PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Spowiedź
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Kochani! Pozwolę sobie wtrącić 3 grosze do tej dyskusji i przedstawić swój punkt widzenia. Problemem ze spowiedzią jest (moim zdaniem) w 99,9% przypadków zafałszowany obraz Pana Boga. Niestety często Bogiem w którego wierzymy jest surowy Bóg-Sędzia (który dobra raczej nie dostrzega, za to za zło srogo karze), Bóg-Policjant (który chętnie egzekwuje wszelkie nieprzestrzeganie prawa), Bóg-Księgowy (który podlicza nasze wszystkie grzeszki i uchybienia), a nieraz mix tych odpychających obrazów Boga, ale nie jest to bynajmniej Bóg, który kocha jak najlepszy Ojciec na świecie. Recytowane w trakcie Mszy „Wyznanie wiary” to jedno a Bóg, którego faktycznie wyznajemy w głębi serca, to drugie… I niestety to są często zupełnie dwie odmienne i skrajne rzeczywistości.

Mój mądry spowiednik uświadomił mi jak wielki wpływ na moje postrzeganie Pana Boga miały relacje z moim ojcem (bardzo często postrzeganie ojca = postrzeganie Boga Ojca, o tym mówi nie tylko teologia ale i psychologia) ... bardzo mocno przenosiłam wszelkie uczucia, doświadczenia, emocje, których zaznałam od ojca (nie były one miłe i przyjemne) na sposób w jaki patrzyłam na Boga. Nie muszę chyba mówić że mój obraz Boga jaki miałam wówczas był nieźle skrzywiony... trudno się dziwić że bałam się spowiedzi i odrzucało mnie wtedy od modlitwy.

Dopóki nie doświadczymy Boga takim jaki jest naprawdę a będziemy mieli w głowie jego zafałszowany obraz, jakże często skrojony jeszcze na nasze własne potrzeby i będący wynikiem różnych naszych wyobrażeń… tak długo doświadczenie spowiedzi faktycznie będzie nieprzyjemne. Zamiast prowadzić do wolności pogrąży nas w wyrzutach sumienia, skrupułach, poczuciu winy (nie są to uczucia których chce dla nas Bóg!). Po pewnym czasie może nas odrzucić całkiem od spowiedzi i będziemy w stanie sobie zracjonalizować jakoś, że w sumie to spowiedź nie jest nam wcale potrzebna i do niczego dobrego nie prowadzi (ja do takich wniosków kiedyś doszłam :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:)

Dodatkowo problemem dla nas-fobików jest niestety kontakt z kapłanem, który zamiast pełnić rolę pośrednika w wyznawaniu grzechów między nami a Panem Bogiem... staję się tu przeszkodą nie do pokonania - skupiamy się na kapłanie a nie na Panu Bogu. Niektórzy księża nie ułatwiają tu sprawy, to prawda. Dla tych którzy faktycznie widzą w tym problem i chcą się spowiadać (naprawdę jesteśmy wolnymi ludźmi, Bóg to szanuje jak nikt inny, On do niczego nie zmusza!) polecam wyczajenie przyjaznego spowiednika. Warto wsłuchać się w kazania i już na tej podstawie można mieć jakiś obraz księdza, stwierdzić, czy kapłan autentycznie do nas przemawia i nas porusza. Szczerze polecam żeby znaleźć sobie jednego, stałego spowiednika. Takiego który z każdą spowiedzią będzie znał nas lepiej i któremu nie trzeba będzie wykładać za każdym razem całej historii życia od początku... Wierzący ksiądz naprawdę potrafi zbliżyć człowieka do Boga. Bo czasem można paradoksalnie trafić nawet na 'niewierzącego' księdza, albo księdza który wierzy w innego boga (i nawet nie wie, że jego nauka jest sprzeczna z nauką Kościoła), księdza który ma problemy ze sobą (i wyżywa się na penitentach) albo tego który chyba sam ma trudności z VI przykazaniem - poznać go po tym, że drąży tylko ten temat i zapomina, że przykazanie VI jest z jakiegoś powodu szóste a nie pierwsze i że prowadząc człowieka do Boga trzeba zacząć od początku a nie od środka! Taki ksiądz potrafi mocno pokiereszować wrażliwego człowieka, zranić i sprawić że ktoś do końca życia ktoś nie wróci już do konfesjonału.

