PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Uroda, fobia a płeć przeciwna
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17
To raczej zaniżona samoocena pcha nas do tego, by dbać o siebie dużo bardziej (przez co czasem możemy dla innych wyglądać całkiem nieźle), niż inni, a nie żaden narcyzm. Chociaż kto wie.

No, a co do mnie - w mojej opinii nie wyglądam dobrze. Co prawda ćwiczę regularnie i prowadzę dietę (akurat na sylwetkę nie narzekam), a do tego sporą wagę przywiązuję do swojego ubioru, no ale niektórych rzeczy się nie przeskoczy. Chociaż nie powiem, zdarza się, że od czasu do czasu jakaś przypadkowa dziewczyna do mnie zagaduje, ale wtedy i tak albo mam głupie myśli (że to musi być jakiś zakład i zaraz wszyscy obok mnie wybuchną śmiechem) albo staram się ulotnić tak szybko, jak to możliwe. Ehh :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: .
Nigdy nie uważałem siebie za przystojnego tym bardziej że jestem chuderlakiem ale jednak często zdarza się że wpadam komuś w oko.Nie rozumiem tego jak to jest, z twarzy niby jestem ok nawet raz usłyszałem że jestem przystojny(nie nie od babci :Stan - Uśmiecha się: ) ale też czasem uważam że nie jestem zbytnio ładny, sam nie wiem
LongLostPrime narcyzm
Ja mam kompleksy, dlatego że jestem gruba, chodzę w okularach i nie umiem się ubrać, więc nie uważam się za atrakcyjną, to trzeba być naprawdę śliczną, żeby mieć urodę, żeby zwracać na siebie uwagę, sama zadaje sobie pytanie dlaczego ja nigdy taka nie byłam, dlaczego ja akurat muszę być brzydka.
jesteś brzydka, czy tylko nie chce ci się schudnąć, kupić fajnych okularów/wymienić ich na soczewki i zastanowić dłużej nad ubiorem? :Stan - Niezadowolony - Diabeł:

No co, dla innych tutaj wszystko łatwe, to i dla mnie...
Zas trudno po co Angela ma cos zmieniać w swoim wygladzie jak uważa, że jest brzydka? Mówię o motywacji bo skoro uważa, że to nic nie zmieni...

Angela na pewno widzisz siebie w krzywym zwierciadle.
Cytat:Angela na pewno widzisz siebie w krzywym zwierciadle.

Kiedyś tak samo gadałem jednej dziewczynie poznanej w necie. "Pewnie przeginasz, pokaż zdjęcie ocenię, pewnie nie jest tak źle." W końcu pokazała zdjęcie. Od tamtej pory jak ktoś mi pisze, że jest brzydki, to wierzę na słowo. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Bo się można głupio naciąć.
UnikamSiebie napisał(a):Kiedyś tak samo gadałem jednej dziewczynie poznanej w necie. "Pewnie przeginasz, pokaż zdjęcie ocenię, pewnie nie jest tak źle." W końcu pokazała zdjęcie. Od tamtej pory jak ktoś mi pisze, że jest brzydki, to wierzę na słowo. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Bo się można głupio naciąć.

Dobrze powiedziałeś, akurat w rozmowie z kobietą trzeba na początku zakładać, że jest dobrze. Jedna koleżanka (dość ładna) ciągle mi pisała jaka to jest brzydka i gruba (BMI około 22-23). Normalnie aż miałem ochotę jej coś zrobić za tę idiotyczną gadkę. Kilka innych też mi mówiło, że brzydkie są, ale nie w takiej ilości jak ta.
Nie napiszę niczego odkrywczego, wygląd zewnętrzny ma ogromne znaczenie, większe niż co niektórym osobom tutaj się wydaje. Tym, którzy wciąż wierzą, ze najważniejsza jest osobowość polecam poczytać trochę forum dla brzydkich ludzi, zwłaszcza posty sprzed paru lat. Wiele z osób tam piszących to dobrze wykształceni, inteligentni, błyskotliwi ludzie, nierzadko z poczuciem humoru, przyzwoicie zarabiający a jednak w zdecydowanej większości wciąż samotni. Poza tym zdarzają się ludzie, którym nieatrakcyjna osoba w bliskim otoczeniu na tyle burzy ich poczucie estetyki, że nie są w stanie zaakceptować jej nawet jako kolegi/koleżanki, wstyd im pokazać się z nią publicznie.

