PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Wesele, czyli masakra jakich mało
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13

Gość

...
Mnie o "kawalera" nikt nigdy nie pytał, chyba od początku ciotki uznały, że nie mam szanś :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: No chyba, że są tak niezwykle taktowne :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:

Czego się boję w weselu... hmmm, to po prostu dla mnie nieprzyjemna sytuacja.
Nie gadam praktycznie z nikim z rodziny, więc co to za przyjemność siedzieć samotnie jak kołek przez całą noc. Do tego nie umiem tańczyć, źle się czuję na parkiecie i tego unikam, tak że taniec też odpada.
Ile można siedzieć i jeść, zresztą, w momencie stresu nawet nie mogę nic przełknąć :-P
Mysza napisał(a):Chudy, do kwietnia może będziesz miał chęć i z kim pójść. Nie martw się na zapas : )

nie będe miał, samo sie nic nie znajdzie. ja nie umiem tanczyc, bo jestem koślawy i drewniany, mimo ze mam poczucie rytmu : D
O widzisz Chudy, poczucie rytmu masz, to już coś. Do tego fajnie wyglądasz w garniaku ; )
Do kwietnia może się jeszcze dużo wydarzyć.

Zxc, tak najbardziej, to zawsze bałam się tańczyć. Teraz też mam obawy, zwłaszcza jak kogoś nie znam. Ale czasem nawet taniec sprawia mi przyjemność. Jakieś 2 lata temu ktoś tak nachalnie prosił mnie do tańca na weselu a ja tak uparcie mu odmawiałam, że zrobiła się z tego mała sprzeczka... i foch zapraszającego. : /

Bez osoby towarzyszącej bałabym się pójść. Nigdy nie byłam i nie wiem czy bym się przełamała, żeby pójść (zależy czy byłoby się do kogo "przykleić" w razie czego).

Na szczęście nie mam licznej rodziny. Zaledwie kilka kuzynek, których ja nie zapraszałam na swoje wesele, więc nie będą mi się tym samym rewanżować.
Za to za tydzień idę na wesele do kolegi. Nie znamy jego rodziny ani rodziny jego narzeczonej więc trzeba będzie tłumaczyć się obcym ciotkom. :Kitty - Uśmiecha się cwaniacko:
Stresu nie mam w związku z tym weselem, chociaż to będzie bardzo duża impreza. Może tylko tym się martwię w co się ubrać ; p
Właśnie byłem w ten weekend na jednym. Grunt to mieć w miarę otwartą i miłą rodzinkę. Bez tego nie wiem co bym tam miał robić.

Ogólnie to spory stres i opory żeby nie iść, miało mnie nie być ale wyszło inaczej.
Tylko jeden był kryzys, tuż przed wejściem na sale. Przed drzwiami lista miejsc. No to ja od razu, w sekundę wygenerowałem sytuacje że mam miejsce przy stole z tą drugą nieznaną rodziną. Oczywiście w mojej głowie wszyscy moi przyszli sąsiedzi biorą mnie za buraka i gbura bo nie potrafię nawiązać jakiejś rozmowy i się otworzyć.
Na szczęście siedziałem obok braci z którymi się bawiłem będąc dzieckiem. Dalej to już to co zwykle, trochę tańców z kuzynkami i ciotkami, rozmowy, i żarty z sąsiadami. Wódka której nie lubię ale jakoś dobrze mi wchodziła. Do 2 i siup do domu.

A o wszystkich wpadkach i gafach które walnąłem, po prostu zapomnieć.

Kuzyn fajną anegdotką strzelił. Raz jego kolega został świadkiem na jednym weselu. Też osoba nie lubiąca ani imprez ani bycia w centrum uwagi. A świadek wiadomo, główny organizator i wszyscy na niego patrzą. Więc stwierdził że za duża odpowiedzialność i ogólnie go to przerasta. Panika a uciec nie można. Więc wódka na stół... lufa, lufa, lufa. o 19 go nieśli do pokoju...
Bez osoby towarzyszącej nie ma sensu iść... chyba że tak jak pisze Kosmiczny Kot, ma się bardzo dobre układy z rodziną :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Cytat:Przed drzwiami lista miejsc. No to ja od razu, w sekundę wygenerowałem sytuacje że mam miejsce przy stole z tą drugą nieznaną rodziną
A to dziwne, myślałam, że siada się wśród "swoich". Przynajmniej uważam to za znacznie lepszy pomysł.

