Powiedz Jej tak jak Ci mówiłem: ,,Jeżeli masz wątpliwości, to Ja rezygnuje z bycia świadkiem bo nie mogę ręczyć za trwanie tego małżeństwa." wtedy dziewczyna sama utwierdzi się w przekonaniu co do ślubu!
Cytat:ja gdybym miała być świadkiem, to chyba bym zwariowała z nerwów Musiałabym stać z przodu, na samą myśl mam dreszcze
Wcale nie musi tak byc. Witam wszystkich, to moj pierwszy post.
Ja tez nie lubie wesel i podobnych uroczystosci, ale jedyna impreza, na ktorej swietnie sie bawilem, to wesele, na ktorym bylem swiadkiem.
Nie mam pojecia, jakim typem osobowosci jestem. Nie przepadam za testami na sprawdzenie stanu mego ducha, bo zawsze odpowiedz brzmi - "jak najszybcie udaj sie do psychologa", albo cos w tym stylu
.
Wracajac do wesela, latwiej jest mi chyba, jesli z urzedu zostane postawiony na swieczniku, niz kiedy startuje jako "pan niewiadomo kto".
Bawilem sie swietnie, tanczylem chyba ze wszystkimi kobietami ( tanczyc nauczylem sie w miesiacu poprzedzajacym wesele, a nauczycielkami byly mloda i swiadkowa, ktora wlasnie poznalem ). 8)
Udalo mi sie uciec przed skladaniem zyczen mlodej parze - to byloby juz ponad moje sily, ale poza tym bylo to jedyne weselisko na ktorym czulem sie naprawde dobrze i zapomnialem o swoich fobiach.
Nastepnego dnia na poprawinach wszystko wrocilo do normy...
noxaj napisał(a):Cytat:ja gdybym miała być świadkiem, to chyba bym zwariowała z nerwów Musiałabym stać z przodu, na samą myśl mam dreszcze
Wcale nie musi tak byc. Witam wszystkich, to moj pierwszy post.
Ja tez nie lubie wesel i podobnych uroczystosci, ale jedyna impreza, na ktorej swietnie sie bawilem, to wesele, na ktorym bylem swiadkiem.
Nie mam pojecia, jakim typem osobowosci jestem. Nie przepadam za testami na sprawdzenie stanu mego ducha, bo zawsze odpowiedz brzmi - "jak najszybcie udaj sie do psychologa", albo cos w tym stylu .
Wracajac do wesela, latwiej jest mi chyba, jesli z urzedu zostane postawiony na swieczniku, niz kiedy startuje jako "pan niewiadomo kto".
Bawilem sie swietnie, tanczylem chyba ze wszystkimi kobietami ( tanczyc nauczylem sie w miesiacu poprzedzajacym wesele, a nauczycielkami byly mloda i swiadkowa, ktora wlasnie poznalem ). 8)
Udalo mi sie uciec przed skladaniem zyczen mlodej parze - to byloby juz ponad moje sily, ale poza tym bylo to jedyne weselisko na ktorym czulem sie naprawde dobrze i zapomnialem o swoich fobiach.
Nastepnego dnia na poprawinach wszystko wrocilo do normy...
wiem, że wcale nie musi tak być, ale ja niestety do tego mam kłopoty z ciśnieniem i nieprzerwane uczucie, że zaraz zemdleję
ja mam problem, żeby udać się do kościoła, a co dopiero być świadkiem na ślubie, wolę być tylko siostrą i móc w każdej chwili wyjść się przewietrzyć, a takie stanie na świeczniku, że tak powiem, to byłoby chyba ponad moje siły, na szczęście na ślubie mojego brata świadkiem jest nasz kuzyn
gorzej się boję o swój ślub, ale mam nadzieję, że do tego czasu się wyleczę
ja unikam nawet mysli o swoim slubie, a czas nagli. Nie tylko czas zreszta
Dlaczego czas nagli? Ślub możesz wziąć bez względu na wiek
Noxaj pewnie ma na myśli walory wyglądu, które lepiej przedstawiają się w młodym wieku.
[Obrazek: zeby.gif] No kobiety zwracają (i słusznie
[Obrazek: krzywy.gif]) na to uwagę. Poza tym ktoś tam jeszcze nagli.
No cóż, ja NIENAWIDZĘ tego początkowego "pojawienia się" na weselu, jak czuję że wszyscy mnie muszą oblookać wzrokiem. Aż mnie ciary pzrechodzą. Na weselu mojej chrzestnej by ło strasznie, w ogóle nie tańczyłe, jedynie wychodziłem na tą salę, gdzie ludzie tańczyli, zeby nie siedziec ciagle za stolem jak dziwak. Na kasecie to wyszło okropnie, ale to było dawno, wiec juz sprawa przycichła. Ostatnio byłem na weselu siostry mojej chrzestnej i było fajnie. Bardzo się go obawiałem, bo miało przyjechać spro ludzi z Ameryki, których nie znałem. Ale było fajnie. Na początku wypelnilem swoj "rytuał" i przesiedziałem trochę czasu za stołem. A później wypiłem parę kieliszków wina i jakos mnie to wyluzowało, zacząłem tanczycx z ladnymi dziewczynbami i bbyło fajnie. Raz taniec mi nie wyszedl i sie strasznie osmieszylem, ale staram sie to tlumaczyc jako smieszna przygode. No tak wiec na wuluzowanie radze wypic troszke alkoholu. I pamietajcie ze mlodziezy do lat 18 alkoholu spozywac nie wolno. Ja lamie ta zasade ale Wam bron boze nie wono.