Jeśli wiemy że ksiądz, który siedzi za kratkami to też człowiek (po uprzedniej weryfikacji:Stan - Uśmiecha się:) to można mu wspomnieć na początku spowiedzi, że mamy trudności w mówieniu przed kapłanem o swoich grzechach… Takie wyznanie naprawdę może oczyścić atmosferę, zmniejszyć nasz lęk a kapłanowi pomoże w zdrowym osądzie naszej sytuacji.

Jeśli chodzi o lęk przed wyznaniem grzechów – samogwałt nie powinien być bardziej wstydliwym grzechem od ściągania na sprawdzianie, ale nie da się ukryć że tak nieraz jest… jednak pomocna może być świadomość, że ksiądz naprawdę ma z tym do czynienia na co dzień (z takimi wyznaniami :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:) i żaden grzech nie powinien zrobić na nim największego wrażenia). Mądry kapłan wie, że przyczyna grzechu tkwi o wiele głębiej niż w zwykłej skłonności człowieka do zła… i potraktuje penitenta całościowo. Jeśli jest więcej czasu na spowiedź może będzie chciał pogadać o tym czy o innym grzechu i spróbuje dociec jego przyczynę. Konfesjonał nie będzie nigdy gabinetem psychologicznym, ale często księża dysponują rozległą wiedzą o ludzkiej psychice (niezastąpieni są tu ojcowie jezuici!) i potrafią dostrzec wiele rzeczy głębiej, co może naprawdę pomóc i duchowo uzdrowić człowieka… Ale do tego potrzebna jest dłuższa spowiedź, a najlepiej stały spowiednik a nie 5 minut w konfesjonale przed Mszą Świętą gdzie na zbyt wiele nie można liczyć.

To już zależy od nas… czy chcemy iść do spowiedzi bo: ‘trzeba/wypada/przyzwyczailiśmy się, że chodzimy’ (motywacja która przypadku dorosłych wolnych ludzi czasem naprawdę zaskakuje) czy idziemy tam dla siebie żeby poukładać sobie ważne sprawy z Panem Bogiem? Często jednak zanim w ogóle pójdziemy do konfesjonału trzeba najpierw wstąpić do gabinetu psychoterapeuty, bo wierzę, żę lęk przed spowiedzią może być nie do pokonania na ten moment dla jakiegoś fobika.

Istnieje coś takiego jak 5 warunków dobrej spowiedzi - dla przypomnienia, choć jak ktoś się spowiada to zna doskonale:
1. Rachunek sumienia – od naszego przygotowania zależy też jakoś naszej spowiedzi, czasem można się spowiadać z tych samych rzeczy od I komunii :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
2. Żal za grzechy – bez tego spowiedź jest nie ważna; jeśli pomimo braku żalu za jakiś grzech, źle się z tym czujemy, że nie żałujemy (choć Kościół mówi nam, że powinnyśmy żałować) polecam rozmowę z księdzem przed lub w trakcie spowiedzi, to może pomóc wyjaśnić wątpliwości do których mamy prawo!
3. Mocne postanowienie poprawy – czy faktycznie chcemy się zmienić?
bo czasem dobrze jest nam taplać się w naszym błotku, choć okropnie cuchnie...
4. Szczera spowiedź – trudne nie tylko dla fobika… im bardziej się otworzymy tym bardziej ksiądz po ludzku potraktuje nas w konfesjonale, gdy strzelamy ‘grzechami’ jak z karabinu ksiądz również może nam zadać pokutę mechanicznie niczym w reklamie Apapu: „po zażyciu skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą”
5. Zadość uczynienie Panu Bogu i Bliźniemu.