PS. Mysza, fajnie, że wróciłaś do swojego avatarka! :-D
ale Mysza komplementy od Ciebie :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: wow :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Luna napisał(a):A to dziwne, myślałam, że siada się wśród "swoich". Przynajmniej uważam to za znacznie lepszy pomysł.

Kaprys organizatora, może sądził że tak będzie cool. Reszta mojej rodziny jak rozmawiałem to mówiła że to drugi raz jak się spotykają z takim rozwiązaniem.
Cytat:Raz jego kolega został świadkiem na jednym weselu.
Wyobraź sobie, że ja nigdy nie byłem na weselu i musiałem zostać świadkiem na ślubie brata. Bez osoby towarzyszącej ale na szczęście byłem tylko do papierkowej roboty i byłem lekko w cieniu :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
Wiem, że powinno się konfrontować lęki ale ja byłem 1 raz na weselu i nie wiedziałem jak się zachować :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
:Stan - Uśmiecha się - LOL:
Byłam raz. Dawno temu. Pamiętam, że się bardzo wynudziłam. Teraz za każdym razem odmawiam uczestniczenia w tego typu imprezach, nie sądzę, by mogła się tam dobrze bawić.
Jutro mam wesele.. Bardzo się denerwuję :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Wcześniej pod wpływem presji potwierdziłem swoją obecność, teraz bardzo tego żałuję.. Oczywiście bez osoby towarzyszącej, w dodatku daleko od domu.. Mogę po prostu powiedzieć "Nie idę i ch..!", ale to mój bliski znajomy, z którym znam się od małego. Nie wyobrażam sobie siedzenia samemu na sali podczas gdy inni się dobrze bawią.. (jeszcze ta beznadziejna muzyka i głupie oczepiny, co za prostak to wymyślił).Najbardziej obawiam się momentu, w którym ktoś mnie zauważy i padną pytania: Dlaczego siedzisz sam? Dlaczego się nie bawisz? Co jesteś taki zamulony?.. Boję się, że uświadomię sobie jak bardzo jestem samotny i wpadnę w depresję, która mi nie potrzebna, ponieważ zacząłem powolutku wychodzić z tej beznadziejności (dostałem pracę, pojawiły się perspektywy lepszego jutra).. We wtorek mam pierwszy dzień pracy i jeśli bym nie przyszedł (z powodu depresji wywołanej tym weselem) byłaby to porażka na całej linii.. Jedyne co mnie pociesza to, że będzie kilka znajomych, z którymi mam dobry kontakt.. Ale będzie też kilka, których nie lubię, którzy śmieją się z tego kim jestem i mogą mnie publicznie ośmieszyć.. :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Nienawidzę ich!!! Lecz z drugiej strony chciałbym w końcu stawić czoło swoim lękom, podjąć walkę z samym sobą! ..Dzisiaj czeka mnie najważniejszy sprawdzian w moim życiu! Spróbuję podjąć to wyzwanie!
ja ide za tydzień, a dziś na panieńsko-kawalerski :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: musze odreagować, bo coś ostatnio mam pod górkę...musze sie naaaapiiiiić :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
FearAddicted napisał(a):Jutro mam wesele.. Bardzo się denerwuję :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Wcześniej pod wpływem presji potwierdziłem swoją obecność, teraz bardzo tego żałuję.. Oczywiście bez osoby towarzyszącej, w dodatku daleko od domu.. Mogę po prostu powiedzieć "Nie idę i ch..!", ale to mój bliski znajomy, z którym znam się od małego. Nie wyobrażam sobie siedzenia samemu na sali podczas gdy inni się dobrze bawią.. (jeszcze ta beznadziejna muzyka i głupie oczepiny, co za prostak to wymyślił).Najbardziej obawiam się momentu, w którym ktoś mnie zauważy i padną pytania: Dlaczego siedzisz sam? Dlaczego się nie bawisz? Co jesteś taki zamulony?.. Boję się, że uświadomię sobie jak bardzo jestem samotny i wpadnę w depresję, która mi nie potrzebna, ponieważ zacząłem powolutku wychodzić z tej beznadziejności (dostałem pracę, pojawiły się perspektywy lepszego jutra).. We wtorek mam pierwszy dzień pracy i jeśli bym nie przyszedł (z powodu depresji wywołanej tym weselem) byłaby to porażka na całej linii.. Jedyne co mnie pociesza to, że będzie kilka znajomych, z którymi mam dobry kontakt.. Ale będzie też kilka, których nie lubię, którzy śmieją się z tego kim jestem i mogą mnie publicznie ośmieszyć.. :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Nienawidzę ich!!! Lecz z drugiej strony chciałbym w końcu stawić czoło swoim lękom, podjąć walkę z samym sobą! ..Dzisiaj czeka mnie najważniejszy sprawdzian w moim życiu! Spróbuję podjąć to wyzwanie!

