PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Problem z zagadaniem do dziewczyny
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16
Może się w Tobie podkochuje i dlatego nagle nabrał dystansu?
Gingerl napisał(a):Podchodzisz i zaczynasz nawijać. Obie strony mają ten problem. Normalna dziewczyna zrozumie, że "jakoś" trzeba zacząć. Łatwiej jest, jak już się skądś znacie. Nie wiem, z pracy, klasy, zajęć, podwórka. Ale jak nie... No cóż, oblatane teksty na podryw są po prostu - moim zdaniem - odrobinę żałosne i śmieszne. O naprawdę, może być o pogodzie. Rozumna dziewczyna - nie zołza - zainteresowana albo po prostu miła i życzliwa będzie usiłowała Ci pomóc...

Tak, akurat ja to wiem. Wiem, że nie liczy się właściwie to co powiem na początku (no pomijając chamskie i oklepane pseudo "kozackie" teksty) , ale jak poprowadzę rozmowę. Niestety, nieśmiałość blokuje jakiekolwiek działanie. I masz rację, możliwe, że trafi się taki ktoś, który uzna moją nieśmiałość za coś pozytywnego. Takich osób jest jednak zdecydowanie mniej i w ogóle mnie to nie dziwi. Mężczyzna powinien być pewny siebie, zdecydowany w działaniu.

Gingerl napisał(a):Cóż, podchodzenie do niego i gadanie z nim - tzn. moja inicjatywa - nie jest problemem. Mogę - nie ma sprawy, ale chcę mu z jednej strony pomóc oswoić się ze mną na nowo - kpina, że po 4 latach nagle mu się przypomniało, że jest nieśmiały? - i z drugiej strony pomóc na przyszłość. No, ostatecznie, nie jestem jedyną dziewczyną na świecie, chociaż monopolizowanie byłoby bardzo wygodne:Stan - Uśmiecha się:

Wygodne? No nie wiem czy nadmiar adoratorów, niektórych pewnie nachalnych, byłby czymś wygodnym :Stan - Uśmiecha się:.
Z drugiej strony, dla niego możesz być tą jedyną. Nie chcę jednak wysuwać pochopnych wniosków, ponieważ nie znam dobrze sytuacji.
Cytat:Mężczyzna powinien być pewny siebie, zdecydowany w działaniu.

Myślisz stereotypowo i w dodatku się mylisz. Mężczyzna powinien być. Po prostu być. Żeby móc do niego przyjść i poczuć się bezpiecznie. Nie musisz być od razu silny i władczy. Przecież nie żyjemy w jaskiniach!
Masz pojęcie, jak rozczulające są teksty "Wiesz, zagadałbym do ciebie, ale jestem nieśmiały"?
Jedno, co jest istotne: żeby dziewczyna czuła się ważna. Wtedy zawsze będzie wracać, bo będzie się czuła bezpiecznie; akceptowana i doceniana. W takiej relacji Ty też będziesz się czuł doceniany i akceptowany, bo będzie przychodzić, mówić i pytać, interesować się Tobą i chcieć spędzać z Tobą czas, ponieważ będzie się dobrze z Tobą czuła.
Jak już sprawisz, że będzie czuła się z Tobą dobrze, możesz zmniejszyć swoje zabieganie o nią o jakąś połowę, żeby przychodziła z własnej woli. To jak z oswajaniem zwierząt.
(Tak, wiem. Z jednej strony: "nie żyjemy w jaskiniach" a z drugiej "to jak oswajanie zwierząt". Najłatwiej mi to tak zobrazować, wybacz:Stan - Uśmiecha się:)

Cytat: Pojawia się lek przed odrzuceniem, wyśmianiem, do tego całkowita pustka w głowie ("Podejdę i co jej powiem, coś o pogodzie? Zabije mnie śmiechem").
Mówię Ci, poćwicz na tych dziewczynach, które Ci się nie podobają.
Odrzucenie? Potraktuj to jak doświadczenie, quiz, w którym jedna odpowiedź jest właściwa. Widocznie tamten sposób był zły. Nie myśl: "To moja wina, bo nie jestem/ jestem ...." Tylko: "Aha, czyli tak nie mówić."

Potrafimy nie rozmawiać po parę tygodni - aż podejdę - i on wtedy zarzuca mi, że się obrażam albo ironicznie pyta, czy już się do niego odzywam (co byłoby uzasadnione, gdyby chociaż raz sam próbował nawiązać kontakt). Dopóki nie podejdę, tylko wodzi za mną wzrokiem.
Wiem, czemu nie podchodzi - twierdzi, że nie ma mi nic ciekawego do powiedzenia i nie wie, co ma mówić. Jakby to było ważne, o czym rozmawiamy...
Dobre i pożyteczne rady ,a ja kocham takie konkrety. Szkoda ,że musiała dopiero przyjść dziewczyna bez fobii i o tym napisać. Tak to o was drogie ,stałe forumowiczki :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Zawsze do usług :Stan - Różne - Zaskoczony:ops:
Gingerl napisał(a):Myślisz stereotypowo i w dodatku się mylisz.
Możliwe, nie liczę na to, że zgodzisz się ze wszystkim co napiszę :Stan - Uśmiecha się:.

