PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Dyskoteki i imprezy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Może kiedyś, byłem miesiąc temu, za często to bez sensu, powszednieje :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Nie wiem tylko co na taki wypad powiedziałyby nasze koleżanki forumowe.
No i nie każdego wpuszczają..
Koncert, festwial, kameralne spotkanie w sympatycznym gronie, flower power, warsztaty, DKF blablabla... Lubie to! Jednak ostatnio rozrywek tego rodzaju doswiadczylam sto lat temu. Raz na ruski rok tylko stawiam sie na jakiejs imprezie, wiekszej/mniejszej glownie dla muzyki i tzw odchamienia sie. Praktycznie rzecz biorac nie mam zycia towarzyskiego, ogolnie ograniczam imprezy, na ktorych przebywa szeroko pojeta mlodziez, czy to starsza, czy to młodsza, ktora mnie irytuje przez wielkie I.:Stan - Uśmiecha się:

Z dyskoteką taka z prawdziwego zdarzenia własciwie nigdy nie mialam nic wspolnego Aleeee... Nie licząc tych kilku razów pójścia na dyskę :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: w podstawówce, kiedys przypadkiem (gdy bylam mala, glupia i mialam duzo znajomych) zarzucilo nas po juwenaliach do jakiegos night clubu w Elblągu, jako że do pociągu mieliśmy ładnych kilka godzin. Byl to początek nocy, lokal (nieźle wyposażony i urządzony zresztą) pękał w szwach. Na bramce dwóch pudzianów, z głownej sali wydobywał się łomot trance/techno, na ścianach plazmy z porno. Skitraliśmy się gdzies w kącie przy stołach bilardowych i posiedzielismy tam prawie zasypiajac. Gdzie ja jestem? - pomyslalam opierajac glowe o sciane stylizowaną na baranka. Po 2 godzinach wyszliśmy przeciskając się przez tłum kobiet z tlenionymi włosami i agresywnych mężczyzn w czapeczkach z daszkiem posyłajacych sobie zalotne spojrzenia. Resztę nocy spędzilismy drzemajac na dworcu wsrod bezdomnych. Poczułam spokoj, jakbym byla wsrod swoich, nie przeszkadzal mi ich zapach alkoholu ani chrapanie.
Po kolejnych kilku godzinach przyjechał w koncu pociag relacji Olsztyn - Gdynia. No w koncu... Wsiadamy. Przedzialy byly prawie puste, wiec rozlozylismy sie z naszymi bagażami zupełnie swobodnie. Towarzystwo liczylo juz tylko dwie zmeczone kujonki i trzech zmeczonych cichych piwoszy, ktore wydawało sie miec skrępowanie przed zdjęciem butów w dup*e. Tez se zdejme, a co! - stwierdzilam. Co jakis czas nasza grupka sie zmniejszala, bo ktorys z nas dojechal na miejsce, az wreszcie przyszla i na mnie kolej. Jakos sie zabralam z moimi workami pod oczami i udalam sie na drugi koniec miasta, do siebie. Jestem coraz blizej posesji, ten budynek wyglada mi bardzo znajomo... Z trudem otworzylam drzwi, zrzucilam manatki, ogarnelam sie i padlam twarza na łozko wtulajac sie w posciel. Kutwa, w domu zawsze najlepiej :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Znajdujac sie w tamtym miejscu utwierdzilam sie w przekonaniu, ze to zupelnie nie moj swiat. W powietrzu wisiał seks, muzyka kojarzy mi się z ostrym rypaniem :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:, dookoła te wszystkie znaki i mowy ciala (hehehe), towarzystwo siakies takie napuszone. Nie moje klymaty.:Stan - Uśmiecha się:

A że tak przy okazji spytam: widzielista taki dokument pt. "Czekajac na sobote"? Dokladnie taki sam obraz dyskoteki wyrobil mi sie na podstawie wlasnych obserwacji i paru innych doswiadczen, ciekawi mnie, czy postrzegacie ją podobnie.

sorry za offtopy i w ogole:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Raz byłam na męskim striptizie przypadkiem i nie było fajnie, czułam presję, że powinnam się dobrze bawić oglądając pomarańczowego pana w lateksowych stringach i w butach nie zdjętych. Ogólnie czułam się jak plebs. Więc dziękuję. Jeśli Dita von Teese będzie kiedyś występować w Polsce, to mogę iść :Stan - Uśmiecha się:

hehe.. Juka jaka obrazowa opowiastka.

