PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Ilość Waszych kole(żanek/gów), przyjaciół.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14
Ludzie mnie lubią. Zazwyczaj ich przyciągam. Różnej maści cudaków, tych co przebywają na salonach, żyją na marginesie itd. Ale i tak jestem aspołeczny :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Użytkownik 7017

2 bliskich kumpli i dwie koleżanki z którymi się spotykam raz na miesiąc albo dwa i to są osoby z którymi mogę o wszystkim porozmawiać, a reszta to tak z 4-6 około osób z ktorymi sie znam, czsami widzę ale nie mam z nimi bliskiego kontaktu, tzn nie gadamy o prywatnych sprawach. Kiedyś za czasów liceum tego było więcej albo tak mi się zdawało bo widziałem się z nimi na codzień a teraz to już wszystko się tak rozlazi. Do niektórych jeszcze zagaduję ale mam takie smutne odczucie ze to już jest podtrzymywanie trupa. Ogólnie to teraz czarno się zapowoada moja przyszlość jeśli chodzi o towarzystwo (co za tym idzie tez znalezienie dziewczyny) ale mam nadzieję że jak ci starzy już calowicie się wykruszą to znajdą się jakieś nowe osoby na ich miejsce
Od dobrych kilku lat moje kontakty z ludziami to w zasadzie nic poza cześć - cześć na ulicy (ewentualnie zamienienie kilku słów "jak leci ?", "co porabiasz ?" itp. najczęściej urywane z mojej strony bardzo szybko). Jakieś wyjścia czy tym bardziej "życie towarzyskie" to dla mnie abstrakcja. Poza ludźmi którzy mnie [czasem] rozpoznają (chociaż wolał bym nawet dla tej garstki pozostać anonimowym przechodniem) - zero znajomych, zero kolegów/koleżanek teraz i zawsze i na wieki wiekuff :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Mam kilkoro dobrych znajomych, ale wszyscy w miarę poukładali sobie życie, dlatego coraz rzadziej się z nimi widzę. Brakuje mi zwłaszcza dwóch bliskich koleżanek - z resztą chyba trochę się rozminęłam w poglądach, więc specjalnie nie tęsknię. Niemniej jednak brak towarzystwa mocno mi doskwiera.
Hmmm.. może jedna przyjaciółka (?... Mam wątpliwości, może tylko dobra koleżanka, która nie chce mnie urazić?... :Stan - Niezadowolony - Smuci się:), jedna koleżanka...

Tyle? :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
A i tak juz się z nimi widywał nie będę, inne miasto, a studia skończone...
Pięć zmarnowanych lat, przecież przez ten czas do tylu ludzi można (?) się zbliżyć...
Jeśli liczyć kolegów/koleżanki z pracy, z którymi na co dzień się widuję, uśmiecham się do nich, mówię cześć i od czasu do czasu zamienię ponad to jakieś słowa - trochę by się tego nazbierało.
Ale chyba nie o to chodzi.
Zas napisał(a):jedna koleżanka...
Tyle? :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Są tu tacy co nie mieli nigdy choćby jednej koleżanki, więc nie marudź tylko staraj się pielęgnować tę jedną jedyną znajomość, a może wyjdzie z tego coś więcej.
wątpię by któraś z nich była czymś więcej zainteresowana, jezeli akurat takie a nie inne więcej masz na myśli :-D
no i trzeba by wcześniej pozbyć się ich fatygantow, a Jurek Killer już w zawodzie nie pracuje...
uno88 napisał(a):coraz bardziej mnie drażni ta znajomość. Brakuje różnorodności i odskoczni.

W moim przypadku jest to koleżanka. Lubię ją i nic do niej nie mam, ale faktycznie mnie drażni. Nasze poglądy i zainteresowania się już trochę rozchodzą. Są wakacje i właściwie nie mamy o czym gadać, więc nie gadamy. Jedyne, co przychodzi mi na myśl to "Jeez, mam spokój od niej". Jako że jest to jeden z ostatnich bliskich znajomych to powinnam się jej kurczowo trzymać, a ja tutaj jeszcze narzekam, że mnie wkurza.
I chyba po szkole już się to wszystko skończy...
taką osobą jak opisana w pierwszym poście był mój kuzyn ale to było kiedyś. Teraz ma żonę, dziecko i pracuje za granicą.
Nikt
mniej niż zero, oo.. :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Koleżanki mam, owszem. Ale z żadną bliższego kontaktu nie mam. Widuje się z nimi jedynie na zajęciach ( teraz są wakacje, wiec 3msc przerwy ). Od prawie roku izoluje się od innych, świadomie - żeby nie zostać zraniona. Wiem, że takie rozwiązanie nie jest dobre ani na dłuższą ani na krótszą metę. Ale chyba już nie potrafię inaczej. Brakuje mi kontaktu z ludźmi, brakuje mi wyjścia na spacer.. Szkoła - dom i tak w kółko.. Siedzę w domu spędzając czas samotnie. Przykre, lecz prawdziwe. Chciałabym się wreszcie przełamać, nie mieć dystansu do wszystkich.. Ale po tylu miesiącach niespotykania się z nikim nie potrafię...