Angela napisał(a):Ja mam kompleksy, dlatego że jestem gruba....więc nie uważam się za atrakcyjną, to trzeba być naprawdę śliczną, żeby mieć urodę, żeby zwracać na siebie uwagę, sama zadaje sobie pytanie dlaczego ja nigdy taka nie byłam, dlaczego ja akurat muszę być brzydka.

Mogłabym się pod tym podpisać. Zazdroszczę tym dziewczynom, które dostały w prezencie od losu śliczną buzię, regularne rysy i dobrą przemianę materii. Odchudzałam się dziesiątki razy (i będę pewnie jeszcze nie raz) więc takie teksty jak poniżej podnoszą mi tylko ciśnienie
Cytat:jesteś brzydka, czy tylko nie chce ci się schudnąć
UnikamSiebie napisał(a):
Cytat:Angela na pewno widzisz siebie w krzywym zwierciadle.

Kiedyś tak samo gadałem jednej dziewczynie poznanej w necie. "Pewnie przeginasz, pokaż zdjęcie ocenię, pewnie nie jest tak źle." W końcu pokazała zdjęcie. Od tamtej pory jak ktoś mi pisze, że jest brzydki, to wierzę na słowo. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Bo się można głupio naciąć.

to ja chyba miałem pecha bo jak już to zamiast na takie o jakich mówisz trafiałem zazwyczaj na zaskakującą ich odmianę - a mianowicie brzydkie dziewczyny z pewnością siebie superlaski. Były tak pewne swojego boskiego seksapilu że nie raz zastanawiałem się jak to możliwe by prawdziwie brzydkie osoby były aż tak pewne siebie w sprawach seksualno sercowych. Koniec końców myślę że to dzięki popularności na portalach randkowych na których jak wiadomo nawet brzydka laska jest rozchwytywana.

Taka która zapadła mi najbardziej w pamięć była gruba, brzydka, zarozumiała i zagorzała katoliczka po związku z facetem którego to zostawiła bo, z tego co zrozumiałem, nie liczył się z jej zdaniem między innymi kupując auto które się jej nie spodobało. Po spotkaniu napisała mi że na kolejnym mam już być pewniejszy siebie i iść w stronę związku albo nic z tego nie będzie. Autentycznie niedowierzałem. Ale moja wina bo dałem się nabrać na zdjęcie po fotoszopach.
fleurette napisał(a):Nie napiszę niczego odkrywczego, wygląd zewnętrzny ma ogromne znaczenie, większe niż co niektórym osobom tutaj się wydaje.
To jest oczywiste. Ja zauważyłem jeszcze coś innego, głównie w internecie (gdzie przecież poza trollami masa ludzi pisze to co myśli). Jak jest jakiś news o śmierci dziewczyny i dołączone jej zdjęcie (które po prostu pokazuje, że była ładna), to pod spodem widać mnóstwo komentarzy, że szkoda jej itd.
A zobaczcie sobie taki sam news bez zdjęcia albo ze zdjęciem brzydkiej, grubej dziewczyny. Nikt za nią nie zapłacze, może poza jakimiś wyjątkami. To przykre, ale prawdziwe.



