PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Wesele, czyli masakra jakich mało
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
(08 Maj 2017, Pon 1:50)forac napisał(a): [ -> ]Eh trzeba bylo chodzic na wesela i na kazdym nawalic sie jak bela, w sumie za malo alkoholu bylo w moim zyciu, gdybym wiecej chlal wszystko moze potoczylo sie inaczej Wystawia język
Ja taką taktykę stosuję ostatnio przy tego typu rodzinnych imprezach (oczywiście nie do takiego stopnia, żeby leżeć pod stołem) i w sumie to dobry plan. Przynajmniej wtedy sobie potańczę, bo z rozmowami to różnie bywa.
Jeśli tak zmuszają do picia, to nie możecie ich jakoś oszukać? Nalać sobie gdzieś w kuchni soku o podobnym kolorze do wina i wrócić na salę z pełnym kieliszkiem?
Byłem na weselu 2 lata temu. Bardziej bałem się, zanim nadeszło to wesele, niż na tym weselu. Na weselu było w miarę, nikt nie zwracał na mnie uwagi, mogłem w miarę spokojnie się objadać i pić colę.
Jak przystało na prawilnego fobika nie cierpię wesel, ogólnie nie przepadam za żadnymi imprezami, ale wesela są szczególnie straszne. Osoba bez znajomych, bez osoby towarzyszącej, nie potrafiaca rozmawiac nie ma tam czego szukać, chyba że chce się napić. Moment w którym wszyscy idą tańczyć, a ty zostajesz sam przy stole - bezcenny. Jedynej rozrywki dostarczalo mi obserwowanie ludzi, po ich zachowaniu, czy nawet po tym w jaki sposób tańczą, można bardzo dużo się o nich dowiedziec, bez żadnych słów, a może i lepiej.
Czytam te wszystkie posty i przemawia przez nie pesymizm. Nie oceniam, bo sama widzę wszystko w podobny sposób. Nie jestem może już fobikiem - w gimnazjum było mi do tego blisko - ale obecnie osobą nieśmiałą.
Oto ja, zaproszona na wesele w wieku 22 lat! Przełamałam się i poszłam na bal sylwestrowy z dobrym kolegą, no i bawiłam się dobrze :Stan - Uśmiecha się: Teraz jest inaczej bo będę tam znała jedną osobę, czyli znajomego. Już w głowie układam sb te wszystkie złe scenariusze, ale staram się od tego odciąć, bo to cholerstwo mnie tylko blokuje. Trzymajcie za mnie kciuki.
--- Gemma ---> zapomniałam hasła do poprzedniego konta (cała Ja)
Nie wiem kim byłam pisząc post 3 czerwca, ale dopadł mnie przeogromny stres.
Po co ja się zgodziłam iść na to wesele? No po co?!!!!!!!!!
Okazało się, że ten facet jest drużbą na weselu i będę siedziała praktycznie z przodu kościoła w czasie Mszy św., gdzie ja ostatni raz w kościele byłam dwa lata temu (nie oceniajcie) :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Zgodziłam się tylko dlatego, bo jakaś laska wystawiła go tydzień przed weselem, a on jest dobrym kumplem narzeczonego mojej siostry. Teraz mam ochotę spakować się i wyjechać w Bieszczady. Żeby nie było, poznałam go po klasie maturalnej i widzieliśmy się z 3 razy po tym wszystkim.
Nosz kurna... szkoda mi jego osoby, że będzie musiał mnie tam niańczyć.
Jaka ja głupia byłam. Dodatkowo chce mnie zabrać dzień przed weselem do tej pary, żebym ich poznała na dmuchanie balonów - czujecie piękną komedię, bo ja już tak. Ja nie lubię tłumów i tego wszystkiego... na stówkę nie będę bawiła się w te żenujące zabawy weselne.. tańczyć mogę, ale nie bd w żadnym łapaniu balonów uczestniczyć. POMOCY! #człowieknieśmiały
@Cytrynek Nie martw się, będzie dobrze. Z tym "niańczeniem", to nie przesadzaj, bo robisz mu przysługę.:P Wiem, bo sam jestem w identycznej sytuacji... tylko ja jestem świadkiem.;p O ironio. Odmowić nie mogłem, ale wątpliwości mam wiele (tak delikatnie mowiąc). Do tego jeszcze osoby towarzyszącej nie byłem w stanie zaprosić i poprosiłem kuzynkę o przysługę by mi towarzyszyła. Głownie by ludzie nie mieli głupich pomysłow dlaczego świadek sam się pojawił. Plus sama ostatnio była świadkową, to doświadczenie jakieś ma i mnie będzie wspierała.;p No nic, jakoś to będzie.
Najwyżej możesz z nim porozmawiać, że jesteś nieco nieśmiała o ile już tego nie poznał po Tobie, a tak pewnie jest i mimo to Cię zaprosił. Nie będę nic pisał pokroju "więcej wiary w siebie", bo z tym mamy na bakier, ale po prostu daj się poprowadzić.;p Zarowno w tańcu, jak i całej uroczystości.
Pozdrawiam i udanej zabawy życzę.
@Cytrynek  do żadnych zabaw weselnych nie mają cię prawa zmusić, wystarczy powiedzieć że nie lubisz takich rzeczy albo niepewnie czujesz się w towarzystwie. I tak jak już wspomniano, to ty robisz przysługe kolesiowi, więc się nie przejmuj :Stan - Uśmiecha się: powodzenia!

