PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Spowiedź
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Hitomi napisał(a):
Niered napisał(a):a także za uczynieniem nieobowiązkowych wszelkich sakramentów i innych kościelnych ceremoniałów :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
hm prawdę mówiąc to one są nieobowiązkowe...nikt nikogo nie ciągnie na łańcuchu do komunii/spowiedzi etc. :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:

tylko do bierzmowania i innych takich dupereli ceregieli gdzie ksiadz gluty ci na czolo wsmarowywuje. co ja bym dal zeby polska byla krajem laickim.
Hitomi napisał(a):
Niered napisał(a):a także za uczynieniem nieobowiązkowych wszelkich sakramentów i innych kościelnych ceremoniałów :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
hm prawdę mówiąc to one są nieobowiązkowe...nikt nikogo nie ciągnie na łańcuchu do komunii/spowiedzi etc. :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
teoretycznie tak, ale np. jak idziesz do komunii to jesteś jeszcze za młody żeby sie zbuntować, dopiero bierzmowanie daje okazję do wykazania się :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
mc napisał(a):teoretycznie tak, ale np. jak idziesz do komunii to jesteś jeszcze za młody żeby sie zbuntować, dopiero bierzmowanie daje okazję do wykazania się :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Bunt buntem ale ten hajs i te prezenty na komunię 8)
Paweł 20 napisał(a):
mc napisał(a):teoretycznie tak, ale np. jak idziesz do komunii to jesteś jeszcze za młody żeby sie zbuntować, dopiero bierzmowanie daje okazję do wykazania się :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Bunt buntem ale ten hajs i te prezenty na komunię 8)
No chociaz tyle z tego pożytku. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Paweł 20 napisał(a):
mc napisał(a):teoretycznie tak, ale np. jak idziesz do komunii to jesteś jeszcze za młody żeby sie zbuntować, dopiero bierzmowanie daje okazję do wykazania się :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Bunt buntem ale ten hajs i te prezenty na komunię 8)
po tym tekście to już nie wiem co odpowiedziec xP

swoja drogą może źle zinterpretowałam wypowiedź Niereda, w sensie: przyjmowanie sakramentów "na co dzień", no ale nie ważne

no w sumie do komunii nie ma się wyjścia, ale już przy bierzmowaniu można sie zaprzeć nogami... i zapomina się o najważniejszym, to jest kwestia rodziców czy "przymuszają" czy nie, nie ma jakiegoś odgórnego nakazu, ktory należałoby znieść żeby nie było przymusu

ja to nie rozumiem takich ludzi (chociaż to nie jest dobre okreslenie, wkurza mnie taka postawa :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: ), którzy mówią źle o kościele, religii i jednoczesnie dalej się tego kościoła trzymają że tak powiem. Przykład: na jednym forum pewna osoba pisała, że ksiądz z jej parafii jest 'be', że do kościoła nie chodzi już wiele lat i że generalnie można rzec ta całą religie ma w głębokim poważaniu. Dalej pisała o problemach jakie robił ksiądz w sprawie chrztu jej dziecka. I ja się w tym miejscu zastanawiam... Po kiego grzyba ta osoba w ogóle chrzci dziecko jeżeli nie wierzy w Boga, nie chodzi do kościoła ani pewnie nie widzi wiekszego sensu w tym chrzcie? Na prawde nie rozumiem...Cóż pewnie z obawy "co sąsiedzi powiedzą" bo innego wytłumaczenia nie znajduje. Ale jeżeli już coś robisz to nie gadaj, a jeżeli masz gadać to nie rób. <- oto moja dewiza
Hitomi napisał(a):Po kiego grzyba ta osoba w ogóle chrzci dziecko jeżeli nie wierzy w Boga, nie chodzi do kościoła ani pewnie nie widzi wiekszego sensu w tym chrzcie? Na prawde nie rozumiem...Cóż pewnie z obawy "co sąsiedzi powiedzą" bo innego wytłumaczenia nie znajduj
To jest prywatna sprawa tej osoby. Dla mnie nie ma w tym nic złego. Ludzie z różnych względów mogą tak postępować i raczej trudno z perspektywy forum ocenić takie postępowanie.
mc...