Gingerl napisał(a):Mężczyzna powinien być. Po prostu być. Żeby móc do niego przyjść i poczuć się bezpiecznie. Nie musisz być od razu silny i władczy. Przecież nie żyjemy w jaskiniach!

Nie mam na myśli wielkiej siły i władzy. Chodzi mi o zwykłą pewność siebie, która pozwala normalnie żyć, zresztą, czytaj nizej.
Czy czułabyś się bezpiecznie przy facecie, który boi się zrobić cokolwiek, co wymaga kontaktu z innymi ludźmi? Taki kontakt to podstawa, aby coś w życiu osiągnąć, no niestety. A jeśli Wasz syn by zachorował, a Twój facet przez fobię społeczną bał się porozmawiać z lekarzem, zadzwonić po pogotowie itd? Albo przekręcił by wszystko przy takiej rozmowie.
Pomijajając bezpieczeństwo, powiedzmy, ze chciałabyś wyjść z nim do zapełnionej ludźmi restauracji, a on by Ci odmówił? "Bo ludzie są".
Przecież już nawet teraz, z tego co piszesz, wygląda na to, że przez jego nieśmiałość masz z nim problem.
Piszę ogólnie o nieśmiałości, fobii, Nie wiem jak ona rozwinięta jest u tej osoby o której piszesz. Mam wrażenie, że piszesz tak bo go bronisz. I słusznie, ponieważ on moze się zmienić dzięki Tobie. Może ale nie musi.
Mimo wszystko pewność siebie jest bardzo ważna, nie chodzi tu tylko o kontakty z płcią przeciwną. Nieśmiałość zbyt ogranicza, prawie w każdej dziedzinie życia. Szukanie pracy, radzenie sobie z konfliktami, załatwianie jakichkolwie rzeczy wymagających kontaktu z innymi ludźmi.

Gingerl napisał(a):Masz pojęcie, jak rozczulające są teksty "Wiesz, zagadałbym do ciebie, ale jestem nieśmiały"?
Teksty to tylko teksty, dla niektórych rozczulające, dla innych śmieszne :Stan - Uśmiecha się:. Ważne jest dalsze zachowanie.

Gingerl napisał(a):Jedno, co jest istotne: żeby dziewczyna czuła się ważna. Wtedy zawsze będzie wracać, bo będzie się czuła bezpiecznie; akceptowana i doceniana. W takiej relacji Ty też będziesz się czuł doceniany i akceptowany, bo będzie przychodzić, mówić i pytać, interesować się Tobą i chcieć spędzać z Tobą czas, ponieważ będzie się dobrze z Tobą czuła.
Jak już sprawisz, że będzie czuła się z Tobą dobrze, możesz zmniejszyć swoje zabieganie o nią o jakąś połowę, żeby przychodziła z własnej woli. To jak z oswajaniem zwierząt.
(Tak, wiem. Z jednej strony: "nie żyjemy w jaskiniach" a z drugiej "to jak oswajanie zwierząt". Najłatwiej mi to tak zobrazować, wybacz:Stan - Uśmiecha się:)

Nieśmiali mają właśnie duży problem z okazywaniem uczuć, w głębi duszy możesz być dla niego bardzo ważna, on jednak, zewnętrznie, nie będzie potrafił Ci tego okazać. Możesz go źle zinterpretować, stracić w końcu cierpliwość i po związku.

Żeby nie byc gołosłownym, moja nieśmiałość zniszczyła mi związek, bardzo zależało mi na tamtej osobie, ale bałem jej się to okazać. Może masz rację, każdy sądzi wg. siebie, mi nieśmiałość zbyt wiele popsuła w życiu, dlatego piszę jak piszę.

Gingerl napisał(a):Mówię Ci, poćwicz na tych dziewczynach, które Ci się nie podobają.
Odrzucenie? Potraktuj to jak doświadczenie, quiz, w którym jedna odpowiedź jest właściwa. Widocznie tamten sposób był zły. Nie myśl: "To moja wina, bo nie jestem/ jestem ...." Tylko: "Aha, czyli tak nie mówić."
Ok, dzięki za radę.
Co do odrzucenia, to akurat też wiem :Stan - Uśmiecha się:.
Zaakceptowanie odrzucenia to ostatni krok, ja boję się zrobić ten pierwszy :Stan - Uśmiecha się:. I oto mi cały czas chodzi, tylko i wyłącznie o początek, samo zainicjowanie znajomości. Tym co stanie się później, nie przejmuję się :Stan - Uśmiecha się:.