Napisz jak było czy dałeś radę.
mnie na szczęście własne wesele nie grozi :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
a wesel innych yyyy unikam. już sobie wyobrażam jak rodzina obrabia mi cztery litery. ale ja stosuje się do słów terapi richardsa "nie skakać z najwyższego piętra skoczni do pustego basenu" po co się wystawiać na tak ostre doznania.
Zdecydowałem się, pojechałem i.... NIE ŻAŁUJĘ! Wszystkie moje obawy okazały się całkowicie zbędne! Uratowało mnie chyba to, że siedziałem w gronie znanych mi osób, a i spotkałem również starych znajomych, których nie widziałem od wielu lat! Tak więc było z kim porozmawiać, wszyscy pozytywnie nastawieni, nie spotkałem się z jakąś niechęcią czy nieprzyjemnymi żartami co do mojej osoby! Nie będę ukrywać, alkohol też trochę pomógł :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Jedyne czego mi brakowało to osoby towarzyszącej, trochę przykro było patrzeć na te wszystkie zakochane pary.. Ale ogólnie mnie to nie zniechęciło :Stan - Uśmiecha się: Nawet trochę potańczyć dało radę! :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: .. Myślę, że mój przykład dowodzi temu, że fobia społeczna to nic tylko toksyczne myśli, których trzeba się koniecznie pozbyć! Moja rada: Nie bać się, wychodzić jak najczęściej do ludzi! Za każdym razem gdy się czegoś boimy (że źle o nas pomyślą, że nas wyśmieją itp) powiedzieć sobie: to tylko złe myśli, które są wytworem mojego umysłu!! Trzeba się ich jak najszybciej pozbyć! To nie jest łatwe, ale da się zrobić :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Witam. Wiem, co czujesz.

Ja 2 lata temu pojechałam na 1 wesele, na którym znałam tylko mojego tatę i brata, z którymi jechałam, chciałam pojechać, aby zobaczyć, wesele, ale nigdy więcej tego nie zrobię.

Wesele było typowo wiejskie, z 400 osób, nikt nie znany. Całą noc przesiedziałam przy stole obserwując zupełnie obcych mi ludzi, którzy pląsają po parkiecie. To była najgorsza rzecz w moim życiu... więc radzę wszystkim - jeździjcie tylko na wesela, na których znacie chociaż połowę, bo inaczej to nie przejdzie. pozdrawiam gorąco !
Nienawidzę wszelkich wesel.
Przez ostatnie parę lat z 2-3 udalo mi sie wymigac, ale na jakichs 3 też byłem. Tragedia. Po prostu cos okropnego.

Co gorsza nie poszedłem na wesele kogos z bliskiej rodziny, przez co znalazłem sie na jezykach wszystkich, całej niemal rodziny, blizszej i dalszej.