Ja ostatnio miałem okazję (a raczej fatum
) pójścia na wesele, zaproszona została cała moja rodzina, oczywiście mnie nie pominęli, a, o zgrozo, wyróżnili :-|
Dodam, że to była jakaś daleka rodzina (z prowincji) i nikogo z nich nie znałem, włącznie z głównymi bohaterami wieczoru. Lepiej, żebym nie wiedział, kto mi robi reklamę u "dalekich krewnych"
Po otrzymaniu zaproszenia, wiedziałem, że czeka mnie kampania wrześniowa
- było to miesiąc temu. Chodzi głównie o "walkę" z rodziną i jej u+
naleganiem.
Najlepsze były "zachęty" w stylu: tam będzie tyyyyle ludzi! I tyle dziewczyn! No nie muszę mówić, że w przypadku fobika odniosły odwrotny skutek i jeszcze bardziej nie chciałem iść na to wesele. Widziałem zdjęcia, te dziewczyny i ich koleżanki były piekielnie ładne i to niestety jeszcze bardziej podniosłoby mi ciśnienie. A jeszcze dodać do tego 200 innych ludzi i zgon na miejscu... A okazja nieziemska na zawiązanie znajomości... Oczywiście (uwaga, element zaskoczenia).... na weselu mnie nie było, na tel. w sprawie nieobecności też się nie zdobyłem (poza fobią musiałbym wymyślić kłamstewko, a do tego talentu nie mam
).
I tak się cała sprawa skończyła. Jak zwykle zresztą. I to parszywe uczucie zmarnowanej szansy... Pocieszam się, że lepsze to niż wstyd po nieudanej próbie
PS. Witam wszystkich forumowiczów
Emperor napisał(a):I to parszywe uczucie zmarnowanej szansy... Pocieszam się, że lepsze to niż wstyd po nieudanej próbie
Ja też się zawsze tym pocieszam... heh. No ale zawsze bardzo żałuję, że jednak się nie zgodziłam na wyjście na jakąś imprezę, np. wesele. Myślę, że jednak mogło być super... , a ja to zmarnowałam... ehh
Agus, Emperor jak będę miał gotowe opowiadanie, to musicie je koniecznie przeczytać. Szkoda, że jestem tak daleko w lesie i w ogóle nie czuję klimatu do pisania go.
Tez mialem problemy z pójsciem na wesele brata... Mialem treme jak cholera, doraznie zastosowalem 2 browary godzinne przed. Bo inaczej lęk bylyby nie do zniesienia.
ja w sobotę świadkowałam. Bardzo jestem zadowolona ze swojego wystąpienia, trema mnie nie zżarła, bawiłam się świetnie. Narzekać jedynie mogę na mojego towarzysza, ale przynajmniej dzięki jego dziwnemu zachowaniu miałam okazję potańczyć prawie ze wszystkimi mężczyznami
Pamiętam jak pół roku temu nie wyobrażałam sobie tego dnia. Byłam przerażona-ale postanowiłam walczyć ze swoją słabością i zgodzić się na pełnienie tej funkcji. I muszę powiedzieć, że w tej walce z nieśmiałością dobrze mi idzie. Już nie boję się, że coś mi się nie uda, że nie dam rady itp. A nawet jeśli, to nie rozpamiętuję tego bez końca.
I muszę to tu napisać: uwielbiam wesela
a ja 11 pazdziernika 2008 mam wesele- o zgrozo, swoje. NIE MAM POJĘCiA jak to przeżyję. Chyba będę nieprzytomna od tabletek uspokajajacych
Kamera, setka ludzi, których trzeba zabawić, toasty, uśmiechy... Już czuję że z najpiekniejszej chwili w moim życiu zrobi się jakiś koszmar.
etam, polecam DORAZNIE Alprazolam (afobam,alprox...). Tylko nie za duzo, pomaga w 100%
A ja tam nie lubię wesel z pompą. Uważam że są niepotrzebne. W ogóle ślub i cała ta otoczka są wbrew pozorom zawsze bardzo stresujące. Po co do tego stresu dokładać jeszcze wesele? Nie rozumiem tego.
Gości niech sobie będzie i tysiąc, ale tylko w USC albo w Kościele, niech złożą życzenia po wyjściu i jazda do domów. Ewentualnie jakiś mały poczęstunek dla rodziny i najbliższych przyjaciół, takich osób wśród których para młoda czuje się komfortowo. I już. A nie tem weselicho na pięć wsi. Zbędny stres.