Dorzuciłabym do tego 5 warunków owocnej spowiedzi:
1. Znalezienie zaufanego księdza – stałego spowiednika, możemy się wprost zapytać czy dany ksiądz może być naszym stałym spowiednikiem (w grę wchodzi kierownictwo duchowe) albo po prostu chodzić do jednego księdza który z czasem będzie nas kojarzył. Naprawdę warto przełamać obawy typu (co ksiądz pomyśli, jak będzie na mnie patrzył) na rzecz naszego wzrostu i tego, że ksiądz może nas zupełnie inaczej prowadzić wiedząc z kim ma do czynienia.
2. Umawianie się na spowiedź z księdzem – na ławce w parku, w jakiejś kościelnej salce, czy po prostu w konfesjonale, ale kiedy ksiądz ma dla nas trochę więcej czasu i nie potraktuje nas taśmowo jak kolejce, albo chociaż spowiadanie się w trakcie rekolekcji czy kiedy jest na to więcej czasu niż przed zwykłą Mszą.
3. Modlitwa przed każdą spowiedzią – nie tylko o dobre doświadczenie i przeżycie spowiedzi ale choćby o zmniejszenie lęku przed nią, jak najbardziej wskazana :Stan - Uśmiecha się:
4. Spowiadanie się regularnie a nie od święta, kiedy mamy tak długą „listę grzechów” z którą idziemy do konfesjonału niczym z listą przedświątecznych zakupów :Stan - Uśmiecha się:
5. Zweryfikowanie tego po co się spowiadamy, dla kogo i co najważniejsze: do Kogo? Jakiemu Bogu wyznajemu grzechy? Co myśli o nas Bóg, w którego wierzymy? Jeśli okazuje się, że są to głębsze trudności warto pogadać z kimś, kto mógłby pomóc nam doświadczyć prawdziwego Boga, naprawdę trudno o to samemu bez wsparcia drugiego człowieka.

p.s. Proszę o uszanowanie mojego posta przez osoby, których może temat nie dotyczy. Tematem jest spowiedź. Jeśli ktoś do spowiedzi nie chodzi i nie zamierza chodzić to mój post nic nie wnosi do jego życia, wiem :Stan - Uśmiecha się: W zamiarze post pisany był dla tych, których może w jakiś sposób dotyczyć bo taki jest temat :Stan - Uśmiecha się: W dyskusji „warto się spowiadać – nie warto?” nie chciałabym uczestniczyć. Mam nadzieję, że komuś może te moje wywody w jakiś stopniu pomogły... a przynajmniej nie zaszkodziły :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
He troche sporo tego. Mnie post dotyczy dlatego smiem stwierdzic ze punkt 2 Owocnej Spowiedzi wedlug Jane jest chyba jakims efektem tabletki?? Chyba na powaznie tego nie piszesz?? Nie mam zamiaru Cie obrazic poprostu to co piszesz wydaje sie nie mozliwe... Umawianie sie z ksiedzem?? GGdyby to bylo ciut latwiejsze niz ze zwyklym czlowiekiekiem ale z ksiedzem gdzie jeszcze bardziej wzmaga sie lek. A tak na marginesie to bardzo ladnie napialas tylko mam pytanie
co to albo kto to "penitentach" (lub penitent)??
trzeba miec niezle nasrane we łbie zeby sie spowiadac
@Zakochana_Jane, skąd wiesz że wymienione przez Ciebie obrazy Boga są zafałszowane? Skąd wiesz że obraz kochającego Boga jest prawdziwy? Skąd masz takie informacje o naturze Boga, kto Ci je przekazał i jaką masz pewność że tak jest :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Rozmawiałaś z Bogiem, albo wierzysz komuś kto twierdzi że rozmawiał i zdradził mu swoją naturę? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Piszesz że trzeba doświadczyć Boga, takim jaki jest na prawdę. Doświadczyłaś już? Jeśli tak to w jaki sposób i skąd wiesz że to prawdziwe doświadczenie? A nie zwykła ludzka wewnętrzna potrzeba - która jeszcze mocniej dotyczy właśnie fobika - by był ktoś kto się nim zaopiekuje i zatroszczy?

