23 Sty 2021, Sob 19:17, PID: 835696 
	
	
	
		Hello,
Od pewnego czasu coraz częściej chce się wyprowadzić z domu. Aczkolwiek, no nie bardzo potrafię to zrobić. Pomijając lęki typu nie poradzę sobie, nic nie umiem itp., które niby wiem, że są przesadne i tym bardziej pokazują, że powinienem się wyprowadzić, to nie mam pojęcia jak to zakomunikować rodzinie. Niby od pewnego czasu o tym mówię, ale raczej nie traktują mnie poważnie, czy wręcz pytają po co.
Nawet może jest pewne zrozumienie, że chcę się usamodzielnić. Ale moja mama jest trochę nadopiekuńcza, choć w sumie ona wspomniała o tym, że jeśli chce się usamodzielnić to ok, że każdy decyduje o swoim życiu itp., ale z drugiej strony mam wrażenie, że się obrażą. I choć czasami mnie wkurzają, to ja kocham swoją rodzinę.
Ale jednak widzę po swoim zachowaniu, że brak mi prywatności, żyjąc w wiecznie otwartym pokoju przechodnim. Nie potrafię np. wyciągnąć książki do nauki języka, którą sobie wypożyczyłem, bo zobaczą i będę się wstydził, a oni będą dopytywać. Gdy np. robię pompki, to staram się robić to wtedy kiedy nikt nie będzie przechodził po domu, bo ktoś zobaczy. Widzę, że mam wbity nawyk przerzucania stron internetowych, gdy ktoś przechodzi, i nie chodzi o to, że nie wiadomo jakie strony przeglądam, ale w zasadzie cokolwiek innego niż newsy, to ukrywam.
Wiem, że to wszystko brzmi śmiesznie, ale jednak takowe są moje odczucia. Poza tym, obawiam się, że gdy się wyprowadzę, to będę mega samotny. Prawda jest taka, że poza rodziną, nie mam "realnych ludzi" z którymi bym się spotkał czy coś.
W sumie nie wiem po co to wszystko napisałem, pewnie żeby chociaż wyrzucić z siebie to wszystko.
	
	
	
	
Od pewnego czasu coraz częściej chce się wyprowadzić z domu. Aczkolwiek, no nie bardzo potrafię to zrobić. Pomijając lęki typu nie poradzę sobie, nic nie umiem itp., które niby wiem, że są przesadne i tym bardziej pokazują, że powinienem się wyprowadzić, to nie mam pojęcia jak to zakomunikować rodzinie. Niby od pewnego czasu o tym mówię, ale raczej nie traktują mnie poważnie, czy wręcz pytają po co.
Nawet może jest pewne zrozumienie, że chcę się usamodzielnić. Ale moja mama jest trochę nadopiekuńcza, choć w sumie ona wspomniała o tym, że jeśli chce się usamodzielnić to ok, że każdy decyduje o swoim życiu itp., ale z drugiej strony mam wrażenie, że się obrażą. I choć czasami mnie wkurzają, to ja kocham swoją rodzinę.
Ale jednak widzę po swoim zachowaniu, że brak mi prywatności, żyjąc w wiecznie otwartym pokoju przechodnim. Nie potrafię np. wyciągnąć książki do nauki języka, którą sobie wypożyczyłem, bo zobaczą i będę się wstydził, a oni będą dopytywać. Gdy np. robię pompki, to staram się robić to wtedy kiedy nikt nie będzie przechodził po domu, bo ktoś zobaczy. Widzę, że mam wbity nawyk przerzucania stron internetowych, gdy ktoś przechodzi, i nie chodzi o to, że nie wiadomo jakie strony przeglądam, ale w zasadzie cokolwiek innego niż newsy, to ukrywam.
Wiem, że to wszystko brzmi śmiesznie, ale jednak takowe są moje odczucia. Poza tym, obawiam się, że gdy się wyprowadzę, to będę mega samotny. Prawda jest taka, że poza rodziną, nie mam "realnych ludzi" z którymi bym się spotkał czy coś.
W sumie nie wiem po co to wszystko napisałem, pewnie żeby chociaż wyrzucić z siebie to wszystko.
 PhS
			

			
 


	
 ), długiego tłumaczenia, czy jakichś konsekwencji, które mogą mieć wpływ na moją przyszłość i inne. Dochodzą też do tego pewne moje traumy, które sprawiają, że wolę, żeby pewne osoby nie widziały mnie wykonującej pewne czynności (a co też nie tylko wiąże się ze wstydem). Dobrym przykładem są np. moje pasje językowe. Gdy mama zauważyła moje zainteresowanie j. angielskim, to od razu pomyślała sobie, że na pewno uwielbiam też całą kulturę brytyjską, mimo iż totalnie to najmniej mnie obchodziło w nauce języków. XD Próbowałam jej to zasugerować, ale nie dawało to zamierzonych efektów. Pewnego mama wybierała ze mną firanki do pokoju. Akurat ogarnęła mi takie wzory i kolory, które odpowiadały moim "pasjom" i jakoś tak wyszło, że po rozmowie ze mną postanowiła kupić firanki z symbolami GB. Inną sytuacją były np. Mikołajki, na które dostałam od "Mikołaja klasowego" szalik ze flagą Wielkiej Brytanii (jako że przez całą moją edukację byłam najlepsza w klasie z angola i wszyscy o tym wiedzieli). Także wolę unikać różnych przypuszczeń o mnie. Czy to, że ktoś lubi sushi i gra w chińczyka oznacza, że automatycznie ma fioła na punkcie kultury Azji? Ja bym w takim wypadku głębiej zbadała temat i nie robiła powierzchownych założeń.