PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Wiek inicjacji seksualnej :)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25
Nie straszcie mnie.... Pochwice leczy sie psychoterapia, a psychoterapia tl dla mnie na dzien dzisiejszy jak wyrok. W Polsce czekasz pol roku na jedna wizyte albo bulisz niewyobrazalne sumy. W Niemczech nie wiem jak jest, nie leczylam sie t u aj jesszcxe na nic

(07 Paź 2019, Pon 19:08)Rival napisał(a): [ -> ]Czyli na wykopie mieli rację, że kobiety uprawiają seks za karę  :Gesty - Ale:

Na pewno nie wszystkie. Ponoc bol podczas stosunku to zadna norma, a nieprawidlowosc. Ja za kare tego tez nie robie paradoksalnie, tylko wtedy jak jestem w pelni gotowa, jak mnie boli to przerywamy i  tyle.
(07 Paź 2019, Pon 19:08)Rival napisał(a): [ -> ]Czyli na wykopie mieli rację, że kobiety uprawiają seks za karę  :Gesty - Ale:
Za to, że były bardzo niegrzeczne.  :Memy - Cool Doge: :Memy - Cool Doge:
(07 Paź 2019, Pon 19:33)Ciasteczko napisał(a): [ -> ]Nie straszcie mnie.... Pochwice leczy sie psychoterapia, a psychoterapia tl dla mnie na dzien dzisiejszy jak wyrok. W Polsce czekasz pol roku na jedna wizyte albo bulisz niewyobrazalne sumy. W Niemczech nie wiem jak jest, nie leczylam sie t u aj jesszcxe na nic

(07 Paź 2019, Pon 19:08)Rival napisał(a): [ -> ]Czyli na wykopie mieli rację, że kobiety uprawiają seks za karę  :Gesty - Ale:

Na pewno nie wszystkie. Ponoc bol podczas stosunku to zadna norma, a nieprawidlowosc. Ja za kare tego tez nie robie paradoksalnie, tylko wtedy jak jestem w pelni gotowa, jak mnie boli to przerywamy i  tyle.
Kiedyś za płytko założyłam sobie tampon i to bolało, bardzo bolało. Jeśli tak miałoby mnie boleć podczas seksu, to też bym go nie uprawiała.
Ja chyba mialem wtedy 20 lat
Seks? Pierwszy raz? Taki temat? Chwała, że taki znalazłem, bo seksualność i jej hamowanie stawiam na podium, jeśli chodzi o największe bloki i początek moich problemów w kontaktach z innymi. Pierwszy raz? Nie potrafię dokładnie określić, za bardzo wyparłem. 23, może 24 lata. Bardzo wyczekiwany, chyba aż za bardzo, przez co nieudany, frustrujący dla obojga stron. Bywa i tak, ale kilka kolejnych prób z tą samą osobą, stałą, wieloletnią, cierpliwą partnerką, kolejne nieciekawe przeżycia. Pomimo tego, że była dla mnie bardzo atrakcyjna. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak cholernie musiała czuć się z tym i przez to sama ze sobą źle. Także podpisuję się pod postami tych, którzy jeszcze nigdy z nikim nie "spali". Pierwszy, satysfakcjonujący, bliski, cieszący raz... przede mną. Rocznik 88.
(13 Paź 2019, Nie 21:15)Siakistam napisał(a): [ -> ]Seks? Pierwszy raz? Bardzo wyczekiwany, chyba aż za bardzo, przez co nieudany, frustrujący dla obojga stron. Bywa i tak, ale kilka kolejnych prób z tą samą osobą, stałą, wieloletnią, cierpliwą partnerką, kolejne nieciekawe przeżycia. Pomimo tego, że była dla mnie bardzo atrakcyjna. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak cholernie musiała czuć się z tym i przez to sama ze sobą źle. Także podpisuję się pod postami tych, którzy jeszcze nigdy z nikim nie "spali". Pierwszy, satysfakcjonujący, bliski, cieszący raz... przede mną. Rocznik 88.
To co Ty jej robiłeś, że tak fatalnie było, to był seks czy egzekucja. Nie chciał wejść?
Pochwica nie wynika tylko z traumy. Ale to nie musi być pochwica, ale także np. zaburzenia hormonalne.
@Niered nie, przeciwnie. Nie byłem w stanie wystarczająco się rozluźnić, za dużo się w głowie działo, aż w końcu po kilkunastu próbach rozsypałem się i więcej nie inicjowałem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Ale języka w gębie chyba nie zapomniałeś. Może pomóc się zrelaksować, można próbować do skutku.
Nie, nie. Nie zapomniałem. Petting? Jeżdżenie po ciele dłońmi i ustami? Od góry w dół i z powrotem? Zero problemu, godzinami mogę. Kupa frajdy. Problemem nie była Jej "niegotowość" tylko moja głowa i bariera. W najważniejszym momencie wpadałem w panikę. Zamiast cieszyć się chwilą, zaczynałem zadawać sobie w głowie tysiące pytań "ale", "czy dam radę", "nie spinaj się", "wyluzuj", "ogarnij się". Zero kontroli nad myślami albo gorzej, za bardzo chciałem wszystko mieć pod kontrolą. Przestaję być wtedy z tą osobą, a zaczynam kłótnie sam ze sobą i wychodzi słabo.

