PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Ilość Waszych kole(żanek/gów), przyjaciół.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14
1 realna osoba
+ 2 internetowe znajomości(wyłącznie przez net)
+fobicy z forum

w zasadzie bilans w ostatnim czasie się poprawił, po zredukowaniu kilku kontaktów i tak jest o niebo lepiej niż jeszcze 1,5 roku temu gdzie liczba realnych osób z którymi miałam styczność wynosiła 1.
teraz do tej 1 dodam jeszcze fobików i nie brzmi to tak desperack:Stan - Uśmiecha się - Anielsko:
Ja mam aż trójkę przyjaciół, szkoda tylko, że mieszkają poza Jelenią i spotykamy się głównie w lecie. Jeszcze w zeszłym roku miałem jedną przyjaciółkę z mojej miejscowości, ale niestety nasze kontakty się bardzo rozluźniły :Stan - Niezadowolony - Smuci się:

Oprócz tego znam kupę ludzi z którymi widuję się i lubię pogadać (głównie dziewczyny) przy okazji pracy, uczelni albo uprawiania sportu, niestety z nikim z nich nie spotykam się towarzysko.


stap!inesekend napisał(a):Szkoda, że podczas Sylwestra wciąż siedzę sam :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
No, chyba musimy zorganizować sylwestra we Wrocławiu. Razem pokonamy fobię :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Dziwne jest to, i nie wiem, kto jeszcze tak ma, że zna się osobę 13 lat i można ją naprawdę lubić iiii spędzać z nią dużo czasu, właściwie to zajmować tę samą przestrzeń, ale... tak naprawdę szczerze pogadać, o problemach, dziwnych myślach itd....... to nie ma szans i jakoś się nie składa. A zna się osobę 2 lata i właściwie prawie o wszystkim można. Jak to?!Ja tego nie rozumiem. Mam na myśli trzy realne osoby. Z jedną się znam 13 lat i dopiero ostatnio gadaliśmy o tym.. dlaczego nie gadamy ze sobą na takie tematy. :Stan - Uśmiecha się - LOL: A tamte dwie to mogę policzyć jako 1,5 (pijąc do "ilości" w temacie :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ). ",5", bo druga osoba wykrystalizowała się dosyć niedawno na ćwiczeniach terenowych, gdy można była więcej pogadać.
A, właściwie to doliczyć mogę jakieś 10 osób, jako znajomych i to w ogóle już wszyscy, z którymi się znam na kilka zdań więcej niż "cześć". Jest duża przepaść między nimi a resztą otoczenia. Nie wiem, skąd to się bierze, ale normalnych znajomości, na zasadzie "hej! co słychać? spoko! u Ciebie? spoko! aha! aha! to nara! no nara!", nie umiem mieć.
Przy tych ostatnich to chyba logiczne. Bo czy jest "spoko!, i nara"?
Zas napisał(a):Przy tych ostatnich to chyba logiczne. Bo czy jest "spoko!, i nara"?
nie rozumim? :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
No to chyab logiczne, ze nie masz takich znajomości, bo nie jest u ciebie "spoko i nara". Tego nei można udawać w nieskończoność. Stąd to sie bierze. Błędne koło, aż do ustanej śmierci.
No tak, teraz Cię rozumiem. Tylko, że wiesz, "spoko/nara" to jest taka forma znajomości (której nie rozumiem). To tak, jak ktoś włącza (a znam takie osoby) sto okienek na fejsie i do wszystkich "co tam?". I uj z tym, że tak robi. Mnie dziwi, że potrafi takie rozmowy kontynuować, mniej lub bardziej, sensownie. Właśnie w tym tkwi pies pogrzebany, że na słowa "co tam?" zaczynam się gotować w środku, ale nie ze złości - ze strachu (a przed czym to jeszcze nie wiem).
że nei masz nic do powiedzenia, i ci wstyd?... Na przykład.
Chyba nie - gdy jest po wszystkim okazuje się, że jednak mam coś do powiedzenia. Poza tym po niewielkiej dawce alkoholu wyłącza mi się analizowanie tego, co bym chciał powiedzieć i nagle okazuje się, że wtedy potrafię odpowiedź na "co tam?". Prawdopodobnie za dużo filtrowania myśli, mało spontaniczności itd.
edit: jeszcze jak jestem zmęczony, na kacu albo przytłoczony jakąś konkretną emocją - wtedy też umiem mówić o niczym.
Znajomych (czyli ludzi ktorych faktycznie znam w jakims stopniu) mam kilku, ale przyjaciól, do ktorych mozna by sie zwrocic z czymkolwiek i ktorzy probowaliby choc odrobine zrozumiem aktualnie praktycznie nie mam. Jeden tylko znajomy wie jakie mam problemy.
A zeby sami zagadali to musze dlugo nie dawac znaku zycia, a sama zawsze nie potrafie zagadac... ze strachu, ze bede im zawracac glowe i wcale nie chca tego wszystkiego sluchac.
I to jest potworne, bo czlowiek wszystko gniecie w sobie :Stan - Niezadowolony - Martwi się:

illu92 napisał(a):No tak, teraz Cię rozumiem. Tylko, że wiesz, "spoko/nara" to jest taka forma znajomości (której nie rozumiem). To tak, jak ktoś włącza (a znam takie osoby) sto okienek na fejsie i do wszystkich "co tam?". I uj z tym, że tak robi. Mnie dziwi, że potrafi takie rozmowy kontynuować, mniej lub bardziej, sensownie. Właśnie w tym tkwi pies pogrzebany, że na słowa "co tam?" zaczynam się gotować w środku, ale nie ze złości - ze strachu (a przed czym to jeszcze nie wiem).

No... Jak ktos do mnie pisze "co tam?" to momentalnie wszystko co mnie w srodku gniecie chce zostac wykrzyczane/wypisane, ale wychodzi tylko "jakos leci"

Gość

Właśnie straciłam najlepszą przyjaciółkę. Mam parę jeszcze koleżanek. Takich niby koleżanek...no.
:Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
0
W IRL mam dwóch kolegów, w internecie takich dobrych to trzech x - DDDD
Zastanawiam się, czy macie swoich zaufanych ludzi którzy wiedzą o waszych problemach i czujecie się dobrze w ich towarzystwie ?

Ja osobiście mam dwóch takich przyjaciół, chociaż w sumie jeden z nich nie trzyma się już z nami aż tak bardzo, ale i tak często u niego przesiadujemy :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Znamy się od podstawówki. Z drugim koleżką mam bardzo dobry kontakt, ostatnio byliśmy na wspólnym wyjeździe, wychodzimy sobie na piwko i takie tam, jest w miarę spoko. Co nie oznacza że nie mam żadnych problemów takich jak reszta ludzi na tym forum, bowiem ciężko mi jest złapać kontakt z innymi ludźmi, szczególnie w szkole.

Jak ta kwestia u Was wygląda ?
Oj, wierz mi, są niewidomi, którzy pięknie malują.