Ja byłam w piątek na weselu akurat, dotychczasowe wspominam beznadziejne, ale to było całkiem znośne. Najpiękniejszy moment był jak wyszłam na zewnątrz ochłonąć i zauważyłam kota, który o dziwo nie uciekł tylko zaczął się łasić :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: i niech mi ktoś wytknie że się z nikim nie uspołeczniam.
w sumie najgorsze jest jak nie umie się/nie chce tańczyć, człowiek nie wie co ze sobą zrobić i ma wrażenie że wszyscy się na niego gapią. Najlepiej usiąść, nażreć się, i wyjść dość wcześnie żeby było odhaczone, i w przeciwieństwie do reszty gości się wyspać.
Co do alkoholu, dobrą wymówką jest stwierdzenie, że jest się kierowcą, jeżeli ma się taką możliwość.
(05 Cze 2018, Wto 8:32)Acj napisał(a): [ -> ]@Cytrynek Nie martw się, będzie dobrze. Z tym "niańczeniem", to nie przesadzaj, bo robisz mu przysługę.:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Wiem, bo sam jestem w identycznej sytuacji... tylko ja jestem świadkiem.:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: O ironio. Odmowić nie mogłem, ale wątpliwości mam wiele (tak delikatnie mowiąc). Do tego jeszcze osoby towarzyszącej nie byłem w stanie zaprosić i poprosiłem kuzynkę o przysługę by mi towarzyszyła. Głownie by ludzie nie mieli głupich pomysłow dlaczego świadek sam się pojawił. Plus sama ostatnio była świadkową, to doświadczenie jakieś ma i mnie będzie wspierała.:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: No nic, jakoś to będzie.
Najwyżej możesz z nim porozmawiać, że jesteś nieco nieśmiała o ile już tego nie poznał po Tobie, a tak pewnie jest i mimo to Cię zaprosił. Nie będę nic pisał pokroju "więcej wiary w siebie", bo z tym mamy na bakier, ale po prostu daj się poprowadzić.:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: Zarowno w tańcu, jak i całej uroczystości.
Pozdrawiam i udanej zabawy życzę.
Dziękuję :Stan - Uśmiecha się: jesteś wspaniały w tym co napisałeś - jestem wdzięczna za twoje miłe słowa

(05 Cze 2018, Wto 18:17)Cer napisał(a): [ -> ]@Cytrynek  do żadnych zabaw weselnych nie mają cię prawa zmusić, wystarczy powiedzieć że nie lubisz takich rzeczy albo niepewnie czujesz się w towarzystwie. I tak jak już wspomniano, to ty robisz przysługe kolesiowi, więc się nie przejmuj :Stan - Uśmiecha się: powodzenia!

