PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Wstydzicie się tego że nie macie znajomych?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17
Nie mam przed kim się wstydzić, bo nie mam znajomych, chyba że przed rodziną. Chciałabym ich mieć, ale ludzie mnie nie lubią. To nie jest tak, że nie mam/nie miałam nikogo, ale Ci ludzie, których nazywałam swoimi przyjaciółmi zwyczajnie mnie zostawili, ot tak, widocznie nie byłam dla nich wystarczająco dobra. Kontakty ze mną ograniczyli do kilku wiadomości za pośrednictwem neta, dla nich to było wystarczające. Uważali, że do wychodzenia to ja mam sobie znaleźć swoich znajomych...to było śmieszne, ale dla moich przyjaciółek to było normalne i nie rozumiały o co ja mam pretensje. Nie wiem czy takie coś w ogóle można było nazwać przyjaźnią,
Przyjaciół więc miałam tylko z nazwy, a tak to siedziałam w domu.

Oczywiście miałam/mam też znajomych, ale samych typu: Nie mogę wyjść/ Nie mam kasy, żeby wyjść/ Nie mam czasu, żeby wyjść.
Ja się obracam w takim kręgu ludzi, że cotygodniowe wychodzenie na piwo jest dla mnie czymś w rodzaju mitu, legendy, kompletnie tego nie rozumiem. Albo Ci ludzie nigdy nie mają czasu, albo po prostu nie mają go dla mnie...Często słyszałam: Nie mogę, bo pracuję/Nie mogę, bo mam chłopaka/ Nie mogę, bo nie mam kasy/ Nie mogę, bo nie mam humoru. Nigdy nie miałam koło siebie osoby, której bym powiedziała: Hej idziemy dzisiaj gdzieś? a ona bez szemrania by na to przystała. Wkurza mnie to.
Nie izoluję się więc od ludzi (a przynajmniej kiedyś tak było), dlatego, że ich nie lubię, tylko dlatego, że oni odrzucają każdą moją próbę nawiązania kontaktu.
Na szczęście mam znajomości internetowe, które okazały się lepsze niż te z reala, więc żałuję, że te osoby nie mieszkają w moim mieście. Łączą nas wspólne zainteresowania i o dziwo mogę z nimi pogadać codziennie, mimo że też pracują, uczą się i mają swoje sprawy, to znajdują czas na wspólne pogawędki o "dup*e Marynie" to o czymś świadczy. Mnie się wydaje, że jak ktoś kogoś lubi i ma chęć z nim porozmawiać, to zawsze znajdzie na to czas.
promyk wiem o czym mowisz, mialem juz takich "kolegow" co nigdy nie mieli czasu ani pieniedzy, ale jak ktos "fajniejszy" im proponowal wyjscie to od razu lecieli az sie kurzylo, o niczym mi nie mowiac. jeden koles ktorego mialem za przyjaciela mowil mi ciagle ze nie ma kasy jak proponowalem jakies piwko/wycieczke/cokolwiek, a potem jakas dziewczyna z neta zaczela z nim gadac i za+:Ikony bluzgi pierd: do niej na drugi koniec polski co tydzien. w sumie stad moja pewne przeswiadczenie co do pan na forum ze maja o niebo lepiej niz faceci bo kobieta predko sobie znajdzie koleczko adoratorow
Ja też się wstydze tego że nie mam znajomych , chętnie kogoś poznam z forum jak coś to priv :Stan - Uśmiecha się:
Promyk napisał(a):Na szczęście mam znajomości internetowe, które okazały się lepsze niż te z reala, więc żałuję, że te osoby nie mieszkają w moim mieście. Łączą nas wspólne zainteresowania i o dziwo mogę z nimi pogadać codziennie, mimo że też pracują, uczą się i mają swoje sprawy, to znajdują czas na wspólne pogawędki o "dup*e Marynie" to o czymś świadczy. Mnie się wydaje, że jak ktoś kogoś lubi i ma chęć z nim porozmawiać, to zawsze znajdzie na to czas.
Tylko pytanie czy ich poznałas na żywo :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Pisanie nadal nie ma nic wspólnego z tym, że spogladasz komuś w oczy i z tą osobą gadasz.
Spoleczna napisał(a):
Promyk napisał(a):Na szczęście mam znajomości internetowe, które okazały się lepsze niż te z reala, więc żałuję, że te osoby nie mieszkają w moim mieście. Łączą nas wspólne zainteresowania i o dziwo mogę z nimi pogadać codziennie, mimo że też pracują, uczą się i mają swoje sprawy, to znajdują czas na wspólne pogawędki o "dup*e Marynie" to o czymś świadczy. Mnie się wydaje, że jak ktoś kogoś lubi i ma chęć z nim porozmawiać, to zawsze znajdzie na to czas.
Tylko pytanie czy ich poznałas na żywo :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Pisanie nadal nie ma nic wspólnego z tym, że spogladasz komuś w oczy i z tą osobą gadasz.