Powstały o mnie straszne plotki, m.in. takie ze nie przyszedłem bo jestem w wiezieniu!, a także ze nie przyszedłem bo jestem uzalezniony od narkotyków i jestem na leczeniu!, a na koniec nawet taka że jestem gejem i nie chciałem pokazac sie z facetem!

ja w wiezieniu w zyciu nie bylem, nigdy nic nie próbowałem nawet marihuany, a co do ostatniego zarzutu to uwielbiam kobiety (choc czysto teoretycznie ,ale jednak kobiety nie facetów)

ale jak widac złosliwe jezyki i puste lby są w stanie wymyslec wszystko :-D :-D :-D
maciek333 :Stan - Różne - Zaskoczony: ale ludzie mają pomysły, jakby o mnie tak mówili to nie wiedziałabym czy się śmiać czy płakać :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

ja ostatnio na weselu byłam 6 lat temu i to było pierwsze moje pierwsze wesele :Stan - Niezadowolony - W szoku: więc doświadczenia w tej materii nie mam :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:, w następnym roku podobno szykują się dwa w rodzinie mojego narzeczonego, mam mieszane uczucia odnośnie nich, ale przynajmniej nauczę się jak mam się wtedy zachowywać :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
nie mogę się jednak doczekać swojego, ale chciałabym by było kameralne, bo nie chce na niego długo czekać i nie lubię być w centrum uwagi i jak ludzie mi patrzą na ręce :Stan - Różne - Zaskoczony:ops:, ale będę musiała dojść do porozumienia z M. bo on by chciał weselisko i to nie małe :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Na ostatnim weselu jakim byłem było teoretycznie dobrze. Od samego początku rozglądałem się czy są jakieś dziewczyny w moim wieku (mam 19 lat) ale najwcześniej to były jakieś 30 latki, więc miałem wymówkę żeby siedzieć i nic nie robić bo z ciotkami tańczyć nie będę. Ale, że było dużo alkoholu to nawet z kimś trochę tańczyłem niestety już wcześniej byłem zmęczony i nie wyspany to usnąłem o 0:00 miej więcej.
Byłem na dwóch weselach. To był istny koszmar. Na pierwszym starałem się szybko upić więc wypiłem sam prawie całą flaszkę zaraz po tym jak zasiadłem do stołu. Myślałem że to mnie rozkręci tak jak zazwyczaj po alkoholu ale myliłem się. W połączeniu z przepysznymi daniami (lubię dobrze zjeść :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: ) wódka wcale mnie nie kopnęła. Musiałem zmyślić że źle się czuję i jakoś puścili mnie wolno. Przespałem resztę nocy na tylnym siedzeniu auta. Na drugim po prostu siedziałem, jadłem, piłem i też nie poczułem żadnej fazy. Pooglądałem chwilę jak zakochane pary się bawią, zrobiło mi się smutno i poszedłem do swojego pokoju się przespać. Na szczęście wesele odbywało się w hotelu i miałem komnatę :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Odkopuję temat, bo potrzebuję pomocy. Zostałem zaproszony jakimś dziwnym trafem na wesele, takie gdzie nie będę znał nikogo poza młodym. Dlatego planuję iść pierwszy raz z osobą towarzyszącą , żeby nie umrzeć tam gdzieś w kącie i nie robić nikomu przykrości tym faktem. I tu zaczyna się problem, bo z taką zaproszoną "istotą" wypadałoby tańczyć, a ja mam drewniane nogi i ręce. Jedyny znany prze zemnie taniec to ten jeszcze z czasów podstawówki czyli kręcenie się w kółko. Myślałem o kursie tańca, żeby chociaż cośtam popróbować, ale to chyba nie wchodzi w grę, ze względu na wyjątkowy spadek formy w walce z FS. Mój zastępczy pomysł to połamać sobie nogi, ale jak tak na nie patrzę to mi ich szkoda. Macie jakąś radę albo pomysł na sprytny unik? :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Ciastkovic, Na weselu taniec jest spontaniczny i wystarczy, że będziesz wiedzieć gdzie trzymać ręce i będzie dobrze :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:.
...
Wesele może być masakrą i bez lęków. Dla mnie to żadna przyjemność oglądać chlejących idiotów.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13