PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Dysmorfofobia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
...
aga_p napisał(a):tylko polega na tym, że się ma urojenia dotyczące wyglądu, że widzi się defekty, których nie ma, na przykład występują iluzje cielesne w stanie ograniczonej świadomości.
Chyba to nie jest do konca tak jak piszesz. Dlaczego to zawsze mialoby byc urojone? Tak dla jasnego przykladu np. ktos po wypadku.
...
Definicja jest taka ,ze masz "lek" dotyczacy swojego wygladu (jakiejs czesci) do tego stopnia ,ze wplywa na zycie.

Z wypadkiem chodzi mi o to , ze jest to przyklad tego ,ze cos nie jest urojone. Nikt takiej osobie nie wmowi ,ze cos sobie wymyslila , a taki lek moze miec.

Edit: Nie zeby wikipedia miala jakies swietnie definicje ale tam tez jest taki fragment:
"Czasem taki defekt ciała jest tylko wyolbrzymiony."
czyli nie zawsze.
...
Dobrze. To w takim razie jak nazwac przypadek w ktorym ktos ewidentnie sobie czegos nie wymyslil ,a zachowuje sie dokladnie tak samo jak z dysmorfofobia. Po poprostu kompleks?
Tego mi brakowało, żeby dowiedzieć się że nie mam dysmorfofobii, tylko jestem na prawdę paskudną osobą.
Każdy ma jakieś defekty. Nie ma osoby idealnej, więc jak możesz zdefiniować, że ktoś ma urojenia? Poza tym co to znaczy brzydkie/ładne. Dla niektórych jedno może być ładne, dla niektórych brzydkie. Wiadomo, większość ludzi lubi małe nosy, ale osobiście znam osoby, którym podobają się większe.
Mam pewien defekt i wiem, że inni ludzie też go mają, ale w ogóle tego nie zasłaniają, żyją z tym i się uśmiechają, zupełnie się tym nie przejmują. Nie zauważają tego.
Ja przez ten defekt nie ułożę sobie nigdy życia (wiem, wiem nigdy nie mów nigdy, ale teraz mam takie wrażenie, od 5 lat mam), prześladuje mnie i nie daje spać po nocach. Panicznie boję się, że ktoś mógłby to skomentować, zauważyć.
Jak dla mnie dysmorfofobia to przede wszystkim FOBIA..
Ale możliwe, że wcale nie mam dysmorfofobii tylko jestem brzydka... Chyba zabrałaś mi ostatnią nadzieję pisząc, że to koniecznie muszą być urojenia.
...
A ja tego nie rozumiem do końca. Zawsze miałam 84cm w tyłku i uważałam, że to wielka dynia, nie wyjdę bez naciągnięcia bluzki na spodnie, nie przejdę w kostiumie po plaży, nie założę obcisłej sukienki, nie stanę tak, żeby ktoś miał na widoku mój tyłek itd. Dla większości to nie była dynia, ale ja nadal uważam tak samo, mimo że 84cm to niewiele. Jestem pewna, że widzę dobrze, teraz mam ciut więcej, patrzę na stare zdjęcia i po prostu była to mniejsza dynia niż teraz, ale dynia. Nie mam dysmorfofobii. Więc jak to zmierzyć, kto ma rację? Czy da się w ogóle udowodnić tego typu rzecz, że to urojenie? Ktoś mi powie, że urojenie, a ja mam po prostu inne zdanie.
...

