PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: DDD, DDA
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7
Ja dawno temu łaziłem.
:Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
Ja łażę na mityngi dda/ddd, zresztą jestem współzałożycielem tej grupy. Dopiero się rozkręcamy, ale już nam się grono powiększa-to jedyna grupa w mieście.
Też jestem DDA, nawet byłem na dobrej drodze, już się zapisałem na terapię grupową, lecz niestety fobia zrobiła swoje.. Teraz planuje reaktywację! :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
I ja jestem DDA. Chodziłam na terapię grupową swego czasu, odbyłam 18 spotkań, miałam też indywidualną, ale nie podeszła mi wielmożna pani psycholog - okropna, zimna baba, która nigdy nie miała czasu i nawet nie udawała zainteresowania. Poza tym miał się potem odbyć cykl terapii pogłębionej, z którym wiązałam duże nadzieje, ale ośrodek nie miał kasy czy coś w tym stylu. Zawiodłam się i rzuciłam to. Chodziłam jeszcze go kogoś na terapię indywidualną. Kilka spotkań. Znudziło mnie to pleplanie.
Nie powiem, trochę mi to dało.
Ale na pewno nie nawiązałam żadnych więzi, nie umiałam się otworzyć przed grupą, zawsze i wszędzie jestem obok. Cholernie się boję ośmieszenia, nie wierzę, że komuś może na mnie naprawdę zależeć... Z góry zakładam, że ludzie są nie z mojej bajki i trzymam się sama.
Sprawy nie ułatwia to, że mam niejakie problemy z mówieniem, ludzie nie lgną do mnie, poza tym pewnie coś wydzielam, jakieś złowrogie fluidy :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
Pili oboje rodzice, już nie żyją, powoli lęki odchodzą, ale czasem coś, po latach, znowu dusi. Pewne traumy nigdy nie miną.
Ja mam jedno tylko pytanie czy wszystkie grupy DDD,DDA opierają się na ter.12 kroków? I co to jest bo trochę czytałam o tym ale chyba nie do końca łapię
Ja jestem DDA, po przekroczeniu pewnego progu bliskości niszczę związki :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony: z alko nie mam problemów, nie mam również urazu w stosunku do rodziców, czy terapia może cos z tym fantem zrobić ?
Myślę, że tak i najbardziej terapia. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
no z tego co wiem DDD, DDA nie musi być alkoholikiem ...sam mieć kłopot z alkoholem .. czy tak ? Tylko ma jakiś zespół cech - oczywiście niszczących i nie pozwalających normalne funkcjonowanie w społ.
W/g mojej orientacji (na logikę to biorąc) jest tak, jak się domyślasz. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
gp nie wiem czy wszystkie grupy wsparcia DDA działają na podstawie 12 kroków i tradycji, ale podejrzewam, że większość....skoro już coś czytałaś, to pewnie dotarłaś do tej strony: http://www.dda.pl/... najlepiej się wybrać na spotkanie i zobaczyć :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: nie trzeba od razu nic mówić, a prowadzący wytłumaczy, jeśli pojawią się wątpliwości na pewno...i nie wszystkie DDA są alkoholikami :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Znaczy że załapałam , ok.
Tylko meczy mnie jedno: dlaczego w terapii "12 kroków" wrzucone jest pojęcie wiary w Boga - po co ? tego po prostu nie łapię .
Czytałam na jednej ze stron o tej terapii i jednym z punktów jest właśnie "oddanie się Bogu"