Gingerl napisał(a):Potrafimy nie rozmawiać po parę tygodni - aż podejdę - i on wtedy zarzuca mi, że się obrażam albo ironicznie pyta, czy już się do niego odzywam (co byłoby uzasadnione, gdyby chociaż raz sam próbował nawiązać kontakt). Dopóki nie podejdę, tylko wodzi za mną wzrokiem.
Wiem, czemu nie podchodzi - twierdzi, że nie ma mi nic ciekawego do powiedzenia i nie wie, co ma mówić. Jakby to było ważne, o czym rozmawiamy...
O tym pisałem. Nieśmiali są...specyficzni :Stan - Uśmiecha się:. Jak znasz sytuację, wiesz o co chodzi, opracuj plan i działaj :Stan - Uśmiecha się:.

Bronisz go i jednocześnie piszesz o jego dziwnym zachowaniu. Ech :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.
jesli dobrze rozumiem, intencja Gingerl jest przekazanie, ze niesmialosc nie jest wielkim powodem do wstydu (inaczej niz to sobie kazdy fobik przed pacierzem powtarza) i jednoczesna zacheta do pracy nad soba; podaje konkretne przyklady jak to robic.


jesli ktos ma cale zycie bac wyjsc sie z domu, to nie uslyszy, ze to jest ok.
BlankAvatar napisał(a):jesli dobrze rozumiem, intencja Gingerl jest przekazanie, ze niesniamlosc nie jest wielkim powodem do wstydu (inaczej niz to sobie kazdy fobik przed paciezem powtarza) i jednoczesna zacheta do pracy nad soba; podaje konkretne przyklady jak to robic.
Powodem nie, nieśmiałość sama w sobie jest wstydem :Stan - Uśmiecha się:.
I należy z tym, moim zdaniem, walczyć :Stan - Uśmiecha się:.

Możliwe, że źle zrozumiałem to co napisała Gingerl. Jeśli tak jest, przepraszam za ten powyższy wywód :Stan - Uśmiecha się:.
Fajne te posty Gingerl. Takie idealistyczne, rozczulające, miłe... jak z filmu, albo marzeń fobika... Miło byłoby spotkać kogoś takiego...
Nawiązując do filmu, przypomniał mi się "Piękny umysł".
Tam miłość przeszła przez naprawdę dużą próbę. Film był oparty na faktach, wiec takie historie zdarzają się.
Myślę, jednak, że częściej kończy się to w gorszy sposób. Zależy od siły uczucia i zakochanych :Stan - Uśmiecha się:.
Staramy się skomentować każdy punkt naszych wypowiedzi? To miłe:Stan - Uśmiecha się:

Oj, nie bezpieczeństwo w takim sensie, w jakim Ty to interpretujesz. W sensie akceptacji. Zabezpieczenia, że nagle nie powie: "wiesz, jesteś głupia i już się z Tobą nie zadaję". Nie oczekuję, że będzie robił coś wbrew sobie. Na tym polega związek, że akceptujemy siebie nawzajem takimi, jakimi jesteśmy i jesteśmy razem.

Nie musisz się od razu obnażać ze swoimi uczuciami. Naprawdę, wystarczy, że będziesz po prostu jej słuchał. Jak zapyta, to odpowiesz. Kobiety są w stanie prowadzić długie monologi, z których można się o nich dużo dowiedzieć i często nie oczekują, że będziesz sam chciał mówić. Trochę ją poznasz, to będziesz wiedział o czym z nią rozmawiać.
Nie umiem pomóc z nieśmiałością. Sama byłam kiedyś trochę nieśmiała i nadal muszę się przełamywać, żeby podejść do kogoś obcego, ale idzie to dużo łatwiej i szybciej aniżeli kiedyś. W pewnym momencie po prostu poczułam frustrację i przeskoczyłam dziurę między mną a ludźmi, po czym zdziwiłam się, że oni mnie akceptują a nawet lubią.

Czytałam, że na poprawę pewności siebie działa mówienie "cześć" (ew. dzień dobry) nieznajomym: zanim się zorientują, że Cię nie znają, już je miniesz. W ten sposób tylko będą się zastanawiać, skąd się znacie.


Bronię? A może monopolizuję oskarżanie go :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:?
Jednakowoż "bieganie" za takim nieśmiałym chłopakiem, który, nie wiem, boi się mnie? jest wyczerpujące dla mojej psychiki i podkopuje moją samoocenę - nie podchodzi sam, nie chce rozmawiać, może coś zrobiłam? Jednocześnie czuję się akceptowana i bezpieczna, okazuje mi zainteresowanie. Myślę sobie: co robię nie tak? A zmiana nastawienia z "normalnego" na "nieśmiałe" tak obłudnie przypomina zachowanie, jakby się obraził albo miał pretensje, że mimo świadomości tej jego nieśmiałości, czuję się skołowana. Bo jakim cudem, wcześniej tego nie było a teraz jest? Co się zmieniło i jak to naprawić? Zwłaszcza, że on wygrzebuje się z tego, ale mnie ten zaszczyt, że sam rozpocznie rozmowę - ba, że pierwszy się przywita - ech, jakoś jeszcze nie dotknął...
Kulturalna wymiana poglądów jest zawsze miła :Stan - Uśmiecha się:.
Bo ja wiem czy tu chodzi tylko o moją interpretację? Coś takiego mogłoby sie wydarzyć, czego Wam oczywiście nie życzę :Stan - Uśmiecha się:.
Co do akceptacji, Twojego, jak to ujełaś, "zabezpieczenia". Faktycznie, możliwe ze nigdy Ci tego nie powie, ale możliwe, że będzie tak myślał i będziecie się oboje męczyć.Przez jego obawy na Twoją reakcję.
To dobrze, ze nie chcesz, zeby robił coś wbrew sobie. Ważne, żeby on wiedział, zę Ty tak uważasz i nie bał się Ci tego powiedzieć :Stan - Uśmiecha się:.
Ja tu tylko teoretyzuję właściwie, ponieważ go nie znam. Nie wiem jakby się zachował, możliwe, że inaczej. Jednak ryzyko takiej sytuacji jest.
Dlatego uważam, że odwaga w okazywaniu uczuć, lub ich braku oraz szczerość jest bardzo ważna.

