PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Lęk przed rozmową telefoniczną
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Jas, ale ważne, że się udaje.

Mnie niezbyt... w przeciągu ostatniego roku zadzwoniłam 2 razy. Siedzę przed słuchawką z napisanym przemówieniem na kartce i nie mogę się zmusić. Te 2 razy to do lekarza, wydusiłam z siebie szybko 3 słowa za każdym razem, jest mi obojętny termin i wszystko, więc mówię, że ja się dostosuję :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: Później nie pamiętam, co ustaliłam.
U mnie właśnie słychać, że mi się trzęsie głos itd. Jest dobrze dopóki nie zdam sobie sprawy, że ja-właśnie-teraz-telefonuję, wtedy jest tylko gorzej i chcę skończyć jak najszybciej. A kiedyś dzwoniłam do obcych i robiłam sobie żarty...

A zauważyłam, że w trudniejszych warunkach, jak się spieszę, jestem zmęczona, zdyszana i w ogóle :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: to łatwiej mi zadzwonić. W autobusie pełnym ludzi zadzwoniłam do kuriera, który na mnie czekał, i nic a nic mnie to nie zestresowało. Mam wrażenie, że jakby przytłumić jakoś same nerwy, to strach nie byłby taki straszny. Pewnie oddziałuje na nie właśnie zmęczenie fizyczne, sama nie wiem.
Dzisiaj 5 minut łaziłem w tą i z powrotem, bo bałem się zadzwonić do kuriera z DHL. On jest znajomym mojego brata, miałem wysłać paczkę na niego właśnie, bo ma z nimi umowę. No ale wreszcie się przemogłem i dałem radę. Wyszło bez większych problemów.
To ja moze cos na rozluzowanie dorzuce apropo :Stan - Uśmiecha się: Przez ten objaw mam niekiedy tyle darmowych niewykorzystanych minut na telefonie ze cala rodzina moze obdzwonic gdzie chce. A sms-y mam z nawiazka za 3 miesiace :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Za duzy pakiet wzialem i teraz w Orangu tylko sie smieja ze niewykorzystuje to co moge...
hehe, to ja już mam najniższą możliwą opcję na komórce no i komórkę na kartę, to prawie nie dzwonię i prawie nie płacę :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

A wracając do rozmowy... no właśnie mnie też głos drży :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: I też mi o wiele lepiej wychodzi rozmowa kiedy się jej nie spodziewam. Np. raz w pracy wpadł ktoś i kazał mi gdzieś tam zadzwonić. Nie miałem czasu się zastanowić, zadzwoniłem - wyszło dobrze. A w domu to też tak właśnie: z listą (tego co mam mówić) siedzę nad telefonem i próbuję się uspokoić... :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:

Tych dwóch telefonów jeszcze nie zrobiłem... Jeden może poczekać... no to czeka :Stan - Uśmiecha się - LOL: Drugi... dałem facetowi szansę do piątku - napisałem maila :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Ale jak nie odpisze to już muszę zadzwonić (niestety, czasem nawet zakupy przez internet tak się kończą :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ).
No wiem coś o tym, kiedyś jak kupiłam płytę, to zrezygnowałam z odbioru, bo trzeba było zadzwonić i się umówić. Zapłaciłam za wysyłkę i nawsadzałam facetowi, że nie napisał tego w aukcji, opis jest niezgodny z rzeczywistością i zgłoszę go do allegro :Stan - Uśmiecha się - LOL: Byłam wściekła i pisałam cokolwiek, żeby się wyładować, on był mocno zdziwiony.

