PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Dodawanie sobie odwagi ubiorem/fryzurą (wyglądem)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20
(22 Wrz 2017, Pią 13:35)Claudia napisał(a): [ -> ]Ja przy mojej paranoi (przypuszczam że to Dysmorfofobia) ubieram kobiece ciuchy,szpilki,makijaż i cała masa innych zabiegów,żeby poczuć się ładnie,kobieco...zauważyłam nawet,że wolę bluzkę z dekoltem (nie bardzo dużym) tylko dlatego że bluzka bez dekoltu przyciąga uwagę większą do twarzy...nie noszę sukienek,spódnic,szortów bo jestem zbyt krytyczna wobec siebie...tylko obcisłe spodnie i bluzki,topy... Osoby które mnie nie znają,mogą mnie odbierać jako pewną siebie,uważającą się za piękność wypielęgnowaną dziunię którą nie jestem...a którą czasem chciałabym być  ":Stan - Niezadowolony - Płacze:

To Ty jesteś na zdjęciu profilowym?
Ja czuję się odważniej, kiedy mam buty na obcasie i legginsy (najlepiej lekko błyszczące, uwielbiam takie) No i oczywiście obowiązkowo makijaż - przede wszystkim tusz do rzęs, fluid oraz eye-liner, bez reszty dałabym radę :Stan - Uśmiecha się:
Gdybym chodziła bez makijażu i w przydużym dresie na pewno czułabym się mniej atrakcyjna i moja fobia by przybrała na sile.
Ubieram się raczej w ciemne kolory choć często mam na sobie coś co kontrastuje z resztą.Fryzurą też dodaję sobie ''odwagi'' tzn. czuję się pewniej,staram się by była zawsze o ile to możliwe dokładnie przystrzyżona a włosy dokładnie ułożone,bez dwukrotnego sprawdzenia że jej stan mnie zadowala nie wychodzę z domu.
Nie sprawiam wrażenia osoby miłej.A im miej sympatyczniej wyglądam tym bardziej czuję się pewniej i bardziej komfortowo.

Szary

Chyba nie ma takiego ubrania, w którym czuję się jakoś stosunkowo pewniej. Co bym nie założył i tak z tyłu głowy mam myśl, że wyglądam karykaturalnie, a ludzie się gapią.
Czuję się pewniej ubierając się w fajne ciuchy które nauczyłem się dobierać i kupować, ale wciąż nie mam pojęcia co zrobić z włosami które wyglądają źle, całe życie po prostu je scinalem, bardzo szybko rośnie mi zarost, ale niestety nie pasuje do mojej pociągłej twarzy.
Dla mnie czerwona pomadka na ustach to +1000 do pewnosci siebie.
Rzadko korzystam z tej metody,bo jeszcze przestanie dzialac....
Lubię poświęcać dużo czasu na dbanie o wygląd. Z jednej strony jak fajnie się ubiorę i pomaluję jakoś inaczej niż zwykle (i jak w miarę się sobie podobam w tym makijażu i stroju) to czuję się pewniej siebie, atrakcyjniej. Z drugiej strony jednak gdy zobaczę, że ktoś na mnie patrzy to czuję się skrępowana. Zawsze mam też poczucie, że inni negatywnie ocenią to jak wyglądam. Tzn. że pomyślą, że się zbytnio "wystroiłam", że przykładam zbyt dużą wagę do tego jak wyglądam.

A ubieram się różnie. Wyglądam raczej zwyczajnie, jednak lubię jakieś rockowe akcenty, typu ćwieki itp. A jak zakładam martensy (które są już trochę zniszczone i nie wyglądają zbyt estetycznie) to to uczucie "co inni o mnie pomyślą" prawie że znika. Nie wiem jak to się dzieje. Może czuję się wtedy silniejsza, "groźniejsza". Albo jakoś podświadomie mam nadzieję, że inni mnie za taką wezmą.
Mam wrazenie, ze ludzie calkowicie inaczej mnie postrzegaja w zaleznosci od tego jak wygladam (ubior, makijaz) i jak sie z tym czuje. Najwazniejsza jest chyba jednak ta pewnosc siebie. Zauwazam, ze czasem faceci sie za mna ogladaja ale tylko i wylacznie wtedy, kiedy czuje sie siebie pewna. Wiadomo, ze widac to po zachowaniu, postawie, glosie... Niesmialosc chyba jednak nie jest taka sweet i atrakcyjna jak moze sie wydawac.
Ja się nie czuję jakoś inaczej w makijażu i odważniejszych ciuchach i często mnie zaskakuje, że ludzie nagle zaczynają mnie wtedy zauważać. To strasznie wkurzające, przecież nic się we mnie w sumie nie zmienia.