Gość

tyle, że ja mam w domu lustra :Stare - Zawstydzony mocno:
schizofrenicy np widzą czegoś czego nie ma, wyobrazaja sobie dziwne sytuacje ktorych nie ma w rzeczywistosci. tak samo dysmorfofobicy mają lustro, widzą, ale coś innego niz jest tak naprawde :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
To co piszecie nie jest prawdą wyróżniamy dwa rodzaje Dysmorfofobii urojeniową i nieurojeniową ta pierwsza jest wtedy kiedy w wyglądzie jest wszystko ok a osoba chora np widzi rzeczy,których nie ma często podpinane jest to pod schizofrenie dysmorfofobia nieurojona należy do zaburzeń hipochondrycznych jest ona wtedy kiedy osoba chora miała kompleksy np na punkcie nosa i z biegiem czasu te kompleksy "urosły"do takiego rozmiaru,że nie dają jej normalnie żyć taka osoba unika ludzi bo ma wrażenie,że wszyscy patrzą na jej np nos.Chodzi o to,że chory na dysmorfofobię nieurojeniową wyolbrzymia niewielkie defekty w urodzie.
Ja mam. Tylko niestety nieurojeniową i wydaje mi się całkiem uzasadnioną. Kiedyś była rozwinięta to tego stopnia, że wstydziłam się pokazać na ulicy. Dziś jest lepiej jednak nadal moje myśli często krążą wokół tego problemu i powodują, że codzienne czynności związane z dbaniem o wygląd pochłaniają masę czasu, co z kolei prowadzi do wyrzutów sumienia, że oddaję się czemuś tak powierzchownemu i wręcz wstrętu do siebie (zwłaszcza kiedy rezultaty są mizerne, a mogłabym ten czas poświęcić na jakikolwiek sensowny rozwój).
Pisalam na tym forum ale pod innym nikiem i o czym innym teraz pisze o tym co mnie najbardziej gnebi i nie moge z tym zyc . Mysle bardzo czesto o samobojstwie albo chociaz o tym zeby sobie jakakolwiek krzywde zrobic i tak np cielam sie lub obcinalam wlosy. Nie umiem zaakceptowac swojego wygladu a szczegolnie oczu ,jak one juz zaczynaja mniej przeszkadzac a nawet podobac to co innego zajmuje ich miejsce Potrafie stac przed lustrem po 4 czy 5 godzin , przegladam sie we wszystkim w witrynach sklepowych , szybach samochodow ,plytach cd a najgorsze jest jak ide do sklepu i nie moge wyjsc z przebieralni lub wc ,jak stane w sklepie przy lustrze i ludzie gapia sie na mnie w srodku czuje jak mnie cos rozrywa i nie moge odejsc jak odchodze jest mi slabo i nie mam sily na nic , chce mi sie plakac choc nie moge i przez dlugi czas tak pozostaje Nikt tego nie rozumie , moja rodzina mnie wyzywa a ja modle sie o smierc
Co się wg Ciebie dzieje z Twoimi oczami?
wydaja mi sie ze mam za male teczowki i przez to sa molo kobiece ,nie moge ich zniesc wczesniej wydawaly mi sie teczowki zbyt duze ze sa zbyt blisko siebie wiec zaczelam uciskac az powstawaly strupy a pozniej jak to minelo to wlasnie na odwrot ze sa za daleko od siebie
Ja mam problem ze swoimi włosami muszę cały czas je poprawiać nieustannie mam wrażenie że mi się fryzura psuje kiedy chodzę kiedy wiatr zawieje doprowadza mnie to do szaleństwa. Choruję na dysmorfofobię nienawidzę swojej twarzy widzę siebie w dwóch wersjach, ładnej i obrzydliwej. Lustro decyduje o tym jak bede dzisiaj wygladal i jak sie bede czul, nie moge sie powstrzymac od patrzenia w lustro to jest silniejsze odemnie...
Nookie witaj w klubie : - ) Przez kilka lat męczyłem się z podobnym problemem, bywało że po kryjomu wyciągałem w szafki lakier do włosów matczyny, przy czym nie był to jedyny z niewieścich zabiegów które stosowałem :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

puppi, krzywdę możesz sobie zrobić : d A zastanowiłaś się kiedyś jakie są NAPRAWDĘ? Raz wydawało Ci się, że są za małe, raz że za duże... Tu leży problem - że nam się WYDAJE. Próbowałaś kiedyś zweryfikować jakie są naprawdę?