Najlepiej jak kiedyś sąsiad mi przekazał słuchawkę i musiałam rozmawiać z konsultantem jakimiś, od internetu, kablówki itd., miałam mu wytłumaczyć, że sąsiad już nie chce programu antywirusowego, bo inaczej sobie wyobrażał jego działanie, a nie ma przycisku do automatycznej rezygnacji. Sąsiedzi gadali, telewizor grał, a ja się użerałam z jakimś chcącym wsadzić każdemu kit złamasem.
No a mi facet odpisał - cud, może się obejdzie bez tego telefonu :Stan - Uśmiecha się - LOL:

Za to dziś miałem inną sytuację... Muszę przyznać, że odbieranie nie wzbudza we mnie aż takiego lęku jak wykonywanie połączeń, toteż zwykle odbieram bez problemu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: (komórkę, domowy niechętnie, ale też).
Dziś jednak zostawiłem telefon na kilka godzin i wracając patrzę - 6 nieodebranych od nieznanego numeru. Pomyślałem chwilę (nie, bzdura, wcale nie myślałem, gdybym pomyślał, nie zrobiłbym tego :Stan - Uśmiecha się - LOL: ) i puściłem sygnał pod ten numer - myślę sobie, że jak tyle nieodebranych, to może coś ważnego (więc niech oddzwoni najwyżej), może kolega bo często dzwoni z nieznanych numerów... Po chwili oddzwonił, odebrałem i się okazało, że jakiś obcy facet wmawia mi, że nikt do mnie na pewno nie dzwonił z tego numeru :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Dobra, nieważne w sumie, życzył mi nawet dobranoc czyli rozmowa poszła dobrze, a ja... mimo to czuję się jakoś dziwnie i myślę o tym bez sensu i za dużo :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: No i z pewnością już nie odpuszczę sygnału w takim przypadku :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Sosen napisał(a):Dzisiaj 5 minut łaziłem w tą i z powrotem, bo bałem się zadzwonić

Problem z dzwonieniem pojawia się wtedy gdy muszę zatelefonować do zupełnie obcej osoby. Staram się więc wcześniej przygotować, tj przeanalizować wszystkie możliwe scenariusze. W końcu jednak nadchodzi moment kiedy trzeba dzwonić. Wtedy właśnie zaczynam łazić po pokoju jak kolega Sosen. Oczywiście w międzyczasie zdążę sobie jeszcze zrobić herbatę, poukładać rzeczy na biurku, sprawdzić pocztę...Inaczej mówiąc, robię wszystko byle tylko odłożyć dzwonienie choćby o parę minut...W końcu jednak dzwonię. Staram się wtedy mówić powoli i dokładnie a jak czegoś nie jestem pewien czy nie rozumiem to pytam żebym później nie przechodzić tego jeszcze raz.

Ogólnie to jednak staram się unikać takich przygód, zwłaszcza w miejscach publicznych :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:. Ostatnio jak byłem chory to zamiast zadzwonić i umówić się na wizytę u lekarza, po prostu przeczekałem. Na szczęście nie było to nic groźnego xD
5 minut łażenia... mała cena :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Ja już ze 2 lata się zbieram, żeby zadzwonić do mBanku i zamówić kartę. I pewnie się nie zbiorę, zwłaszcza że mam konto w innym banku i ta karta nie jest mi AŻ TAK bardzo potrzebna. Tak w ogóle to dzwonię gdzieś tylko jeśli naprawdę muszę. Nie wiem, skąd się bierze taka przypadłość (choć wiem, co ją u mnie maksymalnie wzmocniło), ale jest to upokarzające i żałosne.
Ale karte debetową czy kredytową mBanku?
Zresztą wniosek o karte można przez internet zlożyć jeśli mnie pamięć nie myli.
Ja mam tylko debetówke, ale na kredytowej mi nie zależy. Sami ją mi przysłali a pozniej ponownie po 3 latach nową z chipem.
Też tak mam, to bez sensu. Ja zbieram się dniami to zadzwonienia, nienawidzę tego. Kiedy ktoś do mnie dzwoni to mam przewagę,że to on dzwoni i nie muszę sobie układać jak rozmowa się potoczy. Kiedyś robiłam tak,że układałam wszystkie możliwe opcje, pisałam na kartce co mam powiedzieć, a kiedy szło dokładnie po mojej myśli to byłam bardzo zaskoczona,bo skąd mogłam przypuszczać,że coś może mi się udać.
Z telefonem miałem niezłe jazdy kiedyś. Telefon do lekarza, banku, kuriera itp. to była operacja na kilkadziesiąt minut, często zakończona fiaskiem. Chodzenie w kółko, już-prawie-dzwonienie, układanie sobie rozmowy w głowie...
Z odbieraniem miałem mniejszy problem. Czy raczej nieodbieraniem. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Z czasem jakoś mi przeszło. Ale co z tego, jeśli teraz przez telefon rozmawiam prawie wyłącznie służbowo. No czasami sobie jeszcze pogawędzę z obsługą banku albo z rejestracją w przychodni :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Taka mi jeszcze nostalgiczna myśl przyszła do głowy - jak byłem mały, to z kolegami dzwoniliśmy pod przypadkowe numery i jakieś głupie żarty sobie robiliśmy. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Zero stresu, czysta radość.:Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: Ja chcę znowu mieć 10 lat. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Użytkownik 528