Ja byłam w piątek na weselu akurat, dotychczasowe wspominam beznadziejne, ale to było całkiem znośne. Najpiękniejszy moment był jak wyszłam na zewnątrz ochłonąć i zauważyłam kota, który o dziwo nie uciekł tylko zaczął się łasić :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: i niech mi ktoś wytknie że się z nikim nie uspołeczniam.
w sumie najgorsze jest jak nie umie się/nie chce tańczyć, człowiek nie wie co ze sobą zrobić i ma wrażenie że wszyscy się na niego gapią. Najlepiej usiąść, nażreć się, i wyjść dość wcześnie żeby było odhaczone, i w przeciwieństwie do reszty gości się wyspać.
Co do alkoholu, dobrą wymówką jest stwierdzenie, że jest się kierowcą, jeżeli ma się taką możliwość.
Też mam nadzieję, że spotkam jakiegoś kota :Stan - Uśmiecha się:
Byłam do tej pory zaproszona tylko na dwa wesela i byłam na nich. Jedno kolegi i chciałam zobaczyć jego rodzinę, o której wiele słyszałam, a drugie siostry ciotecznej. Na wesela poszłam sama bez partnera, bo nie miałam kogo wziąć. Zostałam usadzona między starszymi członkami rodziny, młodsi ludzie byli bliżej państwa młodych. Całą imprezę przesiedziałam za stołem, ani młodzi, ani nikt inny do mnie podchodził, nie tańczyłam, bo nie miałam z kim. Najprzyjemniejsze były wizyty w toalecie :Stan - Uśmiecha się:. Źle wspominam te wesela. Niedawno miałabym trzecie wesele, ale koleżanka zerwała zaręczyny miesiąc przed ślubem, ale na to wesele też poszłabym sama, nawet inne wspólne koleżanki by nie poszły, więc rozważałam rezygnację z niego, ale problem wesela sam się rozwiązał.
Przebolałem niedawne wesele kuzynki. Było ciężko, musiałem wspomóc się polską wódką, którą polski wujek bardzo szybko polewał. Ten moment gdy przychodzisz sam na wesele, nie bierzesz udziału w zabawach i nie tańczysz, bo ani to nie lubisz ani nie bardzo umiesz jest świetny. Jeszcze jak jakaś ciotka od siedmiu boleści, która zauważyła twoje "dziwne" zachowanie mówi ci, żebyś się bawił póki jesteś młody, bo potem już tylko zgrzybiejesz i będziesz stary. Zatańczyłem co prawda raz pod przymusem z panną młodą, ale byłem już na tyle wstawiony, że było mi wszystko jedno, zresztą nie chciałem jej robić przykrości. W sumie tylko dlatego też przyszedłem na te wesele.
Polubiłam wesela bardzo. Na pierwszym weselu w swoim życiu byłam trzy lata temu. No czułam się dziwnie, nowe doświadczenie itp. Ogólnie to byłam cztery razy. Za każdym razem było dobre jedzonko. Można na nich się najeść, posmakować nowych rzeczy i potańczyć. Tańczenie też polubiłam. Najlepiej się czułam na weselu, na którym byłam w czerwcu. Nawet brałam udział w zabawach weselnych xD. Trochę mi szkoda, bo mogłam wygrać flaszkę wódki, ale odpadłam jak już byłam w ostatniej trójce. A miałam duże szanse, no trudno xD.

W ciągu najbliższego roku szykują mi się dwa. Już się nie mogę doczekać.
(28 Sie 2018, Wto 0:49)Noele napisał(a): [ -> ]Już się nie mogę doczekać.
Szalejesz. xP
(28 Sie 2018, Wto 0:54)USiebie napisał(a): [ -> ]
(28 Sie 2018, Wto 0:49)Noele napisał(a): [ -> ]Już się nie mogę doczekać.
Szalejesz. xP

Ale poważnie mówię! Nawet kiece sobie JUŻ kupiłam.
No spoko, ja wierzę, dlatego stwierdzam, że szalejesz. xD To dobrze.
Nie wierzę że to mówię, ale wesela są ok. Jest darmowe jedzenie, alkohol i można ubrać piękną sukienkę i wszyscy podziwiają :Stan - Uśmiecha się: Na ostatnim jakim byłam nawet nie trzeba było za dużo rozmawiać, bo wszyscy byli zajęci dawno nie widzianą rodziną. Kto by tam marnował czas na zagadywanie milczącej Ajki. Gdyby jeszcze nie zmuszali do tańczenia, to by była bajka... Ale to chyba tradycja, trzeba znieść albo zgrabnie się wywinąć, jeśli się da.

