę, gdy się stresuję, a stres byłby wielki, gdyby ktoś patrzyłby mi na ręce. Gdyby już ktoś nieodpowiedzialny zaliczyłby mi te jazdy, to wstydziłabym się jeździć wśród ludzi i bałabym się dużych skrzyżowań i rond. Nie umiem przejechać obok rowerzysty lub narciarza, nie panuję nad rowerem/nartami, więc nieodpowiedzialne by było, gdybym wsiadła za kierownicę.
Ale każdy sam wie na co go stać.
anikk napisał(a):Ale każdy sam wie na co go stać.
Właśnie.

Jeśli mdlejemy w samochodzie to pewnie nic z tego nie będzie, ale jak nam się poprawi po terapii to można próbować. Trzeba też czasem odetchnąć i nie katować się na siłę.
chudy2001 napisał(a):jak ktos z powodu stresu traci koncentracje, to wiesz.
Jak ktos wchodzi do samochodu z mysla "O boze ktos obok mnie bedzie siedzial" to chyba faktycznie nie jest dla niego. Jesli chce sie zdac trzeba sie skupic na drodze, otoczeniu itp. Wtedy nawet nie ma czasu na tego instruktora. Wlasnie wedlug mnie takie prawo jazdy moze zdac i najwiekszy fobik. Co innego juz jakas matura ustna. Tam nikt nie bedzie mowil patrzac w sufit.
Gwynbleidd napisał(a):Wlasnie wedlug mnie takie prawo jazdy moze zdac i najwiekszy fobik. Co innego juz jakas matura ustna. Tam nikt nie bedzie mowil patrzac w sufit.
O, a ja nie widzę najmniejszej różnicy. Tu jest ktoś, kto ocenia i tu. Nie trzeba przecież myśleć, że komisja siedzi przed Tobą, tylko skupić się na wygłoszeniu referatu. W pracy nie trzeba myśleć, że jest szef, a w komunikacji miejskiej, że są ludzie itd. :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Mnie się wydaje, że po prostu jeden odważy się na to, inny na coś innego, ale sytuacje się nie różnią.
anikk napisał(a):Mnie się wydaje, że po prostu jeden odważy się na to, inny na coś innego, ale sytuacje się nie różnią.
Moze i tak :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
przeciez tu chodzi o samą obecność kogoś obok nas i to paraliżuje.
Marvet napisał, że nie boi się jazdy z instruktorem, tylko samej jazdy.
No nie wiem, ludzie różnie reagują.
Może na początek zapisz się na kurs i zobacz, jak Ci pójdzie. Może okaże się, że za kierownicą czujesz się pewniej, niż Ci się wydaje, a jeśli nie to trudno, po prostu zrezygnujesz.
Dzięki za odpowiedzi, nadal się zastanawiam czy iść czy nie, ale chyba spróbuje, Powtórze jeszcze raz egzaminu się aż tak bardzo nie boje, ale nie wiem czy będę w stanie jeździć samochodem po mieście bo jestem za bardzo skupiony na sobie i ludziach :-(
nawet po roku czasu od zdanego prawka :Stan - Niezadowolony - Płacze:
Luna napisał(a):Marvet napisał, że nie boi się jazdy z instruktorem, tylko samej jazdy.
Każdy początkujący kierowca gdy zaczyna przygodę z autem to się stresuje. Nieważne czy fobik społeczny czy nie.
Jak się zastanawiasz, to idź :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Ale niezbyt rozumiem - przecież już w trakcie kursu będziesz wiedział, czy się boisz czy nie. Najwyżej zrezygnujesz, no chyba, że chodzi o kasę, bo nie wiem, czy bez kursu można jazdy doszkalające brać.
Psychoterapeutka zaleciła mi,że oprócz psychoterapii konieczne będzie także zażywanie leków( na depresję oraz objawy somatyczne fobii), w związku z czym powinienem wybrać się do psychiatry. Tak się składa,że zapisałem się już na kurs prawa jazdy i nie wiem czy nie będę musiał z tego zrezygnować. Da się jakoś pogodzić jazdy z koniecznością zażywania leków ?
Nie musisz nic godzić :Stan - Uśmiecha się: Leki z prawkiem się nie kłócą :Stan - Uśmiecha się: Chyba że dostaniesz benzo ,ale raczej wątpie .Dostaniesz pewnie SSRI .