Tak czy inaczej, chodziło mi tylko o to, że są różne powody braku seksu. Niektórzy nie mogą kogoś znaleźć, poznać, inni nie potrafią się rozluźnić w trakcie. A nuż ktoś się borykał albo dalej się męczy z podobnym problemem, to może raźniej się poczuje, że nie jest z takim sam. Że to nie jest wyjątkowe dziwactwo.
Nieredowi chodziło chyba o to, że seks ma różne oblicza i może być satysfakcjonujący dla obu stron, niekoniecznie w tradycyjny sposób.
Zawsze „porażkę” na jednym froncie można przekuć w sukces na innym, po co fundować sobie traumę, która później staje się błędnym kołem frustracji.
Rozumiem. Lubię myśleć obrazowo, chyba łatwiej mi tak tłumaczyć co myślę i czuję. Spaceruję ulicą z towarzyszką, rozmowa jest coraz przyjemniejsza, coraz częściej patrzymy sobie w oczy, nawet słońce zaczyna zza chmur wychodzić. "Wejdźmy do tej kawiarni, wydaje się bardzo przyjemnym miejscem". Lekkie obawy się pojawią, ale ciekawość wygrywa. Ok. I siadamy sobie przy stoliku. Świetna relaksująca muzyka, dekoracje, krzesła wygodne, towarzystwo wspaniałe. Może być lepiej? "Napijemy się kawy?". O kurde, jednak może być lepiej! Ale poczułem jakieś ukłucie i zaproponowałem, żebyśmy zajrzeli tam następnym razem. Wolałbym się przygotować. "Ok, nie ma problemu". Przychodzi kolejny raz, znów jest równie przyjemnie, przychodzi moment, w którym chcesz wstać i pójść zamówić kawę i... nogi odmawiają pośluszeństwa. Co jest?! Przecież bez problemu doszedłem do tego miejsca? "Następnym razem". I tak powtarza się kolejny i kolejny raz, z różnymi efektami, raz czy dwa udaje się dojść do ekspresu, postawić kubek i... powrót. Nie rozumiem!  To już przestaje bawić, śmieszyć, zastanawiać. Zaczyna przerażać. Do tego stopnia, że cała ta kawiarnia, całe to miejsce, już nie wydaje się takim fajnym jak na początku miejscem. Zaczyna kojarzyć się z oporem, niemiłym uczuciem, a nie przyjemnym zapachem, komfortem i przede wszystkim smakiem przepysznej kawy. A wierzę, że taka jest! Miliardy ludzi nie może się przecież mylić. Może nie lubię kawy tak naprawdę? Ale dlaczego w takim razie podobał mi się tak bardzo jej zapach?

Pewnie, że spędzanie czasu w "kawiarni" potrafi być już bardzo bliskie i przyjemne. Tak samo jak pisanie postów o sobie na forum dyskusyjnym.  Z tyłu głowy siedzi po prostu myśl, że ta "kawa" albo rozmowa na żywo są na wyciągnięcie ręki, a coś powstrzymuje, nie pozwala się tym cieszyć. Dlatego to jest takie frustrujące. Opisuję stare próby, nie wiem jak po latach odnalazłbym się w tym miejscu. Wiem, że na samą myśl o kawiarni zaczyna mnie ściskać w żołądku, dzisiaj napiję się wody :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Cytat:[size=xx-large]I tak powtarza się kolejny i kolejny raz, z różnymi efektami, raz czy dwa udaje się dojść do ekspresu, postawić kubek i... powrót. Nie rozumiem!  To już przestaje bawić, śmieszyć, zastanawiać. Zaczyna przerażać. Do tego stopnia, że cała ta kawiarnia, całe to miejsce, już nie wydaje się takim fajnym jak na początku miejscem.[/size]
Tutaj musi być pies pogrzebany  :Gesty - Ale: a gdyby tak zamienić role i od dzisiaj sam stałbyś się ekspresem i z najwyższą rozkoszą oczekiwał aż Twa ukochana podstawi kubeczek, żeby nalać jej ciepłego latte i zabrać tą całą otoczkę kawiarni, bo przecież kawę można wypić wszędzie o ile tylko najdzie na to ochota.
"Kawiarnia" to wspólny czas, petting, dotyk, gra wstępna. Ale z tym ekspresem grubo, dobre :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Jak tak się otworzyłem chyba na najbardziej wstydliwy dla siebie temat, napewno jeden z tych TOP, to postanowiłem nie uciekać tym razem i chwilę o tym pomyślałem na chłodno.