"Straszną jest rzeczą, że gdziekolwiek człowiek się urodzi, pewne twierdzenia zostają mu wpojone w dzieciństwie wraz z zapewnieniem, że nigdy nie będzie mógł wątpić na ich temat, pod karą utraty wiecznego zbawienia." -- Arthur Schopenhauer
Caleb napisał(a):mc...

"Straszną jest rzeczą, że gdziekolwiek człowiek się urodzi, pewne twierdzenia zostają mu wpojone w dzieciństwie wraz z zapewnieniem, że nigdy nie będzie mógł wątpić na ich temat, pod karą utraty wiecznego zbawienia." -- Arthur Schopenhauer
Jak to się ma do tego co napisałem? Bo nie widzę za bardzo związku..
to ze podejmowanie tak waznych decyzji jak "wyznanie", za kogos wtedy gdy ten ktos nie moze zaprotestowac jest zle i gadanie ze ktos kto sie na cos takiego decyduje to jego prywatna sprawa jest gigantyczna bzdura, rownie dobrze mozna powiedziec ze ktos gwałci koty i to jego prywatna sprawa i nikt niepowinien miec nic na ten temat do powiedzenia, a gdyby ktos ci zgwalcil kota, jak bys sie czul eh? Problem polega na tym ze w polsce ludzie mysla ze wolno gwalcic koty.
mc napisał(a):
Hitomi napisał(a):Po kiego grzyba ta osoba w ogóle chrzci dziecko jeżeli nie wierzy w Boga, nie chodzi do kościoła ani pewnie nie widzi wiekszego sensu w tym chrzcie? Na prawde nie rozumiem...Cóż pewnie z obawy "co sąsiedzi powiedzą" bo innego wytłumaczenia nie znajduj
To jest prywatna sprawa tej osoby. Dla mnie nie ma w tym nic złego. Ludzie z różnych względów mogą tak postępować i raczej trudno z perspektywy forum ocenić takie postępowanie.
ok, nie chodzi mi tylko o jego decyzje, czy powody że zadecydował tak a nie inaczej, tylko o jakby niezgodność słów z czynami (chociaż to też jego prywatna sprawa, w sumie jak ktoś chce być zbirem to też jego sprawa, ale nie ważne :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: ), bo z jednej strony najeżdża na religie, kościół, księdza a z drugiej mimo swoich poglądów pcha swoje dziecko do chrztu... ja po prostu tego nie pojmuje :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Caleb napisał(a):to ze podejmowanie tak waznych decyzji jak "wyznanie", za kogos wtedy gdy ten ktos nie moze zaprotestowac jest zle i gadanie ze ktos kto sie na cos takiego decyduje to jego prywatna sprawa jest gigantyczna bzdurap
Mialem na mysli raczej to, że powody dla których ktoś się decyduje ochrzcić dziecko są jego prywatna sprawą. W sensie, może to być wiara, albo po prostu intencja postępowania zgodnie z tradycją, ten argument "co ludzie pomyślą" wbrew pozorom też nie jest taki zły. Więc miałem na myśli, że to nie nasza sprawa decydować czy jego powody są słuszne czy nie.
Natomiast zgodzę się z tym, że nie powinno się za kogoś podejmować decyzji i zmuszać do czegoś. Jednak w przypadku małego dziecka to rodzice decydują o jego losie, nikt mu nie będzie bronił w przyszłości zmienić tego losu i np. zostać ateistą czy zmienć wiarę. Nikt na całe życie kogoś nie skazuje poprzez chrzest na wyznawanie "jedynych słusznych poglądów". Jak dorośnie będzie mógł to zmienić.