Tośka napisał(a):No i ludzie z forum chcą mnie gdzieś wyciągać. Póki co bezskutecznie.
Sądzę, że to błąd :] [że nie chcesz iść, nie to, że chcą Cię wyciągać].
0. Miałam kiedyś takie dwie ''przyjaciółki'', ale długo nie wytrzymały.
Po prostu przestały się do mnie odzywać, zaczęły mi dokuczać, wyśmiewać mnie, plotkować o mnie itd. Nigdy nie mówiłam im o swoich problemach i zainteresowaniach bo by mnie wyśmiały. Ogółem przez nie cała klasa się ode mnie odwróciła i w sumie ciężko byłoby znaleźć osobę, która by mnie lubiła. Teraz już nie szukam przyjaciół i nie ufam ludziom. Lubię samotność.
Taka koleżanka, z którą często się kontaktujemy to jedna. Jeszcze jedna, z którą trochę rzadziej. Z innymi to już prawie wcale. Mam na myśli znajomości realne, nie internetowe.
Od skończenia studiów mam 0 znajomych, z którymi spotykam się w realu. Wszyscy mieszkają za daleko. Tylko co jakiś czas rozmawiam z nimi na fejsie, ale już mi to nie wystarcza. Umówiłam się na weekend ze znajomą z liceum i może akurat uda mi się reanimować tą znajomość :Stan - Uśmiecha się:
Mam dwóch kolegów. Z jednym wspólnie się wychowałem - ma całkiem odmienny charakter niż ja, co dosyć często mnie irytuje. Drugi kolega to chyba fobik społeczny (większy niż ja). Raz na tydzień/dwa lubi do mnie przyjść, by móc obejrzeć na YT filmiki o grach oraz by namówić mnie na wódkę. Połowy jego telefonów nie odbieram, co chyba oznacza, że za nim nie przepadam.
znajomych mam sporo i są pozytywnie nastawieni, jednak nie szukają kontaktu ze mną. jeśli mam ochotę mogę w każdej chwili się z nimi zobaczyć, ale zaczyna mnie to męczyć, bo ile można jednostronnie dbać o znajomość?

no dobra, z jednym wyjątkiem - z jednym kolegą z pracy utrzymuję stały kontakt, często gadamy przez telefon. widzimy się raz na kilka tygodni a gadam z nim więcej niż z ludźmi tu na miejscu ;] w sumie nic dziwnego, razem zaczynaliśmy w tej pracy, mieliśmy podobne problemy, nawzajem sobie pomagaliśmy. a teraz tworzymy zgrany duet szyderców - szydera leci na innych ludzi z pracy, na absurdy z nią związane, na klientów.. na co się da ;] i to jest bardzo spoko, bo pozwala zbić trochę napięcie związane z zawodem.

przyjaciół - sztuk jeden: moja dziewczyna jest też moją przyjaciółką. nie wierzę, żeby przyjaźń była możliwa z kimś innym niż partnerem. (no chyba, że przyjaźń, która od piaskownicy dotrwała aż do dorosłości)
Nie mam teraz żadnych przyjaciół i nigdy ich też nie miałem, ani kolegów, koleżanek.Gdy chodziłem jeszcze do szkoły to miałem tam może 2-3 tak jakby powiedzieć kolegów z którymi coś tam sie pogadało, ale spotykałem się z nimi jedynie w szkole.A teraz to jedynie gdy spotkam kogoś znajomego, to zamienię kilka słów, ale to i tak nie z każdym, bo o czym tu niby ma rozmawiać taki ktoś jak ja... :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Cytat:Chodzi o takich do ktorych mozna w kazdej chwili sie zwrocic takich ktorzy sami sie do nas odezwa jak sami nie dajemy znaku zycia, o takich z ktorymi utrzymujecie kontakt 'codziennie'.
Jeśli o takich chodzi to niestety w ankiecie muszę zaznaczyć zero :Stan - Niezadowolony - Smuci się:. Mam tylko kilku i to takich którzy nigdy pierwsi się nie odezwą, na których raczej nie można liczyć i z którymi nie utrzymuję codziennego kontaktu. Ale gdyby nie chociaż tacy znajomi to chyba już dawno umarłbym z samotności.
Od podstawówki mam stałą grupę przyjaciół. I to na prawdę przyjaciół, nie znajomych. Takich, z którymi dłuższa chwila milczenia nie jest niezręczna. Wiedzą o moich problemach i wiem, że mogę na nich liczyć.
Dlatego szczerze współczuję wszystkim, który nie mieli takiej okazji. A ja chyba nie potrafię docenić tego co mam.
Mam dwie takie osoby - przyjaciółkę, którą znam od zerówki, i chłopaka. Oboje wiedzą wszystko o moich problemach i zawsze mogę liczyć na ich pomoc. Problemem jest to, że się nawzajem nie znoszą :Kitty - Uśmiecha się cwaniacko: Chciałabym mieć paczkę przyjaciół, takie 2-3 osoby, które można skrzyknąć i iść robić głupie rzeczy albo ratować wszechświat.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14