Też nie czuję się zbyt dobrze na takich typowych imprezach, ci ludzie mi się wydają zazwyczaj jakby z innego gatunku. Ale na indie, elektro, d'n'b chętnie chodzę, tam grasuje mój gatunek:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:. Dziś idę na indie, tylko jeszcze nie wiem, czy daleko czy blisko:Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Obecnie nie chodze na zadne dyskoteki czy imprezy, i mam to gleboko w dup*e, ze tak jest. Jak nadarzy sie okazja to czemu by nie skorzystac, ale na razie okazji nie mam i leje na to.
chudy2001 napisał(a):po pijaku tak, ale raczej w miare normalnym stanie. bo jak za duzo alkoholu to tez nie będziemy prawdziwi, potem mamy kaca moralnego bo zrobiło się coś wbrew sobie (tej wersji na trzeźwo).

a że ludzie tak gadają, no napij sie napij, zapal :Stan - Uśmiecha się - LOL: to wiadome, w takim towarzystwie jestes to nie odstawaj tylko rób to co towarzystwo ...


Hmm... mogłabym z Tobą polemizować :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Jeśli jesteśmy konkretnie "uwaleni", to możemy robić różne głupie rzeczy, których nie zrobilibyśmy na trzeźwo, ale czy na pewno nie jesteśmy wówczas prawdziwi? Jesteśmy wtedy jakby innymi osobami, ale w trzeźwym stanie mamy nad sobą "stróża" - naszą świadomość. Kiedy zaś jesteśmy nietrzeźwi, nasza świadomość śpi, a do głosu dochodzi podświadomość ("gdy rozum śpi, demony budzą się"). A czy podświadomość nie jest właśnie tym, kim jesteśmy naprawdę? Przecież człowiek świadomy kontroluje swoje zachowanie, potrafi "zakładać maski", rozstrzygać, co wolno powiedzieć a czego nie wypada. W "stanie nieważkości" tracimy tę kontrolę, dlatego wyłażą z nas najgorsze "brudy". Ale skoro wyłażą, to pewnie gdzieś w tej podświadomości tkwiły??? To taka moja filozofia; nie wiem, co na to powiedziałby psycholog. Co do kwestii towarzystwa - tu się z Tobą zgodzę. Ludzie nie lubią "odmieńców", cóż... - "jak żeś weszedł między wrony, musisz krakać jak i one"...

BlankAvatar napisał(a):wiesz, u nas w polsce to jest taka kultura, że socjalizujemy się poprzez picie razem . często w rodzinie właśnie, bo na trzeźwo ciężko nam polakom być bezpośrednim.

jeśli nie pijesz razem z innymi, to oni odbierają to jakbyś ich odrzucała. nie znają Twoich powodów, więc namawiają dalej...

u nas taki kieliszek z wujkiem czy dziadkiem - to jak przytulas w amerykańskim filmie :Stan - Uśmiecha się - LOL:

