PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Wesele
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Ja niedługo idę na wesele. Ktoś musi być nieszczęśliwy aby szczęśliwy mógł być ktoś.
hehehe :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: dobrze powiedziane :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: ale wg. nazwy to wesele jest po to żeby się weselić :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: :Husky - Podekscytowany:

Użytkownik 528

Mój best-friend się zaręczył, więc pewnie mnie na przyszły rok zaprosi .... masakra .... a tam wszyscy tacy towarzyscy. Bedę musiał pić i tańczyć i inne wesołe weselne rzeczy robić. Strach się bać.
...

Użytkownik 528

Zabić wszystkich kamerzystów !!! Na studniówce taki jeden się do mnie przyczepił jak leciała Macarena ... nie mogłem na siebie patrzeć ... mogiła ... amen
hehe a myślałam że tylko ja jestem takim pokręconym człowiekiem... :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Szczerze to niecierpię takich imprez i wszystkiego co się z nimi wiąże. Osobiście uważam to za zbędne. Niebawem sama wyjdę za mąż, ale mamy w planie skromne przyjęcie z najbliższą rodziną (bez zapraszania ciotek, wujków i innych dalekich krewnych). I nie chodzi już tylko o fobię - po prostu to nie mój klimat. :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Ja mam film z wesela, ale do tej pory boje sie do obejrzeć :Stan - Niezadowolony - W szoku:

Pewno wygladam strasznie na nim :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
maloud napisał(a):Zabić wszystkich kamerzystów !!! Na studniówce taki jeden się do mnie przyczepił jak leciała Macarena ... nie mogłem na siebie patrzeć ... mogiła ... amen

Popieram. Jak u nas w szkole na auli były jakieś przedstawienia to przyjeżdżała lokalna telewizja, i mi się zawsze wydawało, że kamerzysta mnie kręci! Że na pewno widzi jaki jestem zdenerwowany i później będzie się ze mnie brechał. Koszmar :Stan - Niezadowolony - W szoku: Bałem się spojrzeć w tamtą stronę.
mam znajomego nauczyciela i śmiał się z innymi nauczycielami z filmu ze studniówki gdzie jakiś uczeń zachowywał się dziwnie... czyli pewnie był zdenerwowany, ale nie pamiętam dokładniej o co chodziło. fakt faktem mili są ci nauczyciele 8)
Hircyn napisał(a):fakt faktem mili są ci nauczyciele 8)
Niestety obgadywanie uczniów w pokoju nauczycielskim jest na porządku dziennym :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: (miałam praktyki w gimnazjum :Stan - Niezadowolony - W szoku:)

Co do wesela to jako dziecko byłam 2 razy i oczywiście siedziałam gdzieś w kącie, ostatnio byłam już jako dorosła i to ostatnie wesele na jakie poszłam, koszmar. Siedziałam jak odludek, z samymi parami, wyciągnęli mnie do jakiejś głupiej gry, trochę się pobawiłam i porobiłam dobrą minę do złej gry żeby nie zrobić przykrości siostrze (już 3 post w którym muszę o niej wspomnieć :Stan - Niezadowolony - Diabeł: ), z tego samego powodu w ogóle poszłam. Czasami mnie ktoś poprosił do tańca, nie odmawiałam, ale czułam że to zwykła litość bo przyszłam sama. Alkohol trochę pomógł, ale nawet po nim nie byłam zbyt zadowolona i rozluźniona, poza tym alkohol to żadne wyjście i rozwiązanie, rzadko piję.
To nie o to chodzi, że nauczyciele są źli, że żartują z uczniów. Chociaż czasami rzeczywiście mogą przesadzać. Moim zdaniem nie robią nic złego, jeśli ktoś z kogo się śmieją jest w stanie to wytrzymać. To znaczy jeśli ten ktoś ma do tego dystans i potrafi się śmiać sam z siebie. Jeśli robią to komuś(wyśmiewają) kto się tego boi, to wtedy jest to coś złego.

Jeśliby by tego zakazać, to świat naprawdę stałby się bardzo smutny.

Uczmy się dystansu więc, taka moja rada.
Skylar napisał(a):Niestety obgadywanie uczniów w pokoju nauczycielskim jest na porządku dziennym :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami:

Nie ma co się dziwić. Poza tym są tylko ludźmi, nawet oni mają swoje "słabości" i "słabostki".

Exodus napisał(a):Przecież jak się człowiek napije to wesele się całkiem przyjemne robi.

