PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Wstydzicie się tego że nie macie znajomych?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17
Wstydzę sięwz piątkowe lub sobotnie wieczory, jeśli akurat jestem w jakimś domu i nie biorę udziału w imprezie. Ostatnio znalazłem na to sposób i wychodzę do kina, żeby nie wyjść na totalnego odludka. Ale tylko wtedy, gdy współlokatorzy akurat byli w domu. W innym przypadku, tak jak dzisiaj, nigdzie nie wychodzę.
bardziej wstydzę się, że nie mam dziecka
Mnie kiedyś drażniły weekendy. Tak samo jak sylwestry, czy inne uroczystości... Wstydziłam się tego, że nigdy nigdzie nie wychodzę.
Z czasem przeszło.
Do każdego kalectwa idzie się przyzwyczaić :-D

nika32 napisał(a):bardziej wstydzę się, że nie mam dziecka
Ale czemu to powód do wstydu?
Wstydem chyba byłoby mieć dziecko i nie umieć go wychować.
nika32 napisał(a):bardziej wstydzę się, że nie mam dziecka

Bronić się przed napastnikami jak ninja, wstydzić się braku dziecka... Ciekawe rzeczy ostatnio piszesz...
W pewnym wieku pojawia się czasem ze strony otoczenia silna presja na kobiecie, żeby wreszcie została matką. Zresztą sama świadomość faktu, że ludzie w Twoim wieku mają już pozakładane rodziny wywołuje poczucie wstydu, że Tobie się to nie udało. Myślę, że jedną z tych opcji nika32 miała na myśli.
Ja sie wstydze ze znam paru ludzi i siebie.
Oczywiście, że wstydzę się tego, że nie mam znajomych. Każdy normalny człowiek by się tego wstydził. Brak znajomych dużo o nas mówi. Jesteśmy z jakichś powodów bezwartościowi, niewarci uwagi innych ludzi, nie wzbudzający ich zainteresowania, inni ludzie nie chcą spędzać z nami swojego czasu, bo nie uważają tego czasu za dobrze spędzonego.
I nie jest ważny powód, jaki mają wszyscy inni ludzie, by nie odczuwać do nas sympatii. Ważne, że nas nie chcą, że jesteśmy im obojętni, albo nawet wrodzy. To nie jest ich wina, to jest zawsze tylko i wyłącznie nasza wina. Ludzie, którzy są "fajni", zawsze wzbudzają sympatię i przyciągają do siebie samą swoją obecnością. Ludzie "niefajni" odpychają, nie chcemy żeby przebywali w naszym towarzystwie i unikamy z nimi kontaktu, przechodząc na drugą stronę ulicy, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Nie wiem czy się wstydzę tego...Jest kilku ludzi, z którymi się przyjaźnię albo miło mi się z nimi rozmawia, ale jak już spotkam tych mniej lubianych przeze mnie to najchętniej zagrzebałbym się gdzieś w ziemi i zawsze udaję że ich nie widzę. Ale ludzie mnie pewnie już postrzegają jako tego aspołecznego co się nawet z klasy na przerwie nie ruszy no ale cóż. Nigdy nie należałem to elit i się do tego przyzwyczaiłem
Jak czytam was niektorych, np takie osoby jak Lloyd to sie zastanawiam jaki jest sens tego forum, bo przeciez ludzie nie powinni sie wzajemnie dolowac i wpedzac do grobu tylko motywować i miec glowy pelne pomyslow jak rozwiazac takie sytuacje . Moze ty jestes bezwartosciowy, ale nie sadze, ze wszyscy wiec nie przekladaj tego na innych, moze ktos nie ma zbytnio znajomych, bo nie umie. W kazdym, normalnym czlowieku drzemie potencjal.
W każdym? Ja u siebie niczego nie widze
Winterwolf - W każdym, o ile uważasz się za normalnego, masz dobrze pracujący mózg. wystarczy pokonać wewnętrznego lenia i się po prostu zmienić, uważam, ze można. Chciałabym porady jak to zrobić. nie jestem święta, mam wrazenie, ze ta strona również wywołuje u mnie dużo negatywnych myśli i nawet wywoływała. Ja osobiście nie mam prawie znajomych i pragnę to zmienić, a jak czytam jakie fatalizmy można o sobie i innych napisać to jest mi trochę przykro...Co bym o sobie nie napisała to zawsze jest to z iskra nadziei, ze to się jakoś zmieni.
Chciałbym żeby można było się zmienić na pstryknięcie palcem
WinterWolf napisał(a):Chciałbym żeby można było się zmienić na pstryknięcie palcem
Zmiana własnej osoby wymaga pracy ale późniejsza satysfakcja jest warta walki :Stan - Uśmiecha się:
WinterWolf napisał(a):Chciałbym żeby można było się zmienić na pstryknięcie palcem