Czemu uważasz że "samogwałt" to grzech lub coś złego? I czemu używasz słowa "samogwałt", a nie onanizm czy masturbacja? Słowo "samogwałt" sugeruje że coś dzieje się wbrew woli kogoś z użyciem silnej przemocy. A raczej żadna osoba onanizująca nie traci nad sobą na kilka chwile kontroli i nie robi czegoś co nie sprawia jej przyjemności, tylko wręcz odwrotnie, w pełni świadomie dąży do uzyskania satysfakcji seksualnej. Słowo samogwałt jest więc chyba głęboko błędne. Poza tym czemu grzechem miałoby być coś, co jest w ludzkiej naturze. Przecież już kilkuletnie dzieci podświadomie zaspokajają się podczas snu. Katolików którzy uważają to za grzech to też dotyczy, księży tak samo, więc czy grzeszą w nocy, tym że mają sny natury seksualnej i mają rano mokre prześcieradło? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Jeśli czujesz potrzebę rozmowy z Bogiem, po co potrzebny Ci jest spowiednik? Hmm, wydaje mi się że nie ma ta praktyka żadnego logicznego wyjaśnienia, nawet w logice katolickiej. Wszak podobno Bóg jest wszechwiedzący, jest wszędzie, więc nie trzeba mu się zwierzać przez pośrednika. Wręcz pośrednik może być szkodliwy. Na przykład w handlu pośrednik zmniejsza zysk wytwórcy, i zwiększa koszt nabycia produktu klienta. Im więcej pośredników tym gorzej, dla wytwórcy i kupującego. Może nieodpowiednie porównanie, ale jest w tym logika. Bo po co ci pośrednik, skoro rzekomo możesz się od razu skontaktować z Bogiem? Chyba że nie możesz, a tylko spowiednik ma kontakt z Bogiem. Jeśli tak to skąd wiesz, że spowiednik ma kontakt z Bogiem, wierzysz mu? Nie wiem, nie znam się, więc pytam :Stan - Uśmiecha się:

Jak myślisz czemu niektóre wydawałoby się normalne zachowania człowieka są uznawane przez Twóją religię za grzech? Może religia chce Cię kontrolować i mieć pewność że nigdy nie będziesz wolna na tyle by nie musieć korzystać ze spowiedzi, bo będziesz grzeszyć do ostatniego dnia swojego życia...

Nie obawiasz się swoich kontaktów z księżmi poza konfesjonałem? Tyle się ostatnio słyszy o tym do czego dochodziło podczas takich poza formalnych kontaktów. Myślę że też słyszałaś, w sumie mnie to nawet nie dziwi, przecież księża to normalni ludzie, a z racji że robią wiele rzeczy wbrew naturze ludzkiej, nie dziwne że prowadzi u nich do różnych problemów i dewiacji. W końcu nie każdy jest na tyle silny psychicznie by wytrzymać takie życie. Choć oczywiście pewnie się znajdą na tyle silni, którzy żyją według tych zasad, ale też nie ma się co dziwić że znaleźli i będą się znajdywać słabi.

Pozwoliłem sobie zadać te pytania, mimo że na końcu napisałaś że nie chcesz dyskutować z osobami niewierzącymi. Ale moja pytania nie mają na celu tworzyć dyskusji czy warto się spowiadać czy nie, a jedynie chciałbym się dowiedzieć co kieruje osobami które wierzą w Boga, skąd czerpią wiedzę o Bogu i jak sobie tłumaczą pewne nieścisłości w swojej wierze. Tak samo intryguje mnie po co im spowiedź w formie w której mówi się jednostronnie człowiekowi o niezbyt dużym doświadczeniu życiowym o swoich problemach. A dodatkowo używa się jeszcze do tego wypaczonej moralności katolickiej?

slawomir napisał(a):trzeba miec niezle nasrane we łbie zeby sie spowiadac

Tego bym nie powiedział, a już na pewno nie obrażałbym innych. Dobrze jest się komuś zwierzyć ze swoich myśli i czynów. Zwłaszcza w formie rozmowy czy dyskusji z kimś kto ma podobne problemy. Ale żeby to robić jednostronnie księdzu, który o życiu ma takie pojęcie, jakie przekazali mu na seminarium, i do tego przy użyciu moralności katolickiej, to już według mnie normalne nie jest... Choć oczywiście to tylko moje zdanie :Stan - Uśmiecha się:
Szukam spowiedniczki ( 175 cm wzrostu jakieś, raczej więcej niż mniej ), której mógłbym się zwierzyć prawie jak księdzu, czego nie robiłem chyba nigdy szczerze.