Hitomi napisał(a):ok, nie chodzi mi tylko o jego decyzje, czy powody że zadecydował tak a nie inaczej, tylko o jakby niezgodność słów z czynami (chociaż to też jego prywatna sprawa, w sumie jak ktoś chce być zbirem to też jego sprawa, ale nie ważne ), bo z jednej strony najeżdża na religie, kościół, księdza a z drugiej mimo swoich poglądów pcha swoje dziecko do chrztu... ja po prostu tego nie pojmuje
Bo tutaj nie liczą się tylko czyjeś osobiste poglądy lecz dobro dziecka i ono jest nadrzędną sprawą. Dlatego pisałem, że ten argument "co ludzie powiedzą" nie jest taki zły. Pomyśl, że zyjemy w społeczeństwie w którym 99% ludzi jest ochrzczonych. I nagle to dziecko idzie do szkoły i jest w szkole wytykane palcami bo zostało nieochrzczone, później nie może iść jak wszyscy do komunii, czuje się przez to gorsze, inne, itp. W ten sposób dzieje sie mu krzywda.
Inna sprawa, ta osoba może mieć w rodzinie mocno wierzących rodziców, i nie chce zrobić im przykrości, wiec postanawia ochrzcić dziecko. Wierz mi, że wiele jest ludzi zupełnie innego wyznania, którzy postanawiają z tych lub innych powodów zdecydować się na chrzest dziecka. Po prostu biorą różne "za" i "przeciw" i dochodzą do wniosku, że więcej jest tych "za".
I sprawa jest taka, nawiązujac jeszcze do tego Schopenhauera: nie jest aż tak ważne czy dziecko pójdzie do chrztu czy nie, ważne jest to, żeby później, kiedy dorośnie i będzie chciało decydować o sobie w sprawach religii, rodzice mu niczego nie narzucali, nie zmuszali do chodzenia na msze wbrew woli czy np. lekcje religii.
Cytat:nie ma jakiegoś odgórnego nakazu, ktory należałoby znieść żeby nie było przymusu

przymus jest choćby z tego względu, że religia jest prowadzona w szkole a nie w kościele, po lekcjach i jako wariant nieobowiązkowy, w szkole obecność jest tak czy inaczej konieczna, jak nie w klasie to będzie dzieciak czekał na korytarzu, aż klasa wyjdzie i spojrzy na niego jak na odmieńca, a ksiądz przykładowo tłumaczyłby dzieciom takie zachowanie bezbożnictwem, czymś złym :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Nie ma mowy żeby ostało się bez echa.

Niewłaściwym miejscem dla religii jest szkoła, przynajmniej nie w obecnej religii formie. Szkoła to miejsce na naukę, nie na wierzenia, jeśli już to podane w formie ciekawostki, nie jako prawdę objawioną. Najchętniej wycofałbym ją w ogóle, dlatego, że samo namawianie dzieci przez chorych, żyjących już myślami w innym świecie ludzi jest nie do przyjęcia, najgorszym jednak jest ukazywanie świata jako krainy walki dobra ze złem, aniołów, archaniołów, rogatych diabłów. Po co w ogóle się kształcić, skoro wystarczyłoby z powodzeniem poświęcić swoje życie bogu, skoro życie to i tak tylko chwilowa przystań miedzy światem niematerialnym zwanym 'niebem' a ziemią :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: można z powodzeniem pochrzanić wszystko, zacząć pracować nad swoim wiecznym życiem, czyż to nie piękne, wieczność jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy tylko być dobrym.

chyba nieco zboczyłem z tematu :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

po co ja to piszę z resztą, to nie bóg potrzebuje nas tylko my jego taki już smutny człeka los, każdy z nas jest bogiem dla samego siebie

Cytat:bo z jednej strony najeżdża na religie, kościół, księdza a z drugiej mimo swoich poglądów pcha swoje dziecko do chrztu
żeby nie musiała gryźć się z babkami i innymi wierzącymi z kręgu własnych krewnych czy znajomych, po prostu odbębnić swoje żeby nikt nic nie pie&% albo z myśli o dziecku, w końcu w takim katocholickim kraju przyjdzie mu żyć
mc napisał(a):Jednak w przypadku małego dziecka to rodzice decydują o jego losie, nikt mu nie będzie bronił w przyszłości zmienić tego losu i np. zostać ateistą czy zmienć wiarę.