gośćx

Powiedzcie mi jak wyglądały Wasze pierwsze jazdy autem podczas kursu?
Ciężko było?
Pytam bo się stresuję tym, że np. jako jedyny nie będę umiał odpowiednio szybko opanować samochodu i po pierwszej godzinie się załamię i będę myślał o rezygnacji :Stan - Uśmiecha się - LOL:
No właśnie, też bym się chciała dowiedzieć ;f. Planuję prawko, aczkolwiek boję się... :Stan - Niezadowolony - Brak słów: ciężko się jeździ? :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Ja na nauce miałem zajefajnego instruktora: słuchaliśmy na full muzy i gadaliśmy o piłce nożnej. A poza tym był bardzo rzetelnym nauczycielem. Hehehe a jak na czuba przystało egzamin zdałem za trzecim razem dopiero... bo sobie wkręciłem jakąs niemoc, że przecież nie dam rady za pierwszym razem
Normalnie mi się jeździło.
do tej pory najbardziej stresujące dni w moim życiu, to dzień obrony mgr i zdanie prawa jazdy, pamiętam datę i godzinę oraz najbardziej wrednego egzaminatora jaki mi przypadł z całego ośrodka szkoleń.

I co mi dziś pozostało? Plakietka ze zdjęciem, której rzadko używam. Boję się jeździć. Częściowo zniechęcił mnie do tego mój ojciec :Stan - Niezadowolony - Obraża się:
jack napisał(a):Nie musisz nic godzić :Stan - Uśmiecha się: Leki z prawkiem się nie kłócą :Stan - Uśmiecha się: Chyba że dostaniesz benzo ,ale raczej wątpie .Dostaniesz pewnie SSRI .

Na Benzo się dużo lepiej jeździ, przynajmniej w moim przypadku, oczywiście jeśli się nie przecholuje z dawką. Ja jeździłem na Xanaxie bo miałem takiego po... instruktora, że się inaczej nie dało. Zarzucałem przeważnie przed jazdami 0,5mg. Wsiadałem wyluzowany i dużo bardziej skupiony, czujny niż na sucho. Poprostu komuś kto jest nerwowy ciężko jest się skupić na drodze. To samo zauważyłem w pracy. Kiedy byłem na benzo to byłem bardziej wydajny, miałem większą chęć do pracy.
Uważam, że jazda autem to za duża odpowiedzialność aby myśleć o fobii. Choćby człowiek robił się czerwony na twarzy, plecy kleiły się do oparcia, to nie można o tym myśleć. Trzeba w głowie przestawić myślenie na: muszę dać radę, choćby nie wiem co.
No nie wiem. Ja w silnych momentach swojej fobii pamiętam, że miałem coś w stylu "tunelu". Jesteś tak spięty, że widzisz tylko drogę przed sobą. Drogę, i tylko drogę. Nie drogę, jako zbiór pojazdów, pieszych, bezpiecznych i niebezpiecznych elementów. Po postu szosę, asfalt. Ciężko jest spojrzeć w lusterka, bo ludzie patrzą. Ciężko jest w ogóle myśleć o tym, co się robi.

Na lekach oczywiście jest zupełnie inaczej. Te najgorsze uczucia się spłycają.
Znam te reakcje, o których piszesz. Miałem na myśli, aby pokonać lęki, bo może zdarzyć się tragedia.
Też mam opisywanie przez was wrażenia. Można wyciągnąć przygnębiające wnioski, kiedy prowadzenie samochodu na środkach odurzających (benzo), co jest nielegalne, pomaga nam w bezpiecznym prowadzeniu. Gdyby prawo było konsekwentne, powinno nam się zabrać prawa jazdy.