Ale też takie znajomości dają dużo pewności siebie i poczucia akceptacji. Potem przez doświadczenie zebrane w takich rozmowach łatwiej jest rozmawiać z kimś na żywo. To dobre ćwiczenie na umiejętność prowadzenia konwersacji.
Zgadzam się.
Mam znajomych tylko w internecie. Dwa razy przeniosłam znajomość do rzeczywistości i jak ci ludzie zobaczyli jak bardzo sobie nie radzę z realną konwersacją, nie patrzę w oczy, nie umiem utrzymać tematu, niby jestem ale tak jakby mnie nie było, poczuli się chyba ignorowani, a to byłam tylko ja, zainteresowana spotkaniem, ale nieogarnięta psychicznie, to zrywali ze mną kontakt kompletnie, także w necie.
Kiedyś znajomy członka rodziny zapytał jak tam moi znajomi, jak spędzam czas, odparłam że nie mam takich, bardzo się zdziwił, a ja speszyłam, nie było to przyjemne, ale wydaje mi się że ten temat już ułożyłam w głowie, dziś powiedziałabym że wolę być sama, tak lepiej się czuję i że trudno mi się dogadać z jednym człowiekiem na dłużej a co dopiero z grupą.
Spoleczna napisał(a):
Promyk napisał(a):Na szczęście mam znajomości internetowe, które okazały się lepsze niż te z reala, więc żałuję, że te osoby nie mieszkają w moim mieście. Łączą nas wspólne zainteresowania i o dziwo mogę z nimi pogadać codziennie, mimo że też pracują, uczą się i mają swoje sprawy, to znajdują czas na wspólne pogawędki o "dup*e Marynie" to o czymś świadczy. Mnie się wydaje, że jak ktoś kogoś lubi i ma chęć z nim porozmawiać, to zawsze znajdzie na to czas.
Tylko pytanie czy ich poznałas na żywo :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Pisanie nadal nie ma nic wspólnego z tym, że spogladasz komuś w oczy i z tą osobą gadasz.