Mam nawet ciekawe wspomnienia, bo moje pierwsze wesele było polsko-szkockie. Szkoci są bardzo bezpośredni. I nie pozwolą żeby ktokolwiek pozostał trzeźwy. Potem było zwykłe polskie i to całe moje doświadczenie z weselami. A za rok mam zaproszenie na rosyjskie. To dopiero będzie ciekawe.
Nigdy w życiu nie byłam na weselu, nie miałam być u kogo, no ok raz byłam, ale to było w trakcie żałoby rodzinnej i nie było żadnych wygibasów itp, btw ten ślub zakończył się rozwodem
Byłem w życiu dwa razy na weselu. Raz zaprowadziła mnie babcia na takie wiejskie wesele, gdy miałem mniej niż 10 lat. Pamiętam, że był tam rosół, który nie bardzo mi smakował. Poza tym od razu poczułem, że to jest nie dla mnie.
„Co ci ludzie w ogóle robią, czemu jest tak głośno i po co to wszystko?” – pomyślałem.
Od dziecka nie miałem takiego czegoś, żeby się odezwać z własnej inicjatywy do rówieśników czy sobie poszaleć. Kazałem się babci szybko odprowadzić. :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:

Drugi raz byłem bardziej świadomy (dobrych kilka lat temu) na weselu kuzyna. Czułem się nawet fajnie przy jedzeniu i coś tam sobie pogadałem. Zapoznałem się z taką dalszą kuzynką. Potem poszedłem do hotelu spać, oczywiście byłem na lekach. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
W tym miesiącu byłam na weselu brata, dotrwałam do końca, choć początkowo miałam plan uciec ok 21. Całe przesiedziała, nie tańczyłam mimo, że kilka osób próbowało mnie do tego nakłonić. Alkoholu nie piję wcale, więc wypiłam tylko kilka bezalkoholowych drinków. Mało było jedzenia dla osób nie jedzących mięsa, a to co było wcale nie było za dobre, więc do domu wróciłam głodna. Siedziałam przy rodzicach, którzy ciągle latali do swoich braci i sióstr, których dawno nie widzieli, więc większość czasu byłam sama ,ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Jedna ciotka skomentowała, że jestem taka młoda, a się nie bawię, mi jednak odpowiadało bardziej patrzenie jak inni się bawią. Fajnie jest patrzeć na szczęście innych.

Szary

(28 Sie 2018, Wto 19:39)Sparkle napisał(a): [ -> ]Fajnie jest patrzeć na szczęście innych.
Jakie to piękne
Ile ja bym dal, zeby ktos mnie zaprosil na weselicho
(29 Sie 2018, Śro 18:38)WeLoveThisGame napisał(a): [ -> ]Ile ja bym dal, zeby ktos mnie zaprosil na weselicho

Jak chcesz to możemy razem się ożenić i zaprosimy wszystkich z forum.
Wybacz koleżko, preferuje różowe

Chodzi mi o rolę gościa. Bycie delikatnie w cieniu, ale jednocześnie korzystanie z uroków tej cudownej imprezy
Kiedy wypiję to wszystko jak zwykle jest w porządku. Mogę z każdym rozmawiać, nie martwić się głupotami. Po prostu jest fajnie.
Jak nie wypiję to oczywiście staram się uciec w cień i nie pokazywać w tłumie. Zawsze staram się się znaleźć jakiś cichy zakątek i spędzam tam większość czasu :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:, a potem tylko gadanie czemu mnie na zdjęciach z wesela nie ma xD.
nienawidzę wesel, w mojej rodzinie od dwóch lat nastała cisza i nie ma żadnych wesel, tak czy inaczej i tak bym nie poszła, byłam tylko na weselu siostry i jednej kuzynki.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13