nie chodzi o to że nie wierzę w Boga ... wierzę ale po swojemu ... Tylko co ma tu wiara .. do rzeczy Bóg jest w niebie .., gdyby Miał jakikolwiek wpływ na ludzkie losy to w 100% nie byłoby aż takich koszmarów jakie mają miejsce na ziemi ... jako to ma sens.. jeśli Bóg nie uratował do tej pory to jak ma uratować teraz ..?
ja rozumeim, że to chodzi bardziej o jakąś siłę wyższą, los, jakkolwiek to nazwiesz, o kogoś/coś większego od nas...o to, że nie możemy wszystkiego kontrolować..to jest widoczne np. w kroku:
*Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może poskładać nas w całość.
*Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek pojmujemy Boga.
ale ważne jest też to, że człowiek ma jeszcze wolą wolę i w ograniczonym, ale jednak dużym stopniu kształtuje swoje życie...tak mnie sie na ten moment zdaje :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:
W 12 krokach jest mowa o "Bogu - jakkolwiek go pojmujemy". Chodzi tutaj bardziej o pokorę. Zrozumienie tego, że są sprawy, na które nie mamy wpływu, istnienie "siły wyższej".
Tak mniej więcej : >
dzięki , ale to jeszcze jedno pytanie : czy na taką terapię można chodzić "dodatkowo" poza swoją główną - chodzi mi o to że dopiero co zaczęłam temat własnego "ja " we wtorek mam następną wizytę ,
No poczytałam trochę - nie wiem do końca czy u mnie to DDA czy DDD ale na pewno to obejmuje i tak mi przyszło do głowy czy mogłabym iść do takiej grupy .. na początku po prostu chcę wiedzieć na czym to polega , poza tym zmiana otoczenia ( no jak rybie woda jest mi to potrzebne ) ze zwykłymi śmiertelnikami temat nie przejdzie bo .. ja mam spory kłopot a w takiej grupie mam o tyle luz - wszyscy dookoła mają ten sam kłopot lub podobny ... wiec część nerwów odejdzie . Mam wrażenie że gdybym była w takiej grupie przynajmniej duchowo pomogłoby mi to przetrwać ....nie wiem czy dobrze myślę ... czy nie za dużo chcę na raz .. ale tonący brzytwy się chwyta .. ja po prostu muszę jak najszybciej stanąć na nogach bo zwyczajnie miesza mi się pod czaszką ....a czekanie na mannę z nieba - działa destrukcyjnie ..
są grupy terapeutyczne dda i grupy wsparcia (wg mojej wiedzy) i grupa wsparcia opierająca się właśnie na tych krokach, to po prostu grupa ludzi spotykających się co jakiś czas i dzielących swoimi sprawami (róznie chyba jest z tym zaangażowaniem w pracę nad krokami)...pewnie warto się wybrać..możesz też zawsze pogadać o tym z terapeutą :Stan - Uśmiecha się: powodzenia!
bardzo dziękuję za odpowiedzi
DDA ma podobne objawy jak przy FS więc nie wiem co mam :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:.
W każdym razie jestem DDA.
Mam obrzydzenie do alkoholu dosyć spore przez co w kontaktach towarzyskich uważany za dziwaka. Nie lubię gadek typu "Ale wczoraj wypiłem i ..."
Ja też jestem DDA, nigdy nie byłam na terapii, ale obserwowałam przez długi czas. Zamiast w Boga można było wierzyć w cokolwiek innego, nawet nie musiało być to nadprzyrodzone. Większość jednak wierzyła w Boga, co dla mnie wykluczało poważne uczestniczenie w tym, bo w którymś momencie wszyscy się jednoczyli przy tym Bogu, w kościele, na jakichś spotkaniach kościelnych, pielgrzymkach. Ja byłam obok, bo musiałam.