Szkoda że ta reguła nie dotyczy wszystkich.
Mnie czeka wesele, jedno na które będę musiał pójść bo resztę mam gdzieś, i to będzie koszmar cala rodzinka wszyscy wylajtowani będą mnie ciągnąć żeby tańczyć, masakra nie wiem co pocznę. Chyba będę musiał jakąś chorobę wymyślić albo wyjadę gdzieś za granice do roboty jak się będzie zbliżać.
Ostatni raz byłem na weselu jako mały szczyl.
Teraz sytuacja jest taka, że w sierpniu najprawdopodobniej będę musiał na takowe pójść, jako osoba towarzysząca mojej Kobiecie.
Na samą myśl serce wariuje, mam ochotę ucieeeekać... Mnóstwo nieznanych ludzi, wszyscy wyluzowani, żarty, tańce, swawole... I ja - mruk, nie potrafiący tańczyć, nie umiejący się śmiać, ani podtrzymać prostej rozmowy - bojący się ludzi.
W mojej głowie ta sytuacja urasta do rangi wydarzenia nie do przeżycia... Rozważałem nawet... odejście od Dziewczyny, jedynej osoby, przy której czuję się w 101% sobą, przy której nie ma lęków, przy której... umiem się śmiać(!) - tylko po to, by ominąć wesele... Taak, fobia zdecydowanie wypacza życie.
I wciąż mam tylko nadzieję, że zaproszenie będzie wypisane tylko na Nią, bez osoby towarzyszącej... Na pewno. :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
A nie możesz po prostu powiedzieć dziewczynie jak się czujesz w związku wyjściem na taką imprezę? Jeżeli Cię zna i wie o Twoich lękach to na pewno zrozumie i nie będzie Cię zmuszać do pójścia.
To złożony problem jest. Ona dopiero niedawno dowiedziała się o mojej chorobie, zresztą sam później byłem na siebie zły, że Jej o tym powiedziałem. Jednak do końca nie rozumie, co mi jest, może też dlatego, że staram się jak najbardziej unikać sytuacji, gdy jesteśmy razem wśród ludzi (znaczy chodzi o imprezy, spotkania itd.). A kiedy takie sytuacje już się zdarzają - staram się zmuszać do mówienia i udawać "normalnego" :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:; najczęściej zresztą są to sytuacje około-alkoholowe, co mi dość w tym całym mówieniu pomaga ;-) Nie zrozum mnie źle - Ona mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej, ale ja Ją rozumiem, że Ona nie pojmuje skali mojego lęku - sam miałbym problemy ze zrozumieniem, jak można bać się ludzi, gdybym się ich nie bał :-) To dość abstrakcyjna wizja dla kogoś, kto tego nie przeżył, jak mniemam.

Sedno problemu jednak tkwi w tym, że Ona pochodzi z rodziny bardzo gościnnej i bardzo... rodzinnej? :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: zarazem. Non stop odwiedziny, zżycie z przyjaciółmi i rodziną bliższą i dalszą... I jakkolwiek mogę pozwolić sobie na niejechanie z Nią w odwiedziny do rodziny, tak wiem, że na te wesele po prostu muszę pójść, żeby zachować przed Nią i przed Jej rodziną chociaż pozory męskości :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: Bardziej nawet od samego lęku dręczy mnie chyba to, żebym nie był postrzegany jak jakaś ciamajda, odludek itp., staram się więc ukryć swój lęk. A te wydarzenie jest na tyle ważne i istotne, że po prostu muszę...

Przepraszam, że chaotycznie piszę, ale mam dziś mętlik w głowie :-)
Ja idę po raz pierwszy na wesele za niecały miesiąc i w sierpniu jeszcze. Idę sam, bez osoby towarzyszącej (mimo, że mam zaproszenie dla dwoch osób) i mam zamiar podpierać stół, żeby się nie przewrócił :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
U mnie szykuje się wesele za jakieś dwa miesiące. Moja siostra cioteczna bierze ślub i pewnie zaprosi. Dawno nie byłam na żadnym weselu, ostatnio to kilka lat temu. Mam nadzieję, że nie będzie za bardzo stresująco chociaż będzie dużo gości. Ale to może lepiej łatwiej się wtopić w tłum. :Stan - Uśmiecha się:
ja też idę w te wakacje na 2 wesela
Ja mam w październiku, ale jakoś się tym nie przejmuję :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
floyd napisał(a):Ja mam w październiku, ale jakoś się tym nie przejmuję :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:

Ja tez w pażdzierniku na wesele ide i sie mocno tym przejmuje bo jestem swiadkiem na slubie mojego brata. :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Na wesela trzeba chodzić i trzeba tańczyć, wypić i powygłupiać się ;-D

A co do tańca… Ja umiem tańczyć i nie umiem tańczyć. Głupie, prawda?

Są takie chwile, kiedy czuję się świetnie i mogę przetańczyć całą noc. Są też takie momenty, kiedy nie wyjdę na parkiet za żadne skarby. A to dowód na to, że każdy może tańczyć. Wszystko jest w głowie, nawet taniec.
Dokładnie, chodzi przecież o to, żeby się bawić. A nie o to, żeby to perfekcyjnie wyglądało. Kłania się umiejętność wyluzowania, tak trudna dla osób lękliwych.
Ja tańczyć nie umiem, tańczyć nie chcę, tańczyć nie będę, tańca nienawidzę i najchętniej zakazałbym go ustawowo 8)
edit: kurna ja to jestem miękki, po przeczytaniu waszych postów i napisaniu swojego rozwalił mi się humor :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: dziwne życie jest
Hircyn, możesz sobie pomóc.

Jako kobieta jestem w gorszej sytuacji, bo upić się na weselu nie wypada ;-)

Zdarzyło mi się uczestniczyć w weselu, z którego wyszłam z płaczem. Byłam sama, wszyscy się dobrze bawili, a ja czułam się okropnie. Kilka lat później również byłam sama na weselu i bawiłam się świetnie.
Czy przez ten czas nauczyłam się tańczyć? NIE! Zaczęłam rozumieć swoje emocje. Kiedy czuję, że nadchodzi fala paniki, staram się zapanować nad tym.

Mam dużo zastrzeżeń do swoich umiejętności tanecznych. Ale kiedy oglądam się na filmie, widzę zgrabną i fajnie poruszającą się kobietę.

Gdzie tu logika?
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13