Parę razy miałam sytuację, że osoba znająca mnie już wcześniej, a mająca mnie w głębokim poważaniu, po jakiejś zmianie w moim wyglądzie nagle zaczęła ze mną rozmawiać. Gdyby było na to mnie stać dawałabym im ten cień i eyliner do łapki, żeby sobie z nimi rozmawiali, skoro to we mnie jedyna rzecz warta uwagi.
W tym roku po raz pierwszy wyszłam w południe na ulicę bez stanika, w zwykłym dopasowanym tshircie. Nie mam ładnych piersi, są małe "trójkątne", no ogólnie brzydkie. Miałam okulary przciwsłoneczne na oczach, więc mogłam swobodnie patrzeć na mijanych ludzi. WSZYSCY= kobiety, mężczyźni, niebinarni patrzyli się na mnie, na moje cycki. Czułam się jakbym była naga, zupełnie niepewnie, bezbronnie. Źle się czułam, wzbudzając takie zainteresowanie, ale w staniku też się niewygodnie czuję. Ale wolę się męczyć w staniku fizycznie niż psychicznie.
przecież są staników różne rodzaje, nie mówiąc o tych miękkich, które w żaden sposób nie uciskają, albo nawet sportowych. też bym się źle czuła bez stanika, prędzej bym wpadła na pomysł dodawania sobie odwagi wychodząc w sukience albo spódnicy, ale w zasadzie widziałam dużo dziewczyn bez staników ostatnio, bo to modne.

no i nie widze nic dziwnego ani zaskakującego w tym, że ludzie zachowują się inaczej jeśli i my inaczej/lepiej wyglądamy, albo w tym, że jeśli ktoś ubiera się wyzywająco to jest zaczepiany. my dziewczyny przecież też od razu zwracamy uwagę, jak ktoś zmieni swój imidż. na gorszy czy na lepszy. przecież dusza człowieka nie wychodzi na powitanie na pierwszym, drugim, czy dziesiątym spotkaniu, nie mówiąc o tych spotkaniach pobieżnych ze znajomymi dalekimi, albo tymi w pracy, więc to naturalne, że się interesują, kiedy ktoś nagle wygląda inaczej.
(14 Wrz 2018, Pią 20:40)bajka napisał(a): [ -> ]przecież są staników różne rodzaje, nie mówiąc o tych miękkich, które w żaden sposób nie uciskają, albo nawet sportowych. też bym się źle czuła bez stanika, prędzej bym wpadła na pomysł dodawania sobie odwagi wychodząc w sukience albo spódnicy, ale w zasadzie widziałam dużo dziewczyn bez staników ostatnio, bo to modne.

Ale ja chcę chodzić bez jakiegokolwiek stanika. Chcę móc chodzić tak jak mężczyźni, im chyba nikt się na piersi nie patrzy :Stan - Uśmiecha się:
napisałaś, że czujesz się niewygodnie (w staniku), a następnie, że męczysz się fizycznie w staniku,czyli chęć nienoszenia stanika wnioskując po powyższej wypowiedzi nie jest jednak powodowana niewygodą fizyczną a psychiczną (chcesz jak facet) ? serio pytam
ps jak mają duże to się patrzą
(14 Wrz 2018, Pią 20:49)bajka napisał(a): [ -> ]napisałaś, że czujesz się niewygodnie (w staniku), a następnie, że męczysz się fizycznie w staniku,czyli chęć nienoszenia stanika wnioskując po powyższej wypowiedzi nie jest jednak powodowana niewygodą fizyczną a psychiczną (chcesz jak facet) ? serio pytam
ps jak mają duże to się patrzą

Źle zrozumiałaś. Stanik to dyskomfort fizyczny i komfort psychiczny, bo nikt się mną wtedy nadmiernie nie interesuje. Brak stanika to komfort fizyczny i dyskomfort psychiczny, bo ludzie się patrzą na moje piersi dłużej niż kiedy jestem w staniku. Ponieważ przekładam komfort psychiczny nad fizyczny, chodzę w staniku. Lubię być niewidoczna w spoleczeństwie, a brak stanika wzbudza nadmierne zainteresowanie. Osoba, która nigdy nie miała takich rozterek ani czegoś podobnego nie doświadczyła, z trudem to zrozumie.
ja to mam taką mordę, że żaden makijaż, fryzura czy ubiór nie pomoże.
u mnie wszelkie bluzy czy koszulki muszą być mniej lub bardziej ''oversize'' żebym czuł sie dobrze i pewniej, przy okazji to jest mega wygodne
nie ma mowy o ciasnych rzeczach
(19 Lis 2017, Nie 14:53)asleep napisał(a): [ -> ]Zauwazam, ze czasem faceci sie za mna ogladaja ale tylko i wylacznie wtedy, kiedy czuje sie siebie pewna.
Co prawda za mną nigdy dziewczyny się nie oglądają, ale ośmielę się pod to podpiąć, bo zdecydowanie częściej udaje mi się złapać jakiś uśmiech na ulicy w tych chwilach, kiedy jestem pewny siebie, czuję się dobrze sam ze sobą. Miałem ostatnio takie dwa dni strasznego przebłysku motywacji do życia i pracy nad sobą, udało mi się w tym krótkim okresie nawiązać, aż cztery krótkie interakcje z przypadkowymi ludźmi. Było to dla mnie niesłychane przeżycie, bo takie sytuacje zdarzają mi się tak rzadko, że prawie nigdy. Chciałbym ciągle czuć taką wewnętrzną siłę do działania.
(27 Wrz 2018, Czw 16:09)3hunna napisał(a): [ -> ]u mnie wszelkie bluzy czy koszulki muszą być mniej lub bardziej ''oversize'' żebym czuł sie dobrze i pewniej,
Też tak mam, w ciaśniejszych ciuchach czuję się taki zawstydzony. Nie wiem, może nawet nagi?