Dla mnie takie znajomości są lepsze, bo nikt nade mną nie może górować. Na żywo zaraz mnie biorą pod buta, bo ja na żywo jestem śmieszkiem i dzieciuchem, którego nikt nie traktuje poważnie. Zresztą z dwoma takimi dziewczynami spotkałam się na żywo i nie było jakiegoś większego problemu, a jedna z tych osób dzisiaj chyba jako jedyna mogłaby zasługiwać na miano mojej przyjaciółki, widziałam się z nią już kilka razy, owszem pierwsze spotkanie było trudne, nie wiadomo było o czym gadać i wydawała mi się zupełnie inną osobą, ale drugie spotkanie przebiegło całkiem pozytywnie.
Jeśli zaś chodzi o patrzenie w oczy i kontakt na żywo, to kilka lat temu odezwał się do mnie kolega z podstawówki (był prześladowany w szkole) i też się z nim spotkałam na żywo. Brałam ze sobą byłą już przyjaciółkę, ponieważ wszyscy chodziliśmy do jednej klasy, ale to ja głównie podtrzymywałam rozmowę, nie miałam też problemu z tym, że on zaprosił swojego kolegę. Mówiłam co chciała, bo miałam poczucie, że nie są to jednostki dominujące (takich nie znoszę), więc nie mogły wziąć mnie pod buta.
Co do znajomych z neta to też mam. Ale mnie tylko boli to, że tak zostanie. Tym bardziej, że po pewnym czasie mogą odejść tam gdzie jestem. Mam poczucie świadomości, że te znajomości będą ulotne i znikną a ja się tylko nacieszę "powietrzem", ułudą i tyle z tego będzie :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Smutno mi się robi, że to tylko będą luźne znajomości i znów zostanę sam :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Problemu z rozmową nie mam, tylko utrzymywanie itd.
Tak w zasadzie.. to przed kim mógłbym się wstydzić, skoro właśnie nie mam żadnych znajomych? To nie jest fajne i boli, ciężko to znieść, ale czy uważam to za powód do wstydu.. chyba nie.
oczywiście, ze tak, ale muszę jakoś się z tym pogodzić, skoro na zmianę swojego życia nie mam szans...
ty w ogole probujesz cokolwiek zas? jakies wyjscia gdzies?
nie, bo nie potrafię, nic mnie nigdy nie interesowało i nie interesuje. nie umiem się w sumie bawić, gdy nie czuje się bezpiecznie

spróbowałem raz rok temu, nawet się udało, potem chciałem to powtórzyć i nie wyszło.
nie umiem pozbyć się przeświadczenia o byciu nielubianym śmieciem.
a z ludzmi z forum cos probowales? duzo jest spotkan w lbl
Z tego forum?
No pokaż m k..a gdzie?

Z tego forum to nie widziałem żadnego spotkania w lublinie.
no ale ja jestem w połowie ślepy.

jakiś ukryty wątek?
czy rozsyłacie sobie zaproszenia przez pw?

A z innego - swego czasu kilka razy tak.
Promyk napisał(a):Na szczęście mam znajomości internetowe, które okazały się lepsze niż te z reala, więc żałuję, że te osoby nie mieszkają w moim mieście. Łączą nas wspólne zainteresowania i o dziwo mogę z nimi pogadać codziennie, mimo że też pracują, uczą się i mają swoje sprawy, to znajdują czas na wspólne pogawędki o "dup*e Marynie" to o czymś świadczy. Mnie się wydaje, że jak ktoś kogoś lubi i ma chęć z nim porozmawiać, to zawsze znajdzie na to czas.

Albo jestem przewrażliwiony albo co. Ale czemu u mnie zawsze musi być 90% inicjatywy codziennie? Zauważyłem, że w tej grupce, która robi coś wspólnie mało kto się ze sobą komunikuje albo tak mi się zdaje. Jednak u siebie to ja muszę reszta mało co się kwapi.

Zastanawiam co by się stało gdyby nagle zamilkł i przestał zagadywać do nich np tydzień a potem do miesiąca? Zwrócili by uwagę, że mnie brak?
Zas napisał(a):Z tego forum?
No pokaż m k..a gdzie?

Z tego forum to nie widziałem żadnego spotkania w lublinie.
no ale ja jestem w połowie ślepy.

jakiś ukryty wątek?
czy rozsyłacie sobie zaproszenia przez pw?

A z innego - swego czasu kilka razy tak.
a to moze mi sie z niebieskim poyyebalo, no i jak bylo na tych spotkaniach? bo u mnie spotkania z ludzmi z neta to zawsze konczyly sie poraznka , myslalem tylko o tym zeby juz byc w domu xD
no średnio było. od tych fajnych ludzi czułem sie gorszy i wśród nich zagubiony, a dwie-trzy osoby były męczące (i to nie tylko moje zdanie! oczywiście nie było wypowiadane wprost...)
Ja tam jakiś znajomych mam ale w 90 procentach to jest środowisko, że tak powiem, mocno kościelne, jakieś oazy, wspólnoty i tego typu rzeczy. Ostatnio się zastanawiam czy się z tego towarzystwa nie wypisać bo już nie mogę słuchać o księżach, zakonnikach i tym podobnych. Ilekroć rozmowa schodzi na te tematy(a dzieje się tak prawie zawsze)w głowie zadaję sobie pytanie: co ja tu robię?!
Zas napisał(a):Z tego forum?
No pokaż m k..a gdzie?