nie mówię, że to zdrowe, ale tak to już jest :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Zgadzam się z Tobą. Alkohol jest w tym kraju nieodłącznym elementem wszelkich imprez i nie tylko. Wiele osób traktuje go jako zapłatę i w dowód wdzięczności daje "flaszkę" albo "na flaszkę". Dlatego niektórzy nie mogą zrozumieć, dlaczego ktoś nie lubi "się napić".
A jak mam zaznaczyć na ankiecie jeśli lubię ,ale nie chodzę ze względu moich lęków ?
Lubię imprezy w kameralnym,kulturalnym gronie ale lubie też odrobine szaleństwa,niestety fobia nie pozwala mi na pokazanie tego wśród ludzi,jedynie gdy jestem w domu,w samotności,ale może to sie jeszcze zmieni.
W moim przypadku moja nieobecność na imprezach nie jest spowodowana fobią lecz kiepskim stanem finansowym. Pisząc "impreza" mam namyśli festiwal muzyki elektronicznej z wysokiej półki typu: Sensation White, Global Gathering, Godskitchen, Transmission, Mysteryland, Tomorrowland (mogę wymieniać bez końca :Stan - Uśmiecha się: ) Chęć przeżycia i zabawy na takim festiwalu jest u mnie bardzo silna, silniejsza niż fobia! Słyszałem już od kilku osób, że zdecydowana większość bawiących się na tych imprezach osób to fajni, sympatyczni i kulturalni ludzie! Owszem zdarzają się też naćpane koksy, ale na 10 tysięcy osób musi się znaleźć paru idiotów! :Stan - Uśmiecha się: Poza tym jadę tam dla muzyki, nie dla ludzi. Nie muszę z nikim rozmawiać.. Więc, gdy tylko poprawi się moja sytuacja finansowa ruszam na podbój tego typu event'ów w Polsce i za granicą :Stan - Uśmiecha się: Moim marzeniem jest pojechać na Sensation White do Amsterdamu!

Dyskoteki omijam szerokim łukiem! Za dużo tam naćpanych małolatów na metr kwadratowy! O muzyce już nawet nie wspomnę..
Lubię festyny wiejskie, wesela, koncerty, domówki, ale wielkich dyskotek staram się unikać.
FearAddicted napisał(a):W moim przypadku moja nieobecność na imprezach nie jest spowodowana fobią lecz kiepskim stanem finansowym. Pisząc "impreza" mam namyśli festiwal muzyki elektronicznej z wysokiej półki typu: Sensation White, Global Gathering, Godskitchen, Transmission, Mysteryland, Tomorrowland
Mi się to zawsze kojarzyło z dużymi dyskotekami :Stan - Uśmiecha się: Też pewnie bym się wybrał ,ale u mnie głównym powodem jest fobia.A tak poza tym,to słuchamy tego samego gatunku :Stan - Uśmiecha się:
Nie nadaję się na imprezy ... a już najbardziej nie znoszę dominującej sieczki trance/"techno"(czy jak się tam to wabi) ... to jakaś koszmarna esencja kiczu, tandeta w czystej formie. Nurt który celuje w te najniższe, najprymitywniejsze i najbardziej "wieśniackie" zakamarki ludzkiej świadomości. Wiele ma cech wspólnych z najbardziej obśmianym i nieco zapomnianym już disco-polo, z resztą lwia cześć miłośników disco-polo wraz ze spadkiem jego popularności przeszła właśnie na tę sieczkę (w najpodlejszym wydaniu). Chociaż gatunek jak gatunek, trafiają się i nieźli wykonawcy i całkiem zdatna do słuchania muzyka ... akurat na to tym razem padło, współczesny neo-plebs odnalazł w tym najlepszego wyraziciela swojej "wieśniaczej" natury.
Ale mam nadzieję, że nie uważasz, iż każdy słuchacz disco/dance, disco-polo i pop-folku to "wieśniak"?
trash napisał(a):Nurt który celuje w te najniższe, najprymitywniejsze i najbardziej "wieśniackie" zakamarki ludzkiej świadomości.
A twój nurt w co celuje ? w inteligentnych ?
stap!inesekend napisał(a):Ale mam nadzieję, że nie uważasz, iż każdy słuchacz disco/dance, disco-polo i pop-folku to "wieśniak"?
A ja mam nadzieję że nie uważasz ,iż każdy wieśniak słucha disco/dance, disco-polo i pop-folku ? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
A ja powrócę do tematu :Stan - Uśmiecha się: Byłem na sylwestra na imprezie, domówce. Do nikogo się nie odzywałem ale dowiedziałem się czegoś - dobrze się ruszam :Stan - Uśmiecha się: Nieśmiałość minęła po pierwszej flaszce :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
trash napisał(a):Nie nadaję się na imprezy ... a już najbardziej nie znoszę dominującej sieczki trance/"techno"(czy jak się tam to wabi) ... to jakaś koszmarna esencja kiczu, tandeta w czystej formie. Nurt który celuje w te najniższe, najprymitywniejsze i najbardziej "wieśniackie" zakamarki ludzkiej świadomości. Wiele ma cech wspólnych z najbardziej obśmianym i nieco zapomnianym już disco-polo, z resztą lwia cześć miłośników disco-polo wraz ze spadkiem jego popularności przeszła właśnie na tę sieczkę (w najpodlejszym wydaniu). Chociaż gatunek jak gatunek, trafiają się i nieźli wykonawcy i całkiem zdatna do słuchania muzyka ... akurat na to tym razem padło, współczesny neo-plebs odnalazł w tym najlepszego wyraziciela swojej "wieśniaczej" natury.