i przy okazji sie go odrazu indoktrynuje i wpaja bzdury gdy umysl jest jak gąbka zeby wlasnie z wlasnego przekonania nie zmienil wiary i tkwił w kłamstwie.
Niered napisał(a):
Cytat:nie ma jakiegoś odgórnego nakazu, ktory należałoby znieść żeby nie było przymusu

przymus jest choćby z tego względu, że religia jest prowadzona w szkole a nie w kościele, po lekcjach i jako wariant nieobowiązkowy, w szkole obecność jest tak czy inaczej konieczna, jak nie w klasie to będzie dzieciak czekał na korytarzu, aż klasa wyjdzie i spojrzy na niego jak na odmieńca, a ksiądz przykładowo tłumaczyłby dzieciom takie zachowanie bezbożnictwem, czymś złym :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Nie ma mowy żeby ostało się bez echa.
uściślenie: te moje słowa, które cytujesz były odpowiedzią na tę wypowiedź ->
Niered napisał(a):a także za uczynieniem nieobowiązkowych wszelkich sakramentów i innych kościelnych ceremoniałów :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
o religii w szkole nie wspomniałes jak widać, a ja mówiłam ze nie ma przymusu do "wszelkich sakramentów i innych kościelnych ceremoniałów", lekcje religii to inna bajka

Niered napisał(a):Niewłaściwym miejscem dla religii jest szkoła, przynajmniej nie w obecnej religii formie. Szkoła to miejsce na naukę, nie na wierzenia, jeśli już to podane w formie ciekawostki, nie jako prawdę objawioną.
Szkoła mogłaby być (oczywiście bez tego wliczania oceny z religii do średniej i z lekcjami religii w postaci zajęć dodatkowych, które odbywają sie po innych lekcjach), to raczej mentalność ludzi jest niewłaściwa, która nakazuje jak mówiliście, traktować dzieci niechodzące na religie jak odmieńców.

Niered napisał(a):Najchętniej wycofałbym ją w ogóle, dlatego, że samo namawianie dzieci przez chorych, żyjących już myślami w innym świecie ludzi jest nie do przyjęcia, najgorszym jednak jest ukazywanie świata jako krainy walki dobra ze złem, aniołów, archaniołów, rogatych diabłów. Po co w ogóle się kształcić, skoro wystarczyłoby z powodzeniem poświęcić swoje życie bogu, skoro życie to i tak tylko chwilowa przystań miedzy światem niematerialnym zwanym 'niebem' a ziemią :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: można z powodzeniem pochrzanić wszystko, zacząć pracować nad swoim wiecznym życiem, czyż to nie piękne, wieczność jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy tylko być dobrym.
Znaczy wiesz...religia katolicka mówi, że poświecić życie Bogu można na różne sposoby, nie wyklucza to kształcenia się i życia jak przeciętny człowiek. Nie trzeba być wcale duchownym. A to o czym piszesz trąca mi z lekka lenistwem raczej, które przecież kościół jak najbardziej potępia. Co do ostatniego zdania...Ja uważam, że właśnie o to w życiu chodzi aby być dobrym, tak po prostu i nie ma tu znaczenia czy się wyznaje jakąś religie czy nie. A to twoje stwierdzenie "wystarczy tylko być dobrym" zabrzmiało jakoś lekceważąco.

