PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Czy powiedzieć komuś o fobii?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Też się nad tym zastanawiałam ostatnio.Moi znajomi mogą nie rozumieć dla czego tak często rezygnuje z spotkań :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Pewnie myślą że ich olewam.Nie wiem jednak czy to dobry pomysł o mówieniu o fobii.Boję się że się wygadają przed swoimi znajomymi i ja stracę do nich zaufanie a co za tym idzie szacunek...Błędne koło...
Wiecie mi sie wydaje że prawda nawet najbardziej bolesna, jest lepsza od kłamstwa. Prawda wyzwala, pamiętajcie że przedewszystkim chodzi o NAS SAMYCH. To my mamy się czuc dobrze i komfortowo, a nie inni. Chodzi o to żeby po prostu nie brnąć co raz dalej w kolejne drobne kłamstewka. Bo potem sytuacja na tyle się komplikuje że samemu nie jesteście już w stanie ogarnąć wszystkiego i wychodzą bardzo niekomfortowe sytuacje.

Ja od jakiegoś czasu mam zamiar nie kłamać. Może też nie do końca mówić całą prawdę, przed osobami które mogłyby tego nie zrozumieć, ale już w stosunku do najbliższej rodziny się przełamałem i mam bardzo dobre wrażenia z tych rozmów.

Myślę że powiem też częsci swoich najbliższych i najbardziej zaufanych znajomych o moim problemie. Ale tylko tym którym uznam że zrozumieją i są na tyle dobrymi znajomymi że zasługują na prawdę z mojej strony, bo czasem zachowywałem się wobec nich nie wporzadku. Na pewno nie będę tego rozpowiadał na prawo i lewo jako usprawiedliwienie wszystkiego co robie nie tak jak powinienem.

Mam też taką sytuację że poznałem fajną koleżankę, jest bardzo ładna i ma na prawdę fajny charakter. Nie ma chłopaka, ale nie myślę o niej w kategorii ewentualnej dziewczyny, bo chyba nie ta liga dla mnie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Albo też nie wierze w siebie, jak przystało na fobika :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: W każdym bądź razie chcialbym bardzo żebysmy utrzymywali dalej kontakty na stopie koleżeńskiej i zastanawiam się nad powiedzeniem jej o swoim problemie. Nie wiem jak zareaguje. Jestem właśnie bardzo ciekaw jej reakcji, jako osoby, która poznała mnie nie dawno, chyba dość miło o mnie myśli, jako o koleżeńskim, otwartym człowieku, który lubi pożartować, jest dość ułożony i spokojny (wiadomo benzo działa :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ). Bardzo mnie zastanawia jej ewentualna reakcja i mam wielką ochotę zrobić eksperyment :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Co o tym myślicie? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
powiedziałem dwóm koleżanką, wydaje mi się, że jakoś teraz są dziwne... może sobie wmawiam, ale szczerze to na dłuższą metę żałuję, na krótszą, fajnie bo ktoś mi próbował pomóc, przez gg ale jednak i mogłem do jednej koleżanki zadzwonić, jak byłem na wakacjach... no ale tak jak mówie, na dłuższą metę żałuję.
Oj nigdy nic przez komunikator lub telefon, nigdy nic wirtualnie! To zbyt poważna sprawa żeby sobie o tym tylko klikać. Wszystkie rozmowy jakie zaplanowałem odbyły się prosto w oczy, bym widział reakcję ludzi z którymi rozmawiam, oraz żeby oni widzieli moją...

Dla mnie to oczywiste i jedynie naturalne rozwiązanie.
nie wiem czy warto mówić.
Jeżeli już mówić komuś to trzeba tego kogoś na prawdę dobrze znać, traktować jak przyjaciela i wiedzieć, że też ten ktoś tak cie traktuje. Przynajmniej ja dopiero komuś takiemu, mocno zaufanemu bym powiedziała. Chociaż... nie wiem wole wersje, że jestem nietowarzyska, samotnik itp. "fobia społeczna" chyba by mi przez gardło nie przeszła tym bardziej, że sama sobie ją zdiagnozowałam a nie lekarz, więc tym bardziej jakoś to tak dziwnie brzmi. Poza tym wątpie czy by to ktoś zrozumiał, tzn. są tacy ludzie, tylko jest ich mało i trzeba mieć szczęście, żeby na takiego trafić, a ja bałabym się zaryzykować. Heh zresztą ja to chyba w ogóle wole nie mówić jednak, im mniej ludzie wiedzą o mnie tym lepiej, jakoś w ten sposób bezpieczniejsza się czuję.

p.s. Jak tak was czytałam to stwierdziałam, że chciałabym być taką osoba, której ktoś się zwierza z czegoś takiego jak np. fobia... Wolałabym być po tej drugiej stronie. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
ewelina napisał(a):nie wiem czy warto mówić.

A jak chcesz się wyleczyć bez powiedzenia o swoim problemie choćby jednej osobie? Chcesz żyć całe życie stwarzając pozory że wszystko jest normalnie? Ja tak próbowałem i nie dałem rady...
lochfyne napisał(a):
ewelina napisał(a):nie wiem czy warto mówić.