Z dysmorfofobią da się walczyć, ale nie jest to proste...
Jak sobie z tymi włosami poradziłeś?
Mnie denerwuje, że mam rzadkie włosy. Że jak założę czapkę, to mi się przyklepują, i wyglądam jak *******. Że na wietrze mi latają. Chciałbym mieć gęste, mocne włosy, odporne na warunki atmosferyczne. No i nie łysieć w wieku 23 lat. Trochę pomaga jakaś guma, ale nie chce mi się jej nakładać codziennie.

Gość

a mnie moje nadgarstki i dłonie- przydałoby się "wyobcinać",
wcześniej był owal twarzy, i łydki. i tak w kółko, mogłabym iść pod skalpel- zrobiliby w końcu porządek z tym <mną> czymś :Stan - Niezadowolony - W szoku: :Stan - Niezadowolony - W szoku:
Sosen chętnie oddał bym Ci trochę swoich włosów bo ja akurat mam nadmiar. Cholercia nienawidzę swojego małpiego owłosienia :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Sosen napisał(a):Mnie denerwuje, że mam rzadkie włosy. Że jak założę czapkę, to mi się przyklepują, i wyglądam jak *******. Że na wietrze mi latają.
hehe, rozwaliłeś mnie, miałem dokładnie to samo :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Nookie669 napisał(a):Jak sobie z tymi włosami poradziłeś?
żeby tylko z włosami ; ) Więc włosów mam mniej więcej tyle ile nieopierzony kurczak, do tego kształt czaszki jakbym dopiero co z żywiołem kanału rodnego się zmierzył. Kolor? Jak na taśmie wracamy do kurczaka :Stan - Uśmiecha się - LOL: wypłowiałego zdecydowanie :3 Wieloletnią przyjaciółką mą Londa Color (tak, tak! Ja nigdy nie byłem brunetem :Stan - Uśmiecha się - LOL: ), lakier mamy, pianki, pomady, brylantyny . Inni marzyli o laptopach, ja o farbie do włosów, nie raziły komentarze: "idzie sala samobójców", przerażał widok ko-ko-ko-kolejnego odrostu i wiatr, który zabierał resztki pewności siebie... Nie znosiłem całej twarzy, ale najbardziej między innymi włosów (wszak gdyby były ludzkie twarz nabrałaby normalnego wyrazu!) i zębów - przeraźliwy kompleks z dzieciństwa, który zaszył me usta na lata w uśmiechu KrzysiaZiemca

Jak sobie poradziłem? Otóż któregoś razu dziewczyna powiedziała mi, że pierwszy raz spojrzała na mnie z błyskiem, gdy tuż po spotkaniu mocny podmuch wiatru rozwiał mi włosy, na dodatek uśmiechnąłem się wtedy zakłopotany i zobaczyła moje zęby- "fajniejsze ma tylko Bowie"! Oczywiście poczułem się cholernie dotknięty, bo z pewnością mówiła to z litości, albo może chciała mi dokopać?

Ale faktycznie z niedługim czasem uznałem, że problemy nie leżą na naszych głowach - tylko w głowach. Problemem w dysmorfofobii jest subiektywizm i egocentryzm. Jedyna rada (nie wchodzę w tematy terapii) to zmiana przekonań z bazujących na naszych wrażeniach na te obiektywne. Obecnie zauważam, że faktycznie lepiej wyglądam jak śmieję się "z zębami", ściąłem włosy by wrócić do koloru naturalnego - owszem, kładę trochę żelfixu ale na zasadzie "bo ona lubi rozpieldziel" (czyt: "efekt wiatru") i jakoś żyję :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

edit:
Petrus, a Ty jak zwykle się chwalisz :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: :-D
Myślałam, że efekt wypłowiałego kurczaka uzyskałeś za pomocą farby właśnie. A to niespodziewajka.

Co do uśmiechu, to mi chyba kompleks na tym punkcie nie minie.
Może udaje mi się zapominać i szczerzyć kły czasem, ale moje "uśmiechnięte" fotki nadal wywołują niemiłe uczucia.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11