p.s. "chorych, żyjących już myślami w innym świecie ludzi" - może wśród katolików/osób duchownych są fanatycy czy osoby niesprawiedliwe i po prostu głupie w swoim zaślepieniu, ale przecież nie wszyscy są tacy, bądźmy sprawiedliwi, poza tym uogólniania nie są dobre

mc napisał(a):Bo tutaj nie liczą się tylko czyjeś osobiste poglądy lecz dobro dziecka i ono jest nadrzędną sprawą. Dlatego pisałem, że ten argument "co ludzie powiedzą" nie jest taki zły. Pomyśl, że zyjemy w społeczeństwie w którym 99% ludzi jest ochrzczonych. I nagle to dziecko idzie do szkoły i jest w szkole wytykane palcami bo zostało nieochrzczone, później nie może iść jak wszyscy do komunii, czuje się przez to gorsze, inne, itp. W ten sposób dzieje sie mu krzywda.
Inna sprawa, ta osoba może mieć w rodzinie mocno wierzących rodziców, i nie chce zrobić im przykrości, wiec postanawia ochrzcić dziecko. Wierz mi, że wiele jest ludzi zupełnie innego wyznania, którzy postanawiają z tych lub innych powodów zdecydować się na chrzest dziecka. Po prostu biorą różne "za" i "przeciw" i dochodzą do wniosku, że więcej jest tych "za".

Niered napisał(a):żeby nie musiała gryźć się z babkami i innymi wierzącymi z kręgu własnych krewnych czy znajomych, po prostu odbębnić swoje żeby nikt nic nie pie&% albo z myśli o dziecku, w końcu w takim katocholickim kraju przyjdzie mu żyć :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
W sumie kto z jakich pobudek postępuje tak a nie inaczej nie powinno mnie obchodzić :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Jednak mnie w tej sytuacji najbardziej denerwuje co innego. Biadolenie i narzekanie. ;E Jak już wcześniej napisałam "Ale jeżeli już coś robisz to nie gadaj, a jeżeli masz gadać to nie rób". Jeżeli ubieram się tylko w te ciuchy, które mi się podobają i które kupuje kierując się tylko i wyłącznie własnymi upodobaniami, innymi słowy postępuje "zgodnie ze sobą", myślę że wówczas mam prawo ponarzekać na to co mi sie nie podoba. Jeżeli natomiast jestem na tyle głupia, że kupuje ubranie, które w ogóle nie jest w moim stylu, ale robię to tylko dlatego bo wszyscy to noszą, mimo że nie cierpie tego koloru, to czy ja mam prawo potem narzekać, że musze to nosić? Przecież sama jestem sobie winna. Ten koleś narzekał na kościół itd. Ale czy ktoś go tam pchał?? Sam zadecydował, z takich czy innych powodów ale sam, że mimo swoich poglądów "nie zerwie z kościołem"....Co tu wiecej mówić, nudzą mnie takie osoby, czy to w necie czy w realu, które się tak rozpisują jak to im źle (w sensie, że są skazani na kościół itd) a przecież nikt ich do niczego nie zmusza (mówimy o osobach dorosłych), powinni być świadomi swoich decyzji i konsekwencji tych decyzji, albo mówiąc potocznie powinni wiedzieć w co się pchają i albo się z tym pogodzić albo się w to nie pchać.
Hitomi napisał(a):ja mówiłam ze nie ma przymusu do "wszelkich sakramentów i innych kościelnych ceremoniałów"

źle to ująłem, chodziło mi o to, że
Do większości tych sakramentów przymusza nas kościół właśnie za czasów szkolnych i chyba głównie za sprawą religii w szkole. Rodzice najczęściej pozostają bierni tzn. ograniczają się do zezwolenia na to, aby dziecko na religię uczęszczało albo nie.