A jak chcesz się wyleczyć bez powiedzenia o swoim problemie choćby jednej osobie? Chcesz żyć całe życie stwarzając pozory że wszystko jest normalnie? Ja tak próbowałem i nie dałem rady...

A komu ja mam to powiedzieć? Chyba tylko psychologowi, ale tym nie ufam.
Nie trzeba nawet nikomu mówić, żeby się wyleczyć. Siedzisz w domu, i codziennie pracujesz pół godziny nad terapią. Psychologów możesz sobie podarować na walkę z fobią.
ewelina napisał(a):
lochfyne napisał(a):
ewelina napisał(a):nie wiem czy warto mówić.

A jak chcesz się wyleczyć bez powiedzenia o swoim problemie choćby jednej osobie? Chcesz żyć całe życie stwarzając pozory że wszystko jest normalnie? Ja tak próbowałem i nie dałem rady...

A komu ja mam to powiedzieć? Chyba tylko psychologowi, ale tym nie ufam.

Skoro nie ufasz to po co do niego chodzisz i tracisz pieniądze... Nie rozumiem, bez sensu.

Sosen napisał(a):Nie trzeba nawet nikomu mówić, żeby się wyleczyć. Siedzisz w domu, i codziennie pracujesz pół godziny nad terapią. Psychologów możesz sobie podarować na walkę z fobią.

Również nie bardzo rozumiem. Wiem o ktorej terapii mówisz i uważam ją za bardzo dobrą. Ale nie da się wyleczyć z FS bez wychodzenia z domu i kontaktów z ludźmi. To tak jakbyś powiedział że można się nauczyć jeździć samochodem czytając kodeks drogowy pół godziny dziennie. A co do psychologów, to ja nie mam zdania, sam nie chodze, bo mi szkoda na nich pieniedzy, wolałbym już pójść z obcą osobą na kawę, zamiast 50-100 za godzinę zapłace 10-15 złoty...
nie chodzę. nigdy nie byłam. tak jak nie ufam weterynarzom, tak nie ufam psychologom. co nie znaczy, że nie chodzę/nie wybiorę się. ale to bym musiała go sprawdzić, zebrać opinie i w ogóle.

Sosen napisał(a):Nie trzeba nawet nikomu mówić, żeby się wyleczyć. Siedzisz w domu, i codziennie pracujesz pół godziny nad terapią. Psychologów możesz sobie podarować na walkę z fobią.

też tak myślę. tzn zależy od osoby. każdy jest inny. ja sobie poradziłam sama z zaburzeniami odżywiania i depresją. z tym też sobie poradzę. a potem pójdę do psychologa, żeby mi potwierdził, że wszystko ze mną okay :]

Użytkownik 528

lochfyne napisał(a):To tak jakbyś powiedział że można się nauczyć jeździć samochodem czytając kodeks drogowy pół godziny dziennie. A co do psychologów, to ja nie mam zdania, sam nie chodze, bo mi szkoda na nich pieniedzy, wolałbym już pójść z obcą osobą na kawę, zamiast 50-100 za godzinę zapłace 10-15 złoty...
Też tak myślę; nauka pływania na sucho, to troche taki erzac, problemem są kontakty z ludźmi, najprościej po prostu stawić im czoła, stopniowo nabierając praktyki w prostych sytuacjach społecznych, ucząc sie na błędach.
Ja tylko raz coś tam raz tłumaczyłem o sobie znajomej z gg, nie wiem czy mnie zrozumiała, jak oceniła. Tak czasem z kumplem sobie o życiu gadamy, ale to nigdy z mojej strony nie jest do końca szczere. Ja bym umiał całą swoją historię fobiczną w sensownych, podwójnie złożonych zdaniach opowiedzieć, to byłbym szczęśliwy. Zawsze jak coś osobistego mówię to mi głos drży, usta się wykrzywiają w dziwnym grymasie i wogóle masakra. Liczę na to, że się kiedyś przemogę, bo trzymanie takich negatywnych emocji w sobie napewno nie jest zdrowe.
lochfyne napisał(a):
Sosen napisał(a):Nie trzeba nawet nikomu mówić, żeby się wyleczyć. Siedzisz w domu, i codziennie pracujesz pół godziny nad terapią. Psychologów możesz sobie podarować na walkę z fobią.

Również nie bardzo rozumiem. Wiem o ktorej terapii mówisz i uważam ją za bardzo dobrą. Ale nie da się wyleczyć z FS bez wychodzenia z domu i kontaktów z ludźmi. To tak jakbyś powiedział że można się nauczyć jeździć samochodem czytając kodeks drogowy pół godziny dziennie. A co do psychologów, to ja nie mam zdania, sam nie chodze, bo mi szkoda na nich pieniedzy, wolałbym już pójść z obcą osobą na kawę, zamiast 50-100 za godzinę zapłace 10-15 złoty...

