PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Zbliża się rzekomo najpiękniejszy okres w życiu (studia)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19
ja akurat już studia kończę i żałuję, że dopiero teraz sobie z lękami poradziłem. Bralem urlopy zdrowotne, nie chodzilem na zajecia itp. Ale z drugiej strony wszystkiego można tak żałować (szczególnie jeżeli ma się skłonność do natręctw:Stan - Uśmiecha się:); mam nadzieje, że trochę odbiję sobie studia postudyjnie:Stan - Uśmiecha się:.
A ja właśnie dziś dotarłam do Poznania i... chyba trochę mnie to przerosło. Co prawda mam fajnych ludzi w mieszkaniu, ale jak tylko zaniosłam bagaże do pokoju to miałam ochotę uciekać. Mam dreszcze, jak myślę o tym, że muszę pójść na uczelnię. Ale może muszę przeżyć taki szok, żeby pokonać lęki :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Oj dasz radę :Stan - Uśmiecha się: Nie poddawaj sie i nie uciekaj, po paru tygodniach sie zaaklimatyzujesz.
pollo napisał(a):ja akurat już studia kończę i żałuję, że dopiero teraz sobie z lękami poradziłem. Bralem urlopy zdrowotne, nie chodzilem na zajecia itp. Ale z drugiej strony wszystkiego można tak żałować (szczególnie jeżeli ma się skłonność do natręctw:Stan - Uśmiecha się:); mam nadzieje, że trochę odbiję sobie studia postudyjnie:Stan - Uśmiecha się:.
Wielokrotnie nachodziła mnie i nadal nachodzi podobna refleksja.
A dziewczyny (i chłopaki też :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:), które dopiero zaczynacie atrakcje na studiach, nie przejmujcie się, nawet początkowymi wpadkami, które de facto i tak wyolbrzymicie, a złe wrażenie wcale nie będzie tak złe, jak Wam się zdaje (to do Tośki). Głowa do góry i będzie dobrze, a ja trzymam za Was kciuki.
Swoje pierwsze dni na uczelni też wspominam ciekawie, bo też gubiłam się w gmachach i nie wiedziałam, gdzie są zajęcia. Pierwszego dnia poszłam na uczelnię z obłędem w oczach, a tu na korytarzu spotykam kolegę z rozmowy kwalifikacyjnej. Jak się wtedy spotkaliśmy, tak 2,5 roku siedzieliśmy razem w ławce i to był jedyny mój kolega na studiach (bo nikt inny nie zauważył mojego istnienia). No a później zaczęło się u mnie zawalanie studiów, więc nie miałam już z kim siedzieć na zajęciach :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.
tośka, moja mama studiowala geografię ( choc juz dawno temu), i do dziś ze studiów najmilej wspomina wyjazdy terenowe. To dobry sposob na zintegrowanie sie z ludźmi.
A ja dzisiaj poszłam na seminarium i okazało się, że pan prof. nie przyszedł.
Ale dobrze się złożyło, bo prawie nic nowego nie przygotowałam. Przez całe wakacje chciałam zacząć, ale dopiero wczoraj trochę poczytałam... :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
...
Ja staram się zbytnio nie związywać z moimi rocznikiem na studiach. Ani tym bardziej próbować znajomości z jakimiś dziewczynami, bo jak by wyszło coś źle, to później czułbym się jak idiota całe studia widząc te osoby...
Toska ale malo osob ma fobie i jak nie bedziecie ze soba gadac to nie znaczy ze oni sie beda czuc ak jak ty kiedys .
Tośka, to super, że tak się ułożyło :Stan - Różne - Zaskoczony:k:

Hm, ja na początku studiów też niby zagadywałam do ludzi, ale jakoś nic z tego nie wyszło, może za mało się starałam, a może mam w sobie coś, co innych odstrasza :Memy - Cool Doge:

Spotkałam ostatnio na uczelni dawno nie widzianą koleżankę, która właśnie zaczęła studia, ale śpieszyła się do swoich znajomych, tak że nie wiem, jak mi wyjdzie podtrzymanie tej znajomości :Husky - Podekscytowany:
zaczęłam trzeci rok studiów i myślę nad przerwaniem. nie jest tak, że chcę tego teraz, bo ''walczę'' o to od dawna z moją matką... jest to kobieta władcza i twierdzi, że chce dla mnie jak najlepiej. wg niej studia pomogą mi w przyszłej pracy (nie mam zamiaru szukać pracy w zawodzie) zaczęłam studia, bo mnie zmusiła. kiedy próbuję z nią porozmawiać mówi np. że mnie wyrzuci, lub pożałuje. prawie każdy zjazd to dla mnie nerwy, ogromny stres. dodatkowo, dojeżdżam około 100km od domu, co mi nie pomaga. nie mogę spać, często budzę się w nocy myśląc o tym, co będzie na zajęciach, oczywiście zakładam najgorsze. to mój ''najpiękniejszy'' okres w życiu.
miss_strange napisał(a):zaczęłam trzeci rok studiów i myślę nad przerwaniem. nie jest tak, że chcę tego teraz, bo ''walczę'' o to od dawna z moją matką... jest to kobieta władcza i twierdzi, że chce dla mnie jak najlepiej. wg niej studia pomogą mi w przyszłej pracy (nie mam zamiaru szukać pracy w zawodzie) zaczęłam studia, bo mnie zmusiła. kiedy próbuję z nią porozmawiać mówi np. że mnie wyrzuci, lub pożałuje. prawie każdy zjazd to dla mnie nerwy, ogromny stres. dodatkowo, dojeżdżam około 100km od domu, co mi nie pomaga. nie mogę spać, często budzę się w nocy myśląc o tym, co będzie na zajęciach, oczywiście zakładam najgorsze. to mój ''najpiękniejszy'' okres w życiu.
Ojej, współczuję Ci. Rozumiem, że to jest straszne. :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
A nie podobają Ci się studia? Nie chcesz studiować? Jaki to kierunek?
nie, nie podobają mi się od początku. na pierwszym roku nie mogłam przerwać, bo po prostu ''nie'' , a na drugim ''nie, bo masz już rok za sobą''... studiuję pedagogikę, to nie mój klimat. przykro mi, że muszę robić, co ona chce. jestem dorosła, a nie mogę decydować o swoim życiu. btw, orientuje się ktoś ile razy można opuścić seminarium?
miss_strange napisał(a):orientuje się ktoś ile razy można opuścić seminarium?
To zależy od promotora. U niektórych można wcale nie chodzić. ja nie chodziłam. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Użytkownik 528

ja może z pięć razy się widziałem z promotorką, wybroniłem się na 4 z plusem.
Niech żyje wieloetatowość kadry profesorskiej i masowa produkcja magistrów :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
hmm, mój promotor chyba nie należy do tak wyrozumiałych. sęk w tym, że raz opuściłam, zbliża się drugie, a ja utknęłam w miejscu oddalonym od uczelni o jakieś 300km i z przyczyn niezależnych ode mnie nie mogę się stąd ruszyć (problem z samochodem) właśnie zastanawiam się, może on nie dopuści mnie do napisania pracy,czy coś podobnego? myślę o rezygnacji i o pracy jednocześnie, wiem - to brzmi dziwnie, ale tak się po prostu zastanawiam.

gośćx

miss_strange napisał(a):zaczęłam trzeci rok studiów i myślę nad przerwaniem. nie jest tak, że chcę tego teraz, bo ''walczę'' o to od dawna z moją matką... jest to kobieta władcza i twierdzi, że chce dla mnie jak najlepiej. wg niej studia pomogą mi w przyszłej pracy (nie mam zamiaru szukać pracy w zawodzie) zaczęłam studia, bo mnie zmusiła. kiedy próbuję z nią porozmawiać mówi np. że mnie wyrzuci, lub pożałuje. prawie każdy zjazd to dla mnie nerwy, ogromny stres. dodatkowo, dojeżdżam około 100km od domu, co mi nie pomaga. nie mogę spać, często budzę się w nocy myśląc o tym, co będzie na zajęciach, oczywiście zakładam najgorsze. to mój ''najpiękniejszy'' okres w życiu.