Nie wiem, czy objawy, które mam to fobia, czy syndrom DDA, ale nikt poza mną nie był perfekcjonistą, który zawsze dobrze się zachowuje i próbuje się komunikować, a jednak się boi każdego kontaktu. Większość była bardzo rozbrykana, a mi to nie odpowiada. Osoby wspołuzależnione najczęściej były mimozami, które dają sobie wejść na głowę i owszem wspomną o tym, co się działo kilka lat temu, ale o codziennych wyzwiskach już nie. I tak przez wiele lat, co jest żadnym leczeniem.

Dla mnie z tego wniosek, że znerwicowanym alkoholikiem nie ma co sobie głowy zawracać. Wniosek jest prosty - jak ileś lat terapii mija, a ty boisz się powiedzieć przy całej grupie i terapeucie, że dziś znów nazwano cię debilem, bezmózgiem etc. to zostaw całe to życie z tym człowiekiem. Dlaczego ktoś ma mnie wpędzać w jeszcze gorsze samopoczucie.

Jak sobie myślę, że mój ojciec kłócił się ze mną na śmierć i życie jako 8-15-latką, dzieckiem, i widzę że teraz coraz bardziej się boję czegokolwiek odmówić, to wiem, że to nie ma sensu. Pomoc należy się tym, którzy szanują ludzi. Jestem na etapie przekonywania siebie, że wyprowadzka stąd będzie najlepszą terapią, przez ten długi czas w domu też staję się taką mimozą, bez swojego zdania, bez prawa do sprzeciwu.

W sumie na jedno wyjdzie, jeśli będę popychadłem w pracy, a nie w domu. Jednak nauczyłam się, że trzeba siedzieć cicho i udawać, wyjście z tego schematu jest trudne. Myślę o terapii, ale zbyt się boję, że będą tam ludzie z innymi problemami, moim jest zerowa wiara w siebie. Nawet jak sobie powiem, że coś umiem, to w myślach wiem, że rozsądnie jest to powiedzieć, ale tak nie jest.

Chyba musiałam się wypisać, straciłam wiarę, że walka z lękami jest możliwa w takim domu. Może to jakiś krok, bo jeszcze niedawno byłam pewna, że po prostu taka jestem. Teraz widzę winę tylko w rodzinie i obrzydza mnie postawa ojca, powinien przepraszać na kolanach i błagać o wybaczenie załatwiając mi najlepszego terapeutę w mieście. Ale jest za ślepy, żeby widzieć coś poza swoim problemem. A no i jego konik - chore, niepełnosprawne osoby, którym coś się udaje albo mają jakieś zainteresowania. Trzeba je wynagrodzić, dać prezent, pojechać 200km i opowiedzieć mi, że jestem nieudacznicą - a widzisz, ona taka chora i daje sobie radę, a ty? I największą złość we mnie powoduje wtedy to, że na końcu języka mam: a ja mam zniszczone życie i codziennie słyszę wyzwiska, ty powinieneś coś o tym wiedzieć.
Oczywiste, że tego nie powiem.

Jak znajdę siłę, żeby stąd się wynieść, to już będzie tylko lepiej.
w ramach uzupełniania info znalazłam dobrą książkę jest pod adresem : http://www.scribd.com/doc/46551985/Woititz-Janet-G-Lęk-przed-bliskoscią
nie trzeba ściągać jej do siebie na kom. ..Książka jest pisana fajnym językiem i wszelkie tematy dotyczące ewidentnie zachowania DDA są ujęte - Polecam lekturę
Poza tym są testy w IN. na podstawie których można ustalić ddd dda ... człowiek może być nawet nieświadom co tak naprawdę kryje w swojej duszy i dlaczego tak a nie inaczej zachowuje się
Dziś byłam w sprawie terapii DDA - bez niej nic więcej nie mogę ruszyć. Dobrze niestety myślałam że będzie grzebanie w duszy od dzieciństwa tak naprawdę ...
Oczywiście grupowa terapia na razie nie wchodzi w grę - bo termin jest na nowy rok (2012 ) ale ze względu na rozdrapaną starą sprawę (od niej zaczęła się moja walka o siebie samą ) musiałam trafić choć na indywidualną ... no i termin mam na 2.05 czyli tylko dwa tygodnie czekania - to już jest coś ...
Ale powiem szczerze ta terapia to jest ostatnia którą chciałabym zrobić - wiem że jest niezbędna, ale grzebanie w przeszłości to masakra - gdybym nie rozumiała może gdybym miała głupawkę łatwiej mi byłoby ale tak ... Wiem że bez niej nic się nie zmieni i dwie pozostałe są stracone (jeśli choć nie zacznę tematu DDA ) Pewnie jak już choć jedno spotkanie będę mieć za sobą inaczej zacznę do tego podchodzić ale na razie dostaję gęsiej skórki - delikatnie temat ujmując ...
Bardzo przepraszam za pisanie post pod postem ..
Znalazłam artykuł dla DDA - Poczytajcie (Ci których temat dotyczy )to są fragmenty
http://www.dda.charaktery.eu/czas-na-wyl.../fragmenty
zxc napisał(a):Mam obrzydzenie do alkoholu dosyć spore przez co w kontaktach towarzyskich uważany za dziwaka. Nie lubię gadek typu "Ale wczoraj wypiłem i ..."