Zas nic na to nie poradzę, ale uwielbiam to Twoje przeklinanie w postach, zawsze mnie to bawi, pewnie dlatego, że ja też często sobie tak przeklinam :Stan - Uśmiecha się - LOL: Gdy wchodzę do jakiegoś tematu i czytam Twoje wypowiedzi, to czuję się tak, jakbym to ja sama to pisała. Nie mówię teraz już o samym przeklinaniu, tylko ogólnie. Czytając Twoje posty zawsze się czuję tak, jakbyś mi coś "z ust wyjął" albo mam coś w stylu: Kurde mam klona! :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Chodzi głównie o ten pesymizm, który przepełnia każdą wypowiedz.


Soyokaze napisał(a):
Promyk napisał(a):Na szczęście mam znajomości internetowe, które okazały się lepsze niż te z reala, więc żałuję, że te osoby nie mieszkają w moim mieście. Łączą nas wspólne zainteresowania i o dziwo mogę z nimi pogadać codziennie, mimo że też pracują, uczą się i mają swoje sprawy, to znajdują czas na wspólne pogawędki o "dup*e Marynie" to o czymś świadczy. Mnie się wydaje, że jak ktoś kogoś lubi i ma chęć z nim porozmawiać, to zawsze znajdzie na to czas.

Albo jestem przewrażliwiony albo co. Ale czemu u mnie zawsze musi być 90% inicjatywy codziennie? Zauważyłem, że w tej grupce, która robi coś wspólnie mało kto się ze sobą komunikuje albo tak mi się zdaje. Jednak u siebie to ja muszę reszta mało co się kwapi.

Zastanawiam co by się stało gdyby nagle zamilkł i przestał zagadywać do nich np tydzień a potem do miesiąca? Zwrócili by uwagę, że mnie brak?

Hmmm też jestem w jednej takiej grupce i czasem (często) również mam wrażenie, że to ja tam najwięcej zagaduję i także zastanawiałam się nad tym co i ty, dlatego przeprowadziłam eksperyment :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Przez jakieś 3 dni się nie odzywałam i jedna koleżanka (jedna na 5) pytała się gdzie ja jestem, ale wynik tego eksperymentu nie jest zbyt miarodajny, bo był to okres, w którym byłam załamana z powodu pisania pracy, dlatego ta jedna z nich zwróciła na mnie swoją pilną uwagę.
lękliwy86 napisał(a):Moge napisać, że był to jeden z moich największych kompleksów, który uniemożliwiał normalne życie. Tak to niestety jest, że im dłużej nie ma się znajomych tym trudniej potem wyjść z tego stanu. Ludzie przeżywają masę rzeczy, o których Ty nie masz pojęcia, utrwalają nowe znajomości, a człowiekowi wstyd, bo sam nie ma czego wnieść do dyksusji czym się pochwalić.

