Po raz pierwszy poszłam do łóżka z chłopakiem w wieku 23 lat. Z jednej strony żałuję, że tak szybko, bo nie był odpowiednią osobą.
Później miałam wiele okazji do uprawiania seksu, ale nie chciałam. Jakoś nie bawią mnie takie jednorazowe akcje, szczególnie, że pewnie wtedy mężczyźni oczekują bogini seksu w łóżku
no a ja bywam przyblokowana...Nawet raz miałam taką sytuację, poznałam fajnego chłopaka, bardzo dobrze się z nim dogadywałam, no i stwierdziłam, że kurcze, prześpię się z nim, tylko tak się tym zestresowałam, że nic z tego nie wyszło
i zerwałam z nim znajomość, bo czułam się bardzo głupio.
Także potwierdza się stwierdzenie, że nic na siłę. Poczekam na taką osobę w której się zakocham i nie będę się obawiać, że jak coś nie wyjdzie, to uzna, że jestem nic nie warta.
Nawet teraz jeśli widzę, że facet jest zainteresowany tylko seksem, to nie wchodzę w to. Moje zdrowie psychiczne jest ważniejsze niż to, że jakiemuś kolesiowi nie pasowałam w łózku (tak jak wspomniałam wcześniej, ze stresu się blokuję).
A propos wyśmiewania się z tego czy ktoś jest dziewicą czy prawiczkiem:
absolutnie tego nie rozumiem! Mam koleżankim które pomimo swoich 26 lat też jeszcze są "przed" i moim zdaniem nie są gorsze. Mam też i takie koleżanki, które się z tego śmieją, bo same straciły dziewictwo w dosyć młodym wieku i nie pojmują, że ktoś po dwudziestym roku życia jeszcze "tego" nie robił.