Cały czas mam jej słuchać, nic od siebie? :Stan - Uśmiecha się:.
Wybacz, ale osób które coś takiego zaakceptują jest raczej...mało :Stan - Uśmiecha się:.
Bez obustronnej inicjatywy, zaangażowania, nie ma związku.
W każdym razie, ja mam takie doświadczenia.
Jak ją poznam na początku? Od prostej rozmowy wszystko sie zaczyna.
Nieśmiali nie potrafią utrzymać nawet kontaktu wzrokowego, o rozmowie nie wspominając, więc...
Myślisz, że jakaś dziewczyna kompletnie mnie nie znając i widząc moją "niechęć"
będzie chciała mnie poznać bliżej?

Gratuluję wyjścia z nieśmiałości. Ja też czuję frustrację i tak jak Ty wcześniej, biorę rozpęd, aby właśnie tę dziurę przeskoczyć :Stan - Uśmiecha się:.

Bronisz go i jednocześnie Cię on irytuje.
Dlaczego nieśmiałości u niego wcześniej nie było a teraz jest?
Nie mam pojęcia, a nie chcę, jak pisałem, wysuwać pochopnych wniosków.
Cieszę się, że się w tej kwestii zgadzamy:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Dla uściślenia: żeby było jaśniej staram się swoją sytuację, jeśli w ogóle to przedstawiać w jednym akapicie, żeby nie rozrzucać tego po całym tekście i nie zmylać wszystkich :Stan - Uśmiecha się: Więc cała reszta jest moją ogólną wypowiedzią. Hmm, właściwie widać z mowy ciała, czy dana osoba chce z Tobą w danym momencie przebywać, czy nie. Nie mówię, że jestem specjalistką w tej dziedzinie, ale warto się tym zainteresować - jest dużo łatwiej zinterpretować czyjeś zachowanie.
(Mój kuzyn dokonał odkrycia swojego życia, czytając książkę o sygnałach kobiet - "Erotyczne sygnały - mowa ciała kobiety" czy jakoś tak... - jakkolwiek te "erotyczne" były mocno przesadzone:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:)

Riverside napisał(a):Cały czas mam jej słuchać, nic od siebie? .

Trochę nie rozumiem.
Masz opcję mówienia o sobie i na tematy, które Cię interesują, ale musiałbyś sam mówić, bojąc się, że jak coś "źle" powiesz, to okażesz się niewarty zainteresowania, prawda? Więc, jeśli zagadniesz ją jakoś - mówisz, że z tekstem na zagadnięcie nie masz problemu - i zapytasz o jej zdanie czy o coś w kontekście, po prostu jej posłuchasz. Każdy lubi być wysłuchany. Ona zauważy, że nic nie mówisz i o coś sama Cię zapyta. Po wysłuchaniu takiego monologu, jednego czy dwóch, poznajesz ją i jej poglądy. Decydujesz, czy chcesz się w to zagłębiać.
Gdyby tak wyglądały zadowalające związki, to każdy z nas miałby swoją dziurę w ziemi, której zwierzałby się z codziennych trosk i wygłaszałby poglądy. Wiem, że to skomplikowane. Zależy nam na dialogu, ale uwielbiamy monologi - kobieta myśli podczas mówienia, analizuje, wyciąga wnioski i, skoro nic nie mówisz, to ciągnie dalej.

Riverside napisał(a):Nieśmiali nie potrafią utrzymać nawet kontaktu wzrokowego, o rozmowie nie wspominając, więc...
Czemu? Co wtedy myślisz? Co czujesz?

Riverside napisał(a):Myślisz, że jakaś dziewczyna kompletnie mnie nie znając i widząc moją "niechęć"
będzie chciała mnie poznać bliżej?

Nie atakuj mnie, staram się zrozumieć i pomóc...

Riverside napisał(a):Gratuluję wyjścia z nieśmiałości. Ja też czuję frustrację i tak jak Ty wcześniej, biorę rozpęd, aby właśnie tę dziurę przeskoczyć .

Cieszę się, żę się zdecydowałeś :Stan - Uśmiecha się: - trzymam kciuki.