Czuję się podobnie mimo, że mam trochę bliżej.
Jeśli już jesteś na 3 roku to spróbuj wytrwać do końca,
tak dla świętego spokoju..
Tośka napisał(a):Po pierwszym tygodniu studiowania stwierdzam, że jestem jedną z bardziej towarzyskich osób na roku. Nie przypuszczałam, że będę z taką łatwością nawiązywać kontakt z ludźmi. Nie wyobrażam sobie usiąść obok jakiejś dziewczyny i słowem się do niej nie odezwać, bo nie chcę, żeby inni ludzie czuli się tak, jak ja się kiedyś czułam. Tym oto sposobem mam coraz więcej koleżanek i naprawdę jestem zadowolona :Stan - Uśmiecha się - LOL:
No i gdzie ta moja fobia? :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Na uczelni łatwo łapie się kontakty. Wiadomo, że nikt się nie zna, a przecież - studiuje się razem niekiedy przez 5 lat, więc warto się poznać :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Ważne jest, żeby jeszcze te kontakty rozwijać. Bo np dla mnie to jest większy problem, niż samo zapoznanie się.
@PoCo
trwam w tym od 2008 roku i to lata nerwów, nieprzespanych nocy. kiedy powiem o tym mamie, nie rozumie i twierdzi, że nazywa się to lenistwo. robi mi krzywdę. nie chciałam studiować, a jeśli już to nie ten kierunek, ponieważ kompletnie mnie nie interesuje. na dodatek, pewnie nie dam rady dojechać na seminarium , a promotor do najmilszych nie należy. moje życie jest do bani.
Jak można iść na kierunek, który kogoś nie interesuje i przetrwać na nim tak długo?!

Nie wyobrażam sobie siebie nigdzie indziej - tylko na Informatyce, a i tak miałem problem z Fizyką, przez co byłem załamany, że związanie przyszłości z moją pasją legnie w gruzach.
jak można? mój przypadek pokazuje, że można... nie znasz mojej matki, ani sytuacji rodzinnej...
pomocny napisał(a):Jak można iść na kierunek, który kogoś nie interesuje i przetrwać na nim tak długo?!
Można, jeśli się zostanie zmuszonym. Ja zadam inne pytanie - jak można wyrządzić komuś tak okropną krzywdę? :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Ale masz problem, jak dajesz radę nauczyć to jedziesz dalej - dokument potwierdzający jakąś wiedzę i umiejętności dostaniesz.

Ktoś kto na prawdę nie daje sobie z czymś rady, to nawet jakby mu śmiercią grozili to nie pojmie, albo zrobi to w dłuuugim terminie.

Studia są piękne, zmieniłbym tylko to, żeby nie wracać czasem tak późno. Wtedy miałbym regularny rozwój umysłu (nauka), ciała (czas na ćwiczenia) i ducha (wyjście gdzieś na łąkę, do lasu, popatrzenie na gwiazdy nocą, przeczytanie czegoś wzbudzającego refleksje). W ten sposób to mógłbym, żyć całe życie - tylko oczywista sprawa w swoim wybudowanym domku.
Studia są fantastyczne! Makabryczne są egzaminy i konsultacje u wykładowców. Gdyby tego nie było, pewnie byłabym zdrowsza.
Żałuję, że już skończyłam studia. Nie wiem, co dalej ze sobą począć. Już wolałam stresy egzaminacyjne niż taką pustkę.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19