Ja tez nie przepadam za alkoholem. Zdarza mi się raz na kilka miesięcy wypić dwa damskie (po trzech już mnie nie ma). Najgorszy jest zapach, smak jeszcze jako tako, jeśli podrasowany jakimś sokiem (albo chemią jak w przypadku owych "damskich").
Jako DDA natomiast najbardziej dotkliwie przeżywam bliskość pijanej osoby. Nie jestem w stanie tego znieść. Fuj.
Dość charakterystyczne dla dzieci alkoholików, które same w dorosłości stronią od alkoholu - reagowanie agresją na pijanych ludzi, często
nadmierną.
A takie tam, wynurzenia:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Miałem jakiś czas temu sytuację, że byłem u znajomego, któremu nie dałem rady odmówić piwa. Musiałbym już w końcu wrzasnąć: "Nie, k...! Nie chce!". Ostatecznie zawsze mógłbym jeszcze go zlać i tego piwa nie pić. Co w umie dla mnie jest postawę dość łatwą do przyjęcia, ale była to nowa znajomość/pierwsza wizyta. Oczywiście takie coś kończy się na tym, że tej znajomości nie chcę. Ciekawe to, bo sam zażywa leki i niby wie i sam nie pije w momentach, gdy je zażywa. Taka wybiórczość widzenia rzeczywistości. Co z nami Polakami jest, co to za kult picia alkoholu, o co chodzi?
Ja właśnie z tego powodu nie mam życia towarzyskiego - bo jak już ktoś trafi się do pogadania to w którymś momencie - może jakaś imprezka , albo na piwo czy wino ..Perspektywa podobnych rozmów ( jak przytoczył Michał ) skutecznie odstrasza od spotkań w realu ... A szukanie podobnych stworzeń do siebie jest jak szukanie igły w stogu siana .. więc zostawiłam temat bo to bez sensu - iść na spotkanie i wpieniać się z powodu - bo ktoś namawia na piwo a ja nie chcę i wole zostać przy zwykłym napoju ....
Zdarza mi się wino raz od wielkiego dzwona ale nie na zasadzie bo inni mają nieodpartą ochotę ...
Mam dokładnie tak jak Ty -Automatyczność sam zapach alkoholu wyprowadza mnie z równowagi i to tak na maksa. Min., dlatego w którymś momencie zamknęłam się w domu .. bo moja reakcja na np.: jazdę w autobusie czy pociągu z człowiekiem po (niby) jednym piwku kilka razy doprowadziła do takiej awantury .... - znaczy ja zrobiłam awanturę .
Bezpieczniej było zamknąć się w czterech ścianach .
Teraz niestety temat wrócił jak bumerang - bo wreszcie wychodzę z chaty ...
Teraz moją przepustką do świata jest pies - jest duży więc mało jest potencjalnych dupków co chcą podejść - bo dla mnie najgorsze jest właśnie zaczepianie przez wstawionych kolesi .. Pies załatwia temat .
Lecz kłopot w tym że z psem wszędzie nie mogę iść - jeszcze nie wypracowałam metody na te sytuacje gdy jestem sama. Na razie załatwiam temat - na zasadzie - gdy jestem sama a widzę z daleka kogoś wstawionego to zmieniam "trasę " , najgorzej jest gdy muszę obok kogoś takiego przejść - ha ha prawie biegiem . Ale nic innego na to nie wymyśliłam .

P.s. Trzymajcie za mnie kciuki - w poniedziałek idę na pierwsze spotkanie w DDA - terapia
Stron: 1 2 3 4 5 6 7