niesmialytyp napisał(a):Ale moja wina bo dałem się nabrać na zdjęcie po fotoszopach.
Dlatego do tego typu zdjęć powinno się podchodzić z dystansem.
viller napisał(a):To jest oczywiste. Ja zauważyłem jeszcze coś innego, głównie w internecie (gdzie przecież poza trollami masa ludzi pisze to co myśli). Jak jest jakiś news o śmierci dziewczyny i dołączone jej zdjęcie (które po prostu pokazuje, że była ładna), to pod spodem widać mnóstwo komentarzy, że szkoda jej itd.
A zobaczcie sobie taki sam news bez zdjęcia albo ze zdjęciem brzydkiej, grubej dziewczyny. Nikt za nią nie zapłacze, może poza jakimiś wyjątkami. To przykre, ale prawdziwe.

A to już dawno odkryte zostało. Dzieci ładnie wyglądające są uważane za grzeczne, dostają wyższe oceny, w sądzie atrakcyjne osoby dostają niższe wyroki itd.

Cytat:Odchudzałam się dziesiątki razy (i będę pewnie jeszcze nie raz) więc takie teksty jak poniżej podnoszą mi tylko ciśnienie

Wiesz, jeśli rzeczywiście odchudzałaś się na poziomie to ci współczuję. Ale mnie teksty o odchudzaniu dziesiątki razy też już działają na nerwy. Jedna dziewczyna mi mówiła mnóstwo razy, że teraz zabiera się za odchudzanie na poważnie. I co? Widzę w szkole jak wsuwa snikersa po wfie i popija colą, bo "zasłużyła" albo często w ogóle nawet na ten wf nie chodziła. A podczas innej fazy na odchudzanie widzę na jej instagramie zdjęcie hamburgera z McD to po prostu mnie trafia. Moja mama też się dziesiątki razy odchudzała na okres kilku dni w czasie których ciasta były normą. Dlatego ja już nie wierzę kobietom, że ciężko się odchudzały, ale nie da się, bo zła przemiana materii czy inna wymówka.
wybacz, ale napisałem to także na podstawie własnych doświadczeń. Sam nie potrafię schudnąć do końca i o ile z większości ciała spadło mi aż za dużo, to z pewnych części zrzucić sadła nie mogę. Ale nie sądzę, że się nie da. Aa mało się staram.
Rodzice upaśli mnie jako dziecko, zresztą apetyt też miałem... i mam nadal, hamować się muszę. Jako dziecko wyglądałem jak prosię, miałem cholesterol i trójglicerydy. Z konieczności schudłem i to do wagi idealnej. Przybrałem, gdy zacząłem znowu w+:Ikony bluzgi pierd:ć. Ale w teorii wcale nie tak duzo jak mogą inni nie ponosząc nawet konsekwencji, więc też wydawało/je się, że mam tendencję do tycia....
Moze i mam złą przemianę materii, jakbym ze dwa razy w tygodniu żarł chipsy i popijał paroma browarami, nie żałował sobie Snickersów i całych czekolad na raz, wyglądałbym pewnie jak beczka łoju. Teraz też wcale nie powiem, ze mogę wszystko, ostatnio jadłem więcej i już widzę, co odkłada mi sie na i tak niedoskonałym brzuchu. Ale mimo rzekomej tendencji, pomijając problem z proporcjami ciała i wykończeniem całego odchudzania wiem, że można schudnąć przynajmniej trochę i można utrzymać tę wagę.
Oczywiście nie neguję, że ktoś moze mieć jeszcze gorszą przemianę materii, to nie jest zupełny mit, może u mnie nie jest jeszcze najgorzej, nie przeczę także, że niewykluczone, iż brak mi witamin, bo nie pochłaniam żarcia tyle, na ile łakomstwo pozwala, ale niestety pomimo tego podchodzę z ogromną rezerwą do opowieści o "setkach prób"i "tendencji do tycia/złej przemianie". Mam wrażenie, że ona jest zła, bo jedni mogą się opychać, a drudzy muszą jeść tyle, ile trzeba. To nie fair, sam zazdrościłem np. jednej koleżance, co mogła by się żywic codziennie w Macu i była szczuplutka, ale taki lajf, to nie jest najgorsza rzecz jaką mnie los pokarał.