A co do budowania sobie odwagi ciuchami, to nic w tym niezwykłego. Czasami wystarczą nowe buty, a już w życiu wszystko zaczyna się układać. (;
U mnie to w sumie różnie bywa, ale najczęściej ubiorem staram się jak najbardziej wtopić w otoczenie, tj. ciemne kolory/ew. kolorowe akcenty i nic, co by na siebie zwracało uwagę krojem czy zanadto podkreślało sylwetkę. Tylko że kilka razy mi się już zdarzyło, że przy jakiejś przypadkowej rozmowie z kimś ze szkoły/pracy/studiów słyszałam, że "a, no ja cię kojarzę z widzenia", "ty to ta od takich butów!", "zawsze w słuchawkach", kiedy dla mnie osoba, z którą rozmawiałam była częścią szarej masy o__o Chyba, że to kwestia tego, że ludzie są spostrzegawczy, a ja mam problemy ze skupieniem? 
Niemniej, dowiedziałam się też, że osoba, która ubiera się na ciemno, ma czarne, grube oprawki okularów i nosi wyraziste odcienie szminek (wszystko to składa się na moją wersję podstawową i daje mi względne poczucie bezpieczeństwa), już ma "własny styl", po którym niektórzy nawet próbują określić czyjąś orientację lub poglądy polityczne  ;.D Za każdym razem, jak słyszę wyrażane w moją stronę "zgadywanki" na mój temat naturalnie siada mi to poczucie bezpieczeństwa i elo i z krytycznie niskim przekonaniem zerkam do szafy, która jednak mimo wszystko nie zawiera w sobie wielu wymyślności. Na szczęście ulice stają się coraz bardziej różnorodne, a ludzie nieskłonni tak bardzo spoglądać na siebie nawzajem. Chociaż fakt, wyjście bez stanika jest wciąż problemem na polskich ulicach, nad czym ubolewam, bo latem to aż tak ciężko na sercu czasem (i w okolicach).  -:Stan - Uśmiecha się - LOL: 

Ogólnie czasem lubię też przygotować sobie ubrania do wyjścia dnia następnego dzień wcześniej przed spaniem, ale zdarza mi się też zrobić typowe "ok, biorę piąte z lewej". A bywa też tak - i tutaj error, bo to zupełnie przeczy wstępowi - że lubię założyć coś, co teoretycznie mogłoby przykuć uwagę i czuję się z tym dobrze, ale to chyba musi być "ten dzień" ... i chyba traktuję to trochę jak "przebieranki" (tak samo szminka i reszta makijażu to też dla mnie trochę druga twarz). 

Jesień jest natomiast bardzo łatwa dla mnie w kwestii komfortu ubraniowego - grube rajstopy, swetry i nieprzechodzone latem sukienki : D
Ja myślę, że warto ładnie się ubierać i dbać o siebie dla samego siebie, ale to się nie przekłada na pewność siebie w kontaktach z ludźmi, ja przy ludziach odczuwam wstyd i mam spuszczoną głowę.

Użytkownik 22397

Podobno jacyś socjologowie stwierdzili, że mężczyzna czuje się pewniej gdy go się ubierze w mundur, albo przynajmniej moro.
Osobiście nie zauważyłem różnicy.
A ja lubię spodnie w moro. xP

Tylko nie lubię wtedy przechodzić obok kolesi w prawdziwych mundurach w moro, czuję się wtedy jak żałosny podrabianiec.

To trochę tak jakbym morem chciał zasłonić, że jestem :Ikony bluzgi kotek:ą, a moro jest dla prawdziwnych facetów, co umieją szczelać z karabinów i przeskakiwać przez płotki. xP

Użytkownik 22397

:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Jacy z nich prawdziwi faceci. Zwykłe ochlajtusy i zlewy :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Jak umiesz obalić bełta, to masz prawo chodzić w moro :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
(16 Paź 2018, Wto 17:45)kanli napisał(a): [ -> ]Jak umiesz obalić bełta, to masz prawo chodzić w moro :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Jestę abstynentę. ;.C

Użytkownik 22397

No cóż, zawsze zostaje Ci czarne M65 :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20