Riverside napisał(a):Bronisz go i jednocześnie Cię on irytuje.
Nie, nie irytuje mnie i nie mam problemu z jego nieśmiałością jako taką. Lubię ją w nim, ale męczę się. Boli mnie to, że, niezależnie od przyczyny, nie rozmawiamy. Boli mnie, że mogłam nieświadomie sprawić, że poczuł się odrzucony i nieważny. Denerwuje mnie to, że tylko mnie tak "wyróżnia", ponieważ wskazuje to na moją jakąś winę a nie wiem, co nabroiłam.

Przepraszam, jeśli uraziłam Cię lub kogokolwiek innego jakimś stwierdzeniem, nie miałam tego na celu :Stan - Uśmiecha się:
Gingerl napisał(a):Hmm, właściwie widać z mowy ciała, czy dana osoba chce z Tobą w danym momencie przebywać, czy nie. Nie mówię, że jestem specjalistką w tej dziedzinie, ale warto się tym zainteresować - jest dużo łatwiej zinterpretować czyjeś zachowanie.
(Mój kuzyn dokonał odkrycia swojego życia, czytając książkę o sygnałach kobiet - "Erotyczne sygnały - mowa ciała kobiety" czy jakoś tak... - jakkolwiek te "erotyczne" były mocno przesadzone:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:)
No właśnie, to widać z mowy ciała :Stan - Uśmiecha się:.
Mowa ciała nieśmiałego to spuszczanie głowy i smutna mina. Bardzo zachęcające do kontaktu z nim:Stan - Uśmiecha się:.

Gingerl napisał(a):Trochę nie rozumiem.
Masz opcję mówienia o sobie i na tematy, które Cię interesują, ale musiałbyś sam mówić, bojąc się, że jak coś "źle" powiesz, to okażesz się niewarty zainteresowania, prawda? Więc, jeśli zagadniesz ją jakoś - mówisz, że z tekstem na zagadnięcie nie masz problemu - i zapytasz o jej zdanie czy o coś w kontekście, po prostu jej posłuchasz. Każdy lubi być wysłuchany. Ona zauważy, że nic nie mówisz i o coś sama Cię zapyta. Po wysłuchaniu takiego monologu, jednego czy dwóch, poznajesz ją i jej poglądy. Decydujesz, czy chcesz się w to zagłębiać.
Gdyby tak wyglądały zadowalające związki, to każdy z nas miałby swoją dziurę w ziemi, której zwierzałby się z codziennych trosk i wygłaszałby poglądy. Wiem, że to skomplikowane. Zależy nam na dialogu, ale uwielbiamy monologi - kobieta myśli podczas mówienia, analizuje, wyciąga wnioski i, skoro nic nie mówisz, to ciągnie dalej.


Mam opcję, ale z niej nie korzystam bo się boję. Czego? Sam nie wiem, ale to siedzi tak głęboko w człowieku, że naprawdę trudno się tego pozbyć.
Nie zintepretuj tego jako atak:
Piszę to chyba 3 raz. Z samym tekstem problemu nie mam, ale z wypowiedzeniem jego tak. Co z tego, że wiem co powiedzieć, jak boję się to zrobić.
I tutaj żadne porady (za które Ci szczerze dziękuję) nie pomogą niestety, trzeba się po prostu odważyć, nikt za mnie tego nie zrobi.
Prościej tego ująć nie potrafię.
Jeśli juz mnie wcześniej znała to pewnie o coś zapyta :Stan - Uśmiecha się:. Jeśli mnie nie zna, widzi pierwszy raz w życiu, szanse na to, że zagada mnie pierwsza są nikłe. A nawet jeśli jakieś są, to zmniejszają je spuszczanie głowy i smutna mina.
Co do monologów tak, zgadzam się, ale są one tylko wtedy kiedy się juz znamy.
A mi cały czas chodzi o początek znajomości, pierwsze słowa.

Gingerl napisał(a):Czemu? Co wtedy myślisz? Co czujesz?

Pani dr. Gingerl, czuję wtedy coś połączonego ze strachem, wstydem i przeczucie, że coś utraciłem.

Gingerl napisał(a):Nie atakuj mnie, staram się zrozumieć i pomóc...
Nie atakuję, w żadnym razie. To tylko takie ironiczne pytanie :Stan - Uśmiecha się:. Przepraszam, jeśli Cię uraziłem.

Gingerl napisał(a):Nie, nie irytuje mnie i nie mam problemu z jego nieśmiałością jako taką. Lubię ją w nim, ale męczę się. Boli mnie to, że, niezależnie od przyczyny, nie rozmawiamy. Boli mnie, że mogłam nieświadomie sprawić, że poczuł się odrzucony i nieważny. Denerwuje mnie to, że tylko mnie tak "wyróżnia", ponieważ wskazuje to na moją jakąś winę a nie wiem, co nabroiłam.

Nie masz problemu, ale pytasz się na forum o poradę?
Zacytuję Cie:
Gingerl napisał(a):Jednakowoż "bieganie" za takim nieśmiałym chłopakiem, który, nie wiem, boi się mnie? jest wyczerpujące dla mojej psychiki i podkopuje moją samoocenę
To nie jest problem?
Lubisz, ale męczy Cię to?
Nie, za duzo sprzeczności jak na jeden post :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:.