A pytanie nie miało urazić tylko zwrócić uwagę na to, że "gruba" nie równa się "brzydka na zawsze", bo można schudnąć. A brzydkie okulary i strój też zmienić można zawsze, nie są zrośnięte z nami jak skóra, to już żaden problem poza ewentualnie finansowym, ale ładne =/= drogie.

BTW - chyba właśnie wyrobiłem dzienną normę w egoistycznym paplaniu o pierdołach :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Luctucor napisał(a):A to już dawno odkryte zostało. Dzieci ładnie wyglądające są uważane za grzeczne, dostają wyższe oceny, w sądzie atrakcyjne osoby dostają niższe wyroki itd.
A mnie zastanawia jedno... Skoro większość zgadza się, że to niesprawiedliwe, dlaczego tego nie zmienimy...
bo taka jest nasza natura, no i piękne jest... piękne!
viller napisał(a):Nikt za nią nie zapłacze, może poza jakimiś wyjątkami. To przykre, ale prawdziwe.
Zawsze można być tym wyjątkiem.

Luctucor napisał(a):Jedna dziewczyna mi mówiła mnóstwo razy, że teraz zabiera się za odchudzanie na poważnie. I co? Widzę w szkole jak wsuwa snikersa po wfie i popija colą, bo "zasłużyła" albo często w ogóle nawet na ten wf nie chodziła. A podczas innej fazy na odchudzanie widzę na jej instagramie zdjęcie hamburgera z McD to po prostu mnie trafia. Moja mama też się dziesiątki razy odchudzała na okres kilku dni w czasie których ciasta były normą. Dlatego ja już nie wierzę kobietom, że ciężko się odchudzały, ale nie da się, bo zła przemiana materii czy inna wymówka.
Ale tak właściwie co Tobie do tego? Ich ciało, ich sprawa.

Śmieszy mnie ta nagonka na ludzi grubych. Mnie cudza waga nie interesuje; dopóki ktoś nie zajmuje części mojego siedzenia w autobusie nie mam żadnego interesu w odchudzaniu takiej osoby. Skoro tyle waży, to widocznie ma ku temu powody. (Np. nie chce wzbudzać zainteresowania płci przeciwnej, przecież ma do tego prawo.)

Swoją drogą, akurat lepiej popić colą, niż wodą, która rozcieńczyłaby kwasy żołądkowe utrudniając trawienie.
Cytat:Ale tak właściwie co Tobie do tego? Ich ciało, ich sprawa.

Tu chodzi o obłudę, stawianie się w roli męczennika, który tak bardzo się starał, wiele razy próbował, ale niestety nic z tego nie wyszło. Oczywiście nikt się nie przyzna, że tak naprawdę nie starał się wystarczająco. I bycie grubym to tylko jeden z przykładów. Równie irytujące jest to jak ktoś się niby tak strasznie uczył, a dostaje 1-2 w szkole. Z pewnością nie ma talentu do nauki, to nie za sprawą tych imprez w których uczestniczył. Ja sam mógłbym powiedzieć, że mam za szybką przemianę materii i dlatego nie mogę nabrać masy na siłowni. Prawda jest jednak taka, że nie trzymam diety, odżywiam się byle jak i mam luki w treningach.

I jeszcze ostatnie zdanie, które napisałem. Ja już nie wierzę w to jak kobiety mówią, że się ciężko odchudzały, ale przemiana materii im nie pozwoliła, bo zazwyczaj jest to bullshit. Oczywiście w innych dziedzinach też podchodzę z dystansem do tego jak ktoś mówi ile się starał.

Cytat:Swoją drogą, akurat lepiej popić colą, niż wodą, która rozcieńczyłaby kwasy żołądkowe utrudniając trawienie.

