PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Uczucie że jest się samotnym.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16
gosia7 napisał(a):powiem Wam, że dobrze mi z tym i jakoś bardzo mi to nie przeszkadza - może to kwestia przyzwyczajenia
Też tak myślałam, ale potem mi się odmieniło. Niestety, ciężko znaleźć znajomych "na zawołanie".
Luna napisał(a):
gosia7 napisał(a):powiem Wam, że dobrze mi z tym i jakoś bardzo mi to nie przeszkadza - może to kwestia przyzwyczajenia
Też tak myślałam, ale potem mi się odmieniło. Niestety, ciężko znaleźć znajomych "na zawołanie".

co racja to racja :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: zawsze mialam przyjaciol ,grono znajomych az przyszedl taki moment gdy troche moze prze to ze konczyly sie etapy, gimnazjum, szkola srednia, studia niektorzy praca, a po czesci z mojej winy bo gdy przychodzili, dzwonili byl taki moment ze sie ukrywalam nie mialam ochoty wychodzic dobrze mi bylo ze soba lubilam sobie odpuscic wyjscie i posiedziec w domu, troche sie odgrodzilam bo ilez mozna kogos prosic, stwierdzialam ze jakos samotnosc mi nie przeszkadza zawsze przeciez moge po kogos zadzwonic i sie umowic a jednak teraz strasznie tesknie z atym co było, i nienawidze tej samotnosci.

Gość

...
Sorry ,ale nie rozumiem takiego podejścia, z biegiem czasu człowiek się raczej przyzwyczaja do pewnych rzeczy, a jeżeli miałbym się przekonać o tym że nie jestem samowystarczalny to prędzej w sferze materialnej niż emocjonalnej. Kłopoty mogą być tylko jeżeli chodzi o relacje grupowe/praca bo jeżeli jestem sam to trochę inaczej podchodzę do tych relacji .
Zastanawiałem się czy można to nazwać wyobcowaniem i czy ten termin nie jest przejaskrawiony w stosunku do z p.p „singla”.
Styku, dobrze, że nie brakuje Ci ludzi, przynajmniej masz jeden kłopot z głowy : )
Do wielu rzeczy można się przyzwyczaić, ale jeśli czegoś naprawdę nie chcemy, to zawsze coś będzie nas uwierać.
Sama mam samotniczy charakter, choć nie wiem, na ile brak znajomych w moim przypadku to kwestia charakteru, a na ile fobii. Ostatnio brakuje mi bliskich ludzi bardziej niż zwykle, byłoby fajnie mieć z kim wyjść, czy pogadać :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Jesteśmy jednak zwierzętami stadnymi.

Gość

...
Czy to kwestia charakteru czy fobii – może obu, pisze Luna że ostatnio brakuje Jej bliskich ludzi ,nie mam z tym problemu bo nigdy takowych nie miałem ,więc w moim przypadku nie mogę mówić o braku nie znam tych relacji tym bardziej że nigdy nie miałem matki ,tak więc te relacje są mi zupełnie obce i zaakceptowałem ten stan, lubię kobiety za ich kobiecość ale stały związek to bariera chyba nie do przebycia z różnych powodów.
Julka pisze - „ bo sama sobie nie dam, tego co może mi dać drugi człowiek” zgadzam się ,ale każdy z nas jest trochę niepełny jesteśmy tylko ludźmi i nie można mieć wszystkiego,czym prędzej to zaakceptujemy tym lepiej dla nas,przynajmniej dla tych co o to nie walczą.
Styku widze, że Ty chyba naprawdę zaakceptowałeś ten "stan zawieszenia", a może warto byłoby spróbować? otworzyć sie? czy nigdy nie spotkałes osób które chciały sie zaprzyjaźnić, albo przynajmniej Ciebie poznac?rozumiem,że można być zamkniętym w sobie ale powtarzam- może warto spróbować, przynajmniej miałbyś świadomość z czego rezygnujesz.

Gość

...
Julka :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: a może po prostu ktoś wpadł Ci w oko? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
mi ktoś wpada niemalże codziennie :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Gość

...
Na brak znajomości nie narzekam ,ale raczej unikam z własnej „nieprzymuszonej” woli , do tego chyba „otwarcie się” nie jest aż tak konieczne jeżeli chodzi o facetów, stały związek i „otwarcie się” to by było dopiero wyzwanie – rzecz w tym że u niektórych nie jest niezbędne i to chciałem powiedzieć.

dopiszę: -

Julka – jednym słowem mówisz próbuj do skutku mimo niepowodzeń i rozczarowań – różnie układały się moje relacje z dziewczynami ,przeważnie bezkonfliktowo i bezproblemowo chociaż fobia na pewno w jakiś sposób je naznaczyła, ale niewielki ,ja tylko zaakceptowałem ten jak mówicie zastój i nie to że z marszu odrzucam każdą pojawiającą się okazje by coś w tym kierunku zmienić ,tylko ich nie szukam i jeśli tak zostanie to też dobrze (na siłę to tylko gwoździe można wbijać) ,jasne że dobry związek przynosi obopólne korzyści ale samotne życie nie jest wyrokiem śmierci.
Eh myślę, że w życiu części fobików (może i większości) przyjdzie taki dzien, że będą mieli 50 lat, żadnej rodziny i żadnych przyjaciół. Przynajmniej tak to sobie wyobrażam w swoim przypadku. I oczywiście będę sobie mógł wmawiać, że jestem "singlem" a po prostu będę samotny. 20 lat żyję samotnie to czemu nie do śmierci...

