PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Cechy mężczyzny, który nie nadaje się do związku.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30
W tym masz racje,ze jest to zjawisko patologiczne, i jezeli by to wystąpiło jedynie u jednej kobiety na świecie- to okej, mozna by tą kobiete nazwać dziwną, głupią, szaloną i z defektami na umyśle,

tylko jeżeli to zjawisko jest tak powszechne, ze występuje w każdym kraju, u wielu kobiet, nawet wsród aktorek, śpiewaczek, celebrytek, kobiet sukcesu, to myśle ze warto sie troche w to zagłębić i rozpatrzyć wszystkie czynniki biorące w tym udział, niż założyc powierzchownie że to są poprostu głupie kobiety ktore nie wiedzą czego chcą

to jest oczywiste ze NIKT nie lubi i nie chce być tak traktowany, tylko ze to co sie dzieje w głowach tych kobiet dzieje sie niezależnie od ich woli, niemają nad tym kontroli, są zdezorientowane, niewiedzą co sie z nimi dzieje, natomiast gdy patrzy na to druga kobieta, stojąca z boku, będąca w normalnym zdrowym związku, odnosi sie do niej z politowaniem, i sobie myśli, dlaczego ta wariatka od niego nie odchodzi? jak może być z takim skurwielem? ona jest po+:Ikony bluzgi kochać 2:. Mówi tak dlatego, bo niewie tak naprawde co ona czuje, co nią steruje, co ma na nią tak silny wpływ, dowie sie jedynie wtedy, gdy sama znajdzie sie w takiej sytuacji. i 99% pozostalych osob z jej otoczenia tez tego niewie, poki nie zainteresują sie tematem psychologii spolecznej oraz integralnych zaleznosci damsko meskich
Ja bym nie doszulkiwała się przyczyny w tym co dzieje się w kobiecym umyśle tylko w społeczeństwie, które od wieków robiło nam wodę z mózgu, zawsze był system patriarchalny, zawsze kobieta musiała się podporządkować i zawsze musiała się z tym godzić. Kobiety, które wywodzą się z rodzin gdzie była przemoc ze strony mężczyzny, despotyzm, chcąc czy nie chcąc musiały się z tym godzić i poczucie niższości z tego powodu, obowiązku podporządkowania się itd może zostać na całe życie. To co wpojono dziewczynce zostanie w jej głowie na całe życie i to nie wynika z natury człowieka tylko z presji społeczeństwa (i to społeczeństwo jest źródłem tej patologii, bo to patologia imho)
Kurczę, chyba za dużo naczytałam się o feminizmie. Dzięki bajabongo!
Hehe, Tosia :Kitty - Uśmiecha się cwaniacko:
Mocart, prof. Satoshi Kanazawa, który badał bite kobiety w USA i UK mówi na ten temat tak:
Te osoby stale przestrzegają reguł rządzących w czasach, gdy Homo sapiens żył jeszcze na sawannie. Po pierwsze ulegają społecznej presji podtrzymywania istniejącego związku. A po drugie gwałtowny, agresywny mężczyzna to możczyzna o wysokim poziomie testosteronu. Jeszcze do niedawna taki partner gwarantował pełną spiżarnię i bezpieczeństwo. Tak więc cęgi, jakie spadały na głowę przy byle okazji, były skutkiem ubocznym dobrobytu.
Tośka napisał(a):- nosi fryzurę "w serce"
A to jaka to? :Stan - Różne - Zaskoczony:
Ojezu
alkoholik
przemocowiec
nudziarz (jedyne zainteresowania to jedzenie i piłka nożna w TV)
zaliczacz lasek (obrzydliwe)

żadnego bym nie chciała
Czemu nie lubisz alkoholików? Podobno niektórzy są fajni.

Swoją drogą ciekawostka, cofnąłem się parę postów i tam Placebo też alkoholizm, wymieniła jako cechę faceta nienadającego się do związku. Skąd ta zmiana Placebo?
Ale przecież koleżanka nie napisała, że nie lubi piłki, jeno facetów, którzy poza nią nic nie widzą.

Za to ja nie lubię piłki. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Oj tam. Przecież to miałem na myśli.

To jeszcze raz.