Pewnie, po co w ogóle pić wodę skoro cola jest taka cudowna na trawienie?
Odnośnie postu wyżej...

Mnie podobnie śmieszy nagonka na grubszych ludzi. Wkurza mnie w ogóle sam fakt, że w oczach większości nadmiarowe kilogramy od razu skreślają z listy ludzi ładnych. Mam kilka koleżanek "większych", które są ślicznymi dziewczynami, z o wiele ładniejszymi twarzami niż te "wymiarowe". To nienormalne, że przeciętny facet patrzy tylko na ciało, zamiast na całość - i wybiera szkieletora z końską twarzą i wygoloną połową głowy, bo taka moda.
Szczęśliwie nie wszyscy są tacy i wspomniane wyżej koleżanki mają fantastycznych facetów, którzy kochają je tak, jak na to zasługują i mają gdzieś ich boczki i grubsze tyłki. Swoją drogą to tak sobie teraz właśnie pomyślałam, że wszystkie one są w szczęśliwszych związkach niż te "normalne", wydają się nie mieć większości ich problemów, zabawne.
Luctucor napisał(a):Tu chodzi o obłudę, stawianie się w roli męczennika, który tak bardzo się starał, wiele razy próbował, ale niestety nic z tego nie wyszło.
No a co ma powiedzieć? Że nie chce, bo mu jego waga nie przeszkadza? To dopiero by mu się dostało... Niektórzy ludzie są zbyt ograniczeni, by pojąć, że komuś może nie wadzić jego nadmiar kilogramów i co z takimi męczyduszami zrobić? Czasem gdy inne metody zawodzą trzeba im naopowiadać że się próbowało, nawet jeśli miałby to być kit. Gdyby co niektórzy raczyli zająć się swoim życiem zamiast trwonić energię na krytykowanie wyglądu innych, to ci krytykowani nie musieliby się uciekać do takich zagrań :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Luctucor napisał(a):I jeszcze ostatnie zdanie, które napisałem. Ja już nie wierzę w to jak kobiety mówią, że się ciężko odchudzały, ale przemiana materii im nie pozwoliła, bo zazwyczaj jest to bullshit.
Akurat paradoksalnie z odchudzaniem często jest tak, że im ciężej tym słabszy efekt. Jeśli pod słowem "ciężko" kryje się niewystarczająca ilość pożywienia, to nic dziwnego. Tak, mniej jedzenia przeważnie oznacza zwolnienie przemiany materii. A wydawało mi się, że mit "im mniej zjesz tym lepiej" został obalony już z dobrą dekadę temu...

Luctucor napisał(a):Pewnie, po co w ogóle pić wodę skoro cola jest taka cudowna na trawienie?
Widzę, że trudno Ci przyjąć te szokujące wieści, ale tak się składa, że colę nawet lekarze często polecają na niestrawność. Zresztą jak sobie porównać kaloryczność szklanki coli i soku, to różnica nie jest wielka.

tifa napisał(a):Mnie podobnie śmieszy nagonka na grubszych ludzi. Wkurza mnie w ogóle sam fakt, że w oczach większości nadmiarowe kilogramy od razu skreślają z listy ludzi ładnych. Mam kilka koleżanek "większych", które są ślicznymi dziewczynami, z o wiele ładniejszymi twarzami niż te "wymiarowe". To nienormalne, że przeciętny facet patrzy tylko na ciało, zamiast na całość - i wybiera szkieletora z końską twarzą i wygoloną połową głowy, bo taka moda.
Szczęśliwie nie wszyscy są tacy i wspomniane wyżej koleżanki mają fantastycznych facetów, którzy kochają je tak, jak na to zasługują i mają gdzieś ich boczki i grubsze tyłki. Swoją drogą to tak sobie teraz właśnie pomyślałam, że wszystkie one są w szczęśliwszych związkach niż te "normalne", wydają się nie mieć większości ich problemów, zabawne.
Bo tak naprawdę odsiew przebiega w drugą stronę :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Nie raz czytałam na forach żale facetów, że im się podoba dziewczyna o pełniejszych kształtach ale nie mogą się z nią spotykać, bo... co powiedzą kumple. Tak to jest, gdy związek z drugą osobą ma być jedynie formą nabijania punktów respektu w oczach innych ludzi.
Druga sprawa, że dietowanie nie sprzyja dobremu nastrojowi, a tym samym może powodować spięcia w relacji.
tifa napisał(a):Odnośnie postu wyżej...