Za bardzo chciałem zaparzyć idealną kawę, wiesz, z jakimś za+:Ikony bluzgi kochać 2: wzorkiem na szczycie. To MUSIAŁA być najlepsza w smaku jaką kiedykolwiek piła. Nie docierało do głowy, że przecież zwykła, lekko porozlewana parzocha na początek też by wcale zła nie była, a z czasem... kto wie? Może stałbym się całkiem dobrym baristą? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Dobrze było coś z siebie wywalić. Dziękuję.
Lepiej wypić zwykłą parzoną niż kazać przełykać same fusy na zimno
Ale przecież to nie jest konkurs na najlepszego baristę. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Podchodzisz do tego zbyt zadaniowo i ambicjonalnie.
Za pierwszym razem liczy się bliskość, zaufanie, intymność, a nie kwestie techniczne.
W punkt. Takim podejściem właśnie trafiłem tutaj, na to forum. Perfekcjonizm. Albo jest idealnie, albo wcale. Albo są zachwyty, albo zrobię wszystko, żeby było źle, najlepiej "najgorzej" :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Im bardziej mi na czymś zależy, tym doskonalsze to musi być. Musi. Czy doskonale dobre? Czy doskonale słabe? Po prostu musi być jakieś.

pfrrfprfffpfrfr,,,, To tak w ramach autoterapii.
Ok! Nie skupiajmy już tematu na mnie, może jeszcze kto coś napisze o swoich perypetiach :Stan - Uśmiecha się:
Mi sie nie spieszyło. Pierwszy raz to w wieku 28 lat miałam. Generalnie nie jestem osobą która trzyma wianek do ślubu. Nie przywiązuje do tego wagi.
To był już na pewno XXI wiek...
16, rocznikowo 17, nie żałuje choć może trochę za szybko, z tym facetem do dziś mam kontakt, ale tylko kumpelski:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Ja w wieku 21 lat, kolejnego razu jeszcze nie bylo

Szary

Mam do Was takie pytanie w celu zorientowania się, jak to jest. Czy rodzice kiedykolwiek rozmawiali z Wami o seksualności, seksie i tematach powiązanych? Czy może dowiedzieliście się o wszystkim z innych źródeł? Jeżeli tak, to w jakim mniej więcej wieku? Jak to wyglądało?
(14 Lip 2020, Wto 7:14)Szary napisał(a): [ -> ]Mam do Was takie pytanie w celu zorientowania się, jak to jest. Czy rodzice kiedykolwiek rozmawiali z Wami o seksualności, seksie i tematach powiązanych? Czy może dowiedzieliście się o wszystkim z innych źródeł? Jeżeli tak, to w jakim mniej więcej wieku? Jak to wyglądało?
Nie rozmawiali, z innych źródeł, głównie z poradników Grahama Mastertona i Nancy Friday, które sobie radośnie leżały na półeczce w biblioteczce ojca i przyciągały tytułami typu "Ogród Seksu". Lubiłem też działy z jakimś tam babskich gazet mamy gdzie seksuolog odpisywał na listy kobiet. Prócz tego wiadomo zdarzyło mi się natrafić na treści pornograficzne, znalazłem kiedyś pornosa obok cmentarza na przykład, albo jakiegoś vhsa w domu, nie wiem ile miałem wtedy lat, końcówka podstawówki w każdym razie.
(14 Lip 2020, Wto 7:14)Szary napisał(a): [ -> ]Mam do Was takie pytanie w celu zorientowania się, jak to jest. Czy rodzice kiedykolwiek rozmawiali z Wami o seksualności, seksie i tematach powiązanych? Czy może dowiedzieliście się o wszystkim z innych źródeł? Jeżeli tak, to w jakim mniej więcej wieku? Jak to wyglądało?
Raczej nie rozmawiali, ale w szkole w podstawówce były poruszane te tematy na przyrodzie zdaje się. To były lata 90 i później.
Rodzice na szczęscie nie próbowali mnie uświadamiać w tej kwestii. Filmy, znajomi mnie uswiadomili, tak mi sie wydaje, dokładnie juz nie pamietam.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25