Odnośnie dyskusji, to masturbacja to inaczej samogwałt, bo jak sama nazwa wskazuje jest to niepełna i bolesna fizycznie forma zaspokojenia seksualnego i prowadzi do dewiacji w kontekście długoterminowym, tak jak zresztą tłumienie takich potrzeb też daje niekorzystne skutki. To jest grzech, bo nasilona skala zjawiska daje zamknięcie do wewnątrz siebie - specyficzny, wybuchowy stan psychiczny i degenerację ciała. Tak, za nią idzie degeneracja wartości siły fizycznej, ale to chyba nowinka dla rzeszy ludzi. Z samego zjawiska płynie też naturalna rezygnacja i odczucie załamania, charakteryzujące wyczerpanie fizyczne. To zjawisko to szczyt emocji, które zmuszają do określonych działań w ogóle, bo popędy, żywioły ukierunkowują według mnie motywy ludzkie, a według Freuda seks jest tym motywem życia, prazasadą życia, praprzyczyną. To pesymistyczne, emocjonalne interpretowanie rzeczywistości.
Bóg jest wszechwiedzą, a obcuje się z nim doświadczając w prochu ziemi, czyli trudząc się co dzień, jak ukierunkować swoje namiętności i popędy. Korzymy się w nich, by żyć. Poznając pełną wiedzę na temat spraw i życia, stając się empirykami, obiektywizujemy rzeczywistość i mamy dostęp do Boga, w którym żyjemy. Jesteśmy Jego dziećmi.
Wyspowiadałem się dziś koleżance z terapii, która sama jest teraz terapeutką tyle że uzależnień. Kurcze super sprawa, bo ma dar dostrzegania tego czego człowiek sam nie widzi, w końcu jest terapeutką z powołania, więc nie ma się co dziwić...

Tyle że nie spowiadałem się z grzechów, ale z życia :Stan - Uśmiecha się: Nie w konfesjonale, ale w kawiarence. Nie według ustalonej regułki, ale w sympatycznej i życzliwej rozmowie. I nie dostałem pokuty, ale cenne spostrzeżenia :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Polecam taką formę spowiedzi...
EPIII napisał(a):He troche sporo tego. Mnie post dotyczy dlatego smiem stwierdzic ze punkt 2 Owocnej Spowiedzi wedlug Jane jest chyba jakims efektem tabletki?? Chyba na powaznie tego nie piszesz?? Nie mam zamiaru Cie obrazic poprostu to co piszesz wydaje sie nie mozliwe... Umawianie sie z ksiedzem?? GGdyby to bylo ciut latwiejsze niz ze zwyklym czlowiekiekiem ale z ksiedzem gdzie jeszcze bardziej wzmaga sie lek. A tak na marginesie to bardzo ladnie napialas tylko mam pytanie
Teoretycznie to ona ma rację, niby taka spowiedź jest lepsza... ale ja to też sobie tego nie wyobrażam :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

EPIII napisał(a):co to albo kto to "penitentach" (lub penitent)??
penitent(ka) Kośc. rz.kat. osoba przystępująca do spowiedzi. :Stan - Uśmiecha się:
Nie wiem czy wiecie, większość z Was zapewne nie, ale spowiedź w takiej formie w jakiej ją znacie wprowadził dopiero Sobór Laterański IV w 1215 roku.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Sob%C3%B3r_...5%84ski_IV

Ten sam sobór, który ustalił także konieczność przeprowadzenia krucjaty przeciw niewiernym, a także nałożył podatek potrzebny na jej sfinansowanie. Uściślił procesy świętej inkwizycji, a więc tortur i palenia na stosie za herezje. A co ciekawe nakazał nosić Żydom i muzułmanom specjalne naszywki i czapki, czyli tak samo ich oznakował jak Adolf Hitler.
krys840 napisał(a):Szukam spowiedniczki ( 175 cm wzrostu jakieś, raczej więcej niż mniej ), której mógłbym się zwierzyć prawie jak księdzu, czego nie robiłem chyba nigdy szczerze.
mam głupie pytanie. a dlaczego ona ma mieć przynajmniej 175cm wzrostu? ; )
Bardzo głupie pytanie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Żeby ucho miała na wysokości ust :Stan - Uśmiecha się - LOL:
lochfyne napisał(a):Bardzo głupie pytanie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Żeby ucho miała na wysokości ust :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Otóż to, żebym mógł jej szeptać mniej więcej na wysokości ucha, żebym nie musiał się za bardzo gimnastykować. ; )
...
ja mysle ze bardzo wiele biednych ludzi cierpi z tego powodu ze urodzili sie w takim (katolickim) a nie innym kraju...