Mnie podobnie śmieszy nagonka na grubszych ludzi. Wkurza mnie w ogóle sam fakt, że w oczach większości nadmiarowe kilogramy od razu skreślają z listy ludzi ładnych. Mam kilka koleżanek "większych", które są ślicznymi dziewczynami, z o wiele ładniejszymi twarzami niż te "wymiarowe". To nienormalne, że przeciętny facet patrzy tylko na ciało, zamiast na całość - i wybiera szkieletora z końską twarzą i wygoloną połową głowy, bo taka moda.
Szczęśliwie nie wszyscy są tacy i wspomniane wyżej koleżanki mają fantastycznych facetów, którzy kochają je tak, jak na to zasługują i mają gdzieś ich boczki i grubsze tyłki. Swoją drogą to tak sobie teraz właśnie pomyślałam, że wszystkie one są w szczęśliwszych związkach niż te "normalne", wydają się nie mieć większości ich problemów, zabawne.
nigdy nie widzialem grubszej dziewczyny która byłaby ładna na twarzy. Zawsze mają takie nalane, pełne twarze, żeby nie powiedzieć prościej czyli tłuste. Obrzydza mnie to i odrzuca. I osobiście wybrałem "szkieletora z końską twarzą" na pewno nie dlatego że była taka moda. Śmieszy mnie nagonka ludzi grubszych albo ludzi którzy ich żałują, na ludzi szczupłych.
no ale te, które jeszcze nie mają twarzy oblanej tłuszczem i z trzema podbródkami mogą być na tej twarzy ładne, a przynajmniej potencjalnie ładne. jeśli schudną.
Przepraszam, moja matka też jest gruba jak świnia i po prostu grubego nie trawię no i już. Boję sie także, ze przez swoja nieproporcjonalną budowę będę, jęśli kiedykolwiek jakąś znajdę, nieatrakcyjny dla dziewczyny. I doskonale ją zrozumiem, w końcu dla siebie jestem czasem wręcz obrzydliwy. Nie poszedłbym raczej ze sobą do łóżka.
Cytat:...nigdy nie widzialem grubszej dziewczyny która byłaby ładna na twarzy.

A ja widziałem (w tym z jedną uczęszczałem do tej samej klasy), rzadko się zdarza, bo jednak nadwaga nie wpływa pozytywnie na wygląd twarzy, ale nie jest to niemożliwe.

Tak jeszcze ciekawe kto co sobie wyobraża słysząc "gruba" bo się może okazać, że niektórymi oczami te laski z boczkami i grubszymi tyłkami (tyłek to przecież wręcz powinien być grubszy) co sobie poznajdywały facetów bez problemu, tak naprawdę wcale nie są grube. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Zas napisał(a):no ale te, które jeszcze nie mają twarzy oblanej tłuszczem i z trzema podbródkami mogą być na tej twarzy ładne, a przynajmniej potencjalnie ładne. jeśli schudną.
Przepraszam, moja matka też jest gruba jak świnia i po prostu grubego nie trawię no i już. Boję sie także, ze przez swoja nieproporcjonalną budowę będę, jęśli kiedykolwiek jakąś znajdę, nieatrakcyjny dla dziewczyny. I doskonale ją zrozumiem, w końcu dla siebie jestem czasem wręcz obrzydliwy. Nie poszedłbym raczej ze sobą do łóżka.