Kiedy odbieram telefony, to jeszcze ok. Gorzej w drugą stronę, kiedy ja chce coś od kogoś, że np nie w porę, że ten ktoś akurat zajęty.
Ale w sumie to już lepiej niż kiedyś, chociaż mało używam.
Cytat:Ale karte debetową czy kredytową mBanku?
Zwykłą kartę bankomatowa. Nie można zamówić przez Internet :Stan - Uśmiecha się:
Ja z reguły odwlekam wykonywanie telefonów odwlekam do ostatniej chwili. Teraz i tak nie mam tego problemu, bo mam puste konto i nie zamierzam go ładować :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:. W ogóle rozmowy przez telefon mi nie idą i często nie rozumiem co mówi do mnie osoba po drugiej stronie.
"już-prawie-dzwonienie" - dobre :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: to jak i u mnie. Też najpierw herbatę robię, potem piszę co mam powiedzieć, potem stwierdzam że jednak jeszcze zrobię porządek, potem podchodzę z kartką do telefonu i serce mi tak wali, że muszę odejść, bo jakbym zadzwonił, to miałbym wrażenie, że to będzie słychać :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: I tak parę razy, w końcu się zmuszam...
Odbieranie w miarę ok, bo to w końcu do mnie, ale żeby podtrzymać rozmowę, to też niezbyt. Chociaż jest postęp! Ostatnio dzwonił jakiś operator chcący wcisnąć mi swoją ofertę, nie chciałem ale nawet o coś zapytałem! :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Ja z powodu prowadzonej działalności muszę odbierać telefony od nieznajomych. Hmm, to nie jest takie złe, powiem więcej... do tego idzie się przyzwyczaić. Trzeba z każdej rozmowy zbierać pozytywne wrażenia, bo to układa się w naszej podświadomości w obraz: obraz rozmowy telefonicznej. Jeśli każda rozmowa była udana, cały obraz też jest udany, chcemy na niego patrzeć.
Teraz nawet jestem ciekawy, co powie człowiek po drugiej stronie... chociaż czasami wciąż zdarzy mi się jakaś zawieszka. Ważne, żeby mówić na temat, powoli i na luzie. Łatwe? Jeśli zrobicie to 20 razy i nic się Wam nie stanie, to będzie łatwe.
Przez wakacje miałam praktyki zawodowe - miałam zajmować się w agencji reklamowej portalem internetowym i szeroko pojęta reklamą.. ale nie zorganizowali dla mnie pracy i posadzili przy telefonie. Wpadłam w histerię, popłakałam się i wdałam w sprzeczkę z kierowniczką, o mały włos nie rzuciłam tych praktyk.. po 3 tygodniach wykonywania telefonow do obcych ludzi myslalam, ze może ta przedziwna fobia będzie nieco lżejsza.. ale nie. Mineło pół roku, a ja szaleję, jak musze gdzies zadzwonic. Generalnie zazwyczaj piszę co trzeba na kartce i każę dzwonic komus z rodziny/znajomych. Nawet pizzy nie zamawiam. Z domofonami tak samo, jesli ktoś ze znajomych nie poręczy, że osobiscie odbierze ten domofon, to stoję pod klatką i czekam aż ktoś przechodzący otworzy mi drzwi..