żyjąc w państwie kościelnym/wyznaniowym, decydując się na odrzucenie wiary, wychowywanie swoich dzieci w niewierze można mieć w późniejszym życiu przez to nieprzyjemności, także dziecko, więc to nie jest sprawa tak dobrowolna i indywidualna co podrapanie się po czterech literach :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Dzieci są coraz częściej chrzczone i posyłane na religie żeby tych problemów nie miały, religia zdaje się obecnie wymaga chodzenia na różnego typu lekcje kościelne, noszenie paciorków, uczenie się modlitw i tłumaczenie dzieciom obowiązku przystąpienia do kolejnych rytuałów. Do czasu, kiedy dziecko nie potrafi myśleć samodzielnie, łatwo jest nim manipulować, a więc tłumaczyć co powinien zrobić (czyli być co niedziela w kościele, chodzić do spowiedzi, na wszystkie rekolekcje i przygotowywać się do przyjęcia sakramentów/przystąpienia do rytuałów) innymi słowy najprościej zarazić katolicyzmem najmłodszych, wpajając im tym samym kościelne wartości :Stan - Niezadowolony - Obraża się: Zanim ktoś się zorientuje, że jest niewierzący i zacznie myśleć, to zrozumie, że to wszystko było mu tak na prawdę niepotrzebne, będzie już ochrzczony, po komunii, bierzmowaniu i innych mniej istotnych duperelach. Zawsze można wypisać się z kościoła, ale jakiś uraz niestety zostanie, człowiek będzie winił się za to co najmniej jakby kogoś zamordował, głównie za sprawą wpajanych w dzieciństwie morałów chrześcijańskich, które mocno wpisały się w jego psychikę. Podobno niewiara jest grzechem ciężkim (wiara z kolei jest głupotą)


Państwo jest sklerykalizowane, katohole są już na każdym kroku, również w radiu. Nakazu może i nie ma, jest za to taka dość wyraźna wskazówka jak powinno się postąpić i która droga jest najwłaściwsza, oprócz tego zastraszanie przez katoholi konsekwencjami jakie nastąpią po odrzuceniu wiary, szantaż, tutaj kler ma wolne pole do popisu łatwowierne dzieci wszystko i tak kupią

Na szczęście nie ma żadnego prawa religijnego, choć są pewne nakazy i zakazy religijne ogólnie obowiązujące :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

Hitomi napisał(a):uważam, że właśnie o to w życiu chodzi aby być dobrym, tak po prostu i nie ma tu znaczenia czy się wyznaje jakąś religie czy nie.

ja uważam, że w życiu o nic nie chodzi, chyba, że o przetrwanie w sensie istoty :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Czym jest dobro i zło - myślę, że nie ma czegoś takiego, jest za to szereg czynów, słów, uczuć czy emocji, które mają na nas\ na innych pozytywny bądź negatywny wpływ.
Nie znosze sie spowiadać, robie to zazwyczaj raz w roku tylko po to żeby sie rodzinka nie rzucała :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
ostatni raz się spowiadałem jak potrzebowałem do bierzmowania :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Nie wiem czy o tym pisałam, moze tak. Jak byłam w spowiedzi jakies 10 lat temu, to poszłam z karteczka oczywiscie, jako dziecko jeszcze. Miałam tam wypisane wszystkie grzechy, nawet te najmniejsze. Wtedy raz sprobowałam wina na weselu, łyknełam piwo, kiedy mama nie widziała i ciotka mi dala sprobowac papierosa - nawet sie nie zaciagałam.
I te czesc spowiedzi przeczytałam bardzo szybko "piłam alkohol, piłam piwo, paliłam papierosy", a ksiadz "mozesz powtorzyc to ostatnie", ja "brzydko mowilam", ksiadz "ale to zupełnie ostatnie", ja "brzydko mowilam do rodzicow".
W koncu ksiadz kazał oddac mu te karteczke, przeczytal grzechy, kazanie predko mi wygłosił i stwierdził, ze przemycanie grzechów nie zasługuje na rozgrzeszenie, wiec nie zapukał i ja po skonczeniu nie mogłam kleknąć przy tej budce i pocałowac ta fioletowa szmate zwiasająca z niej. To było wtedy dla mnie straszne, mama tam byla, inna moja rodzina i mnostwo dziecek ze szkoły, ktore potem w poniedziałek pytały "zabiłas kogoś?", "przeklinałas na boga? ".
Jakiś nadgorliwy ten ksiądz, Margot! :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Ja ostatni raz byłam, kiedy zostałam matką chrzestną... ok 6 lat temu.
Ksiądz wypytywał mnie o moje życie erotyczne... Hehehe... Nie wiem po co były mu te szczegóły! :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
To było straszne przeżycie!

gośćx

Margot napisał(a):"przeklinałas na boga? ".



