Malutka74100 napisał(a):ja musze mieć zwolnienie, tylko problem jest taki no właśnie, że facetka mi nie da i od jakiegoś czasu w ogóle na w-fy nie chodzę, ale w końcu muszę sobie załatwić to zwolnienie tylko jeszcze nie wiem jak. Brałam pod uwagę to, że w ostateczności jak nie dostane tego zwolnienia to może sama sobię zrobię, w sumie to też jakiś sposób.
Jak pójdziesz do publicznej służby zdrowia to wiadomo, że nikt ci takiego czegoś nie wystawi. Ale z doświadczenia wiem, że jak pójdziesz prywatnie i zapłacisz około stówy za wizyte to lekarz z uśmiechem na ustach ci da co tylko będziesz chciała (choćby i zaświadczenie o okresowym zaniku płuc
), oprawi ci to w złotą ramke i jeszcze z ukłonami do drzwi odprowadzi
Taka prawda. A jak już naprawdę nie chcesz tej stówy tracić, to poszukaj sobie jakiegoś praktykanta, młodzi lekarze zaraz po studiach pamiętają jeszcze co to znaczy kombinować w szkole i chętnie takie zwolnienia wystawiają.
iX napisał(a):Jak pójdziesz do publicznej służby zdrowia to wiadomo, że nikt ci takiego czegoś nie wystawi. Ale z doświadczenia wiem, że jak pójdziesz prywatnie i zapłacisz około stówy za wizyte to lekarz z uśmiechem na ustach ci da co tylko będziesz chciała (choćby i zaświadczenie o okresowym zaniku płuc ), oprawi ci to w złotą ramke i jeszcze z ukłonami do drzwi odprowadzi Taka prawda. A jak już naprawdę nie chcesz tej stówy tracić, to poszukaj sobie jakiegoś praktykanta, młodzi lekarze zaraz po studiach pamiętają jeszcze co to znaczy kombinować w szkole i chętnie takie zwolnienia wystawiają.
to chyba ja w kwestii zwolnienia mam niesamowite szczęście bo i lekarz nie prywatny i darmowo... : <
A to zależy czy mówimy o fikcyjnej czy realnej dolegliwości
Stówy mi szkoda, a praktykanta to ja nie znajdę, pozostaje mi samej sobie zrobić zwolnienie chyba, a jak pójde do lekarki normalnie, to też nie uda mi się jej nawciskać coś o jakiejś dolegliwości, bo to nie przejdzie, pewnie wymyśli jakies prześwietlenia albo coś, a zwolnienia na cały rok i tak nie da.
Ludzie... za całoroczne zwolnienie z wf to ja bym i 200 zł dał
w czasie całej swojej edukacji może ze dwa razy nie ćwiczyłem na wufie ... nie żebym był jakoś super wysportowany, ale po prostu lubię sie poruszać.
Kiedyś chodziłem do lekarki alkoholiczki to ona zwolnieniami sypała, że ho ale z przyczyn zdrowotnych zmieniłem lekarza na dobrego, sumiennego, który ni cholery zwolnienia nie da. Chyba faktycznie trzeba iść prywatnie... w sprawie zwolnień cena nie gra roli, byle sie nie upokarzać na wf'ie
Hircyn napisał(a):Ludzie... za całoroczne zwolnienie z wf to ja bym i 200 zł dał
no to co stoi na przeszkodzie? masz kase to idz
Zgoda rodziców stoi na przeszkodzie, wg nich muszę chodzić na wf.
Zawsze nienawidziłem WF. kompletnie mi nic tam nie wychodziło, szczególnie sporty zespołowe. Dla mnie koszmar. Napewno zostawiło to duży ślad. CHyba typowe tutaj na tym portalu. TYle że WF mam za sobą, na studiach zaocznych nie ma czegoś takiego.
Świetne
Może "trochę" przejaskrawione, ale tak właśnie wyglądają gry zespołowe na lekcjach wychowania fizycznego.
Hehe
życiowy fragment 8)
Hehe no dobre to
Fragment z życia wzięty, może nikt tak nie krzyczy przy wf'menie ale faktycznie można odczuć niechęć "kolegów" z drużyny zawsze kiedy dotyka się tylko piłki
Zawsze nienawidziłam wfu. "Na szczęście" mam dość dużą wadę wzroku (-4), więc zwolnienie otrzymałam bez problemu u zwykłego lekarza rodzinnego. Przedtem musiałam jeszcze przekonać rodziców (oni uważają, że ruch jest mi bardzo potrzebny), że nie mogę ćwiczyć bez okularów bo nic nie widzę, co jest prawdą, choć mogłabym np. nie uczestniczyć tylko w grach zespołowych czy coś takiego. Na szczęście udało się
A jeśli po godzinie chodzenia bez okularów bolą mnie oczy i głowa to dostałbym zwolnienie?
Wadę mam niby małą + astygmatyzm, ale serio mnie boli.
Myślę, że jakbyś poszedł do lekarza (najlepiej okulisty) i wyjaśnił problem, to mogłoby się udać
Chyba się w sierpniu do jakiegoś wybiorę
bo muszę i tak skonfrontować wersję tej mojej z jakimś innym
Trzymam kciuki
Dzięki
Matatjahu napisał(a):Fragment z życia wzięty, może nikt tak nie krzyczy przy wf'menie ale faktycznie można odczuć niechęć "kolegów" z drużyny zawsze kiedy dotyka się tylko piłki
Parę ładnych lat odczuwałem tą niechęć na własnej skórze... Nie biegałem jak ten koleś of'course. Byłem niezły, gdy się wyluzowałem. W stresie nic nie wychodzi. Stres napędzał nieporadność, a nieporadność stres.
Sosen napisał(a):Stres napędzał nieporadność, a nieporadność stres.
Ot to
Ale ja nigdy nie grałem w gry zespołowe, więc jak mam być w dobry... a czemu w nie nie grałem? Bo mi nie dawały przyjemności. Proste...
Kurna... strzelectwo, tenis cokolwiek. TO TEŻ SPORTY!!!
A nie...
SIATA! NOGA! KOSZ!
bleeeeeeeeeee
i tak do zerzygania.
A na wf jest tylko to...
Póki co z ćwiczeń mamy 3 oceny, a z gier 6
Niedawno najadłem się wstydu na wfie. Graliśmy w siatkę 3 na 3, pusta sala więc na początku tylko lekki stres. Jak tylko zaczęliśmy grać zrobiło się niemiło. Co tylko dotknę piłki to tracimy punkt. "koledzy" z drużyny zaczęli coś gadać do nauczyciela, że nierówne składy przeze mnie, no ale ok jakoś daję rade. Dopiero kiedy pojawiła się publika w postaci 30 osób zacząłem kompletnie psuć wszystkie akcję. Prosiłem wfmena aby już kończył i centralnie powiedziałem, że mi wstyd ale on na to z bananem na ryju, że chce jeszcze zobaczyć moje wspaniałe akcje... kiedyś napluje ch*jowi w mordę
Matatjahu napisał(a):ale on na to z bananem na ryju, że chce jeszcze zobaczyć moje wspaniałe akcje... kiedyś napluje ch*jowi w mordę
Znam to. Też tak kiedyś zrobie. Raz wyszło na to, że nazwałem go debilem, ale to w 1 gim
póki co żadnej akcji nie odstawiłem. Ale moja cierpliwość się kończy.