No i teraz mam problem - od czwartku odkładam telefon do człowieka, który ma zrobić mi tatuaż, mam go w zasięgu ręki już.. ale nie umiem zadzwonić i się umówić. Jest niedziela, a ja wciąż na samą myśl o wykonaniu telefonu dostaje zimnych potów i drżenia calego ciala. W efekcie zawalę sprawę i będzie mi z tym jeszcze gorzej. Co za koszmar, już sama nie wiem co robić...
dzwonie od zawsze bez problemow, fajnie co nie ?
...
przed chwila znowu dzwonilem, milo sie rozmawialo :Stan - Uśmiecha się:
Kiedyś miałem wielki lęk przed telefonem, teraz jest lepiej, choć nie super. Dziwne, że wielokrotnie wolę się nawet przejść i załatwić coś na miejscu, niż zadzwonić. Jest to przecież kompletnie irracjonalne, bo mniejszy opór powinien być właśnie przed kontaktem na odległość.

Zazwyczaj jak gdzieś dzwonię, to najpierw wpisuję numer w komórkę, wybieram, rozłączam (tak, żebym miał już ten numer po prostu do wybrania). Odczekuję kilka sekund, przygotowuję się psychicznie i szybko dzwonię. W momencie, gdy już rozmawiam jest wszystko okej. Najgorzej zacząć.

W ogóle kiedyś, kiedy był to dla mnie większy problem, chciałem (co nie wyszło z braku kasy) zapisać się na kurs spadochronowy. Najśmieszniejsze, że w całej tej sprawie największym problemem, jaki widziałem, było zadzwonienie i zapytanie się o całą sprawę.
MHL - też tak mam... właśnie tak że PO rozmowie się nadal przez jakąś chwilę denerwuję :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: zawsze wtedy włącza się analiza rozmowy - czy dobrze powiedziałem, wyraźnie, czy nie za cicho, za głośno, czy odpowiednio, nie za wolno, jak brzmiałem, jak wypadłem... :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: oczywiście staram się te myśli eliminować...
Może to głupie, ale jakoś mi lżej, że ktoś oprócz mnie tak kocha telefony. Ja nie dzwonię do obcych ludzi, jak muszę to łażę i męczę otoczenia, zazwyczaj ktoś się ugnie i zadzwoni za mnie, a jeśli nie to sprawy nie załatwię. Bankomaty na mnie krzyczą, że mam cos nie tak z adresem korespondencji i mam zadzwonić do banku. No mam nie tak, pod starym adresem jest obecnie urocza błotnista przestrzeń z kilkoma drzewkami i odrobiną gruzu, ale raczej nie zadzwonię załatwić tego, już prędzej zostanę zawleczona przez kogoś do banku.
Telefonów od nieznanych nr nie odbierałam, teraz czasem sie łamię, bo przyjaciel dzwoni z takiego, ale jesli trafię na akwizycję to pędem umawiam na konkretny czas, np poniedziałek miedzy 15 a 16 i jeśli zadzwoni w innym nie odbieram. No a nr które nie sa wpisane w komórce nie mają szans.
No i te analizy, czy wszystko ok, a może trzeba było cos inaczej itp. Koszmar.
kupcie jakies lepsze fony, z gornej polki to moze lepiej sie bedzie wam gadalo :Stan - Uśmiecha się: ja mam wypasiony telefon i rozmawia sie wysmienicie
Taa, też nie znoszę telefonów. Szczególnie jeśli dzwonię do nieznajomych osób. Wtedy zawsze spisuję sobie na kartce co mam powiedzieć (włącznie z "dzień dobry") a potem jak głupek czytam to wszystko do telefonu.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13