Jestem nieśmiały... Nie mam też dziewczyny co mi przeszkadza
Mam jedną fajną przyjaciółkę w której się zakochałem, nawet jej to powiedziałem ale tak bardzo delikatnie, powiedziała że nic z tego... No cóż przeżyje. Jednak jako osoba nieśmiała nie jestem jakoś super szpanerski czy ekstra fajny, nie jestem tez piękny (choc tragiczny tez nie
). Ta moja przyajaciłka nawet czasami żartowała sobie ze mnie że jestem zniewieściały i to prawda nie jestem takim twardzielem, brak mi takiej pewności siebie...
Czy taka osoba może zainteresować sobą jakąś dziewczynę? Bo ja już naprawdę nie wiem ja kto jest....
No nie świetnie wręcz cudownie
dodam że jestem ateistą
eee mnie to nie sadysfakcjonuje...
a jak jest z wami macie partnerki?
a poaztym nie jestem brzydki poprostu chciałem powiedzieć że nie jestem taki piękny że dziewczyny ślinią się na mój widok
Ja też. Myślę że większość fobików nie ma. Za to jest parę panien na forum które mają chłopaków.
Sosen napisał(a):Za to jest parę panien na forum które mają chłopaków.
Mało tego, mają nawet dzieci
Ja nie miałem, nie mam i chyba nie będę miał. Byłem kilka razy zakochany ale na tym sie kończyło.
Teraz sie nie zakochuję
Żadna jaką widzę na ulicy czy gdzieś nie jest w moim typie, a jeśli bym taką spotkał (w co wątpie) to przekonywałbym siebie że nie zasłużyłem/nie jestem wart.
Chyba sie powtarzam...
Jak nie teraz to w innym zyciu - zalosne pocieszenie.
Koles, nie musisz byc twardzielem, ale nie musisz tez byc ciepłymi kluchami. Zawsze mozesz byc nijaki i nie zastanawiac sie jaki jestes.
Margot napisał(a):Koles, nie musisz byc twardzielem, ale nie musisz tez byc ciepłymi kluchami. Zawsze mozesz byc nijaki i nie zastanawiac sie jaki jestes.
Czyli poprostu mam być sobą i będzie OK? Bo perspetkywa bycia przez cale zycie samemu jest zniechecajaca...
Każdemu jest pisane szczeście w sensie kazdy na nie zasługuje ale duzo rowniez zalezy od czlowieka i jego mysli i nastawienia. Szczęściu trzeba pomagac.
wiesz zostaja chyba takie, które wezmą Cię na litość czyli jakiś jeden procent kobiet, i równie niesmiałe co Ty, które również nie wierzą, że moga kogoś miec, ale takie same do Ciebie nie przyjdą raczej, musisz zrobić pierwszy krok, przy odrobinie szczęścia może nawet nie będą miały zeza czy czego tam, kto wie. Ale lepiej zacząć nabierac pewnosci siebie na wszelki wypadek, jak bedziesz nieśmiały to Ci wszystko najlepsze z przed nosa zabiorą i nic dla Ciebie nie zostanie. Możesz też szukac niewidomej, może być całkiem atrakcyjna, ale musisz mieć dobrą gadkę, jeśli nie to szukaj głuchej, jest multum możliwości
jaja sobie robie tylko
Na pewno jest gdzieś dziewczyna dla Ciebie, pewnie na Ciebie czeka, denerwują ja twardziele próbujacy ja zbajerować, szuka zniewiesciałego, wrażliwego romantyka z kwiatkeim dla której przede wszystkim liczy się wnetrze
musisz jej tylko lepiej poszukać
Jestem introwertykiem boje się że przez to że jestem mało towarzyski nie będę w stanie znaleźć sobie dziewczyny...
Nanami napisał(a):No chyba, że jesteś masochistą
Masochistą jest osoba, która podnieca się gdy jest poniżana lub zadaje jej sie ból...Ja do takich nie należę bo nie lubię być poniżany (nikt nie lubi) i w ogóle masochizm nie ma nic wspólnego z moim sposobem myślenia czy postrzeganiem siebie.
Cytat:Jeżeli już masz coś sobie wmawiać, to same pozytywy
Po co się okłamywać? Znam siebie, swoje możliwości i wiem do czego jestem zdolny. Takie wmawianie nic nie daje a tylko jeszcze bardziej dołuje gdy przychodzi czas na działanie, wierz mi.
Dziewczyny mogą być nieśmiałe i tak się ktoś nimi zainteresuje... Ale chłopak musi walczyć
Pozatym ta przyjaciółka zaprosiła mnie nad wode wieć chyba mnie lubi
nie licze na nic ale to chyba świadczy że nei jest ze mna źle. Może nei miałem dziewczyny dlatego że bylem za malo towarzyski i nie probowalem sie z zadna zaprzyjaznic
Nanami napisał(a):Raczej nie
Raczej tak, wychodzi na jedno bo efekt końcowy jest ten sam czyli ból który może prowadzić do podniecenia
Cytat:Znowu to robisz. Wykorzystujesz afirmacje, ale w negatywny sposob. Jesteś w stanie uwierzyć w to co sobie wmawiasz, problem w tym, że wmawiasz sobie nie to co powinieneś...
Wg mnie to takie robienie dobrej miny do złej gry.
To tak jakbym sobie wmawiał że nie mam fobii, że jestem zdrowy i mogę ruszać na podryw a kiedy przychodzi co do czego, zżera mnie stres, mam ściśnięte gardło i w końcu nie dochodzi do podrywu. Albo po co mam wmawiać że jestem silny skoro tak nie jest, hm? Nie tędy droga niestety, przynajmniej dla mnie.
Zejdźmy na ziemię.
A ja mam tak że bez własnej kontroli zaczynam sie dolowac: mam malo kolegow, nie mam dziewczyny, jestem nudny itp... Mozna powiedziec ze mam takie wachania nastrojow czasami jest dobrze a czasami naprawde do d*py.