Miałem kiedyś takie natręctwo myślowe jak siedziałem w kościele hehe.

---

Przy spowiedzi mówiłem zawsze tą samą regułkę grzechów :Stan - Uśmiecha się - LOL:
o rany, Margot, naprawdę to okropne. jak sobie wyobrażę, że mi miałby nie zapukać, że wszyscy by się gapili, i zastanawiali... uhh.

kiedy jeszcze byłam "wierząca" to przerażenie budziła we mnie możliwość właśnie takiego wyłamania od normalności podczas spowiedzi (ciągle to mam odnośnie wszyskiego co muszę robić). samego wyznania jakoś nie, nigdy wielkiej wagi do tego nie przykładałam.

i tak btw to Caleb ma rację, państwo powinno być bezwyznaniowe, bo jeżeli nawet, jakby nie było, można nie wierzyć, to koegzystowanie w naszym społeczeństwie jako innowierca jest trudniejsze. pogrzeby etc.
też jestem przeciwna indoktrynacji małych dzieci, ale coo my możemy.
Cieszcie się, że nie mieszkacie w Iranie albo jakimś innym religijnym państwie... Tam to dopiero religia kontroluje życie. Mieszkanie tam to prawie jak pójście do więzienia. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Użytkownik 528

Mysza napisał(a):Ksiądz wypytywał mnie o moje życie erotyczne... Hehehe... Nie wiem po co były mu te szczegóły! :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
To było straszne przeżycie!
głodny był i tyle :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
Ja ostatnio też z czysto pragmatycznego powodu byłem u księdza na spowiedzi, po papierek i pieczątkę do chrztu bratanicy. po 10 latach w sumie ... bo dla mnie to jest tylko taki rytuał okołoświąteczny, chociaż wiem, że niektórzy traktują to naprawdę poważnie, we współczesnym społeczeństwie to chyba taka darmowa pseudo-psychoterapia
Mysza napisał(a):Ksiądz wypytywał mnie o moje życie erotyczne... Hehehe... Nie wiem po co były mu te szczegóły! :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
To było straszne przeżycie!
Ostatni raz bylam jakies 9 lat temu, (tyle ma moj chrzesniak :Stan - Uśmiecha się: ). Trafilam na jakiegos normalniejszego ksiedza, zapytal tylko czy go kocham i po twierdzacej odpowiedzi, powiedzial: " jak sie kochacie to, wszystko w porzadku" :Stan - Uśmiecha się:. Przynajmniej ta czesc przygotowan zwiazanych z chrzcinami odbyla sie bez problemow, bo zeby dostac papierek od proboszcza mojej parafii musialam sie bardziej natrudzic :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Z dziecinstwa pamietam, ze najwieksze wzburzenie u ksiezy wywolywal fakt, ze nie chodze regularnie do kosciola i ze u spowiedzi bylam dawno temu. Mysle, ze nawet jakbym miala jakies ciezkie grzechy na sumieniu i tak tylko tego by sie przyczepili.
fistaszek napisał(a):Trafilam na jakiegos normalniejszego ksiedza, zapytal tylko czy go kocham i po twierdzacej odpowiedzi, powiedzial: " jak sie kochacie to, wszystko w porzadku" :Stan - Uśmiecha się:.
To Ci się trafił taki bardziej liberalny, hehe! Albo sam miał kobitkę na boku, więc ... wyrozumiały! Ten, który mnie spowiadał musiał być niezłym zboczeńcem! Zadawał takie pytania, że się wstydzę pisać! :Stan - Różne - Zaskoczony:ops: :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Byłam w szoku!
A na koniec stwierdził, że właściwie nie powinnam dostać rozgrzeszenia!!! Ale skoro mam być chrzestną, to zrobi wyjątek! Ale mam już tego nie robić! :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Muszę przyznać, że odechciało mi się grzeszyć na jakiś czas... po rozmowie z nim! :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13