Użytkownik 7017

Ania a czemu zakładasz z góry, że zostaniesz zraniona? Przecież nie musisz od razu wyjawiać jakichś swoich sekretów. Przyjaźń typu wyjście na spacer nie wymaga raczej aż takiego poświęcenia żeby mogło coś się strasznego stać. A jak komuś zaproponujesz spotkanie, to też wcale Cie nie wysmieje, w najgorszym wpypadku ściemni że nie ma czasu, no ale i tak warto spróbować (jak piszesz że chciałabyś). :Stan - Uśmiecha się:
Stachv Czasem za bardzo wyolbrzymiam, i dlatego od razu do głowy przychodzą mi myśli, że ktoś mnie zrani. Może też robię to dlatego, żeby później nie czuć rozczarowania. A i o czym bym miała rozmawiać z kimś, z kim wymieniam krótkie 'Cześć i rozmowa toczy się głównie o szkole.. Tym bardziej, że nie mam życia towarzyskiego. Boje się wychodzić pierwsza z inicjatywą, to mnie za bardzo przerasta.
Anna napisał(a):Od prawie roku izoluje się od innych, świadomie - żeby nie zostać zraniona.
Wydaje mi się, że czasem jest to nawet konieczne i wbrew pozorom nawet zdrowe, żeby nie powiedzieć konieczne dla zachowania resztek zdrowia psychicznego.

No dobra, to ja się przyznam, zapomniałem, że mam jednego kumpla, lepszy gorszy ale jest. Tzn. staram się sam dla siebie być bardziej przyjacielem niż krytycznym tyranem. Staram się zapewniać sobie więcej wsparcia i akceptacji niż pogardy, odrzucenia, itd..
Troje bliskich znajomych i jakieś 12 dalszych :Stan - Uśmiecha się:
2 osoby, które mnie akceptują (koleżeństwo) i 2 znajomych, którzy utrzymują jakiś tam ze mną kontakt (rzadki, lecz jest).

Nikogo niestety nie odważyłabym się nazwać przyjacielem/przyjaciółką. Zbyt wiele było osób, którym zaufałam, a potem zostałam boleśnie zraniona.

Czasami dopada mnie uczucie, że tak naprawdę nikogo nie potrzebuję, to jest takie upokarzające, gdy człowiek nie ma pozytywnych emocji, gdy tym co chce przekazać to czysty żal i żałość nad samym sobą; lecz cóż w tym dziwnego skoro jestem egoistką.
Przyjaciel to zbyt poważne słowo aby tak nim szafować, ale miałam trzy dziewczyny, lubiły mnie tylko dlatego, że jestem mądra, miłość do szkoły i miłość do zwierząt nas łączyła, poza szkołą ja jestem nieciekawa. Znajomych można mieć wielu, zna się z widzenia i to wszystko.
Niestety, mam chyba dwóch przyjaciół, ale o jednym mogę powiedzieć, że wcale go nie lubię, trzymam się z nim od podstawówki, a teraz wydaje mi się, że do mnie nie pasuje, gra tylko w gry, dużo przeklina, a ja staram się nie przesadzać w grach, nie znoszę przemocy. Nie potrafię mu powiedzieć "nie lubię cię". Przyniósł mi swoim zachowaniem wiele wstydu. W szkole go nie lubią bardziej niż mnie. Wszystkich zaczepia i denerwuje. Drugiego mam od gimnazjum (ja w gimnazjum i nowy przyjaciel, zaskoczony jestem), ale ostatnio też gra w gry zbyt często, a na przerwę (nie lubię przerw w szkole) nie wychodzi, gdyż ma nauczanie indywidualne. Po za tym za przyjaciół mogę uznać część rodziny i Was, ale głosu w ankiecie dać nie mogę, nie jestem pewien czy 2, 1, ponad 6000 (użytkownicy forum), czy kilka wśród rodziny. Pozdrawiam! Zapomniałbym, z tym jednym nie mam prawie żadnych zainteresowań, a z drugim czasem mogę fajnie pogadać.
Zero kogokolwiek
Kilku znajomych, ale przyjaciół raczej brak :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:

Gość

zzz
Tośka napisał(a):Ja już odbiegłam od nazywania znajomymi osób, które znam tylko z widzenia (czyli tych z uczelni)
Teoretycznie jest grupa osób, które ma podobne zainteresowania, więc powinny się wytworzyć jakieś nowe znajomości, które później przerodzą się w koleżeństwo. Ja jestem po studiach inż i może 2-3 kontakty przetrwały, a reszta przepadła.

Itsuu napisał(a):Lubię ją i nic do niej nie mam, ale faktycznie mnie drażni.
Może pora zdobyć nowe znajomości i przyjaźnić się z tymi, których faktycznie lubisz?
Chociaż jak się tak zastanowisz to w każdym jest coś irytującego.
stapinesekend napisał(a):Ciekawy temat. Chwilowo jakiś głębszy kontakt (smsy, do jednej czasem telefon) utrzymuję z dwoma osobami, w tym jedną poznałem niedawno Mruga , ale coś jest chyba na rzeczy. Z tym, że teraz jestem tuż przed takim okresem, gdzie się okaże co i jak. Taka chwila prawdy.
Nie liczę kontaktów stricte internetowych (chociaż z dwójką z tych ludzi się spotkałem kiedyś na żywo i prawdopodobnie w tym roku szkolnym znów się spotkam) i ludzi, do których mogę napisać na gadulcu... i w sumie tyle. Rodzinę też odliczyłem - ale nie będę głębiej opisywać relacji z poszczególnymi jej członkami.
O rany, ile od tego czasu się zmieniło...! Co prawda nie w kwestii rodziny, ale w całej reszcie - wow!
Szkoda, że podczas Sylwestra wciąż siedzę sam :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Stap, pomału, i do przodu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Jak jest już wow, to jest dobrze :Stan - Uśmiecha się:
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14