Musisz Zas drążek pompeczki, plecy się same nie zrobią.To i chrupki będziesz mógł szamać od czasu do czasu i innego żelka w+:Ikony bluzgi pierd:ć czasem.
Przynajmniej ja tak robię.
Nie podoba mi się sposób w jaki się wypowiadacie, używane okreslenia czyjegoś wygladu. Wydaja mi sie poniżające. Czy to nie ma zwiazku ze stosunkiem do samego siebie?
Co do odchudzania. Nadwaga i otyłość spowodowane jedzeniem to problem psychologiczny (jedzenie coś zastępuje - np.inne przyjemnosci, daje poczucie bezpieczeństwa), albo przyjetych przez dana osobe priorytetów życiowych (przyjemność z jedzenia jest wazniejsza niż mniejsza waga).

Ja jadłem tuż przed snem żeby móc zasnąć i więcej kiedy wydawło mi się, że sie przeziębiam, żeby się nie rozchorować porządnie. Niby chciałem schudnąć i w ciepłym okresie roku chudłem, ale wracałem do wagi.
Czy ja się nie bałem, że schudnę przypadkiem? To by do mnie nie pasowało, że mogę i brakowało by mi tego zmartwienia.- tak rozważam mechanizmy, które mnie powstrzymywały kilkanaście lat. I po co miałem chydnać skoro to by nic nie zmieniło i i tak bym był paskudny..? :-(
Co wzajemnych uwag na lini "grubi-chudzi" to bardzo nieprzyjemnie było mi słyszeć "jestes za chudy" od osoby, która sama chciała schudnąć. Przy problemach z samoakceptacja takie uwagi są raniące, nawet jeśli racjonalnie się wie, że niesłuszne (187 cm. i 82kg.)
ananas filozoficzny napisał(a):Nadwaga i otyłość spowodowane jedzeniem to problem psychologiczny
ktory polega na tym ze dana osoba ma problem z pochamowaniem własnego łakomstwa

nie ananasie, nikt nikogo nie poniza, tacy ludzie sami sie ponizają wykazujac totalny brak jakiejkolwiek determinacji i samodyscypliny, [ bo może oni lubią być grubi i siebie takimi akceptują..blelblelblelel ] , glupoty, niema otylego czlowieka na swiecie ktory bylby zadowolony ze swojego kalectwa i niemialby absolutnie zadnych wyrzutów co do siebie samego, jedynie moze tego nie uzewnętrzniać, a wręcz maskować, obracac wszsytko w zart i sie usmiechac, ale tak naprawde taki ktos w srodku cierpi. czlowiek z natury instyntkownie chce byc atrakcyjny i za atrakcyjnego byc potrzeganym. i jak najbardziej taki ktos zasluguje w pełni na pogarde, bo sam sobie na nią zapracował. co oczywisce nie znaczy ze nie bede sklonny takiej osobie pomóc gdy mnie o to poprosi.

a odchudzanie moze byc bardzo przyjemnym okresem, podwarunkiem ze ma sie jakies podstawowe pojęcie o naszej fizjologii i wie jak działa ludzkie cialo, np u mnie najczęstrzymi posilkami na diecie byly nalesniki z bananami, omlety na słodko z owocami, czesto przegryzalem czekolade, bo lubie, jedynie czego pilnowalem to całodziennego bilansu kcal, mialo byc 2800, to musialo byc tyle, ani kalsa wiecej, ani mniej, i niewazne z czego one pochodzily, czy z michałka grześka czy sałaty, to jest mniej istotne, i czulem sie swietnie

oczywiscie sa kobiety ktorym smalec pasuje, np ewusia farnusia, wyglada jak krówka ale osobiscie moglbym sie z nia ozenic i miec 10cioro dzieci
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17