Jak ci udało się pozbyć tego kompleksu?Bo on zniszczył mi tyle lat życia i niszczy dalej.
Promyk napisał(a):Przez jakieś 3 dni się nie odzywałam i jedna koleżanka (jedna na 5) pytała się gdzie ja jestem, ale wynik tego eksperymentu nie jest zbyt miarodajny, bo był to okres, w którym byłam załamana z powodu pisania pracy, dlatego ta jedna z nich zwróciła na mnie swoją pilną uwagę.
3 dni to tak dużo? Ja nie mam komunikacji ze swoimi znajomymi przez miesiące i jak się z kimś spotkam po dwóch miesiącach to jest dobry wynik:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: prawdziwe olewanie jest wtedy jak z kimś się nie możesz spotkać nigdy i odpisuje łaskawie po iluś wiadomościach jakby się już nie chciała ta osoba nigdy spotkać. Nie wiem, może czas zrobić coś by ludzie sami lgnęli do nas, tylko co? Co robić by życie towarzyskie samo przyszło do nas? Ja mam wrażenie, że jak im samym się poświęca uwagę i samemu się stoi w pozycji osoby zapraszającej na hakieś wyjścia to wtedy w ogóle im się odechciewa kontaktu, wbrew tym wszystkim poradnikom, że jak się komuś poświęca uwagę to cię lubi. :Stan - Niezadowolony - W szoku:
Spoleczna napisał(a):
Promyk napisał(a):Przez jakieś 3 dni się nie odzywałam i jedna koleżanka (jedna na 5) pytała się gdzie ja jestem, ale wynik tego eksperymentu nie jest zbyt miarodajny, bo był to okres, w którym byłam załamana z powodu pisania pracy, dlatego ta jedna z nich zwróciła na mnie swoją pilną uwagę.
3 dni to tak dużo? Ja nie mam komunikacji ze swoimi znajomymi przez miesiące i jak się z kimś spotkam po dwóch miesiącach to jest dobry wynik:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: prawdziwe olewanie jest wtedy jak z kimś się nie możesz spotkać nigdy i odpisuje łaskawie po iluś wiadomościach jakby się już nie chciała ta osoba nigdy spotkać. Nie wiem, może czas zrobić coś by ludzie sami lgnęli do nas, tylko co? Co robić by życie towarzyskie samo przyszło do nas? Ja mam wrażenie, że jak im samym się poświęca uwagę i samemu się stoi w pozycji osoby zapraszającej na hakieś wyjścia to wtedy w ogóle im się odechciewa kontaktu, wbrew tym wszystkim poradnikom, że jak się komuś poświęca uwagę to cię lubi. :Stan - Niezadowolony - W szoku:

Ale chodziło o takie internetowe koleżanki, z którymi czasem skomentuję sobie serial, więc kontakt z nimi jest od czasu do czasu, wtedy był częstszy, bo właściwie tylko im mogłam się wyżalić. Normalnie ze znajomymi też się rzadko komunikuję, zresztą teraz to mi już prawie nikt nie został, a wychodzę dosłownie raz na rok.
No nie wiem hmm, mnie się z kolei wydaje, że to ja powinnam wychodzić z inicjatywą spotkań itd. tyle że już kilka razy próbowałam i zawsze nikt nic nie mógł :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Jednak jakby tak się temu przyjrzeć, to zawsze byłam zbyt bierna, głównie czekałam aż ktoś się odezwie, coś zaproponuje, ludzie chyba wolą być "wyciągani" niż "wyciągać" kogoś, no ale w sumie to nie wiem jak to jest.
Aaa no chyba, że internetowe... to sporo ich masz w internecie, ja mam tylko jedną taką koleżankę z internetu i cała nasza komunikacja potrafi polegać na przesyłaniu sobie linków, jak dobrze pójdzie to się zobaczymy, bo się nie widziałyśmy 3 lata. Ja też zawsze byłam bierna i czekałam aż ktoś sam się zainteresuje, nie zabiegałam o towarzystwo, bo myślałam, że się narzucam i tak to wygląda.... i kiedy się obudziłam stwierdziłam, że dziwne jest to, że gdy to ja już proszę osobę o spotkanie to nie ma czasu. Mam nadzieję, że los się kiedyś odwróci i będziemy miały tych znajomych, to trochę smutne w pewnym wieku dopiero szukać znajomych, gdy inni zbierają kolejnych do kolekcji i mają chociaż 3 z którymi widują się często, gęsto. Jednak siedzenie w 4 ścianach większość życia nie było trafionym pomysłem, choć może to też jakiś rodzaj cnoty, gdy nikt cię nie zna? -_- dodatkowo, co jest śmieszne to koleżanka, którą znam na żywo i na żywo się spotykamy raz na 2-3 miechy zarzuciła do mnie nieumyślnie jakiś obraźliwy gimnazjalny tekst więc powinnam się na nią teraz obrazić, ale nie byłby to dobry biznes:Stan - Uśmiecha się:
Cytat:Wstydzicie się tego że nie macie znajomych?

Niby przed kim się mam wstydzić?
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17