Czemu uważasz, ze alkoholicy nie nadają się do związku? Podobno niektórzy są fajni.

Ja jestem przykrym człowiekiem i się po prostu znowu czepiam stwierdzenia Placebo, że jak alkoholik jest fajny, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby się z nim wiązać. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

fajny alkoholik - tylko mnie to kuje w dupę?
Lizus. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
nie chodziło mi o sam fakt wypicia lampki wina do obiadu tylko o agresję po alkoholu
Cytat:nie chodziło mi o sam fakt wypicia lampki wina do obiadu tylko o agresję po alkoholu
Matko Bosko .... no jak ty chłopu stawiasz lampkie do obiadu to nie dziwota że sie robi nerwowy :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Sam bym się wnerwił ... jak już coś na stół stawiasz to albo w butelce albo wcale.
Wypicie lampki do obiadu to nie alkoholizm. No i alkoholizm nie zawsze łączy się z agresją.
USiebie napisał(a):Czemu uważasz, ze alkoholicy nie nadają się do związku? Podobno niektórzy są fajni.
Nie oglądasz komedii romantycznych?
Alkoholik jest alkoholikiem do momentu, w którym pozna dziewczynę i się w niej zakocha, wtedy staje się romantykiem z problemami i po przejściach- z ciekawym życiorysem.
Ta, z jej pomocą poradzi sobie z problemami i zacznie nowe lepsze życie u jej boku, czy jakoś tak.

Czytając różne fora zauważyłem taka prawidłowość w przypadku ćpunów, ale alkoholików w sumie nie, a filmów nie oglądam za bardzo.
To zadanie dla matki teresy.
Dzięki Ordo. :Stan - Uśmiecha się: Z buta wjeżdżam! USiebie, nie pamiętam, żebym pisała coś na temat mojego stosunku do alkoholików poza faktem, że nienawidzę ojca. Pisałam gdzieś, że moja koleżanka jest z alkoholikiem, ty napisałeś, że to głupota wiązać się z kimś takim a ja odpowiedziałam, że to mimo wszystko fajny chłopak. W tym temacie wymieniłam wiele cech, wśród nich alkoholizm ale traktuję to podobnie jak wątek o ideale urody - piszemy co nam się podoba, co nie, a jak kogoś poznamy i nam się podoba to się może okazać, że nie spełnia tych wszystkich wymagań a jest dobrym partnerem. Dla mnie alkoholizm nie jest mile widzianą cechą bo dobrze wiem co to robi z ludźmi ale są osoby u których ten alkoholizm nie jest bardzo nasilony, które się nie awanturują, chcą skończyć z tym nałogiem i coś takiego jest dla mnie do zaakceptowania. Przymknęłabym na to oko gdybym trafiła na narawdę fajnego człowieka. I 'fajny' nie znaczy egoista, cham i prostach.
USiebie, wśród alkoholików też są takie przypadki. W mojej miejscowości mieszka człowiek, który chlał okropnie, rzuciła go żona, żył z zasiłku, powoli staczał się staczał aż poznał kobietę, która odmieniła to jego życie, teraz mieszkają razem i facet już nie pije. Widzicie co kobieta z mężczyzną może zrobić?
Bzdura, przecież, poznanie kobiety nie pomaga w żaden sposób w pokonywaniu problemów. Forum nie czytałaś? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Dociera do mnie że moja abstynencja od alkoholu, to oznaka, bycia :Ikony bluzgi kochać 2: osłem. Niemal zawsze myślałem, że to jakaś wielka zaleta, co raz bardziej skłaniam się ku stwierdzeniu, że w sumie żadna.
Oczywiście, że pomaga i oczywiście, że abstynencja to zaleta
Ale brak abstynencji właściwie żadnej różnicy nie robi, nie licząc tego, że pomaga w nawiązywaniu kontaktów i polepsza samopoczucie. Ile to ja razy odmówiłem wyjścia na piwo tylko dlatego, że myślałem, że to słuszne (pfft :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:). Jednak bardziej opłacalne jest niestronienie od alkoholu. Sfrajerowałem się.
USiebie napisał(a):Ile to ja razy odmówiłem wyjścia na piwo tylko dlatego, że myślałem, że to słuszne (pfft :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:).
To się robi tak:
Pojawia się propozycja wyjścia na piwo.
Mówisz: ok, wpadnę, ale nie piję, no chyba że jakaś herbatka.
Ktoś pyta: czemu?
Odpowiadasz: bo nie. Nie mam ochoty.
Teraz tak:
Idziesz, ale profilaktycznie nie bierzesz więcej pieniędzy niż trzeba na herbatkę. Żadnej karty. Żadnej zgody na "weź nie pierdziel, postawię ci" (prawidłowa odpowiedź sarkastycznym tonem: "nic mi nie postawisz, jesteś brzydkim śmierdzącym facetem a nie śliczną pachnącą dziewczynką, pedale")