to ze traktujecie spowiedz jako przykry obowiazek, wydaje mi sie ze powinno was sklonic do glebszej refleksji...

moim zdaniem jezeli ktos naprawde wierzy w boga (wierzyc a praktykowac niekoniecznie znaczy to samo) to nie potrzebuje do porozumiewania sie z nim zadnych posrednikow w postaci ksiedza czy instytucji kosciola, a tym bardziej nie ma zadnego obowiazku tlumaczyc sie z tego jakie relacje sa miedzy nim a bogiem.

jezeli wierzysz w boga to przeciez bog widzi wszystko co robisz i zna twoje "grzechy" wiec po co opowiadac o nich facetowi w sultannie?

wogole, polski kosciol i caly ten polski katolicyzm jest tak przepelnionym zaklamaniem i hipokryzja ze moglbym o tym kilka ksiazek napisac...

oczywiscie to wszystko to tylko moje osobiste refleksje. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
ja sam nie mam takich problemow bo juz wiele lat temu zerwalem jakiekolwiek wiezy z instytucja kosciola.
...
Cytat:Przepraszam, ja nie mam problemów z moim katolicyzmem ani ze spowiedzią - mam problemy z nerwicą!
Miło coś takiego czasem przeczytać w necie :Stan - Uśmiecha się:.
aga_p napisał(a):Przepraszam, ja nie mam problemów z moim katolicyzmem ani ze spowiedzią - mam problemy z nerwicą!

spokojnie, nie pisalem osobiscie do Ciebie tylko tak apropos tematu problemu ze spowiedzia. nie mam zamiaru nikogo urazic. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

chodzilo mi tylko o to ze jezeli ktos traktuje spowiedz na zasadzie odbebnienia przykrego obowiazku to powinien sie zastanowic czy ma to wogole jakis sens.

natomiast jezeli jest dla Ciebie wazne i na prawde to czujesz to w porzadku.
...
Ja byłem u spowiedzi tylko raz - przed pierwszą komunią świętą. Potem już nie. To takie pierwsze traumatyczne przeżycie dla mnie. Zawsze żartuje sobie, że jak mało kto pamiętam, ile razy w życiu byłem u spowiedzi.
Edarpi napisał(a):To takie pierwsze traumatyczne przeżycie dla mnie. Zawsze żartuje sobie, że jak mało kto pamiętam, ile razy w życiu byłem u spowiedzi.

czemu traumatyczne ? co było w tym takiego traumatycznego ?

Ja byłem u spowiedzi 2-3 razy w życiu, (komunia, bierzmowanie i chyba coś jeszcze), al nie czuje takiej potrzeby oraz ciężko żeby ateista chodził do spowiedzi :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Dla mnie to też było traumatyczne, zawsze się tego bałem. Ale teraz kiedy już nie wierzę w tego niewidzialnego faceta który patrzy na nas z góry mam spokój :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Już nigdy nie będę musiał się spowiadać jakiemuś księżulkowi.
Spowiedź fajna sprawa :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: oczyszcza sumienie, uczy pokory i pozwala się doskonalić moralnie. Tylko że ja to jestem taki drań, że powinienem się z 5 razy na dzień spowiadać :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
...
Już dawno nie byłem. Zawsze się tego bałem ,a jak fobia to już w ogóle, za duży lęk, a ci księża to straszni u+:Ikony bluzgi pierd:.
bułkownik napisał(a):Wszystko wypowiedziane taki jednym, bezosobowym, bezmyślnym tonem
No, akurat nie ma tam możliwości modulacji głosu :Stan - Uśmiecha się:

Akurat spowiedzi jakoś nigdy specjalnie się nie bałam : )
Ja to ostatnio spowiadałem się, gdy szedłem do bierzmowania i jeszcze w coś tam wierzyłem. Wyjątkowo tego nie lubiłem, nigdy nie moglem zapomnieć o sapiącym dużym panu w sukience po drugiej stronie tego okienka, który z moimi rówieśnikami mógł być uwikłany w różnego rodzaju skomplikowane relacje. To w jakiś magiczny sposób sprawiało, że nie miałem ochoty opowiadać mu o tym, co wyczyniałem, gdy rodzice spali. A robiłem dużo niedobrych rzeczy, oj, niedobrych.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13