Gość

zmieniam zdanie łou wracam do mojej "filozofii" nieufności wobec drugiego człowieka.
Oczywiście to moja nadinterpretacja – chciałem tu jeszcze poruszyć temat różnicy między tz. starym kawalerem a singlem ponieważ wiele osób myli dwa pojęcia a jest to ogromna różnica ,nowe określenie charakteryzujące „singla” rozumiem jako pewien dość swobodny sposób na życie w pewnym uproszczeniu „skakanie z kwiatka na kwiatek, zero zobowiązań i w wielu przypadkach po wyszumieniu się taka osoba bez (czy z) problemów wchodzi w stały związek,natomiast te pierwsze określenie rozumiem jako trwałą zasadę samotności nie wnikając w jej przyczyny ,a które często wynikają z uprzedzeń , problemów psychicznych jak i własnego wyboru.
Matatjahu napisał(a):Eh myślę, że w życiu części fobików (może i większości) przyjdzie taki dzien, że będą mieli 50 lat, żadnej rodziny i żadnych przyjaciół. Przynajmniej tak to sobie wyobrażam w swoim przypadku. I oczywiście będę sobie mógł wmawiać, że jestem "singlem" a po prostu będę samotny. 20 lat żyję samotnie to czemu nie do śmierci...

jak dla mnie to straszna perspektywa :Stan - Niezadowolony - W szoku: szczegolnie ze kiedys tak nie było i wiem ze mi brak tego co juz przezylam i zmarnowalam. Moze gdybym nigdy nie miala przyjaciol nie czula sie spelniona bylo bym mi latwiej bo nie wiedzialabym z czego rezygnuje co minelo i czego brak za czym tesknie. a co to roznicy miedzy singlem a kawaleram to prawda czesto sa mylone te pojecia bo skoro ktos jest sam samotny to najlepiej powiedziec tak to oj wybor jestem singlem.
ja mam nadzieje nie będe samotny ;x ale tylko to mnie czeka
Matatjahu napisał(a):Eh myślę, że w życiu części fobików (może i większości) przyjdzie taki dzien, że będą mieli 50 lat, żadnej rodziny i żadnych przyjaciół. Przynajmniej tak to sobie wyobrażam w swoim przypadku. I oczywiście będę sobie mógł wmawiać, że jestem "singlem" a po prostu będę samotny. 20 lat żyję samotnie to czemu nie do śmierci...
To mój najgorszy koszmar. Niestety, wszystko na to wskazuje. Wtedy chyba będzie tylko jedno wyjście. Bo ja sobie nie wyobrażam tak żyć.
HTM napisał(a):Bo ja sobie nie wyobrażam tak żyć.

To ja mam chyba gorzej bo sobie wyobrażam... i już chyba tak do tego przywykłem, że nie będę w stanie z tym walczyć. Siebie w wieku 40 lat widzę tak: 8 stresujących godzin w pracy, wracam do domu i siedzę przed komputerem do nocy, w kimę i koło się zamyka :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
No, to ja już tak mam.
Matatjahu napisał(a):Siebie w wieku 40 lat widzę tak: 8 stresujących godzin w pracy, wracam do domu i siedzę przed komputerem do nocy, w kimę i koło się zamyka :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
I to jest według mnie wariant optymistyczny. Zawsze może być gorzej.
Zgarbiony Fred napisał(a):Zawsze może być gorzej.

No można jeszcze nie mieć pracy...
Ja tak samo czuje sie samotny jak wy. W tym roku minęła mi już osiemnastka a nadal nie mam swojej drugiej połówki, a nigdy takiej nie miałem dodatkowo nigdy się nie całowałem. Gdy próbowałem jakąś poderwać to od razu dostawałem koszą. Nawet przestałem się zadawać ze swoimi znajomymi bo byli i będą fałszywi. Ostatnio próbowałem odnowić kontakt ze znajomymi z podstawówki i gdy do nich pisałem to nikt mi nawet nie odpisał. Dlatego życie w samotności jest bardzo ciężkie ale jeśli mamy się zadawać z kimś kto jest fałszywy i nas wykorzystuje to lepiej po prostu być samemu. Zastanawia mnie tylko jedno. Dlaczego taki frajer który nie szanuje innych, ma pełno kobiet z którymi by się tylko pie****ił, tak samo z kobietami, a my fobicy nie możemy znaleść chociaż tej jednej, jedynej połówki z którą moglibyśmy spędzać czas?. Może ktoś mi to wytłumaczyć?
Bo ludzie wolą frajerów, pewnych siebie i pogardzajcych innymi. Tak na szczęście nie jest zawsze... Takie jednostki są bardziej zauważalne, bardziej się obnoszą ze swoim życiem, a takie osoby ciche jak my po prostu na to patrzą i nic nie mogą zrobić.
Maximan doskonale Cię rozumiem. Może po prostu trafiamy na złe towarzystwo, fałszywe zamiast szczerego, nie godne zaufania
Ciekawe co by było gdyby przypadkiem do jednej klasy trafiły same takie osoby jak my. Ehh chyba każdy o tym marzy, ja marzyłam żeby pojawiła się osoba równie samotna jak ja. Żeby móc się przeciwstawić innym, móc już nie udawać nic..
Powinnam dawać innym nadzieję i zwykle to robię... Ale czasem wątpię... Wielu z nas nigdy się nie wyleczy... nie znajdzie nikogo...
I nie wiem jak to możliwe skoro wszystkim nam tego brakuje
Kritya powiem ci że ja tez marzyłbym o tym że w mojej klasie pojawiłyby się osoby nieśmiałe z takimi problemami jak ja ale to po prostu to tylko marzenie. Jedyne co nam zostało to właśnie te marzenia i ta nadzieja a podobno to nadzieja jest matką głupich.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16