Jakiś czas temu byłem na weselu brata, i o zgrozo, byłem tam świadkiem. Stresik był, zwłaszcza, że rodziny mojej bratowej praktycznie nie znałem (właściwe to obydwie rodziny poznały się pierwszy raz na weselu z uwagi na oddalone miejsce zamieszkania). Ciekawie zrobiło się już na początku, bo razem z paroma osobami spóźnilem się na ślub
. Wpadam do kościoła, młoda para stoi, wszyscy się gapią, ide do przodu siadam... Na szczęście jakoś tak wyszło, że to nie świadkowie podawali obrączki, tego bym mógl nie wytrzymać. Na samym weselu jakoś tam poszło, miło to dziś wspominam z wyjątkiem paru koszmarnych momentów. Zaczął się pierwszy taniec, a facet z orkiestry: "zapraszamy wszystkich do tanca, z pewnością świadkowie dadzą wszystkim piękny przykład
". Na szczeście dobrano mi wzorową świadkową, która od razu nadmieniła, że tańczyc nie potrafi za dobrze (cóż ja za to w ogóle ale jakoś tam sie ruszałem mając na sobie wzrok wszytkich weselników). Na szczeście inni potem dołaczyli i rozmyłem się w tłumie. Zniosłem to pewnie tak dobrze dlatego, że nikt nie kamerował a osób też tak znowu wiele nie było. A tak w ogóle to nie cierpie tego typu imprez, pełnych pijanych wąsatych wujków, którzy polewają i polewają do upadłego
oraz głupiej zabawy w rytm disco polo.
Dzięki Kamis. Myślę,że bez farmakologii sie nie obędzie. Oby rzeczywiście dało radę!
Ja też nie lubię wesel z pompą Anomalio. Ugięłam się pod presją rodziny. Dla odreagowania planuję miesiąc miodowy o diametralnie innej jakości( o ile pzreżyje wesele).
Lightbul- gratuluje udanego świadkowania
. To jest dość spore wyzwanie! Fajnie ,że pozytywnych wrażeń nie umniejszyli Ci skutecznie wąsaci wujkowie i cała ta weselna, kiczowata otoczka.
Na zachęte do całej imprezy wymyśliłam sobie trochę bardziej nastrojowy klimat- odjechaną suknię ślubną, gotycki kościół i przejażdzkę bryczką, hehe. I oby fobia znknęła chociaż na jedną magiczną chwilę!!
Lacrimamosa napisał(a):I oby fobia znknęła chociaż na jedną magiczną chwilę!!
Czego Ci z całego serducha życzę
Rozumiem, że wszyscy jesteśmy zaproszeni? Stworzymy zwartą grupę zestresowanych milczków i podpieraczy ścian
Może będzie Ci raźniej???
Tak, jak w tym kawale, co to na spotkaniu nieśmiałych nikt nie powie "Cześć". O co tam chodziło? Michał wie chyba.
Odp. do poniżej wiadomości Emeperora:
A widzisz, tak coś czułem, że to musiał być jakiś natchniony tekst, dlatego został u mnie. Niestety znowu jadłem dziś makaron, więc się trochę poplamił i nie mogłem rozczytać. Pamiętałem, że tam jakaś szóstka była, tylko nie pamiętałem w jakim celu. Jakby były trzy, to bym może zapamiętał
.
Anomalia napisał(a):Rozumiem, że wszyscy jesteśmy zaproszeni? Stworzymy zwartą grupę zestresowanych milczków i podpieraczy ścian
Może będzie Ci raźniej???
Ja sobie zaklepuję jeden kąt
Chociaż nie, kąt mogę zostawić jakiemuś emo, w takim razie wezmę filar
I ile to będzie trwać godzin? Bo mój iPod działa tylko około 5-6
Może sobie Gameboya odkurzę
Smoklej, wskazówki odnośnie "kawału" znajdziesz poniżej.
Jasne, zapraszam, hehe. Choć Wasza obecność może byc dla mnie zbyt kusząca. Przynajmniej na tej jednej imprezie należałoby jakoś zaistnieć. No i ta biała suknia....Może być ciężko udawać,że jestem sobie takim zwykłym podpierajacym ściany gościem(gościówą
Bo to chyba oczywiste, że gdybyście przybyli, to dołączyłabym do Was
Oj, Emperor, Emperor...Obawiam się ,że iPod nie na wiele by Ci się zdał. Wynajmujemy najlepszą, najgłośniejszą orkiestre weselną spod zapadłej świętokrzyskiej wsi! Oberki, polki i inne łamańce, wiesz...Nie ma na to rady. Umarłego by ta łupanka obudziła. No, poważnie się zastanów
Niezaangażowana panna młoda + spora grupa zestresowanych, kryjących się po kątach odszczepieńców. Byłaby oryginalna impreza, nie powiem
.