Gingerl napisał(a):Przepraszam, jeśli uraziłam Cię lub kogokolwiek innego jakimś stwierdzeniem, nie miałam tego na celu :Stan - Uśmiecha się:
Nie uraziłaś, na pewno nie mnie :Stan - Uśmiecha się:.
Łapiesz mnie za słówka :Stan - Uśmiecha się: nie wiem, czy specjalnie, ale bawi mnie to - w sensie pozytywnym

Mówiłam o mowie ciała, żeby pomóc wybadać, czy jest ew. zainteresowana/y kontaktem. To dodaje pewności siebie.
Cytat:Piszę to chyba 3 raz. Z samym tekstem problemu nie mam, ale z wypowiedzeniem jego tak. Co z tego, że wiem co powiedzieć, jak boję się to zrobić.
I tutaj żadne porady (za które Ci szczerze dziękuję) nie pomogą niestety, trzeba się po prostu odważyć, nikt za mnie tego nie zrobi.
Nie myśl, że nie zauważyłam, tych trzech razy :Stan - Uśmiecha się: i zrozumiałam. Nie będę więcej o to zahaczać :Stan - Uśmiecha się:

Cytat:Pani dr. Gingerl
Proszę, nie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:


Cytat:Nie masz problemu, ale pytasz się na forum o poradę?
Zacytuję Cie:
Gingerl napisał:
Jednakowoż "bieganie" za takim nieśmiałym chłopakiem, który, nie wiem, boi się mnie? jest wyczerpujące dla mojej psychiki i podkopuje moją samoocenę

To nie jest problem?
Lubisz, ale męczy Cię to?
Nie, za duzo sprzeczności jak na jeden post .

Wcale nie za dużo. Piszę, co myślę.
Ok, masz rację. Mam problem, nie chciałam się nikogo wprowadzać w błąd.
Staram się jak najlepiej wyjaśnić swoją sytuację. Ale widzę, że nie udaje mi się.
Napisałeś, że bronię go (całkiem możliwe) i że mnie irytuje - irytuje mnie moja niemoc, a przede wszystkim to, że nie wiem, jak się zachować.

+ bardzo dobrze mi się z Tobą rozmawia, nieważne, że mamy różne poglądy.
Gingerl napisał(a):Łapiesz mnie za słówka :Stan - Uśmiecha się: nie wiem, czy specjalnie, ale bawi mnie to - w sensie pozytywnym.
Cieszę się, że tak to odczuwasz, bo myślałem, że przynudzam :Stan - Uśmiecha się:.

Gingerl napisał(a):Proszę, nie :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:.

Ale co nie Pani doktor?

Gingerl napisał(a):Wcale nie za dużo. Piszę, co myślę.
Ok, masz rację. Mam problem, nie chciałam się nikogo wprowadzać w błąd.
Staram się jak najlepiej wyjaśnić swoją sytuację. Ale widzę, że nie udaje mi się.
Napisałeś, że bronię go (całkiem możliwe) i że mnie irytuje - irytuje mnie moja niemoc, a przede wszystkim to, że nie wiem, jak się zachować.

+ bardzo dobrze mi się z Tobą rozmawia, nieważne, że mamy różne poglądy.

Myślę, że dobrze wyjaśniasz tylko ja zachowuję się trochę moze zbyt ostrożnie, ponieważ nie chce Wam namieszać.
Z tego co wiem, na takie sytuacje najlepsza jest maksymalnie szczera rozmowa z partnerem. Może powiedz mu dokładnie co o tym myślisz.

Mi również miło się z Tobą rozmawia. Z tego co obserwuję trudno dziś o kulturalną rozmowę w internecie, kiedy ma się inne zdanie. Dlatego, podwójnie to doceniam :Stan - Uśmiecha się:.
Szkoda, że wcześniej nie napisałaś dokładniej jak wygląda sytuacja.
Nie chcę za bardzo Ci w głowie mieszać. To tylko moje przemyślenia.
Nie wiadomo co może siedzieć w głowie tego chłopaka/mężczyzny :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:nie doczytałem gdzie się widujecie). To, że człowiek unika kontaktów albo dokładniej brak w nim inicjatywy do budowania relacji może oznaczać, że nieświadomie:

1. Boi się odrzucenia.
2. Boi się upokorzenia.

To jak się teraz zachowuje jest wynikiem jego temperamentu ociosanego przez doświadczenia. Nadmierna nieśmiałość (unikanie) pojawia się wtedy gdy myśli negatywne stają się silniejsze niż potencjalnych korzyści z osiągnięcia czegoś (np. bliższa relacja). Jedna z wersji może być taka, że:

1. Koledze nagle zaczęło zależeć.
2. Czuje większą presję, która jednocześnie ściąga go w dół.
3. W momencie gdy zauważa, że ma szansę z tobą wejść w bliższe relacje uznaje to za niebezpieczne bo eksponuje go na możliwość odrzucenia/upokorzenia (w bliższej lub dalszej przyszłości).
4. Przyjmuje aktywną formę unikania w postaci nieśmiałości a nawet dogryzania tobie. (tak unikanie to nie jest postawa bierna. To ma służyć obronie. W tym przypadku może chodzić oto by pozostać w bezpiecznym stanie bez wchodzenia relacji z innymi ludźmi).
5. W momencie rozmowy z tobą wszystko jest ok. bo umysł chłopaka jest zajęty, dodatkowo hormony, endorfiny itp. robią swoje. Jak widać ekspozycja na kolejne kontakty nie daje pozytywnych rezultatów bo po jakimś czasie wracamy do punktu wyjścia. Dlaczego? Ano przez zły schemat myślenia, który jest tam gdzieś głęboko zakorzeniony i nie pozwala się uwolnić od negatywnych myśli.


To jedna z teorii tak na szybko bo muszę iść w kimę już.

Pozdrawiam,
k.
polygonW napisał(a):Szkoda, że wcześniej nie napisałaś dokładniej jak wygląda sytuacja.
Trudno jest w kilku zdaniach wyciągnąć clue całej znajomości, dlatego tak się miotam :Stan - Uśmiecha się:
polygonW napisał(a):W momencie rozmowy z tobą wszystko jest ok. bo umysł chłopaka jest zajęty, dodatkowo hormony, endorfiny itp. robią swoje. Jak widać ekspozycja na kolejne kontakty nie daje pozytywnych rezultatów bo po jakimś czasie wracamy do punktu wyjścia. Dlaczego? Ano przez zły schemat myślenia, który jest tam gdzieś głęboko zakorzeniony i nie pozwala się uwolnić od negatywnych myśli.
Czyli czego bym nie robiła, to odejdę i i tak wszystko wróci do "normy"?
No tak, już rozumiem dlaczego nie wita się pierwszy - boi się, że nie odpowiem? I w ogóle boi się, że nie będę chciała z nim rozmawiać, dlatego broni się przed tym, wcale nie próbując i nie dając mi okazji do zranienia go? Dobrze to zrozumiałam?

Jeśli macie jakieś pytania odnośnie dziewczyn, czy czegokolwiek, co Wam przyjdzie na myśl, to będę zaszczycona, mogąc pomóc. :Stan - Uśmiecha się: :Stan - Uśmiecha się:
Czyli czego bym nie robiła, to odejdę i i tak wszystko wróci do "normy"? 

Jeżeli będziesz powtarzać schemat taki jak dotychczas to raczej sytuacja niewiele się zmieni (ale to bardzo trudno jest przewidzieć po kilku krótkich zdaniach).

Teraz pytanie? Co ty od niego chcesz? Może nie wyłapałem ale oczekujesz przyjaźni czy czegoś więcej? Jeśli to drugie to myślę, że przyszedł czas by zagrać w otwarte karty. My nie rozumiemy kobiet, nie potrafimy czytać w waszych myślach. Często mylimy waszą naturalną kokieterię, chęć do flirtu z realnym zainteresowaniem i odwrotnie. Gdy kobieta okazuje zainteresowanie to w głowie osoby nieśmiałej może pojawić się myśl: „ona jest tak miła do wszystkich, na bank nie mam u niej szans”.
Jeżeli rzeczywiście czujesz, że chciałabyś z nim wejść w bliższe relacje to co stoi na przeszkodzie by mu to powiedzieć wprost?


No tak, już rozumiem dlaczego nie wita się pierwszy - boi się, że nie odpowiem? I w ogóle boi się, że nie będę chciała z nim rozmawiać, dlatego broni się przed tym, wcale nie próbując i nie dając mi okazji do zranienia go? Dobrze to zrozumiałam? 

To jest jeden z moich domysłów. Zaznaczę raz jeszcze, że ciężko jest czytać w myślach przez internet :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:. Nieśmiałość jest bardziej skomplikowana niż „nie odezwę się bo się wstydzę”. To jest cały proces przyczynowo-skutkowy, którego efektem jest wycofanie często mylone przez innych (bardziej śmiałych) ludzi np. z niechęcią lub odrzuceniem. Biorąc pod uwagę, że dobrze mu się z tobą rozmawia o niechęci w stosunku do Ciebie nie ma mowy. To, że czasem coś Ci wypomina może wynikać z jego wewnętrznej frustracji gdy nieśmiałość ogranicza jego potrzeby. Wszystko to odbywa się zupełnie nieświadomie. Ale też nie ma co go usprawiedliwiać. Jeżeli zaczyna Ci coś wypominać to jest tylko jego problem nie twój. Ty zachowujesz się jak najbardziej ok.
Jest dobrze jak jest - to znaczy, jak było. Wszystko w miarę płynnie toczyło się swoim rytmem, aż się zaciął. Była przymusowa przerwa w relacjach, potem było normalnie i nagle się odciął. Następnie była krótka szczera rozmowa, podczas której zarzucił mi, że to ja nie utrzymuję kontaktu:
- znam go przecież i wiem, że sam nie podejdzie*
- on nie wie o czym ma mówić - no, ok. Logicznie wynika z tego, że skoro nie wie, co ma powiedzieć, to tym bardziej nie podejdzie.
Powodu jednak nie podał.