Typie to jakas prowokacja czy co ? Szkoda ze nie napisales co uwazasz za inteligentna muzyke przy ktorej bawia sie elity. Mam nadzieje ze nie jest to jakies mega alternatywne gowno albo starocie z lat 70/80 ktorych w wiekszosci sluchaja gimbusy myslace ze przez to beda mogli zgrywac znawcow muzyki albo emeryci. Mimo ze jestem raczej aspolecznym typkiem to bylem na roznych imprezkach hardstyle, electro, dnb i jakos nie widzialem tam samych nacpanych dresow i maniurek w bialych kozaczkach.
Ja tam nie lubię manieczek ale trash nie można oceniać muzyki po gatunkach tylko po wykonaniu a ty widocznie zamykasz się w swoim świecie trash metalowym czy cokolwiek a reszta dla Ciebie to zwykła chamówa i muzyka dla debili bo Twoja racja jest najważniejsza.

gośćx

U mnie codziennie w radiu leci vocal trance :Stan - Uśmiecha się - LOL:
dnb też lubię :Stan - Uśmiecha się:

Co do dyskotek to nigdy nie byłem :Stan - Uśmiecha się:
Na pierwszym roku studiów bywałem na relatywnie sporej liczbie imprez, a teraz... jakoś mnie nie korci. Co nie znaczy, że nie mam aktywnego życia. Staram się spełniać wielotorowo :-) Jak już pewnie wspominałem, od dyskotek wolę koncerty.
a ja nawet nie umiem tanczyc po alkoholu, nie lubie dotykac się w tancu nawet we dwoje jak nikogo nie ma dookoła, po prostu mnie odrzuca, prędzej bym sie popłakał niż potanczył xD
Chodzę na imprezy różnego rodzaju i lubię to. Moja pierwsza impreza to było karaoke z kumplami, na początku stress, myślałem w autobusie jak to będzie wiadomo. Jednak przed imprezą wypiliśmy po 4 piwa, bardzo mądrze :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: więc impreza się udała. Wylądowałem na chronionych zakładach chemicznych z kumplem do dziś się nas pytają jak a my tam po prostu weszliśmy :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Kolejne imprezy to były właśnie karaoke, tym razem z mniejszą ilością alko :Stan - Uśmiecha się:, byłem na kilku domówkach, grillu, koncercie, nawet na takiej zwykłej dyskotece której nie chcę wspominać, nie wiedziałem kompletnie co ja tam robię :Stan - Uśmiecha się: Generalnie alkohol wywołuje u mnie 2 stany, albo staję się osobą całkowicie śmiałą, otwartą itp, albo zaczynam się nad sobą użalać, jeszcze bardziej się w sobie zamykam i impreza ogólnie to "zapijanie smutku", ten drugi stan często prowadzi do stanów przed zgonowych :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Denerwuje mnie to, że nawet jak kogoś poznam, dodam do znajomych np na fecebooku to kontakt się urywa, i wychodzi na to, jakbym nikogo nie poznał. Wszystkie imprezy wspominam jednak dość pozytywnie, było kilka sytuacji z dziewczynami, które powinny podnieść moją wiarę w siebie a nie podnoszą co jest dziwne. To, że się przełamałem zawdzięczam w sumie dwóm dobrym kumplom którzy mnie wyciągli i jestem i bardzo wdzięczny :Stan - Uśmiecha się:
Każdy ma w sobie coś z "wieśniaka" i każdy potrzebuje jakiejś dozy taniej pożywki (czy będzie to muzyka czy jakieś kiczowate seriale/filmy czy cokolwiek innego). Tyle że tandeta tandecie nierówna a co niektórzy nie znają i nie chcą znać niczego poza nią. Mentalny wieśniak/kmiot/burak/parobek to właśnie ktoś taki. Muzyka to tylko jeden z powierzchownych aspektów buractwa tyle że bywa dość charakterystyczny. Mam tu na myśli przede wszystkim bezmózgich małolatów, dla których skakanie na parkiecie i wciąganie fety to niemal sens życia, inne ich twórcze zajęcia to np. "onanizowanie" się komórką czy jakimś tam zdezelowanym golfem. Znakiem rozpoznawczym takiego elementu jest pierdząca z samochodowych głośników "muzyka" typu manieczki czy inne tego mutacje.Na dyskoteki i podobne imprezy silą rzeczy przychodzi między innymi najgorsza swołocz. Znałem takich chłopaczków ze wsi, którzy jadąc na "dyskotekę" w jakiejś tam wiejskiej knajpie zabierali ze sobą po kilka sztachet żeby było weselej ... . "Miejskie wieśniaki" zjeżdżają się częściej do tzw "klubów" gdzie stłoczeni jak na fermie drobiu oddają się swojej prymitywnej "rozrywce". Znajdziesz tam ... głupich karków, pospolite buractwo, suki dające d*py po kątach, wiejskich ruchatorow, lokalnych pożal się Boże "gangsta" penerów, biedaków z patologicznego środowiska etc. Normalni ludzie też przychodzą ... tyle że statystyczna nadreprezentacja najgorszego motłochu jest dość uderzająca. Dobrze że ktoś wymienił ten "hardstyle" trudno znaleźć coś lepiej oddającego pustą, prostacką i chamską za razem naturę znacznej części wielbicieli tejże tandety w najczystszej formie.
U mnie lokalni punk-rockowcy etc. ani nie słuchają/nie grają jakiejś wielce wyszukanej muzyki, ani nie są towarzystwem wielce ą ę z kijem w dup*e . Można z nimi normalnie pogadać przy piwku czy wódeczce, można się dobrze bawić . Mają swoją "melinę" gdzie wesoło spędzają czas i co prawda brama jest szeroko otwarta dla wszystkich, ale niepożądany element jakoś sam omija to miejsce z daleka. Większych incydentów czy agresji jako takiej tam prawie nie ma ...a to głównie podpici młodzi ludzie. Dla porównania w pobliskiej dyskotece burdy, wybite zęby, powybijane szyby w okolicy, nafurani :Różne - Koopa: z kosami ... policja co sobotę... .
Trash, wiem o czym piszesz, bo właśnie głównie z tego względu średnio przepadam za dyskotekami, gdzie to wszystko co opisałeś widać. Ofc znałem przedstawicieli takiego wieśniactwa, co tym bardziej mnie demotywowało.
Heh, fajnie to wszystko zostało opisane przez Ciebie :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Nie.
Ciasno, głośno, popychanie, przesuwanie, rozlane drinki, wrzeszczące małolaty, panienki nadmiernie kręcące tyłkami itp przemawiają za nieuczęszczaniem na takie "imprezy" :Stan - Uśmiecha się:
Cytat:suki dające d*py po kątach
Ktoś ma doświadczenia z takimi pannami czy to tylko bajki usłyszane od innych (rzadko bywam na dyskotekach)?
Po kątach nosiło by namiastki obyczajności. Byłem raz w klubie od bardzo długiego okresu czasu, całkiem w sumie cywilizowanym (zero wyżej opisanego wieśniactwa), no ale urządzono sobie zabawę w nazwijmy to oględnie kopulację na oczach innych. Stanęli sobie tworząc barierę zasłaniającą akcję przed oczami ochrony i postronnych ludziów i mieli zabawę. No w sumie, co mi do tego? Potrafię zrozumieć, że mieli z tego dreszczyk podniecenia i adrenalinę. :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:

Ale prosiłbym, żeby tu nie pisać takich określeń na nikogo.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13