Ewentualnie ktoś odpowiada: "e, to innym razem/ok to ja dam znać potem jak będzie/cośtam" -> znak ostrzegawczy: komuś zależy żeby z Tobą tankować a nie się spotkać i pogadać. W tym momencie frajerujesz nie ty, jeno ten kto tak się zachowuje. Jeśli sytuacja się będzie powtarzać, to zastanawiałbym się nad skreśleniem znajomości lub powiedzeniem prosto w twarz: "synek, coś nie gra, my się kolegujemy czy towarzyszymy sobie przy piciu?".

Placebo napisał(a):Dla mnie alkoholizm nie jest mile widzianą cechą bo dobrze wiem co to robi z ludźmi ale są osoby u których ten alkoholizm nie jest bardzo nasilony, które się nie awanturują, chcą skończyć z tym nałogiem i coś takiego jest dla mnie do zaakceptowania. Przymknęłabym na to oko gdybym trafiła na narawdę fajnego człowieka.
Tak. Bo haczyk polega nie na tym, że ktoś jest alkoholikiem, tylko na tym, czy w związku ze związkiem zamierza coś ze swoim alkoholizmem zrobić - jeśli wpływa on/może wpływać na relację i jej przebieg (do czego w końcu pewnie dojdzie). A to już nie jest kwestia alkoholizmu tylko takiej zwykłej (niezwykłej?) dojrzałości i odpowiedzialności.

Tak ogólniej w temacie, to podejrzewam, że już była mowa, ale myślę, że taka najbardziej ogólna cecha skreślające faceta do związku to nieumiejętność szczerej rozmowy o wszystkim co się dzieje z nim, z nią, między nimi i poza nimi. Brak otwartości i zaufania. Bez tego każda relacja się w końcu rozsypie i zresztą nie jest to coś co dotyczy tylko facetów.
Oczywiście powiedzieć łatwo, ale wykonać - dużo trudniej, bo to nie jest wcale łatwe.
USiebie napisał(a):Bzdura, przecież, poznanie kobiety nie pomaga w żaden sposób w pokonywaniu problemów. Forum nie czytałaś? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Dociera do mnie że moja abstynencja od alkoholu, to oznaka, bycia :Ikony bluzgi kochać 2: osłem. Niemal zawsze myślałem, że to jakaś wielka zaleta, co raz bardziej skłaniam się ku stwierdzeniu, że w sumie żadna.
A ja w ostatnim czasie z racji amatorskiego uprawiania sportu bardzo mocno ograniczyłem alkohol(jedno, góra dwa piwa od wielkiego dzwonu) i czasem tez sobie myślę, że jestem osłem :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Fakt, bezpośrednio po treningu czuje się spoko ale np. w sferze towarzyskiej zupełne zero, czyli jeszcze gorzej niż było gdy piłem więcej :Stan - Uśmiecha się:
@Kaktus
Tak kaktus, wiem że tak też można było, ale generalnie takie wyjście gdzie nie znieczuliłbym się alkoholem, niewiele by się różniło od odmowy. Swojego czasu dałem się namówić, na sesję rpg, no i grałem w rpg, praktycznie się nie odzywając. Obrazując to sobie byłem brodatym małym śmierdzący krasnoludem smęcącym się 5 metrów za resztą drużyny, bojącym się cokolwiek powiedzieć i myślącym o tym, że :Ikony bluzgi pierd: questa, chce do domu. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Czytając te cechy odnoszę wrażenie ,że napisała je moja była. :Stan - Uśmiecha się:
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30