* jedyna rozmowa (miała miejsce ok. dwa lata temu, on prawdopodobnie już tego nie pamięta), dotycząca podchodzenia do dziewczyn i tego, że nie daje rady - mówił wtedy o dziewczynach, które mu się podobają. Wiem, że podobam mu się dłużej, niż od momentu, w którym się odciął. Zauważyłam, że odcina się, kiedy natrafia na jakąś przeszkodę. Ale szukam i nic nie widzę. W każdym razie, nie zdarzyło się nic niezwykłego, co jednoznacznie mogłoby wpłynąć na jego postawę.
To znaczy, zawsze był nieśmiały. Ale udało mi się go oswoić. Znamy się 4 lata.
Czyli znowu, nieśmiały kolega jest fajny ,ale tylko jako kolega. Czyli stereotypy jednak mają rację. Paradoksalnie odcięciem się zwiększył Twoje zainteresowanie sobą i może ma celu sprawdzenie ,czy Ty chcesz czegoś więcej. Zakomunikowałaś mu ,że interesuje Cię tylko koleżeństwo? Zresztą nie wiem jak on ,ale ja żadnej relacji z dziewczyną ,która mi się podoba ,a u której nie miałbym szans nie chciałbym mieć. Taka relacja to czysty masochizm i na samą myśl robi mi się niedobrze. Zrozumienie ,że ktoś mi się podoba to jeden punkt za osi czasu ,a zrozumienie ,że nie mogę znieść tego ,iż nie mam szans u tej osoby to drugi punkt. Pisałem o sobie, bo jego nie znam i nie mam bladego pojęcia co jest prawdopodobne w jego przypadku. Nie wiem jak duże są jego problemy. Ujmę to tak: im koleś ma większe problemy i im bardziej jest nieszczęśliwy tym za mniej wartościowe uzna zwykłe koleżeństwo z kobietą. Tak to widzę ze strony niepewnego i poranionego męskiego ego.
Ze względu na złożoność naszych relacji, staram się ograniczać informacje do niezbędnego minimum - no bo po co Wam historia naszej znajomości?
Nie powiedziałam, że interesuje mnie tylko jako kolega.
Nie chcę mu zrobić krzywdy, zmuszając do czegokolwiek, czy przypierając do muru. Jeśli miałby być tylko kolegą, to - wybaczcie szczerość - uznałabym, że coś go ugryzło i wzruszyłabym ramionami. Ale nie.

Ponieważ jesteś nieśmiały, machinalnie szukasz potwierdzeń w mojej wypowiedzi jako wypowiedzi przykładowej dziewczyny, że startujesz na z góry przegranej pozycji albo że masz mniejsze szanse. Ja staram się być na maksa szczera, bo to co ja myślę jest, jak mi się zdaje, sposobem na poznanie punktu widzenia dziewczyny, którego chyba jeszcze nie mieliście za bardzo okazji poznać - więc staram się nakreślić sytuację w wyraźnych kolorach.
Naprawdę, nie chciałam, żeby tak to zabrzmiało :Stan - Uśmiecha się:
Niewłaściwie zrozumiałem. Większość damsko-męskich problemów bierze się z nieumiejętności komunikacji i nieznajomości wzajemnych potrzeb i oczekiwań. Dlatego moim zdaniem powinnaś werbalizować swoje oczekiwania (w sposób zrozumiały dla niego) i zakomunikować ,że od niego oczekujesz tego samego. Przykładowo piszesz o tym ,że on nie wita się pierwszy ,a Ty sygnalizowałaś ,że chciałabyś ,aby to robił. W jakim języku i co dokładnie mu powiedziałaś? Czy ,aby na pewno coś typu: "wolałabym ,abyś do mnie podchodził ,byłoby mi wtedy miło, lepiej bym się czuła" ,czy było to jednak coś zawoalowanego i niejednoznacznego ? Jeśli to pierwsze to nie bój się powtarzać, w końcu zrozumie. Człowiek niepewny zwykle potrzebuje dodatkowych potwierdzeń bo myśli: "czy ,aby na pewno?" i "a co jeśli?" ciągle krążą mu w głowie. Jeśli to drugie to tak jakbyś w ogóle tego nie powiedziała.
Łatwiej jest mi wyłożyć kawę na ławę. Tak, staram się głośno wyrażać swoje względem niego oczekiwania. Wiem, że tak jest łatwiej - każdy lubi jasne sytuacje...

Chodziło mi o to, że jak wyskoczę mu ze wszystkim na raz to się nie połapie, przestraszy i nie będzie przez tydzień odzywał. A na chwilę obecną, już się nie odzywa...

Dzięki, że przyznajesz, że nie rozumiesz :Stan - Uśmiecha się:
Jeżeli ktoś wie że dziewczyny nie chciałyby aby to on do nich podszedł to niech nie podchodzi.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16