Zdanie "na pstryknięcie palcem" brzmi tak: W życiu powinno się wszystko udawać po totalnej łatwiźnie, bez lat poświęconych na prace nad sobą tudzież bez pomyślenia nawet któregoś dnia, ze ta praca jest w ogóle potrzebna i zmiany sa potrzebne. Zaświeci nad tobą światło i obudzisz się jako ktoś inny. Jakby na świecie nie było innych ludzi z takimi problemami jak my i wszyscy dostali wszystko za darmo. Ja sobie jednak wyobrażam teraz, ze ktoś tak jak ja mógł mieć podobnie, ale z tego jakoś wyszedł i to dodaje trochę otuchy, wiec powinno się myśleć nad tym jak krok po kroku coś zmienić niż czekać aż stanie się to samo, bo samo się nie stanie. Cos trzeba zacząć robic, bo zbawienia nie będzie. :-o
Lloyd napisał(a):Oczywiście, że wstydzę się tego, że nie mam znajomych. Każdy normalny człowiek by się tego wstydził. Brak znajomych dużo o nas mówi. Jesteśmy z jakichś powodów bezwartościowi, niewarci uwagi innych ludzi, nie wzbudzający ich zainteresowania, inni ludzie nie chcą spędzać z nami swojego czasu, bo nie uważają tego czasu za dobrze spędzonego.
I nie jest ważny powód, jaki mają wszyscy inni ludzie, by nie odczuwać do nas sympatii. Ważne, że nas nie chcą, że jesteśmy im obojętni, albo nawet wrodzy. To nie jest ich wina, to jest zawsze tylko i wyłącznie nasza wina. Ludzie, którzy są "fajni", zawsze wzbudzają sympatię i przyciągają do siebie samą swoją obecnością. Ludzie "niefajni" odpychają, nie chcemy żeby przebywali w naszym towarzystwie i unikamy z nimi kontaktu, przechodząc na drugą stronę ulicy, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Gdybym była chłopem, to bym napisała/napisał, że na te słowa mi "opat".... Chyba nie chciałam tego przeczytać :Stan - Niezadowolony - Płacze:
Ja sobie wyobrazam ze ktos mial podobnie i teraz jest w czarnej dup*e zakopany gleboko pod ziemia... heh
Doszedłem do wniosku że nie zasługuję na znajomych. Przez moje problemy w nawiązywaniu / utrzymywaniu kontaktów towarzyskich, tylko czuli by się przeze mnie ignorowani.
....
nienawisc obsesyjna, zdarza sie, ale lepiej nie studiowac kogos w ten sposob bo to poprostu strata czasu, nawet jesli to jest silne.
...
no wlasnie udaje mi sie powstrzymywac ostatnio, bo co to daje ze kogos nienawidze - nic i nic to nie zmienia... Nienawisc jest dobra na krotka chwile przemyslenia kogos potem juz nie warto jej czuc.
Amcio pewnie dużo po tyłku od ludzi dostałeś ( i pewnie dostajesz do dzisiaj ) ale to nie znaczy że wszyscy ludzie tacy są.Może po prostu trafiłeś w swoim życiu na nie odpowiednie osoby?
Tak, to musial byc jakis wielki nie fart, to ze trafiam na same zle osoby, czasami chce mi sie z tego smiac ze na tak zle, ale z tego tez da sie wyciagnac pozytywne wnioski, zycie wypelnione wielkim cierpieniem to zycie ktore posiada gleboki sens, i to mnie napedza wlasnie jak narazie. Wiem ze sa tez dobrzy ludzie, takich lubie.
Cierpienie cie napędzą ale do czego?Do życia?Do tego by po prostu żyć,móc jeść,oddychać,poruszać się czy są jakieś inne,bardziej ambitne cele?Mieć dobrze płatną prace,spełnić marzenia,pasje,założyć rodzinę,czegoś konkretnego dokonać?
do szczescia nie sa potrzebne zadne cele lub wyszukane zainteresowania... tylko poprostu cieszyc sie chwila, ale prawdziwym sensem mojego zycia jest udowodnic ze potrafie tu przetrwac, i ze to ja jestem wladca swojego zycia nie odwrotnie, moim konkretnym dokonaniem wg mnie bedzie to ze potrafie posiadac siebie bardziej od innych. A to co Ty wymieniasz to tylko rzeczy ktore narzuca nam spoleczenstwo, nie widze w nich wartosci. Wartosci tego spoleczenstwa sa dla mnie niczym. Wole uciec do glebi samego siebie i tylko siebie. Konkretne rzeczy to tylko te ktore ja mysle ze sa konkretne, bo tylko ja tworze ten swiat, tak jak kazdy z nas z osobna jest bogiem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17