Nie zrozumiałeś mnie dobrze. A może nie dokładnie się wyraziłem. Początki terapii Richardsa to głównie terapia poznawcza, więc praca nad myśleniem. Z czasem zaczynasz się czuć lepiej, nie dołujesz się siedząc w domu przynajmniej. Oczywiście ekspozycja jest też ważna, ale w początkowej fazie terapii nie aż tak bardzo. Elementy terapii behawioralnej właściwej zaczynają się chyba w 3 czy 4 miesiącu, chociaż od początku jest ona stopniowo wprowadzana, chociażby slow talk.
mało który psycholog jest wart te 150 na godzinę. jeśli ktoś mi poleci na prawdę świetną osobę to pójdę. z psychologami jest tak jak ze wszystkimi zawodami. dietetycy też bywają i marni i świetni, to samo lekarze, nauczyciele itd
Za 150 to chyba w dużych miastach sławni ludzie chodzą. Normalny psychoterapeuta/psycholog bierze 60 zł na godzinę. W tej cenie oczywiście możesz trafić na bardzo dobrego, jak i bardzo złego psychologa. Ja miałem przyjemność pracować z bardzo fajną Panią, a to że nie rozwiązała mojego problemu to inna bajka.
60 to jeszcze da się znieść. ja z warszawy to i tak pewnie więcej.
Zbaczacie mocno z tematu...
Ja powiedziałem rodzicom, którzy jednak cały czas mówią że wmawiam sobie jakieś urojone choroby, ogólnie brak zrozumienia, poza tym oczywiście mojemu koledze z liceum który ma podobne problemy i koleżance z liceum którą niedawno poznałem ale od razu nabrałem do niej zaufania - do tego ona zrozumiała mnie jak nikt inny, miałem wrażenie że nawet bardziej niż mój kolega-fobik, mimo że ona nigdy nie miała fobii.
(...)
Ja jednemu znajomkowi na GG powiedziałem, to stwierdził że sobie wmawiam :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:.
Innemu powiedziałem, to wyszło że on też ma :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: i to chyba nas trochę związało.
Bo mimo że dzieli nas setki kilometrów to rozumiemy się bardzo dobrze przez GG czy przez telefon nawet :Stan - Uśmiecha się:. ale takich osób nie jest wiele.
Jednej koleżance powiedziałem, bo się znaliśmy kilka miesięcy i często się do mnie odzywała (co nadal robi). m.in dlatego powiedziałem by wiedziała czemu czasem dziwnie się ze mną rozmawia ze mną przez telefon (przy rodzinie to koszmar) to ją przytkało :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Zachowuje jakby nic nie było, lepiej ona nie widzi we mnie fobii.

Poza tym matka po zdjęciach z Cliffem Bleszinskim (amerykanin z firmy Epic Games), Alison Carroll (modelka z UK) czy hostessami z targów (7 fot) stwierdziła że nie mam fobii, tylko głupio się usprawiedliwiam :Stan - Uśmiecha się:.
Dzisiaj zaś planuję sobie walnąć foto z Maciejem Zakościelnym (może go kojarzycie, bo to aktor tym razem z kimś z polski będę miał foto :Stan - Uśmiecha się: ) może się uda :Stan - Uśmiecha się:
ja rodzicom bym nigdy nie powiedział i nigdy nie powiem, znając ich to następnego dnia by całe miasto już wiedziało, po za tym pewnie mnie by tym szantażowali "że powiedzią" i podczas awantur byłby to ich argument..
Moja mama wie, ale nie rozumie tego.
Nie rozmawiamy o tym, ona myśli że te leki to mam na moje wybuchy (zdenerwowanie się i ciskanie czym popadnie:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:).
Brat też wie, ale też nie rozumie.
A po zdjęciach z hostessami gada mi że sobie wmawiam :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:.
Nawet on fot z hostessami nie ma :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: czy z taką Alison Carroll :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Ja powiedziałem żonie. I żałuję...................że dopiero teraz. Można powiedzieć wszystko, ale tak jak ktoś tutaj już wcześniej napisał, osobie o której wiemy że jest dla nas prawdziwym przyjacielem!
Powiedziałem paru najbliższym osobom i nie żałuję, "zwykłym" ludziom nie mówię o sobie - wyznaję zasadę czym ludzie mniej wiedzą o mnie tym lepiej, może kiedyś opanuję do perfekcji udawanie kogoś innego niż jestem i moje problemy znikną.
U mnie wiedzą praktycznie wszyscy. Rodzince to chyba mama rozgadała, a znajomym(2:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:) sam powiedziałem kiedyś. Co nie zmienia faktu, że nikt na to nic nie poradzi. Próbowali, wysłali mnie na terapię i do psychiatry. Później jakoś przestali się interesować, zapomnieli. Ja sam nie potrafiłem tego ciągnąć, więc zrezygnowałem. I dalej siedzę w domu i nic nie robię. I marzę, żeby ktoś przyszedł i coś ze mną zrobił. Zaopiekował się. Jednocześnie tej opieki się cholernie boję, bo boję się przebywać z moją rodziną :Stan - Niezadowolony - W szoku: Porypane to. A tak w ogóle to już nie mam samej fobii, ale jeszcze nerwice, albo coś poważniejszego. Się rozpisałem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13